Jak naprawdę wygląda "leczenie homoseksualizmu"? Garrard Conley opisał, jak traktowano go w chrześcijańskim ośrodku
oprac. AD
08.02.2019 12:39
Jak wygląda "leczenie homoseksualizmu"? Garrard Conley wie o tym z pierwszej ręki, jako 19-letni młody mężczyzna trafił do chrześcijańskiego ośrodka, w którym próbowano zmienić jego orientację seksualną.
Swoje przeżycia zawarł w książce "Wymazać siebie", wydanej przez Poradnię K. I choć wypadki, które opisuje, dotyczą 2004 roku, to tzw. terapia konwersyjna, którą świat nauki już dawno okrzyknął jako oszustwo, nadal ma swoich zwolenników, zwłaszcza wśród konserwatywnych polityków i księży. Dotyczy to również Polski.– Przykro mi, proszę pani – odpowiedział recepcjonista. – Jedynie pacjenci mają wstęp do środka. Wymogi bezpieczeństwa.
– Bezpieczeństwa?
– Tak, proszę pani. Wielu z naszych pacjentów zmaga się z utajonymi problemami natury rodzinnej. Jeśli zobaczą rodzica – nie ma znaczenia, czyjego, nawet jeśli to ktoś tak miły jak pani – tu recepcjonista błysnął pełnym uroku, naznaczonym dołeczkami
w policzkach uśmiechem – może spowodować to u nich niepokój. Dlatego nazywamy to strefą bezpieczną. – Tu rozłożył ramiona na boki i zrobił nimi szeroki gest; pomyślałem, że jest to gest powolny i nieco sztywny, jak gdyby niegdyś jego ruchy były znacznie bardziej szerokie, ale musiał nauczyć się je opanowywać. – Ponieważ ten program trwa tylko dwa tygodnie, pozostanie pani w kontakcie z synem przez cały czas, kiedy nie będzie uczestniczył w zajęciach (...).
– Zadzwoń do mnie, jeśli ci czegoś będzie trzeba – powiedziała matka, ściskając moje ramię. Jej włosy były niezmiernie blond, tusz na rzęsach ciężki i intensywnie niebieski, a oczy błękitne jak wiosenne kwiaty wymalowane na jej bluzce: była jak plama technikoloru w szaroburej scenerii.
– Przykro mi, proszę pani – powiedział recepcjonista – ale musimy zatrzymać jego telefon na czas pobytu w ośrodku. Względy bezpieczeństwa. Powiadomimy panią, jeśli zajdzie jakaś ważna potrzeba.
– Czy to naprawdę konieczne?
Matka i recepcjonista zakończyli rozmowę.
– Takie są przepisy, proszę pani. To dla jego dobra.
(...) – Przejrzę fotografie w twoim telefonie – powiedział. – Oraz wiadomości. To standardowa procedura – wyjaśnił recepcjonista. – Wszystkie zdjęcia zostaną wykorzystane w procesie otrzeźwiającej ewaluacji.
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103089,24437136,jak-na...