Analiza ostatniej awarii Facebooka
Dnia 10-go stycznia 2020, w piątkowe popołudnie miała miejsce potężna awaria Facebooka. Trwała ona około 2 godzin i dotyczyła tylko wersji na PC. Awaria umożliwiała każdemu zalogowanemu użytkownikowi sprawdzenie, z jakiego profilu „osobistego” edytowane były posty na fanpejdżach (stronach). Jeżeli ktoś nigdy nie edytował żadnego posta, albo nie napisał posta, którego ktoś inny potem edytował- mógł spać spokojnie. Jeżeli ktoś administrował stroną z konta fejkowego- również mógł spać spokojnie. Jeżeli jednak ktoś edytował posta na fanpejdżu ze swojego „prawdziwego” konta osobistego- przestał być anonimowy, o ile ktoś sprytny zawczasu to sprawdził. O awarii poinformowały duże, średnie i małe media, ale nigdzie nie znalazłem zbiorczej listy wszystkich najważniejszych przypadków, tylko 1-3 przykłady na dany artykuł. Awaria pokazała amatorszczyznę zarówno Facebooka, jak i administratorów wielu stron, którzy często pobierają za te czynności niemałe pieniądze. Władze Facebooka wydały oświadczenie: „Błąd, na skutek którego można było zobaczyć, kto edytuje i publikuje posty w imieniu poszczególnych stron został szybko usunięty. Jesteśmy wdzięczni badaczowi bezpieczeństwa, który powiadomił nas to tej sprawie„. Czyli nie dość, że nie przeprosili za niekontrolowany wypływ danych, to jeszcze podziękowali jakiemuś tajemniczemu „badaczowi” (problem w tym, że ten „badacz” albo podzielił się swą wiedzą z całym internetem, albo tych „badaczy” było więcej i niektórzy wykorzystali swe odkrycie w inny sposób, niż „strzelanie z ucha”). Administratorzy fanpejdży wpadli w popłoch. Wiele stron po prostu wyłączono na czas awarii, co było całkiem dobrą reakcją (o ile nikt do tej pory nie zrobił screena). Inni usuwali uprawnienia administracyjne z „przypałowych” kont. Najciekawszą „paniczną” reakcją popisał się profil administracyjny fanpejdża Władysława Kosiniaka-Kamysza, zmieniając hebrajską nazwę na polską, o czym niżej.
Fanpejdż Władysława Kosiniaka-Kamysza prowadzony jest przez tajemnicze konto, którego nazwa zapisana była w języku Jidysz, albo hebrajskim (patrz foto powyżej). Owa fraza przetłumaczona na polskie to „Jacek Bojanowski”. Zapytany o sprawę rzecznik PSL powiedział, że jest to „konto techniczne”. Żeby było śmieszniej, po trzech kwadransach, gdy już dawno ktoś zrobił screenshota- konto zmieniło nazwę na… Władysław Kosiniak-Kamysz (alfabetem łacińskim). Ktoś widocznie chciał rozpaczliwie ratować sytuację, ale wyszedł klasyczny strzał w stopę, bo teraz to wygląda tak, jakby sam prezes PSL miał konto, udające (albo i nie?) Żyda.
Fanpejdż Donalda Tuska prowadzi Niemka, Katharina Rettig. Jest ona rzecznikiem prasowym Rady Europejskiej do spraw energetycznych.
Fanpejdż Mateusza Morawieckiego prowadzi Mariusz Chłopik, wysoko postawiony pracownik banku PKO.
Fanpejdż Antoniego Macierewicza prowadzi Edmund Janniger.
„Sok z Buraka” czyli potężna (850 tysięcy lajków) fabryka KODziarskiego hejtu zarządzana jest przez aż 17 osób. Jedną z nich jest Martin Mycielski, mocno zadeklarowany politycznie, wysoko postawiony działacz proputinowskiej, lewackiej i antyPiSowskiej fundacji „Otwarty Dialog” (której szefową była niejaka Ludmiła Kozłowska, mająca obecnie zakaz wjazdu na teren Polski, a szefem jej mąż, Bartosz Kramek). Kilku innych adminów „Soku z Buraka” to konta fejkowe, które jednak miały upublicznioną listę „znajomych”, wśród których byli politycy PO średniego i niższego szczebla. Duży wpływ na „Sok z Buraka” ma też „niezależna dziennikarka” Magda Jethon (była dyrektorka Polskiego Radia z czasów rządów PO/PSL, wielka zwolenniczka Bronisława Komorowskiego, z którym robiła kampanię z czekoladowym „morzełem”, ostatnio zutylizowano tysiące różowych gadżetów z logo „Orzeł Może”, bo nikt nie miał wobec nich żadnej koncepcji, nikt też nie chciał tego zabrać nawet za darmo, a przechowywanie tego chłamu w siedzibie Radia było zbyt kosztowne). Obecnie pani Jethon prowadzi słabej jakości antyrządowy portalik KODziarski „koduj24”, który już dawno by upadł, gdyby każdy nowy tekst nie był od razu linkowany z profilu „Soku z Buraka”.
Fanpejdż posła PO, Krzysztofa Brejzy (to ten od „zamachu” Toi-Toiem i farmy trolli w inowrocławskim samorządzie) w piątek (przed awarią) posiadał 4 administratorów. Chwilę po awarii strona Brejzy została czasowo wyłączona, a po jej ponownym włączeniu administratorów było już tylko dwóch.
Fanpejdż Grzegorza Brauna prowadzony jest przez Wojciecha Kampę, redaktora portalu Magna Polonia (portal ten współtworzył sam Braun).
Fanpejdż „Antifa Polska” administrowany jest przez konto o nazwie „Paulina Piasecka” (/paulina.piasecka.184)
Tutaj fanpejdż „Sierżanta Bagiety”, youtubera policyjnego, który ostatnio zasłynął udziałem w „policyjnym rapie”.
Profil prezydenta Dudy prowadzą co najmniej 2 osoby „trzecie”, więc mimowolnie upadła afera „Ruchadła leśnego”, czyli prawdopodobnie największa afera, związana z Dudą.
Fanpejdż Janusza Korwina-Mikke (z 763 tysiącami polubień) administruje Michał Wojtak, redaktor naczelny serwisu wmeritum.pl
Fanpejdż Borysa Dupki Budki prowadzi „Bo Bu„, z kolei stronę Joachima Brudzińskiego prowadzą fejk-konta o nazwie „Wojciech Wojciech” oraz „Marcin Marcin”. Jest to paradoksalnie najbardziej profesjonalna strategia w świetle piątkowej awarii.
Administratorem tajemniczego street-artera Banksy’ego jest konto o nazwie Fabio Ramirez Gonzalez, choć nie wiadomo kto to jest i czy to nie fejk-konto.
Fanpejdż Grety Thunberg (na którym ukazują się liczne „apele klimatyczne” i żenujący, utopijny patos) prowadzi jej ojciec, Svante Thunberg. O tym, że za panną Gretą stoją jej rodzice- wiadomo było od dawna (nie odstępują jej oni na krok). Teraz mamy twardy dowód na to, że prócz powiązań rodzinnych, między Gretą a jej rodzicami istnieją również powiązania „zawodowe”. Pan Svante Thunberg to lewak i zadeklarowany aktywista Antify. Co ciekawe- przed awarią Pejsbuka Svante wypierał się jakichkolwiek związków z działalnością „ekologiczną” swojej córki, a wręcz odgrywał rolę jej nieskutecznego „moralizatora”, któremu jest przykro, że córka nie chodzi do szkoły. Drugim administratorem fanpejdża Grety jest niejaki Adarsh Prathap, mieszkaniec „ekologicznego” kraju, w którym ciężarówkami wyrzuca się śmieci z mostów wprost do rzek, ale Greta nie ma nic przeciwko temu zjawisku. Chodzi oczywiście o Indie. Sama Grecia do tej pory uparcie twierdziła, że wszystkie przemówienia i wszystkie swoje profile w social-media prowadziła sama, ale po piątkowej awarii pejsa musiała przyznać się do prawdy.
Fanpejdż europosłanki Sylwii Suprek, jednej z wiodących polskojęzycznych młodych lewako-feministek prowadzony jest przez jej męża, Marcina Anaszewicza (do niedawna głównego współpracownika Roberta Biedronia). Panu Marcinowi w administracji stroną pomaga pan Piotr. [KLIK] Obaj, jak na feministyczny profil przystało- piszą posty w pierwszej osobie w rodzaju żeńskim.
Przemysław Pospieszyński, radny PO z Opola administrował fanpejdżem o nazwie „Ośmiornica Wiśniewskiego”. Była to hejterska strona, oczerniająca Arkadiusza Wiśniewskiego, prezydenta Opola. Co ciekawe- pan Wiśniewski to obecnie polityk niezależny, który w latach 2006-2013 należał do… Platformy Obywatelskiej. Później pokłócił i rozstał się z partią, zakładając własny komitet, który zaczął być zwalczany przez PO (podobną historię przeszedł Paweł Adamowicz z Gdańska, choć tam pośmiertnie Platforma przyjęła go z powrotem, błyskawicznie wybaczając wcześniejsze zarzuty i nieporozumienia). Po piątkowej aferze z administratorami na FB- strona „Ośmiornica Wiśniewskiego” została na stałe usunięta. Pan Pospieszyński unika wywiadów, ale wydał oświadczenie z przeprosinami oraz tłumaczeniem, że profil był „satyryczny”. W środowisku politycznych hejterów tłumaczenie się rzekomą satyrą to dosyć popularna strategia obronna, stosowali ją m.in. Klaudia Jachira oraz Antoni Szpak.
Jeżeli już jesteśmy przy satyrze- na pejsie jest prześmiewczy fanpejdż: „Jestę rowerę”. W dosyć niewybredny sposób szydzi on z warszawskich ruchów miejskich oraz z polityki Ratusza, dotyczącej zwężania dróg, dyskryminacji kierowców i coraz większego faworyzowania rowerzystów oraz komunikacji zbiorowej. Kto okazał się jego administratorem, pewnie jakiś nienawistny i przebrzydły PiSior? Otóż nie- jest nim Kamil Giemza, doktor oraz radny warszawskiej Woli z ramienia… POKO. Oczywiście ze swoich działań tłumaczył on się „satyrą”, co zresztą jest całkiem bliskie prawdy, wszak urzędnik samorządowy z POKO, który anonimowo uderza w swoich przełożonych to zjawisko dosyć satyryczne (przynajmniej dla bezstronnych obserwatorów).
Jakie to jest dobre