takich ekspertów prawa ma pis
Szczegółowa analiza projektu ustawy - dr Wojciech Górowski z Katedra Prawa Karnego UJ:
Nie może być tak, że ten sam organ władzy wykonawczej stwierdza naruszenie prawa represyjnego i sam wymierza karę. Łamie to gwarancję konstytucyjną dla obywatela, że państwo, bez sprawiedliwego, odpowiadającego rzetelnym standardom postępowania, nie przypisze mu odpowiedzialności i nie wykona wobec niego kary” – pisze dla OKO.press dr Wojciech Górowski z Katedry Prawa Karnego UJ.
Poniżej cała bardzo szczegółowa analiza projektu posłów PiS Jarosława Kaczyńskiego i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.
8 stycznia 2021 do Sejmu wpłynął projekt ustawy nowelizującej kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia. Autorami projektu są posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski
Ta inicjatywa poselska natychmiast spotkała się z szerokim odzewem w mediach, stała się przedmiotem dyskusji w mediach społecznościowych. Potencjalne wejście w życie tych przepisów to kolejny krok w stronę państwa policyjnego, które obywatela nęka za pomocą mandatów.
Zmiany proponowane w ustawie wprowadzają bowiem rewolucję w postępowaniu mandatowym. Ich uchwalenie i wejście w życie spowoduje radykalną zmianę, która dotknie wszystkich. Dotyczy bowiem każdego – bez wyjątku – wykroczenia, za które można zostać ukaranym mandatem.
Niemal każdy z nas był kontrolowany przez Policję na drodze, brał kiedykolwiek udział w demonstracji czy też był świadkiem zakłócania publicznego porządku, czy to przez przekleństwa, czy też publiczne spożywanie alkoholu.
„Małe przestępstwa”, mandaty i sądy
Wykroczenia to takie „małe przestępstwa”, powszechne w życiu społecznym, z którymi każdy z nas miał lub będzie miał styczność. Jednocześnie z uwagi na prostotę tych spraw, brak tak dużego zagrożenia dla praw i wolności obywatelskich jak przy przestępstwach, możliwe jest, iż mandat karny nakłada na obywatela nie sąd, a policjant, strażnik miejski czy inny upoważniony w ustawie organ.
Zgodnie z obecnie obowiązującym stanem prawnym każdy obywatel ma prawo do odmowy przyjęcia mandatu. Jednocześnie w przypadku stwierdzenia wykroczenia (np. policjant stwierdza przekroczenie prędkości) trzeba obywatela pouczyć o tym, iż ma prawo do odmowy przyjęcia mandatu i wówczas sprawa trafia do sądu.
Przyjęcie mandatu oznacza zgodę na ukaranie i dlatego też kara grzywny nie musi w takich drobnych sprawach być orzekana przez sąd. Nie oznacza to jednak, iż kodeksy nie dają nam prawa do tego, żeby swoich racji dochodzić w sądzie.
Właśnie brak przyjęcia mandatu powoduje, że sprawa trafia do sądu, a nadto można wnieść, w pewnych przypadkach, o uchylenie przyjętego już mandatu. Nikt z nas nie musi przy tym tłumaczyć się z tego, że nie chce przyjąć mandatu, wystarczy wypowiedzieć jedno zdanie: „Odmawiam przyjęcia mandatu”.
PiS chce zakazać odmowy przyjęcia mandatu
Proponowana przez posłów ustawa zasadniczo zmienia powyższe zasady. Obywatel nie będzie już mógł odmówić przyjęcia mandatu. Każdy mandat będzie uznany za przyjęty z chwilą jego odbioru przez obywatela. Jednocześnie w ciągu 7 dni każdy będzie miał prawo do złożenia odwołania do sądu rejonowego miejsca, w którym popełniono wykroczenie.
W takim odwołaniu trzeba będzie od razu podać wszystkie dowody na poparcie swoich twierdzeń (czyli w istocie na udowodnienie swojej niewinności), opisać w jaki sposób kwestionuje się mandat (czy całość, czy tylko karę), jak i wskazać zaskarżony mandat karny.
Taka zmiana to rewolucja. Zacząć więc należy od zadania pytania, czy obecny stan prawny, jak również praktyka wymierzania mandatów, a następnie postępowań w tym przedmiocie przed sądami, wymaga takiej zmiany.
Aby jej dokonać, trzeba byłoby stwierdzić, iż mamy do czynienia z patologiami w tym zakresie, poważnymi problemami w funkcjonowaniu sądów i Policji. Taka sytuacja w mojej ocenie nie istnieje.
Tymczasem projektodawcy wskazują na dwa argumenty dlaczego należy zmienić prawo.
W uzasadnieniu nowelizacji napisano, iż jego celem jest odciążenie sądów i funkcjonariuszy, którzy nakładają mandaty.
Obywatel nieodpowiedzialnie emocjonalny
Zdaniem posłów, za zbyt dużą ilość spraw wykroczeniowych w sądach odpowiadają sami obywatele, którzy niejednokrotnie w sposób impulsywny i nieprzemyślany odmawiają przyjęcia mandatów.
Takie uzasadnienie jest kuriozalne, a jednocześnie pokazuje bardzo groźny dla obywatela sposób tworzenia prawa. Nie jest ono oparte na faktach czy badaniach empirycznych, a odwołuje się do emocji.
Co więcej, ustawodawca wprost wskazuje, iż wie lepiej jakich emocji człowiek winien się wystrzegać w relacjach z państwem i z tego powodu zmienia prawo.
Niestety przywodzi to na myśl systemy totalitarne, gdzie pod pozorem przepisów prawa nakazuje się obywatelom takie zachowania, których władza sobie życzy.
Emocje nie są zakazane
Państwo nie ma prawa piętnować obywatela z powodu jego emocji. Państwo nie ma prawa zabronić obywatelowi działać pod wpływem emocji, nawet gdyby takie działanie było nierozsądne, tak długo, jak zachowanie jest zgodne z prawem.
Zasadą każdego procesu karnego (w tym w sprawach o wykroczenia) jest to, że osoba oskarżona nie musi nic wyjaśniać, ani tłumaczyć się organom z podejmowanych przez siebie w toku procesu decyzji.
Duże wątpliwości budzi także, iż nowelizacja o tak radykalnym charakterze, dotycząca każdego obywatela, została złożona w Sejmie w trakcie epidemii COVID-19. Nie istnieją obecnie żadne faktyczne podstawy do twierdzenia, iż problemem funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości są sprawy w sądach wynikające z odmowy przyjęcia mandatu.
Znamienne, iż w uzasadnieniu projektu nie ma odwołania do jakichkolwiek statystyk w tym zakresie. Projektodawcy nie piszą o tym ile spraw takich jest obecnie, a ile, ich zdaniem, przy zmianie procedury nie trafi do sądu.
W istocie więc powołują się tylko na okoliczność, iż obywatele w emocjach nie przyjmują mandatów.
Sądy będą obciążone jeszcze bardziej…
W mojej opinii wejście w życie powyższych przepisów w żaden sposób nie odciąży sądów, a wbrew twierdzeniom polityków, doda pracy policjantom i sądom. Każda osoba, która nie będzie zgadzać się z nałożonym mandatem, złoży odwołanie do sądu, tak jak dzisiaj odmawia przyjęcia mandatu.
Nie sposób uznać, iż sam fakt utrudnienia obywatelowi dostępu do sądu spowoduje, iż ci, którzy nie będą zgadzać się z karą nałożoną przez funkcjonariusza zrezygnują z dochodzenia swoich praw w sądzie.
…policjanci też
Ponadto projekt faktycznie nakłada na funkcjonariuszy nowe obowiązki związane z udokumentowaniem wykroczenia. W obecnym stanie prawnym w sytuacji przyjęcia mandatu interwencja funkcjonariusza się kończy. Po nowelizacji każda interwencja winna być udokumentowana tak, aby w razie złożenia odwołania można było przesłać do sądu dowody, na których ma się oprzeć sąd.
I w tak banalnej sprawie zarejestrowania przekroczenia prędkości za pomocą radaru policjant będzie musiał za każdym razem sporządzić dokumentację – czy to notatkę urzędową, czy zrobić wydruk/fotografię z urządzenia mierzącego prędkość, powiązać dane wykroczenie z konkretnym sprawcą, czy też uczynić wpis we własnym notatniku.
Dzisiaj, gdy kierowca przyjmuje mandat, takiej dokumentacji często się po prostu nie sporządza kończąc w ten sposób sprawę wykroczenia i interwencję Policji.
Zmniejszy się bezpieczeństwo na drogach
W zakresie wykroczeń przeciwko ruchowi drogowemu spowoduje to zmniejszenie bezpieczeństwa ruchu, albowiem policjanci będą musieli znacznie więcej czasu poświęcać na dokumentację każdego wykroczenia, w sytuacji, gdy tylko niewiele z nich trafi do sądu.
Z kolei w sądzie nakazano w całości rozpoznać każdą sprawę, która wynika z odwołania od mandatu. Obecnie w znakomitej większości takich spraw zapada wyrok nakazowy, który doręczany jest temu, kto popełnił wykroczenie i może na spokojnie przemyśleć czy zgadza się z tą decyzją sądu.
Proponowana procedura wyklucza zaś wydanie w takiej sprawie wyroku nakazowego (jak piszą projektodawcy stosuje się bowiem odpowiednio przepisy o postępowaniu odwoławczym), co w istocie zwiększa obowiązki sądu.
Najpierw płać grzywnę, potem idź do sądu?
Projekt nowelizacji zakłada także zmianę terminu zapłacenia mandatu. Jest to zmiana na niekorzyść obywatela. Dzisiaj w przypadku mandatu kredytowanego (czyli tego najczęściej nakładanego, np. przy wykroczeniach drogowych), gdy obywatel odmawia jego przyjęcia, sprawa trafia do sądu.
Dopiero po prawomocnym zakończeniu postępowania w sądzie i uznaniu winy trzeba zapłacić grzywnę.
Nowelizacja zakłada, że mandat będzie wykonalny bez względu na to, czy zaskarżymy go do sądu, czy też nie. Sąd jedynie będzie mógł (nie będzie to jego obowiązkiem) wstrzymać wykonanie mandatu.
Zatem obywatel najpierw będzie musiał zapłacić grzywnę, a następnie dochodzić swoich praw w sądzie. Po wygranej dopiero odzyska swoje pieniądze. Może się także zdarzyć, że nawet w sytuacji gdy sąd będzie chciał wstrzymać wykonanie grzywny, to już nie będzie możliwe, albowiem zostanie ona wcześniej zapłacona lub wyegzekwowana.
Taka regulacja przerzuca odpowiedzialność za zachowanie funkcjonariuszy państwa na obywatela.
Może mieć efekt mrożący wobec obywateli. Taka regulacja może zniechęcać obywatela do zaskarżania mandatów.
Podkreślam, iż jest to nowość w systemie szeroko rozumianego prawa karnego. W sprawach o wykroczenia czy przestępstwa zasadą jest wykonywanie kary po wydaniu wyroku przez sąd.
Nie znajduję żadnego uzasadnienia dla takiej regulacji. To w sprawach cywilnych celem rozstrzygnięcia sporu najpierw trzeba zapłacić opłatę do sądu. W sprawach karnych co do zasady takich opłat nie ma, a karę wykonuje się po zakończeniu postępowania.
Związane jest to z konstytucyjną zasadą domniemania niewinności wynikającą z art. 42 ust. 1 ustawy zasadniczej. Jeśli więc ktoś 3 razy będzie uczestniczył w demonstracji i otrzyma 3 mandaty, to mimo ich niezasadności najpierw zapłaci, a potem sprawę rozstrzygnie sąd.
Wymiar sprawiedliwości sprawują tylko sądy
Proponowana regulacja wprowadza zasadę, iż karę wykonalną bez względu na wolę obywatela nakłada organ władzy wykonawczej. Budzi to też wątpliwości konstytucyjne z uwagi na fakt, iż wymiar sprawiedliwości sprawują jedynie sądy (art. 175 ust. 1 Konstytucji).
Nowelizacja wprowadza także zasadę, iż w wypadku gdy obywatel odmówi odbioru mandatu lub jego pokwitowania, albo zaistnieje niemożność jego pokwitowania, funkcjonariusz sporządza na mandacie odpowiednią wzmiankę i wówczas taki mandat uznaje się za odebrany co powoduje jego wykonalność, jak i powoduje początek biegu terminu do złożenia odwołania.
Furtka do nadużyć
Taka konstrukcja może być powodem nadużyć w praktyce. Bowiem taka adnotacja może mieć charakter arbitralny, a do jej uczynienia nie potrzeba nawet obecności osoby, która popełniła wykroczenie.
Skoro zaś termin do złożenia odwołania biegnie (i od tej reguły nie ma wyjątku) od zrobienia takiej adnotacji, to rodzi to możliwość kolejnych negatywnych konsekwencji dla obywatela w postaci przegapienia terminu do złożenia odwołania.
https://oko.press/ile-razy-podwaza-konstytucje-p...