Bezkarni bluźniercy. Obowiązują podwójne standardy. Mowa nienawiści i obrażenie uczuć religijnych katolików jest tolerowane
Polskie prawo w teorii chroni przed obrazą uczuć religijnych. W praktyce, niestety, nie. Mamy do czynienia z niechęcią sądów do zajmowania się tymi sprawami. W imię prawa do wolności i swobody wypowiedzi pozwala się obrażać uczucia religijne. Przy czym w większości wypadków mamy do czynienia z prymitywnymi prowokatorami jak Darski vel „Nergal”, który z robienia przykrości ludziom wierzącym uczynił coś w rodzaju hobby.
Wokalista zespołu Behemoth Adam Darski ps. „Nergal” po raz kolejny świadomie obraził uczucia chrześcijan, w szczególności katolików. W Internecie umieścił zdjęcie, jak depcze obraz Matki Boskiej (z podpisem „O Matko pełna miłosierdzia módl się za nami”). Darski to recydywista w obrażaniu uczuć religijnych. Prymitywny prowokator, który gdy brakuje mu rozgłosu po prostu szydzi z uczuć religijnych innych ludzi. W 2018 r. karmił psa karmą w kształcie krzyży. „Przygotowaliśmy limitowaną edycję karmy dla psów: God=Dog (Bóg=Pies – w języku angielskim). Wszystko po to, żeby wspierać naszych przyjaciół. To mała czarna przekąska w kształcie krzyży. Być może to pierwszy raz w historii, kiedy krzyż może wymusić coś nowego dla nas” – szydził Darski. Wcześniej, 13 września 2007 r., na jednym ze swoich koncertów demonstracyjnie zniszczył Biblię. Mimo kilkuletniej batalii prawnej, Darski vel „Nergal” nie poniósł za swoje czyny żadnej kary. Kolejne sądy umarzały lub uniewinniały go od zarzutów obrazy uczuć religijnych.
Mamy do czynienia z podwójnymi standardami. Polskie sądy skazują np. za mowę nienawiści, gdy ktoś nazwie „pedałem” osobę po zmianie płci (wyrok wrocławskiego sądu z 2015 r.). Na wysokie grzywny (po kilka tysięcy złotych) wielokrotnie skazywano także tych, którzy wnosili agresywne okrzyki przeciwko imigrantom. Tymczasem prymitywny prowokator, który publicznie darł Biblię, do tej pory jest bezkarny, bo mowa nienawiści wobec katolików nie jest ścigana tak jak wobec homoseksualistów czy innych ras. „Warszawska” apeluje do Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, aby tym razem „Nergalowi” nie uszło to na sucho. Nie chodzi o to, aby wtrącać go więzienia czy skazywać na grzywnę, którą bez wątpienia zapłaci, ale żeby otrzymał dolegliwy wyrok prac społecznych. Na przykład przy porządkowaniu terenów wokół kościołów.
Tchórzliwi prowokatorzy
Żaden z prowokatorów znieważających uczucia chrześcijan nie odważyłby się na podobne działanie względem islamu. Dlaczego? Z prostego powodu: muzułmanie nie są wyrozumiali i za taką obrazę zwyczajnie można zginąć. Przekonało się o tym boleśnie wielu karykaturzystów na całym świecie, którzy próbowali żartować z proroka Mahometa. Manifestowanie własnej niezależności artystycznej i atakowanie chrześcijaństwa uchodzi. Dość przypomnieć powściągliwą reakcję na „sztukę” „Klątwa” graną od 2017 r. w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Centralnym punktem tego przedstawienia jest seks oralny figurą świętego Jana Pawła II i podcieranie się flagą Watykanu. Fakt, że tego typu działania nie będące żadną sztuką, ale prymitywną formą szydzenia z osób wierzących, nie spotkały się z reakcją prokuratury, jest po prostu smutny.
Podobnie było w 2010 r., gdy gdański sąd prawomocnie uniewinnił artystkę Dorotę Nieznalską, oskarżoną o obrazę uczuć religijnych. W tym wypadku „sztuka” pt. „Pasja” umieściła na krzyżu fotografię męskich genitaliów. Sąd uznał, że nie miała ona świadomego zamiaru obrażenia uczuć (sic!). Sam tytuł tego „dzieła” był ordynarną prowokacją, bo nawiązywał do męki Chrystusa na krzyżu. Mimo to sąd uznał to za „sztukę” i de facto przyzwolił na podobne działania w przyszłości.
Podwójny standard
To, że polski wymiar sprawiedliwości, jak chce, potrafi surowo karać prowokatorów, można było zauważyć wielokrotnie. W 2017 r. Piotr Rybak, który palił na demonstracjach kukłę Żyda, został skazany najpierw na 10 miesięcy, a później na 3 miesiące bezwzględnego więzienia. Z kolei w listopadzie 2018 r. za spalenie na demonstracji przed Radiem Maryja kukły ojca Tadeusza Rydzyka sąd wymierzył… 300 zł grzywny. W lipcu 2019 r. Sąd Rejonowy w Szczecinie uniewinnił Tomasza L., który połamał krzyż na placu Grunwaldzkim. Co do sprawstwa nie było żadnych wątpliwości, bo oskarżonego przyłapał na gorącym uczynku patrol policji.
– Sąd bardziej zajmował się legalnością posadowienia krzyża niż obrazą uczuć religijnych. Z mojego doświadczenia, kojarzą mi się z tą sprawą orzeczenia z czasów zbrodni katyńskiej, że są dowody, że żołnierze zostali zabici, bo są czaszki i ślady po strzałach, ale nie wiadomo, kto strzelał i odmówiono rehabilitacji ofiar. To porównanie jest adekwatne do sposobu myślenia sądu. Mówienie, że nie ma dowodu, że oskarżony chciał obrazić czyjeś uczucia religijne, jest nieprawidłowe. Ten, kto niszczy krzyż, musi liczyć się z tym, że to obraża uczucia religijne – komentował mecenas Bartłomiej Sochański reprezentujący Henryka Michałowskiego, który poczuł się urażony czynem Tomasza L. Wyrok nie jest prawomocny, a mecenas Sochański zapowiedział apelację, pokazuje jednak, w jaki sposób sądy podchodzą do kwestii ochrony uczuć chrześcijan, w szczególności katolików.
Na przeciwległym biegunie są takie historie jak 15-letniego Jakuba Baryły, który kilka tygodni temu demonstrował z krzyżem przy okazji marszu promującego ruch LGBT (organizacji walczących o prawa lesbijek gejów, osób biseksualnych i transpłciowych, rzekomo dyskryminowanych) przez Płock. Dwa miesiące po wydarzeniu rodzice młodego człowieka dostali wezwanie od kuratora sądowego, który będzie badał, czy właściwie sprawują opiekę nad małoletnim. To pokazuje, że w Polsce mamy do czynienia z wielką różnicą między teorią a praktyką prawa.
Polskie prawo w teorii chroni przed obrazą uczuć religijnych. W praktyce, niestety, nie. Mamy do czynienia z niechęcią sądów do zajmowania się tymi sprawami. W imię prawa do wolności i swobody wypowiedzi pozwala się obrażać uczucia religijne. Przy czym w większości wypadków mamy do czynienia z prymitywnymi prowokatorami jak Darski vel „Nergal”, który z robienia przykrości ludziom wierzącym uczynił coś w rodzaju hobby. Sądy mylą w tym wypadku wolność ze swobodą. Prawo do wolności działa dopóty, dopóki wolność jednej osoby nie narusza wolności drugiej. Dlatego nikt nie postuluje, aby w ramach tak rozumianej wolności można było słuchać głośno muzyki po 22, naruszając prawa sąsiadów do spokoju i wypoczynku. Tak samo Darski vel „Nergal” i podobni mu prowokatorzy nie różnią się tak naprawdę od wandali wybijających ludziom szyby w oknach czy zaczepiających ich wulgarnie na ulicy. Cele działania w obu wypadkach są identyczne. Chodzi o sprawienie innym ludziom, w tym wypadku wierzącym, przykrości. O poniżenie ich za to, w co wierzą i sprawienie, aby odczuwali wstyd i dyskomfort z powodu wiary w życiu publicznym. Dopóki sądy nie zaczną traktować i skazywać na dolegliwe kary (jak np. prace społeczne) prowokatorów, dopóty będziemy świadkami takich demoralizujących wybryków.
https://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/21338-bezkarni-blu...