Był taki przypadek chyba w Gdańsku. Spółdzielnia nie wycięła, ale przecięła korony. I nie tak jak to się robi w Mińsku, czyli "do pieńka", ale zostawili sporo gałęzi. Mieszkańcy złożyli skargę do Burmistrza, ten do Inspektora Środowiska, ten powołał biegłego, biegły stwierdził, że drzewa zostały zniszczone, więc Burmistrz wlepił spółdzielni karę. 1 800 000 zł. (słownie milion osiemset tysięcy zł.). Więc może to przekona Twoich sąsiadów, i to nie tylko tych co chcą wyciąć, ale wszystkich, bo jak spółdzielnia dostanie karę to płacić będą wszyscy spółdzielcy, nie?