Gdyby Jarek miał fajne zajęcie, fajną kobitę albo chłopaka, gdyby poszedł czasem pobalangować, to nie miałby aż takich związków uczuciowych z Polską - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Marek Kondrat. "Żałuję, że Kaczyńscy też nie zostali aktorami" - przyznał.
"Prezes nie bywa za granicą, siedzi zamknięty w domu, w swoich wewnętrznych konfliktach ze sobą i światem. On ponosi potworną odpowiedzialność za to, co się dzieje w Polsce, ale zachowuje się, jakby tego nie odczuwał. Kiedyś powiedział, że chce być zbawcą narodu. Nie tego oczekuję od polityka. Oczekuję empatii, zrozumienia, że jedni ludzie są tacy, drudzy tacy, a różnice stanowią o bogactwie ojczyzny. Gdyby prezes przeleciał się do Nowego Jorku, toby zobaczył, na czym zbudowano bogactwo tego miasta. Wystarczy zresztą skoczyć do Pragi w Czechach czy Berlina, już nie mówię o Londynach i Paryżach, które są kolorowe. Dzisiaj świat cywilizowany podkreśla poprawność polityczną, chociaż samo to słowo jest niezbyt poprawne. Ale określa coś, co pozwala ludziom koło siebie istnieć. Jest kulturą obecności koło siebie" - przekonuje Kondrat.
https://www.onet.pl/film/onetfilm/marek-kondrat-o-...