Szanowni Państwo.
W związku z tym, że jestem członkiem Komisji Oświaty, na której był przedstawiany min projekt zmian obwodów szkolnych, pozwolę sobie napisać kilka słów w tym temacie.
Na wstępie zaznaczę, że nie należę do najbliższych współpracowników P. Burmistrza, więc mam nadzieję, że ominą mnie przy tej okazji tytuły nadwornego obrońcy, czy klakiera P. Jakubowskiego
Jeśli chodzi o zmiany oświatowe w naszym mieście, to były one absolutną koniecznością, co po wielokroć było dyskutowane na tym i innych forach, więc powody wydają się na tyle powszechnie, że chyba nie ma co do nich wracać.
Koncepcja zmian, bez względu na to jaka by nie była, zawsze będzie wywoływać kontrowersje, co podkreślałem w kilku poprzednich swoich wypowiedziach. Jest to o tyle oczywiste, ponieważ każda zmiana będzie niosła za sobą konsekwencje dla jakiś grup. Jeśli dotknie jednych, to pojawią się pytania, czemu akurat właśnie ich? Jeśli drugich, też znajdą się argumenty, że przecież są lepsze rozwiązania. Jednak urzędy są po to, aby podejmować decyzję. Mają do tego fachowców, którzy przed ich wprowadzeniem szczegółowo analizuje problem. Zapewniam Państwa, że dane do tej analizy są dużo bardziej szczegółowe i dotyczą większej ilości aspektów, niż Państwu się wydaję. Muszą Państwo uwierzyć, że wiedza jaką posiadacie w tym temacie jest znacznie mniejsza, niż osób, które podejmują decyzje, więc jeśli nawet jakiś pomysł wydaje się Wam prosty i logiczny, to jego zasadność mogą podważać inne ważne czynniki, o których Państwo wiedzy nie mają .
Miałem okazję zapoznać się, jak przebiegały pracę nad tworzeniem nowych obwodów i jak precyzyjny musiał być dobór ulic do poszczególnych rejonów, by utworzyć zamierzone trzy oddziały w nowo tworzonej szkole podstawowej. To były min. materiały dotyczące ilości potencjalnych pierwszoklasistów i choćby wskazania demograficzne na najbliższe lata.
Bliskość tych dwóch placówek zawsze będzie powodować pytanie, czemu ta a nie inna ulica? Dotyczy to jednak tak bliskiego rejonu dla obydwu, że chyba nie ma co robić z tego wielkiego problemu. Myślę, że zdecydowana większość naszych uczniów ma znacznie dłuższą drogę do szkoły niż ci, o których spór się toczy.
Jeśli chodzi o rodzeństwa z tego, co wiem, nie ma intencji ich rozdzielania. Nie ma też absolutnie mowy o przenoszeniu już uczęszczających uczniów z jednej placówki do drugiej, ponieważ nowa szkoła będzie tworzyć się od podstaw, więc od naboru do klas pierwszych.
Mam malutką nadzieję, że ten tekst coś wniesie do Państwa dyskusji i choć w części wyjaśni niektóre wątpliwości. Ciepło pozdrawiam.