13°C

23
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 9.36
PM25: 13.61 (90,73%)
PM10: 14.65 (32,56%)
Temperatura: 13.40°C
Ciśnienie: 1014.49 hPa
Wilgotność: 70.75%

Dane z 27.04.2024 10:45, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

Relacje polsko-ukraińskie czyli Lachy i Chachoły

4702 postów
Żabodukt Postów: 78394
kumak
Żabodukt, postów: 78394
Wtorek, 30 stycznia 2024 11:59:40
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
«КАЛЕНДАРІЙ ПАМ’ЯТІ» – „KALENDARIUM PAMIĘCI”(6)

77 lat temu – 23 stycznia 1947 r. – żołnierze tzw. Grupy Manewrowej 37 Komendy Odcinka Wojsk Ochrony Pogranicza w Cisnej i 34 pułku piechoty Wojska Polskiego z Baligrodu dowodzonego przez osławionego płk. Jana Gerharda, zniszczyli w masywie góry Chryszczatej w Bieszczadach podziemny szpital polowy Nadrejonu OUN „Beskyd”.

Dlaczego tragiczna śmierć kilkunastu rannych, lekarzy i sanitariuszek ze „szpitalky" na Chryszczatej, jak nazywano wówczas to miejsce w podziemiu ukraińskim, jest ważną datą w kalendarium historii powojennych stosunków polsko-ukraińskich? Ano dlatego, że zapoczątkowało ono całą serię zdarzeń, których wspólnym, tragicznym finałem, była Akcja „Wisła”.

Oblężenie szpitala trwało dwa dni. Po niepowodzeniu prób nakłonienia znajdujących się w nim lekarzy i członków ochrony do poddania się, najpierw przez otwory wentylacyjne pomieszczeń znajdujących się pod ziemią wrzucono granaty, a gdy to nie poskutkowało – obłożono je przyniesioną z pobliskiej wsi słomą, oblano benzyną i podpalono.

Część personelu i rannych zginęła w walce, pozostali popełnili samobójstwo lub zostali, jak to wynika z relacji jedynego ocalałego świadka – zastrzeleni przez swoich. Łącznie śmierć poniosło 16 osób, w tym: lekarze „Ratt” i „Karłyk”, farmaceuta ps. „Orest”, sanitariusz - student medycyny Jarosław Krenta „Arpad”, 3 sanitariuszki (Anna Skirka „Dora”, Kazimiera Prystasz ps. „Pcziłka” i „Kałyna” – nazwisko NN), 9 rannych żołnierzy z sotni UPA „Chrina” i „Bira” oraz cywilnej siatki OUN. Według różnych danych byli to: „Drużba”, „Hucuł”, „Kawka”, „Mucha”, „Nauka”, „Smetana”, „Snih” (Józef Hryckowian z Bereski), „Żuk”, „Zaricznyj”.

Uratował się jedynie Jan Sołtys ps. „Peń”, strzelec sotni „Brodycza” przydzielony do ochrony szpitala. Ale i on żył niespełna 4 miesiące dłużej od swoich poległych towarzyszy. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Rzeszowie z 22 kwietnia 1947 r. został skazany na karę śmierci w pokazowym procesie na sesji wyjazdowej w Przemyślu i 25 dni później – powieszony.

Niszczenie szpitali UPA, mordowanie, dobijanie rannych członków podziemia ukraińskiego oraz ich współpracowników przez żołnierzy Wojska Polskiego nie było w tych okrutnych czasach czymś wyjątkowym. Zresztą z wzajemnością. W książce AKCJA „WISŁA” 1947 publikuję szereg przykładów podobnych zbrodni, jak chociażby zniszczenie 9 marca 1947 r. szpitala w Rakowej, czy 11 kwietnia 1947 r. – w Aksmanicach k. Przemyśla, gdzie zginęli spaleni żywcem wszyscy ranni (23) oraz lekarz Jarosław Sołhan „Dar”/„Nechryst” i naczelna farmaceutka Nadrejonu „Chołodnyj Jar” Łesia Hajdukewycz „Bohdana”.

Dziś tragiczna śmierć rannych i personelu medycznego ze szpitala na Chryszczatej jest niemal całkowicie zapomniana, ale wówczas, w 1947 r., zbrodnia ta, nagłośniona w podziemnej prasie, wstrząsnęła podziemiem ukraińskim na całym Zakerzoniu. Żądza zemsty była powszechna. Dlatego zasadzki na żołnierzy WOP z Cisnej organizowano wielokroć. Aż do skutku.

To właśnie w jednej z takich zasadzek, zorganizowanej przez łemkowską sotnię UPA „Chrina” w rejonie wsi Jabłonki w Bieszczadach – 28 marca 1947 r. – zginął przypadkowo wiceminister obrony narodowej gen. Karol Świerczewski.

Jego śmierć – mimo iż tożsamość sprawców nie była wówczas w ogóle znana, a specjalna komisja śledcza powołana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wręcz sugerowała, że to "robota" podziemia polskiego, a nie UPA – stała się znakomitym pretekstem dla podjętej nazajutrz – 29 marca 1947 r. – decyzji Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej o całkowitej deportacji ludności ukraińskiej na ziemie poniemieckie. Deportacji zresztą już zaplanowanej i co najmniej od dwóch miesięcy przygotowywanej.

Dopiero trzy dni później – 1 kwietnia 1947 r. – dosłownie kilkaset metrów od miejsca, gdzie zginął Świerczewski, w kolejną zasadzkę, urządzoną tym razem przez sotnię „Bira”, wpadła część żołnierzy ze wspomnianej Grupy Manewrowej WOP z Cisnej. Jechali samochodami do Baligrodu załatwić formalności związane z demobilizacją i powrotem do macierzystej jednostki w Koszalinie. Zginęło 30 żołnierzy i oficerów. Uratował się tylko jeden.

P.S. W 2006 r. w miejscu zniszczonej „szpitalki” ustawiono murowany krzyż z tablicą upamiętniającą to tragiczne zdarzenie oraz 7 metalowych krzyży. W końcu 2008 r. wicewojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz wystąpiła do Gminy Komańcza z wnioskiem o likwidację upamiętnienia z uwagi na jego nielegalnych charakter. W kwietniu 2009 r. wszystkie krzyże zostały zniszczone przez „nieznanych sprawców”.

Poniżej: 1) Fot. krzyży, stan przed i po zniszczeniu. Autor: Piotr Szechyński. Źródło: https://www.twojebieszczady.net/st_cerkwie/obelisk_upa.php
2) Okładka książki Ireny Tymoczko-Kamińskiej” – „Moja odyseja” (Warszawa 2005) z kolorową grafiką na podstawie fotografii wykonanej 23 listopada 1946 r. przed cerkwią we wsi Buk pow. leski, w chwilę po ślubie sanitariuszki Anny Skirki „Dory” i lekarza Wiktora Dobrowolskiego „Ratta” (z prawej), którzy dokładnie dwa miesiące później zginęli na Chryszczatej.
Żabodukt Postów: 78394
kumak
Żabodukt, postów: 78394
Wtorek, 6 lutego 2024 20:41:59
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Lisowski po białorusku
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78394
kumak
Żabodukt, postów: 78394
Piątek, 9 lutego 2024 09:43:47
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Czas żeby do polskich głow trafiła prawda i Rzeczypospolitej. Było to państwo nie tylko Polaków ale i Białorusinów Litwinów i Ukraińców.
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Piątek, 9 lutego 2024 16:49:58
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Dzisiaj mija 81 rocznica symbolicznego początku Rzezi Wołyńskiej.

Tam, gdzie wyrósł sosnowy las. 81. rocznica zbrodni w Parośli
9 lutego 1943 r. sotnia UPA dokonała masakry polskich mieszkańców miejscowości Parośla na Wołyniu. To była pierwsza na tak wielką skalę zbrodnia na Polakach, której dopuścili się ukraińscy nacjonaliści. Uznawana jest za symboliczny początek rzezi wołyńskiej, mającej apogeum w lipcu 1943 r.

Dziś Ukraina ponosi ciężkie ofiary w walce o niepodległość z rosyjskim najeźdźcą. Dziś moralnym obowiązkiem wolnego świata jest wspieranie Ukraińców. A z czysto praktycznej perspektywy sukces Ukrainy leży dziś w geopolitycznym interesie Polski. Nie zmienia to jednak faktu, że o tragicznych wydarzeniach sprzed 80 lat na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej musimy przypominać. Zwłaszcza że przez dziesięciolecia były one pracowicie zacierane w zbiorowej świadomości obu narodów. Przypominamy zatem, z jednym wszakże fundamentalnym zastrzeżeniem: nie o zemstę chodzi, lecz o pamięć i prawdę. O pamięć należną ofiarom, o hańbę, którą splamili się oprawcy i o prawdę, której nie można relatywizować, choćby była najtrudniejsza do przyjęcia.

Wbrew powszechnemu przekonaniu zbrodnia, dokonana 9 lutego 1943 r. przez oddział Hryhorija Perehiniaka „Dowbeszki – Korobki” na mieszkańcach Parośli – nie była pierwszym aktem masowego ludobójstwa, jakie spotkało Polaków na Wołyniu ze strony nacjonalistów ukraińskich. Dwa miesiące wcześniej – w listopadzie 1942 r. – dowodzony przez Niemców oddział Ukraińskiej Policji Pomocniczej zamordował 50 mieszkańców kolonii Obórka. Powodem miało być wspieranie partyzantki sowieckiej oraz ukrywanie Żydów. Część mieszkańców zapędzono do jednej ze stodół, zmuszono do położenia się na ziemi i zabijano strzałem w tył głowy. Wśród ofiar były kobiety i dzieci, a wszystkie domy zostały ograbione. Ten zbrodniczy scenariusz miał się powtórzyć na Wołyniu jeszcze wielokrotnie.

Do usunięcia „zajmańców” tzn. Polaków i Żydów z Wołynia i Małopolski (Galicji) Wschodniej nacjonaliści z Ukraińskiej Wojskowej Organizacji, a później Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów przygotowywali się już od wczesnych lat 20. XX wieku. Korzystali przy tym z pomocy materialnej i wojskowej wrogich Polsce państw, wśród których prym wiodły Niemcy. Teoretyczne podstawy nacjonalizmu ukraińskiego stworzyły prace i poglądy Dmytro Doncowa oraz Mychajły Kołodzińskiego. Zgodnie z nimi przyszłe państwo ukraińskie miało być wielkim monoetnicznym imperium. Los, jakiego doświadczali od 1942 r. Żydzi w krajach okupowanych przez III Rzeszę dowiódł, że można skutecznie wyeliminować wiele tysięcy ludzi. Ten sam los miał wkrótce spotkać wołyńskich Polaków.

W 1940 r. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów podzieliła się na dwie frakcje, nazywane od ich przywódców Andrija Melnyka (OUN-M lub melnykowcami) i Stepana Bandery (OUN-B lub banderowcami). Ci ostatni wysunęli pomysł rozstrzygnięcia przyszłej przynależności państwowej Wołynia i Małopolski (Galicji) Wschodniej drogą masowej eksterminacji Polaków. Było to rozwiązanie nie tylko zbrodnicze, ale też politycznie kompromitujące samą ideę niepodległości Ukrainy. Niestety stało się ono wkrótce tragiczną rzeczywistością.

W lutym 1943 roku na III Konferencji OUN-B zapadła decyzja o utworzeniu Ukraińskiej Powstańczej Armii. Jej szeregi zasiliło wkrótce ok. 12 tys. zbiegłych z niemieckiej służby, uzbrojonych funkcjonariuszy Ukraińskiej Policji Pomocniczej. Odosobnione i pozbawione broni polskie wioski, kolonie i chutory na Wołyniu nie miały szans nawiązać z UPA skutecznej walki. Podziemie ZWZ-AK, rozbite przez NKWD w 1940 r., było dopiero w fazie odtwarzania, a żywioł polski osłabiony na skutek represyjnej polityki Sowietów.

Parośla była niedużą polską wsią zamieszkiwaną przez około 130 osób, z których większość zajmowała się rolnictwem i pracami leśnymi. Stosunki z sąsiednimi wioskami ukraińskimi były dobre i nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii.

W nocy z 8 na 9 lutego 1943 r. oddział „Dowbeszki-Korobki” napadł na posterunek policji pomocniczej we Włodzimiercu. W walce zginął niemiecki komendant i trzech Kozaków – jego podkomendnych, a sześciu innych wzięto do niewoli. Zmierzając dalej do Parośli, sotnia dokonała morderstwa na pięciu Polakach – mieszkańcach kolonii Wydymer, którzy pracowali przy wyrębie lasu.

Gdy oddział dotarł do wsi, do każdego z domów wtargnęło kilku uzbrojonych banderowców, którzy podali się za partyzantów sowieckich. Nie mówili jednak po rosyjsku, lecz po ukraińsku, odróżniali się od nich umundurowaniem, a także uzbrojeniem, gdyż poza bronią palną za pasami mieli wciśnięte siekiery, topory i noże.

Witold Kołodyński, w którego domu zakwaterowało się dowództwo sotni wspominał: „Do domu weszło około szesnastu osób. Kilka z nich miało na sobie rosyjskie furażerki, pozostali byli ubrani w ukraińskie sukmany. […]. Dowódca kazał przygotować dla swojego oddziału jedzenie i słomę do spania. […]. Twierdzili, że chcą przegonić Niemców, ale tej nocy muszą przenocować w naszej wsi, a my im musimy pomagać. Kolejnego dnia mieli odjechać”.

Mieszkańcy nie mieli prawa opuszczać domów, nawet w celu dokonania niezbędnych prac gospodarskich, bez zgody pilnujących. Sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna. W domu Kołodyńskich przesłuchano pojmanych wcześniej Kozaków, a potem wszystkich zamordowano siekierami. Po odnalezieniu w zabudowaniach gospodarskich broni dotkliwie pobito Mariana Kołodyńskiego – ojca Witolda. W otoczonej wsi zatrzymywano wszystkich, którzy chcieli przez nią przejechać.

Po obiedzie, banderowcy rozkazali wszystkim domownikom położyć się twarzą do podłogi. Następnie wiązali ich sznurami tłumacząc to koniecznością uniknięcia oskarżeń ze strony Niemców o udzielanie pomocy partyzantom. Mieszkańcy nie spodziewali się podstępu – podobnie postępowali minujący tory sowieccy partyzanci, co chroniło wartujących od niemieckich represji. Ten sam wariant zastosowano we wszystkich domach.

Witold Kołodyński wspominał: „Położyliśmy się koło siebie: babcia, rodzice, ja i młodsza siostra Teresa. W kołysce została najmłodsza siostra. Od tego momentu nic nie pamiętam. Straciłem przytomność. Jak ją odzyskałem, to słyszałem, jak Ukraińcy wynoszą wyposażenie mieszkania i wyprowadzają inwentarz z zagród. Byłem cały zalany krwią”. Oprawcy wymordowali swe ofiary przy użyciu noży, siekier i toporów.

W Parośli i jej najbliższej okolicy straciły życie 173 osoby. Najstarszą z ofiar była 92-letnia Paulina Kołodyńska, a najmłodszą kilkumiesięczne niemowlę. Władysław Chorążyczewski wspominał: „Widziałem osobiście na stole wśród samogonu i resztek jedzenia dziecko dwunasto- czy czternastomiesięczne przybite bagnetem [...] w którego usta był włożony niedojedzony kawałek kiszonego ogórka. Tego widoku nie zapomnę do końca życia”.

Szczególnie okrutnie potraktowano komendanta miejscowego Związku Strzeleckiego Walentego Sawickiego oraz stawiającego opór Mieczysława Bułgajewskiego, których posiekano na kawałki. Śmiertelne ciosy przeżyło zaledwie 12 osób, w większości dzieci. Wśród nich był Witold Kołodyński, któremu w wyniku uderzenia siekierą pękła czaszka. W Parośli przeżyła też sześcioosobowa rodzina żydowska, której kryjówka w domu Klemensa Horoszkiewicza nie została odnaleziona przez oprawców. W zabijaniu ludzi i grabieży majątku brali udział Ukraińcy z sąsiednich wsi.

Wieść o zbrodni wstrząsnęła Polakami. Zdarzające się pojedyncze zabójstwa traktowano dotychczas jako przejawy odwetu lub przestępstwa na tle rabunkowym. Wzajemne kontakty z ukraińskimi sąsiadami oceniano jako dobre, nie spodziewano się przemocy z ich strony, co okazało się tragiczną pomyłką. Nikt nie chciał pamiętać, że już we wrześniu 1939 r. uzbrojeni nacjonaliści ukraińscy rozbrajali, mordowali lub wydawali w ręce Sowietów polskich żołnierzy i policjantów, a w czerwcu 1941 r. witali wkraczający na Kresy Wehrmacht.

Tego samego dnia oddział Perehijniaka zabił również 15 Polaków w chutorze Toptyn. Szczęśliwie ataku uniknął odległy o trzy kilometry od Parośli Wydymer, gdzie nie stawił się oddział dowodzony przez niejakiego Nikitę Mizowca. Jeszcze tego samego dnia spotkała go za to śmierć z rąk banderowców. Napastnicy, nie mając wystarczających sił, przeszli tylko demonstracyjnie przez teren tej kolonii.

O tym, co stało się w Parośli poinformował Niemców Aleksander Sulikowski, który w drodze na targ postanowił odwiedzić rodzinę. Mieszkańcy Wydymeru dowiedzieli się o zbrodni 10 lutego 1943 r., gdy jeden z gospodarzy Walery Miszkiewicz pojechał na umówione spotkanie z kuzynem Hilarym Boberem, a także gdy do kolonii dotarła ciężko ranna Maria Bułgajewska. Zorganizowano natychmiast pomoc, ewakuując najciężej rannych do szpitala we Włodzimiercu.

12 lutego 1943 r. odbył się pogrzeb ofiar. W Parośli, w zbiorowej mogile pochowano 137 osób. Usypano niewielki kurhan, a kilka miesięcy później postawiono na nim krzyż z napisem: „Tutaj spoczywają mieszkańcy Kolonii Parośla zamordowani w dniu 9 lutego 1943 r.”. Zabudowania opustoszałej Parośli spalili banderowcy pół roku później, a na terenie dawnej wsi wyrósł sosnowy las.

Zbrodnie popełnione przez nacjonalistów ukraińskich w Parośli i Tuptynie zapoczątkowały straszliwą falę ludobójstwa na Wołyniu, która ogarnęła najpierw powiaty sarneński i kostopolski, a następnie zaczęła przesuwać się na Zachód. Tysiące Polaków ratowało się ucieczką do centralnej Polski albo w miejsca stacjonowania oddziałów niemieckich lub węgierskich. Zaczęto tworzyć ośrodki samoobrony, ale większość z nich nie miała szans przeciwstawić się przeciwnikowi z powodu braku broni. Struktury AK na tym terenie były początkowo bardzo słabe. Do straszliwych strat, jakie poniosła ludność polska przyczyniła się także w ogromnym stopniu obojętność niemieckich władz okupacyjnych, które nie uczyniły nic, by powstrzymać narastający terror.

W wyniku II wojny światowej Rzeczpospolita utraciła ziemie wschodnie, a niedobitki Wołyniaków zostały zmuszone do ekspatriacji. Sytuacja taka spowodowała, że dewastacji lub całkowitemu zniszczeniu uległo wiele opuszczonych polskich cmentarzy i grobów. Zbiorowa mogiła zamordowanych w Parośli jednak przetrwała. Dzięki Antonowi Kowalczukowi, Ukraińcowi z Żółkiń, który w latach 70. XX wieku otoczył ją płotem i postawił betonowy krzyż. Jest ona jedynym dowodem na to, że tętniło tu kiedyś polskie życie.

Tekst Paweł Naleźniak
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Wtorek, 13 lutego 2024 20:36:15
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
W nocy z 12 na 13 lutego 1945 roku miejscowość została zaatakowana przez oddział UPA „Szare Wilki”. Kobiety i dzieci próbowały się chować w dołach pod prześcieradłami, gdyż wokół leżał śnieg. Jednak ukrywające się osoby zostały zabite siekierami, nożami, kosami.

https://www.rp.pl/kraj/art39330961-tajemnica-wsi...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Niedziela, 18 lutego 2024 13:25:26
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Zbrodnia w Ludwikówce – zbrodnia dokonana w nocy z 17 na 18 lutego 1944 r. na polskich mieszkańcach wsi Ludwikówka, położonej w powiecie rohatyńskim województwa stanisławowskiego, popełniona przez sotnię Ukraińskiej Powstańczej Armii „Siromancy” pod dowództwem Dmytra Karpenki „Jastruba”.

W nocy z 17 na 18 lutego 1944 r. Ludwikówka została otoczona i zaatakowana przez oddział UPA i lokalną bojówkę OUN. W wyniku ostrzału pociskami zapalającymi we wsi wybuchły pożary; spłonęło 180 gospodarstw. Polaków zabijano bez względu na płeć i wiek przy użyciu siekier i noży, do uciekających strzelano. Część zabitych zginęła w płonących budynkach, część zamarzła ukrywając się w bieliźnie na polach. Ustalono 127 nazwisk ofiar. Zdaniem Sz. Siekierki, H. Komańskiego i E. Różańskiego w wyniku napadu zginęło około 200 Polaków, 27 osób zostało rannych. Według raportu UPA zabito 330 ludzi, w tym 295 mężczyzn, 30 kobiet i 5 dzieci; strat własnych nie odnotowano.
Dzień po zbrodni do wsi przyjechali Niemcy i zabrali ocalałych mieszkańców do Rohatyna.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Ludwik%C3%B3wc...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Czwartek, 29 lutego 2024 19:12:57
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Zbrodnia w Korościatynie – zbrodnia popełniona przez UPA z pomocą ludności ukraińskiej w nocy z 28 na 29 lutego 1944 na Polakach, mieszkańcach wsi Korościatyn na Podolu w dawnym powiecie buczackim województwa tarnopolskiego podczas okupacji tych ziem przez III Rzeszę.

Tło zbrodni
Korościatyn był wsią czysto polską zamieszkałą w 1939 r. przez 206 polskich rodzin. Stosunki Polaków z zamieszkałymi w sąsiednich miejscowościach Ukraińcami układały się poprawnie do czasu II wojny światowej. Podsycanie antagonizmów narodowościowych przez obu okupantów (niemieckiego, a do 1941 r. sowieckiego) oraz radykalna polityka OUN rozbudziły u części Ukraińców nastroje antypolskie. Zimą 1943/1944 po doniesieniach o nasilających się mordach na Polakach, w Korościatynie pod kierownictwem podchorążego WP Stanisława Różańskiego zorganizowano samoobronę dysponującą bronią palną. Samoobrona wystawiała warty czuwające całą noc.

Przebieg rzezi
28 lutego 1944 r. około godziny 18:00, gdy warty dopiero obsadzały posterunki, do Korościatyna równocześnie z trzech stron nadciągnęły oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii wspierane przez okoliczną ludność ukraińską. Łącznie liczbę napastników oceniono na 600 osób. Wjechali do wioski posługując się obowiązującym hasłem i podając się za polskich partyzantów, co zmyliło wartowników.

Korzystając z zaskoczenia upowcy zajęli stację kolejową, gdzie przecięli druty telegraficzne, zerwali tory i przystąpili do mordowania urzędników kolejowych oraz podróżnych oczekujących na pociąg. Zabito tam 21 osób, w tym przez przypadek jednego Ukraińca. Następnie napastnicy rozpoczęli mordowanie ludności we wsi, najczęściej przy użyciu siekier, noży i bagnetów, a także broni palnej. Oprawcy torturowali niektóre ofiary, wycinając im języki, wydłubując oczy, obcinając piersi kobietom. Zdaniem świadków napastnicy podzielili się na trzy grupy: jedna zajmowała się zabijaniem, druga rabunkiem mienia, które ładowano na sanie, a trzecia podpalaniem zabudowań. Rzeź trwała do rana. Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego napadem kierował ksiądz greckokatolicki Pałabicki z córką.

Zaskoczona początkowo samoobrona stawiła opór, co pozwoliło uratować większość mieszkańców wsi. W czasie oblężenia plebanii zginął jeden z dowodzących atakiem, syn księdza greckokatolickiego z Zadarowa. Eksterminację przerwała odsiecz polskiego oddziału partyzanckiego z oddalonych o 12 km Puźnik.

Podczas rzezi na stacji kolejowej i we wsi zamordowano łącznie 156 osób, w tym kilkanaścioro dzieci w wieku od 4 do 12 lat. Udało się ustalić tożsamość jedynie 117 zabitych. Spaleniu uległy wszystkie zabudowania oprócz kościoła i plebanii.

1 marca Niemcy sfilmowali zgliszcza wsi i wykonali zdjęcia ofiar. Następnego dnia większość z nich pochowano na cmentarzu w Korościatynie we wspólnej mogile. Polacy, którzy ocaleli z rzezi, przenieśli się do Monasterzysk.
Żabodukt Postów: 78394
kumak
Żabodukt, postów: 78394
Czwartek, 29 lutego 2024 21:29:54
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
U schyłku XVI wieku Kozaczyzna wydawała się wielką beczką prochu tylko czekającą na podpalenie. Władze Rzeczpospolitej ograniczały liczbę Kozaków rejestrowych i zalegały im z wypłatą żołdu. Jakby tego było mało, zakazywały też organizowania wypraw na Krym lub inne ościenne ziemie, które pozwoliłyby mołojcom zdobyć łupy. Na Kresach południowo-wschodnich robiło się coraz bardziej gorąco. Do eksplozji doszło zaś wreszcie w następstwie czysto prywatnego sporu.

W styczniu 1592 roku Jan Szostowicki, klient wojewody wołyńskiego księcia Janusza Ostrogskiego, w sądzie grodzkim w Łucku wniósł protest przeciw Krzysztofowi Kosińskiemu. Sprawa dotyczyła bezprawnego tytułowania się przez tego ostatniego hetmanem kozackim, a także oskarżenia o napad i splądrowanie „wraz z Kozakami Niżowymi” domu księcia Dymitra Kurcewicza Bułygi w Białej Cerkwi https://wielkahistoria.pl/pierwsze-powstanie-kozackie-za...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Wtorek, 5 marca 2024 18:22:01
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kalendarium zbrodni wołyńskiej, masowych mordów UPA na polskiej ludności Wołynia i Galicji Wschodniej, dokonanych w latach 1943-1945. W ich wyniku zginęło ok. 100 tys. Polaków.

Wołyń (województwo wołyńskie)
Rok 1943
--------------
9 lutego

- W kolonii Parośla I (pow. Sarny) zamordowano około 150 Polaków. Zbrodni dokonała sotnia Hryhorija Perehiniaka „Dowbeszki- Korobki”. Była to pierwsza polska wieś, w której Ukraińska Powstańcza Armia dokonała masowego mordu.

luty-marzec

- Powstała baza polskiej samoobrony we wsi Przebraże ( pow. Łuck); bazy samoobrony utworzono także m.in. w Hucie Stepańskiej (pow. Kostopol), Zasmykach (pow. Kowel), Pańskiej Dolinie (pow. Dubno)

marzec-kwiecień

- Policjanci ukraińscy porzucili służbę na rzecz Niemiec i przeszli w szeregi UPA. Część z nich uczestniczyła wcześniej w zagładzie Żydów.

26 marca

- W Lipnikach (pow. Kostopol) zamordowano co najmniej 182 Polaków. Zbrodni dokonał oddział Iwana Łytwyńczuka („Dubowyj”). Z rzezi ocalał dwuletni Mirosław Hermaszewski, późniejszy kosmonauta.

29 marca

- Oddział UPA zaatakował wsie Pendyki Małe i Duże oraz Pieńki Pendyckie (pow. Kostopol), mordując około 180 Polaków.

8 kwietnia

- W kolonii Brzezina (pow. Sarny) zamordowano ok. 130 Polaków. Oddziałami UPA dowodził Iwan Łytwyńczuk „Dubowyj”.

23 kwietnia

- W Janowej Dolinie (pow. Kostopol) oddziały UPA dowodzone przez Iwana Łytwyńczuka zamordowały ok 600 Polaków.

12 maja

- W kolonii Ugły (pow. Kostopol)zamordowano, również bronią sieczną, ponad 100 Polaków.

2 czerwca

- We wsi Hurby (pow. Zdołbunów) siekierami i bagnetami zamordowano ok. 250 Polaków.

16 czerwca

- We wsi Dermanka (pow. Kostopol) zamordowano około 100 Polaków.

lipiec

Kulminacja zbrodni dokonywanych przez UPA. Na Wołyniu zginęło w tym miesiącu ok 10-11 tys. Polaków.

5 lipca

Odparty atak UPA na Przebraże (pow. Łuck)

10 lipca

- Koło wsi Kustycze (pow. Kowel) zostali zamordowani przez UPA poeta Zygmunt Rumel, przedstawiciel delegata rządu RP na Wołyń, komendant Straży Chłopskiej na Wołyniu i i Krzysztof Markiewicz, przedstawiciel AK na tym terenie. Mieli rozmawiać z dowódcami UPA o powstrzymaniu zbrodni na Polakach.

11 lipca

- W kolonii Gurów (pow. Włodzimierz) zamordowano około 200 Polaków. Część zginęła zabita siekierami i widłami.
- W kościele w Kisielinie (pow. Horochów) zamordowanych zostało około 90 Polaków z Kiesielina i okolicznych wsi.
- W Dominopolu (pow. Włodzimierz) zamordowano 220 - 250 Polaków.

11-12 lipca

- UPA dokonała mordów w około 150 miejscowościach w dawnych powiatach horochowskim, kowelskim włodzimierskim. Dowódcą UPA na Wołyniu był wówczas Dmytro Kljaczkiwśkyj „Kłym Sawur”.

- W Porycku (pow. Włodzimierz, dziś miasteczko nazywa się Pawliwka) zamordowano 200-220 Polaków, część zginęła w kościele. 11 lipca 2003 r. w Pawliwce prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma odsłonili pomnik pojednania polsko-ukraińskiego z napisem „Pamięć. Żałoba. Jedność”.

12 lipca

- We wsi Zagaje (pow. Horochów) zamordowano ok. 260 Polaków
- We wsi Majdańska Huta (pow. Zdbołbunów) zabitych zostało 183 Polaków

14 lipca

- We wsiach Kołodno Lisowszczyzna i Kołodno Siedlisko (pow. Krzemieniec) zamordowano ok. 320-500 Polaków.

15/16 lipca

- We wsi Pułhany (pow. Horochów) zabito 101 Polaków, w Kupowalcach (pow. Horochów) – około 150

16-18 lipca

- Wymordowano co najmniej 155, być może nawet 600 Polaków, którzy na własną rękę opuścili Hutę Stepańską (pow. Kostopol), ośrodek polskiej samoobrony.

30 sierpnia

- W Ostrówkach (pow. Luboml) zamordowano od 476 do 521 osób, w tym część zabito siekierami. W Woli Ostrowieckiej (pow. Luboml) zginęło od 572-628 osób. W 2011 r. pochowano odnalezione i ekshumowane szczątki ofiar zbrodni UPA w Ostrówkach.

- W kolonii Gaj (pow. Kowel) zamordowanych zostało ok. 600 Polaków.

31 sierpnia

- Odparty atak UPA na Przebraże (pow. Łuck). W bazie samoobrony w Przebrażu uratowało się ok. 10 tys. Polaków.

Galicja Wschodnia (województwa lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie)
Rok 1944
--------------
2 lutego

- W Hanaczowie (pow. Przemyślany) zamordowano 63–180 Polaków. Zbrodni dokonała sotnia „Siromanci” .

17/18 lutego

- W Ludwikówce (pow. Rohatyn) zamordowano 200-330 Polaków. Zbrodni dokonała sotnia „Siromanci”.

22/23 lutego

- W Berezowicy Małej (pow. Zbaraż) zamordowano 131 Polaków. Część zginęła spalona żywcem.

28 lutego

- W Hucie Pieniackiej (pow. Brody) zamordowano 600 - ponad 1000 Polaków. Zbrodni dokonali ukraińscy ochotnicy do dywizji SS „Galizien” z 4 pułku policyjnego SS. 28 lutego 2009 r. prezydenci Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko oddali w Hucie Pieniackiej hołd ofiarom mordu.

- W Korościatynie (pow. Buczacz) zamordowano 124-156 Polaków.

12-16 marca

- W Podkamieniu (pow. Brody) zamordowano 100 do 150 Polaków, którzy schronili się w klasztorze dominikanów. Masakrę przeżył pisarz Leopold Buczkowski.

12 marca

- W Palikrowach (pow. Brody) zamordowano 365-367 Polaków.

kwiecień

- UPA, dowodzona przez Romana Szuchewycza „Tarasa Czuprynkę”, rozpoczęła na masową skalę „akcję antypolską”.

2 kwietnia

- Sotnia „Hajdamaków” zabiła 40 Polaków w kolonii Zełemianka (pow. Stryj).

12 kwietnia

- W Hucisku (pow. Bóbrka) zamordowano 101-118 Polaków.

16 kwietnia

- W Chodaczkowie Wielkim (pow. Tarnopol) zamordowano 250-832 Polaków.

19 -21 kwietnia

- Kulminacja mordów na Polakach i Ormianach w miasteczku Kuty (pow. Kosów). W marcu i kwietniu zginęło ok 200 osób.

22 maja

- W Bryńcach Zagórnych (pow. Bóbrka) zamordowano 120 -145 Polaków.

31 grudnia/1 stycznia

- W Uhryńkowcach (pow. Zaleszczyki) zabito ok. 150 Polaków.

Rok 1945
--------------
2 lutego

- W Uściu Zielonym(pow. Buczacz) zginęło i zostało zabitych w walce 133 Polaków.

5/6 lutego

- W Baryszu (pow. Buczacz) zginęło ponad 100 - 135 Polaków, w tym część w walce z kureniem „Bystrego”.
Żabodukt Postów: 78394
kumak
Żabodukt, postów: 78394
Wtorek, 5 marca 2024 21:36:30
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Pierwsze bitwy Bohdana Chmielnickiego. Jak zdołał pokonać armię koronną?Powstanie Bohdana Chmielnickiego, choć miało prywatne podłoże, nie stanowiło zaskoczenia. Sytuacja na ziemiach ukrainnych wrzała od dłuższego czasu. Polscy dowódcy nie docenili jednak skali niebezpieczeństwa. Oto jak doszło do pierwszych dwóch katastrofalnych klęsk w toku buntu: nad Żółtymi Wodami oraz pod Korsuniem.

Chmielnicki zbiegł na Krym, gdzie zdołał przekonać Tatarów do wkroczenia na Ukrainę i udzielenia pomocy Kozakom. Chan działał ostrożnie i wczesną wiosną 1648 roku wysłał z Chmielnickim niewielkie siły pod wodzą beja perekopskiego Tuhaj-beja.Śmiały plan hetmana Mikołaja Potockiego
Wódz kozacki dotarł na Sicz, ale hetman wielki koronny Mikołaj Potocki liczył na to, że łatwo stłumi rodzącą się rebelię. Chciał działać szybko, zanim Kozacy wejdą na zamieszkane ziemie ukraińskie i pociągną za sobą ludność wiejską.

Postanowił zatem zrealizować śmiały plan: osaczyć wkraczające siły kozacko-tatarskie daleko w stepach, a następnie rozgromić je. Hetman liczył przy tym na wierność Kozaków rejestrowych, których nawet zaprzysiągł przed wysłaniem ich przeciw pobratymcom.Po zebraniu ok. 15 tys. ludzi, w tym wojska kwarciane, poczty magnackie i Kozaków rejestrowych, Mikołaj Potocki wysłał przodem 3 tys. żołnierzy pod wodzą swego syna Stefana, dodając im 4 tys. Kozaków. Mieli oni osaczyć i zatrzymać Chmielnickiego i Tatarów.

Mołojcy popłynęli czajkami w dół Dniepru, wyprzedzając idącą wolno wśród wiosennych roztopów kolumnę polską. Rejestrowi opanowali Sicz zaporoską, odcinając przeciwnika od zaplecza. Pozostawieni jednak bez polskiego nadzoru, ulegli agitacji i przeszli na stronę powstańców. To bardzo wzmocniło ich siły. https://wielkahistoria.pl/pierwsze-bitwy-bohdana-chmieln...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Piątek, 8 marca 2024 18:15:35
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
W Bednarowie koło Stanisławowa oddział UPA dokonał w nocy z 7 na 8 marca masakry 250 Polaków.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Piątek, 8 marca 2024 18:17:13
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Zbrodnia w Bednarowie – zbrodnia dokonana w nocy z 7 na 8 marca 1944 r. (podawana jest też data 13/14 marca 1944) na polskich mieszkańcach wsi Bednarów położonej w powiecie stanisławowskim, popełniona przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Według wspomnień zgromadzonych przez Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów, oddział UPA napadł na polskie domy we wsi, ograbił je i spalił. Spalono także kościół parafialny i plebanię. Polaków zabijano bez względu na płeć i wiek. Ustalono 56 nazwisk zamordowanych. Zdaniem Sz. Siekierki, H. Komańskiego i E. Różańskiego w wyniku napadu zginęło około 250 Polaków.
Żabodukt Postów: 78394
kumak
Żabodukt, postów: 78394
Niedziela, 10 marca 2024 20:10:41
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
10 kwietnia 1944 — Sahryń, Turkowice, Łasków, Szychowice... 80 lat temu. Największa zbrodnia polskiego podziemia niepodległościowego na ludności cywilnej.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Poniedziałek, 11 marca 2024 17:02:55
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kto wiatr sieje, zbiera burzę. Rok 1944, odpowiedz na Rzeź Wołyńską. Ja nie pochwalam, ale ludzie którym wymordowano rodziny, pewno nie mieli obiekcji.

Tło wydarzeń
Na początku 1944 OUN-B utworzyła na Chełmszczyźnie dwie bojówki Służby Bezpieczeństwa OUN, rozpoczęła rozszerzanie siatki OUN i tworzenie samoobron wiejskich. Już w styczniu bojówki rozpoczęły ataki na Polaków, głównie napadając na majątki ziemiańskie i mordując właścicieli. Zdaniem historyków z IPN, wiele wsi położonych pomiędzy Bugiem a linią wyznaczoną przez miejscowości Uchanie, Bereść, Hostynne, Werbkowice, zostało umocnionych, co uczyniło z nich obozy warowne z siecią bunkrów, okopów i zasieków[2].

Na Zamojszczyznę docierały również od 1943 r. – razem z uchodźcami – informacje o mordach na ludności polskiej na Wołyniu. W związku z tym w końcu lutego 1944 r. odbyła się narada Inspektoratu Zamojskiego AK, na której postanowiono zorganizować linię samoobrony przeciwukraińskiej i przygotować partyzancką ofensywę przeciwko Ukraińcom. Na początku marca 1944 r. w dowództwie Armii Krajowej zapadła decyzja o zorganizowaniu akcji uprzedzającej przeciwko zgrupowaniom Ukraińskiej Powstańczej Armii w Sahryniu, Szychowicach i Łaskowie. Miejscowości te uznano za centra koncentracji sił UPA w powiecie hrubieszowskim. Decyzję tę podjęto po tym, gdy wywiad obwodu hrubieszowskiego AK dowiedział się o planowanym na 16 marca 1944 ataku UPA w powiecie hrubieszowskim (który faktycznie nastąpił). Grzegorz Motyka przypuszcza, że za legitymizację tych działań posłużył rozkaz generała „Bora” nakazujący wycinać w pień kolonistów, którzy brali udział w mordach na Polakach. Według tego historyka uznano, że rozkaz dotyczy nie tylko Niemców, ale i Ukraińców.

Osobny artykuł: Powstanie zamojskie.
Sahryń był wsią z ludnością ukraińsko-polską, z przewagą ukraińską. Na temat wielkości wsi istnieją różne relacje – wskazuje się liczbę 260[1], 300[7], 325[11] domów. Zdecydowaną większość mieszkańców stanowili Ukraińcy wyznania prawosławnego (według Jurija Makara 80%[7]). Polacy wyznania rzymskokatolickiego żyli we wsi do niemieckich wysiedleń w 1943. Po tej dacie w miejscowości spośród polskich mieszkańców zostali jedynie ci, którzy byli skoligaceni z Ukraińcami lub uzyskali od nich pomoc w ukryciu się przed wywózką[11].

Według Andrzeja Leona Sowy i Mariusza Zajączkowskiego polskie dowództwo postanowiło podczas uderzenia na Sahryń dokonać pacyfikacji wsi i zaatakować ludność cywilną, by brutalność ataku podziałała odstraszająco i zniechęciła UPA do dokonywania kolejnych mordów na Polakach[10]. Grzegorz Motyka pisze, że dowódca polskich oddziałów AK por. Zenon Jachymek ps. „Wiktor” wydał rozkaz oszczędzania ludności cywilnej, który nie był jednak respektowany[12]. W ocenie Zajączkowskiego jest to jednak mało prawdopodobne. Autor ten wskazuje, że w zachowanych dokumentach AK już z jesieni 1943 nakazuje się stosować odpowiedzialność zbiorową wobec mieszkańców ukraińskich wsi, w których ukrywali się sprawcy zbrodni na Polakach lub w pobliżu których doszło do takich zbrodni[10].

Przed 10 marca do Sahrynia przybyli zagrożeni odwetowymi działaniami polskiej partyzantki ukraińscy mieszkańcy m.in.: Pasieka (obecnie część
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Poniedziałek, 11 marca 2024 17:09:33
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Tło wydarzeń:

W tym czasie (luty - marzec 1944 rok) UPA-OUN i SS „Galizien – Hałyczyna” kontynuowały ludobójstwo na ludności polskiej na terenach trzech województw Małopolski Wschodniej: lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim oraz przygotowywały się do krwawej rozprawy w Polakami na tzw Chełmszczyźnie, zaczynając od powiatów: hrubieszowskiego, tomaszowskiego i lubaczowskiego.

Poniżej kilka wybranych przykładów z terenu Małopolski Wschodniej tylko z lutego 1944 roku, gdzie Polacy byli mordowani codziennie w kilku lub kilkunastu miejscowościach.

W nocy z 2 na 3 lutego we wsi Hanaczów pow. Przemyślany upowcy oraz esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” zamordowali 97 Polaków i 15 Żydów, których Polacy ukrywali.

W nocy z 5 na 6 lutego we wsi Jamelna pow. Gródek Jagielloński, głownie na przysiółku Mazurówka, upowcy zamordowali ponad 100 Polaków.

W nocy z 10 na 11 lutego we wsi Boków pow. Podhajce banderowcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 72 Polaków.

W nocy z 12 na 13 lutego we wsi Łanowce pow. Borszczów, w części zwanej Szlachta, banderowcy spalili polskie gospodarstwa oraz wymordowali Polaków, na cmentarzu pochowano 72 ofiary, ale wiele zwłok spaliło się bądź nie odszukano ich w zgliszczach lub w okolicy wsi zabitych podczas ucieczki lub uprowadzonych. Władysław Kubów wymienia liczbę 100 pomordowanych.

13 lutego we wsi Hucisko Brodzkie pow. Brody: Kulińska L., Roliński A.. w: Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943-1944, Kraków 2003, na s. 359 podają, że łącznie ofiar polskich było 150; Władysław Kubów wymienia imiennie 57 ofiar, począwszy od 9-miesięcznego Jana Olszańskiego po 90-letnią Janinę Hanicką. 20 lutego był drugi napad.

15 i 16 lutego w miasteczku Firlejów pow. Rohatyn banderowcy oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi zamordowali ponad 80 Polaków, w tym 50 osób po wyciągnięciu ich z kościoła, głównie kobiety i dzieci.

W nocy z 17 na 18 lutego we wsi Ludwikówka pow. Rohatyn upowcy zamordowali ponad 200 Polaków a 27 poranili, obrabowali i spalili ponad 180 gospodarstw, wieś przestała istnieć. „Mordowali ludzi w straszliwy sposób. Małe dzieci nadziewali na widły i żywcem wrzucali do ognia, a ludzi dorosłych palili w ich własnych domach albo wpędzali do stodoły i tam podpalali” (Helena Alicja Dul; w: Siekierka..., s. 426; stanisławowskie). „Ciała zabitych pochowano w trzech dużych dołach w rogu cmentarza. Z biegiem lat ziemia nad zwłokami zapadła się. Wklęśnięcia ziemi są teraz śladem po mogiłach tych ludzi. Dziś nie ma tam już na mogiłach krzyża, znaku ich wiary. Na miejscu wioski jest tylko zaorane pole” (Emilia Krupska; w: Siekierka..., s. 438; stanisławowskie). Według raportu UPA zabito 330 ludzi, w tym 295 mężczyzn, 30 kobiet i 5 dzieci; strat własnych nie odnotowano.

19 lutego we wsi Antonówka pow. Podhajce: „19.II. w Antonówce pod Podhajcami zamordowano 22 rodziny.” (1944, marzec – Sprawozdanie z fali mordów ukraińskich, która od połowy lutego 1944 roku ogarnęła Dystrykt Galicja. W: B. Ossol., 16722/2, s. 121-123). Tego dnia we wsi Podkamień Rohatyński pow. Rohatyn banderowcy oraz miejscowi Ukraińcy zamordowali około 80 Polaków, w tym ks. Stanisława Paszczakowskiego, wikariusza parafii Podkamień. W dzień ukraińska policja przeprowadziła rewizję w poszukiwaniu broni u Polaków. Gdy jej nie znaleziono, wieczorem około godziny 18-20 przybyła sotnia “Siromancy”, która razem z miejscowymi Ukraińcami wchodziła do polskich domów i mordowała za pomocą noży, siekier, młotów i wideł, jedynie do uciekających strzelano.

21 lutego w miasteczku Wiśniowiec Nowy pow. Krzemieniec upowcy wdarli się do klasztoru i dokonali rzezi zgromadzonych tutaj 300 – 400 Polaków, głównie uciekinierów z sąsiednich wsi; zakonników powiesili na sznurach i ręcznikach oraz wbili im w bok metalowe pręty. W tym dniu ee wsi Wiśniowiec Stary pow. Krzemieniec upowcy wymordowali w kościele i organistówce co najmniej 182 Polaków; około 100 osób spalili w kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika z 1756 roku.

22 lutego na dworcu kolejowym we wsi Podszumlańce pow. Rohatyn zamordowali ponad 100 Polaków oczekujących na pociąg.

W nocy z 22 na 23 lutego we wsi Berezowica Mała pow. Zbaraż upowcy dokonali rzezi ludności polskiej za pomocą rożnych narzędzi stosując bestialskie tortury, zamordowali co najmniej 131 Polaków a 20 poranili.

26 lutego we wsi Chlebowice Świrskie pow. Przemyślany banderowcy zamordowali 67 Polaków.

We wsi Krzywczyki pow. Krzemieniec upowcy przyprowadzili Polaków wyłapanych w Wiśniowcu Starym i okolicach, zaprowadzili nad głęboką studnię i rąbali siekierami najpierw ręce i nogi, żeby „polska morda dłużej się męczyła”, poczynając od mężczyzn, potem kobiety a na końcu dzieci; łącznie zamordowali i wrzucili do studni 75 Polaków.

28 lutego we wsi Huta Pieniacka pow. Brody esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna”, upowcy oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi w sile kilku tysięcy napastników dokonali rzezi ludności polskiej 1100 – 1300 Polaków, duża polska wieś przestała istnieć. “ Tego dnia w kol. Hucisko Pieniackie należącej do wsi Pieniaki pow. Brody esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” oraz upowcy zamordowali 128 Polaków.

W nocy z 28 na 29 lutego we wsi Krościatyn pow. Buczacz banderowcy zamordowali ponad 156 Polaków (136 we wsi oraz 20 na stacji kolejowej); napadem UPA kierował pop Pałubicki ze swoją córką. Pop na kazaniach mówił, że „za zabicie Lachów w tworzeniu wolnej Ukrainy, grzechu nie będzie”.

W lutym 1944 roku w kol. Jurydyka gmina Ołyka pow. Łuck zamordowali ponad 60 Polaków. Podczas wizyty na Ukrainie w 2018 roku prezydent Andrzej Duda w ramach obchodów 75. rocznicy rzezi wołyńskiej złożył wieniec w miejscu, gdzie niegdyś znajdowała się wieś, a obecnie są pola uprawne. W tym dniu prezydent Ukrainy Poroszenko zorganizował probanderowską hucpę w Sahryniu.

A przecież na samej Lubelszczyźnie już od września 1939 roku nacjonalizm ukraiński ukazał swoją wrogość do Państwa Polskiego i Polaków, w tym podejmując kolaborację z agresorami – początkowo z sowieckim, potem, już do końca okupacji, z niemieckim. Sahryń jest tego przykładem.

„Przed wojną 1939 r. w Sahryniu znajdowało się ponad 230 budynków mieszkalnych, w tym: w 184 domach mieszkali Rusini wyznania prawosławnego, w 44 mieszkali katolicy, a w 3 domach Żydzi. We wsi były dwie świątynie – kościół katolicki i cerkiew prawosławna. Obok wsi znajdował się wspólny cmentarz, na którym chowano zarówno prawosławnych jak i katolików. Do wybuchu wojny w 1939 r., ludność dwóch wyznań żyła w zasadzie zgodnie; stosunki międzywyznaniowe były poprawne, a nawet przyjacielskie. Zapraszano się wzajemnie na gościny zarówno z okazji świąt religijnych, jak i uroczystości rodzinnych. Zawierano też mieszane związki małżeńskie” - piszą Tadeusz Wolczyk i Czesław Buczkowski w artykule: „Wieś SAHRYŃ w latach 1939–1944 bez "zasłon propagandowych" zamieszczonym w Kresowym Serwisie Informacyjny, nr 6 z 2012 roku, na podstawie opracowania nie żyjącego już Mariana Kulika, żołnierza Armii Krajowej Obwodu Tomaszowskiego, ps."Czajka". Z kolei Ukrainiec Jan Palęga, który razem z rodziną przeżył akcję AK-BCh z 10 marca 1944 roku stwierdza: „Do wybuchu II wojny światowej stosunki pomiędzy żyjącymi w jednej wsi Polakami i Ukraińcami układały się poprawnie. Jak to między sąsiadami. Jeden drugiemu pomógł w polu, Polacy zapraszali Ukraińców na swoje święta, a Ukraińcy, prawosławni - jako że święta obchodzili później, gościli u siebie Polaków. Dopiero w czasie okupacji doszło do konfliktów”. ( http://www.roztocze.net/newsroom.php/24540_Ukrai%C5%84... ).

„W dniu 24 września 1939 r do Sahrynia wkroczyły pierwsze patrole wojsk radzieckich. Z inicjatywy radzieckiego okupanta, powstał "Komitet rewolucyjny", którego członków nazywano "czerwone opaski". Pierwszą "akcją" Komitetu było zamordowanie polskiego oficera, którego zatrzymano w pobliżu wsi, obrabowano i w brutalny sposób uśmiercono. Już w czwartym kwartale 1939 roku, gdy wojska radzieckie cofnęły się za rzekę Bug, a tereny przez nich opuszczone zajęli Niemcy, do Sahrynia i okolicznych wiosek, gdzie Rusini stanowili większość, zaczęli przybywać młodzi ludzie - emisariusze Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Ich głównym zadaniem było zaszczepianie i podsycanie nienawiści do Polaków oraz wszystkiego co wiąże się z wiarą rzymskokatolicką i polskością. Z urzędów zaczęto redukować Polaków, a w ich miejsca zatrudniać Ukraińców, przybyłych w większości z Galicji, gdyż miejscowi nie posiadali odpowiedniego wykształcenia i wiedzy praktycznej. Również wszystkie stanowiska pracy w Urzędzie Gminy zostały obsadzone przez Ukraińców (swoich zaufanych). W miejsce posterunku Polskiej Policji Państwowej, utworzono posterunek Ukraińskiej Policji Pomocniczej (UPP), trzykrotnie zwiększając jego obsadę. (Wolczyk, Buczkowski..., jw.)

Historyk dr Szymon Solak pisze: „Niemcy stawiają na współpracę z Ukraińcami, którym przekazali stanowiska w hrubieszowskim magistracie oraz urzędy wójtów w gminach. Do sądów grodzkich na obszarach, gdzie ludność ukraińska stanowiła ponad 20%, wprowadzono język ukraiński. Wśród wspomnianych instytucji znalazł się również sąd w Hrubieszowie. W mieście działał także Ukraiński Komitet Pomocy, którego zadaniem było agitowanie na rzecz wspólnej walki u boku Niemiec, zbieranie funduszy na tzw. Winterhilfe, wspomaganie niemieckich kontyngentów żywnościowych, werbowanie do policji i na roboty do Niemiec. W Hrubieszowie powstało ukraińskie szkolnictwo średnie, w tym szkoła handlowa, seminarium nauczycielskie oraz seminarium duchowne. W działalności antypolskiej wyróżniał się Jewhen Łukaszczuk, przewodniczący ukraińskiego komitetu do spraw wysiedleń. Przed wojną, jako Eugeniusz Łukaszczuk, był on pracownikiem Nadleśnictwa Strzelce. Na stanowiska wójtów powołano nieprzychylnych Polakom: Wojnarowskiego i Nyśkoszapko w Grabowcu, Szychowicza w Uchaniach, Prystupę w Werbkowicach, Mazura w Białopolu oraz Pawluka w Hrubieszowie. Omawiani wójtowie byli gorliwymi realizatorami woli Niemców oraz zapalczywymi nacjonalistami ukraińskimi, których zadaniem było przygotowanie gruntu w celu zukraińszczenia Hrubieszowszczyzny. Ich działania spotkały się z oporem i krytyką ze strony ludności miejscowej polskiej a następnie zbrojnego podziemia, które wydało na nich wyroki śmierci. Wójt Werbkowic – Prystupa, próbowano go zabić siłami oddziałów bojowych AK, uniknął egzekucji. Mazura, Pawluka oraz Szychowicza dosięgła ręka sprawiedliwości. Ponieważ Ukraińcy, nie czuli się zbyt pewni wobec powstającej partyzantki polskiej, powołali dnia 16 czerwca 1942 r. w Hrubieszowie Chełmski Legion Samoobrony, ukraińską organizację paramilitarną, która następnie w 1943 rok weszła w skład Ukraińskiej Samoobrony Narodowej, zaś w 1944 r. w struktury UPA. Na terenie Hrubieszowszczyzny, mianowicie Moroczyna i Dziekanowa, stacjonował Ukraiński Legion Samoobrony, złożony z byłych partyzantów, melnykowców z Wołynia, w sile od 300 do 600 ludzi. Wsławił się on masowymi zbrodniami na ludności cywilnej. Niemcy przekazali Ukraińcom cały powiat hrubieszowskim, za wyjątkiem gminy Miączyn położonej najbliżej Zamościa przeznaczonej dla osadników niemieckich. Ukraińcy wysiedlali tenże powiat hrubieszowski, co z trudem jest potwierdzone w akademickich podręcznikach historii Polski, jak też w środkach dydaktycznych adresowanych do młodzieży na lekcje historii. Udział Ukraińców w tragedii Zamojszczyzny znajduje udokumentowanie jedynie w relacjach świadków i opracowaniach Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz publikacjach szczegółowych. Między innymi w „Łuny nad Huczwą i Bugiem”. Akcję wysiedleńczą koordynował specjalny ukraiński komitet do spraw wysiedleń, któremu przewodniczył Jewgen Łukaszczuk. W samej gminie Uchanie - Niemcy wraz z Ukraińcami przeprowadzili 19 akcji wysiedleńczo - pacyfikacyjnych. Cała gmina Grabowiec, za wyjątkiem wsi ewakuowanych do lasu przez władze polski podziemnej, została wysiedlona do 1943 roku. Na opuszczone tereny przyjeżdżały transporty Ukraińców. Przemieszczenia ludności objęły północ i zachód powiatu hrubieszowskiego. Niemal całkowicie usunięto Polaków z gmin: Grabowiec, Uchanie, Białopole oraz Dubienka. Na południu przesiedlenia objęły jedynie wsie: Mircze i Mołożów, wieś i kolonię Miętkie oraz Sahryń. Łącznie na terenie powiatu hrubieszowskiego okupant hitlerowski wraz z Ukraińcami dokonał wysiedlenia 64 wsi. Łącznie wysiedlono 12 224 Polaków, a w ich miejsce osadzono 7072 Ukraińców. Jak pisze Andrzej Leszek Szcześniak: „policja i wojsko [niemieckie] wspierane przez oddziały kolaboracjonistów ukraińskich w barbarzyński sposób wysiedlały ludność polską ze 116 miejscowości, spaliły niektóre wsie wraz z mieszkańcami, wymordowały wiele osób i rozdzielały rodziny, wywożąc ludność od więzień i obozów pracy […] wysiedlaną ludność wysyłano na roboty do Niemiec, zsyłano do obozów koncentracyjnych lub pozostawiono własnemu losowi. Szczególnie tragiczny był los ok. 30 tys. dzieci z Zamojszczyzny: część z nich wysłali Niemcy do Rzeszy w celu germanizacji, cześć do obozów koncentracyjnych, resztę wraz ze starcami rozmieszczono w powiecie siedleckim, garwolińskim, mińskim i sokołowskim. Wiele dzieci zmarło w transportach kolejowych, niektóre z transportu odkupili warszawiacy”. O wysiedleniu przez Ukraińców Hrubieszowszczyzny świadczą potwierdzone w dokumentach źródłowych dowody w postaci rozkazów Himmlera oraz władz okupacyjnych, a także notek służbowych sporządzanych przez funkcjonariuszy SS i policji. Najważniejsze najcenniejsze z nich pod względem treści to: „Rozkaz dowódcy SS i policji w dystrykcie lubelskim, O. Globocnika, w sprawie osiedlenia w powiecie zamojskim”; „Notatka służbowa z narady u starosty hrubieszowskiego w sprawie przesiedlenia Ukraińców” oraz „Instrukcja w sprawie przesiedlenia Ukraińców”. Trudno uwierzyć, że informacje o udziale Ukraińców w tych jakże doniosłych wydarzeniu historycznym, jakim było wysiedlenie i eksterminacja Zamojszczyzny, z trudem można odnaleźć w podręcznikach historii.” ((Dr Szymon Solak: Rola Ukraińców w niemieckich planach przesiedleńczych na terenie powiatów hrubieszowskiego, biłgorajskiego i zamojskiego, w latach 1941 – 1943, w świetle dokumentów SS i polskiego zbrojnego podziemia; w: kresykedzierzynkozle.pl/wp-content/uploads/2017/05/dr-Szymon-Solak-referat.pdf ).

Akcje pacyfikacyjno-wysiedleńcze dotknęły także Sahryń. „W drugiej połowie stycznia 1943 roku, dokonano pierwszego wysiedlenia ludności polskiej z Sahrynia. Oddziały niemieckie (żandarmeria, szupo i inne formacje), wraz z Ukraińską Policją Pomocniczą (UPP), w mroźny zimowy dzień okrążyły wieś, a w szczególności skupiska polskich zagród i rozpoczęto wysiedlanie polskich rodzin. W brutalny i bezwzględny sposób wypędzono – nie wyłączając chorych i spędzono wszystkich na plac w celu przeprowadzenia segregacji. Segregacja polegała na odbieraniu rodzicom dzieci, które kierowano na wywóz do Niemiec celem ich germanizacji. Starców i chorych wywożono do obozów zagłady jako "nieprzydatnych". Pozostałych wywieziono do bawarskich "bauerów" lub pruskich Junkrów. Na miejsce wysiedlonych Polaków nasiedlono Ukraińców z innych gmin w tym z gminy Komarów, powiat Tomaszów Lub. Następna akcja wysiedleńcza polskich mieszkańców Sahrynia odbyła się 6 marca 1943 roku. Objęła wszystkie polskie rodziny, które nie zostały wywiezione w pierwszym – styczniowym wysiedlaniu. Akcja ta miała podobny przebieg jak styczniowa. Po wysiedleniu Polaków i nasiedleniu Ukraińców z innych okolic, utworzono w Sahryniu zbrojny oddział straży wiejskiej. Był to de facto zalążek oddziału samoobrony – USN. Oddział ten został wyposażony przez Niemców w broń i rozpoczął aktywne działania. Działania te, to bandyckie napady; początkowo, na pojedyncze osady, kolonie, przysiółki, następnie na większe skupiska polskie we wsiach. Celem zasadniczym tych napadów było mordowanie mieszkańców, grabież ich mienia i podpalanie zabudowań. Oto nacjonaliści ukraińscy, którzy zostali zapamiętani ze swej nienawiści do Polaków: Gierszun Władysław, urodzony w 1918 r. - miejscowy przywódca OUN; Białonoga Władysław – służył w SS-Galizien; Dąbczak Bazyli – miejscowy mąż zaufania; Duda Jan – służył w żandarmerii niemieckiej (urodzony w 1922 r., zamieszkały w kolonii Modryń); Kramek Wasyl – nacjonalista; Małek Jan – nacjonalista; Maźnica Jan – służył w SS-Galizien. Zieluś (in.)- syn felczera, wyjątkowo złośliwy, zajadły nacjonalista.” (Wolczyk, Buczkowski..., jw.)

Dr, Solak podaje: „Od 21 stycznia do 19 lutego 1943 r. przeprowadzono wysiedlenie wsi Żurawłów w gminie Grabowiec. Dokonali go Niemcy wspólnie z Ukraińcami, mordując przy tym kilku polskich mieszkańców wsi. 16 kwietnia 1943 r. we wsi Zaporowszczyna w gminie Mieniany ukraiński oddział SS dokonał rozstrzelania 15 Polaków. Na początku 1943 r. w Grabowcu policjanci ukraińscy (Koroński, Czarnecki, Wojciechowski, Baraczuk) zakopali żywcem w ziemi Polaka – Mokrzeckiego. Dnia 2 lutego 1943 r. śmierć z rąk policjantów ukraińskich poniosły 3 osoby, zaś kilka tygodni później, także w Grabowcu uśmiercono 13 osób narodowości polskiej. W ramach wysiedlania Zamojszczyzny, razem z Niemcami, Ukraińcy zabili w dwóch akcjach bojowych 70 mieszkańców wsi Gdeszyn, paląc 120 zabudowań. Dnia 26 marca 1943 roku we wsi Gródek na przedmieściu Hrubieszowa Ukraiński Legion Samoobrony dokonał zabójstwa polskich uciekinierów z Wołynia. Ich zmasakrowane ciała Ukraińcy wrzucili do rzeki Huczwy. Dnia 13 lipca 1943 r. w Moniatyczach ukraińscy nacjonaliści w służbie policji niemieckiej uśmiercili trzech mieszkańców wsi: Bolesława Łepika (lat 24), Feliksa Rudzińskiego (44) i Bogdana Rudzińskiego (17). Również z rąk policji w Malicach w październiku 1943 r. poniosło śmierć 13 Polaków. W dniach od 1 do 3 października 1943 r. upowcy zniszczyli polskie wsie na południu powiatu hrubieszowskiego: Dąbrowa oraz Malice, a także Telatyn, Dołhobyczów i Chorobrów. Jednym z najtragiczniejszych działań nacjonalistów ukraińskich we współpracy z niemieckim okupantem jest krwawa pacyfikacja wsi Aleksandrów w powiecie biłgorajskim. Dnia 25 czerwca 1943 r. gestapo i Wehrmacht wraz z policją ukraińską dokonały wysiedlenia całej wsi. Mieszkańców odstawiono na stację kolejową w Długim Kącie, skąd następnie wywieziono ich do obozów w Zwierzyńcu, Zamościu lub Majdanku. Do uciekających i ukrywających się strzelano. Ponieważ nie zdołano aresztować wszystkich mieszkańców, pacyfikację powtórzono 4 i 5 lipca. Na terenie gminy Aleksandrów śmierć z rąk ukraińsko-niemieckich poniosły 253 osoby, zaś 5155 zostało wysiedlonych. Dnia 25 czerwca 1943 r. gestapo, wraz policją ukraińską, brutalnie spacyfikowało wieś Majdan Nowy. Podczas godzinnego ostrzału śmierć poniosło wówczas 36 osób. Jeszcze większej zbrodni dokonali nacjonaliści ukraińscy we wsi Majdan Stary, gdzie 2 lipca 1943 r. niemiecka SS oraz ukraińska SS-Galizien spaliły 76 zabudowań gospodarczych, rozstrzeliwując przy tym 68 osób. Wielokrotnie przez siły ukraińsko-niemieckie pacyfikowana była wieś Pardysówka, w której zginęło 61 osób, 48 zesłano do obozu, 25 deportowano na roboty do Niemiec, a 12 wysiedlono. We wsi Potok Górny w dwóch pacyfikacjach śmierć z rąk żandarmerii niemieckiej i policji ukraińskiej poniosło od 31 do 58 osób. Brutalny pogrom miał miejsce we wsi Szarajówka w gminie Łukowa, gdzie 18 maja 1943 r. Niemcy wraz z Ukraińcami dokonali napadu na całą wieś, zaś ludność polską spędzili do kilku domów, które następnie podpalili. Żywcem spłonęło w tym dniu 67 osób. Równie wielka zbrodnia na ludności polskiej miała miejsce we wsi Różaniec, gdzie 18 marca 1943 r. Wehrmacht, żandarmeria i siły policji ukraińskiej uśmierciły 69 osób narodowości polskiej. Dnia 26 czerwca tegoż roku miał miejsce napad na wieś, który przeżyli Jan Woźnica, Katarzyna Grasz i Michał Strus. W swojej relacji napisali: „26 czerwca 1943 roku Niemcy i Ukraińcy obstawili wioskę Różaniec i wydali rozkaz wszystkim Polakom, aby przygotowali się do wysiedlenia. Każdemu Polakowi pozwolili wziąć ze sobą bagaż 10 kg do ręki. Nazajutrz o godz. 13 zegnali wszystkich ludzi ze wsi, kobiety z dziećmi osobno, a mężczyzn osobno. Spośród nich zwolniono pracowników rządowych, a resztę wywieziono do Zamościa. Także wszystkich Ukraińców zwolniono do domu. Z listy zatrzymanych wyczytali 10 osób, które rozstrzelali w Różańcu przy szosie i tam pochowano. Następną grupę też 10-osobową wywieźli do Majdanka. Następny najazd napastników dokonany został 22 września 1943 roku. 90 żandarmów niemieckich z policją ukraińską przyjechało do wsi celem przeprowadzenia rewizji w domach. W czasie rewizji w domu Andrzeja Jamińskiego pijani Ukraińcy wyprowadzili jego córkę (lat 25) za stodołę i tu zastrzelili. Jej ojca, brata, matkę męża zabrali do obozu w Biłgoraju. Przed wyjazdem ze wsi Ukraińcy zagrabili z domów polskich wszystko, co przedstawiało jakąś wartość. Zrabowali ponad 100 krów, 500 świń, 3000 drobiu i szereg innych przedmiotów”. Szczególnie ucierpiała wieś Radochoszcze, napadana trzykrotnie. W pierwszym ataku, 20 grudnia 1942 r., żandarmeria niemiecka, policja ukraińska oraz koloniści niemieccy zabili 5 osób, w tym czteroletnie dziecko. Dziewięć dni później śmierć poniosło 23 osoby. Z kolei na wiosnę 1943 r. uśmiercono jeszcze 18 polskich mieszkańców wsi, paląc ich gospodarstwa. Pozostałą przy życiu ludność wsi, w liczbie 500 osób, uprowadzono w lecie tegoż roku. Z innych miejsc kaźni należy wymienić wsie: Wierzbie, gdzie Ukraińcy w służbie niemieckiej zamordowali 30 osób, Wiszenki – 42, Wólka Nieliska – 13, Zwierzyniec – 20, Wywłoczka – 50. We wsi Wielącza w wielu pacyfikacjach śmierć poniosło podczas wysiedlenia i akcji pacyfikacyjnych 172 mieszkańców. Liczby te odnoszą się do wspólnych zbrodni niemiecko-ukraińskich, w których wyłączny udział ukraińskich nacjonalistów jest trudny do ustalenia. Największą niemiecko-ukraińską zbrodnią na Zamojszczyźnie pozostaje pacyfikacja wsi Sochy koło Zwierzyńca, gdzie 1 czerwca 1943 r. oddziały Sonderkommando oraz SSGalizien brutalnie wymordowały około 200 polskich mieszkańców wsi. Okrutni zabójcy wchodzili do domów i zabijali bez względu na wiek lub płeć. Domy także podpalano, by polska ludność spłonęła w nich żywcem. We wsi śmierć poniosło około 30 dzieci. Pacyfikację zakończył nalot lotniczy, który był bombardowaniem resztek zabudowań wsi. Brutalna akcja pacyfikacyjna trwała około 2–3 godzin. Zbrodnie tę opisał jej naoczny świadek Jan Socha: „Dnia 1 czerwca wstałem rano i zaraz zobaczyłem, że wieś otoczona jest przez żandarmerię niemiecką i SS-manów, gdyż na wzgórzach widać było umundurowanych Niemców, którzy pierścieniem (około 6 kroków jeden od drugiego) otaczali całą miejscowość. Przypuszczaliśmy początkowo, że będzie wysiedlanie i zaczęliśmy wynosić rzeczy. Wkrótce jednak rozpoczęła się strzelanina i wszyscy dowiedzieli się, że Niemcy nie tylko palą wieś, ale strzelają do ludzi. Akcja zaczęła się około godziny 4 nad ranem. Z obu krańców wsi posuwały się duże kolumny do środka, z których sypały się kule oraz podpalano budynki. W kolumnach tych byli Niemcy i Ukraińcy wszyscy w mundurach. […] Uciec ze wsi nie było można, gdyż – jak zaznaczyłem – była otoczona i każdego uciekającego zabijali żandarmi stojący na czatach. Akcja trwała od godziny 6 do godziny 10, po czym na sygnał Niemcy wyszli z palącej się wsi. Nadleciało wtedy 9 samolotów, które na środek wsi rzucały bomby, a latając nisko strzelały z karabinów maszynowych. Niemców i Ukraińców w czasie tej pacyfikacji mogło być około 200 albo i więcej. Byli także: żandarmeria oraz SS niemiecka i ukraińskie jednostki. Zastrzelono wówczas około 200 do 250 osób, głównie mężczyzn, choć nikomu życia nie darowali. Wieś została spalona, z wyjątkiem 3 budynków. Spłonęło całe mienie mieszkańców.”. (Dr Szymon Solak, jw.).

Do pierwszej akcji antypolskiej OUN-B doszło na terenie dystryktu lubelskiego 30 maja 1943 r. we wsi Nabróż w powiecie zamojskim. Sprawcą był oddział UNS/UPA, gdzie według niepotwierdzonego meldunku w niemieckim dokumencie „dojść miało do rozstrzelania mieszkańców (ok. 100 ofiar)”. (Dr Mariusz Zajączkowski: Konflikt polsko-ukraiński na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie/południowej Chełmszczyźnie w pierwszej połowie 1944 r.).

Listę zbrodni dokonanych już „samodzielnie” przez Ukraińców przed 10 marcem 1944 roku uzupełnia wykaz Czesława Bukowskiego (SAHRYŃ w latach 1942-1944; w: http://kresy.btx.pl/component/content/a....atach-1... 25 września 2011). Przykłady z powiatu hrubieszowskiego: 24.09.1943 w kol. Terebin zamordowali 17 Polaków; 01.10.1943 we wsi Dąbrowa zamordowali 15 Polaków; 10.10.1943 spalili kolonie Połanki i zamordowali kilkunastu Polaków, oraz tego dnia we wsi Malice członkowie USN z Werbkowic, Hostynnego, Kotorów i Malic zamordowali 18 Polaków; 14.10.1943 we wsi Honiatyn zamordowali kilkunastu Polaków, w tym nauczycielkę; w tym samym dniu we wsi Moniatycze miejscowi policjanci ukraińscy zamordowali 2 Polaków; 15.10.1943 we wsi Mołodiatycze policjanci ukraińscy aresztowali 4 Polaków, po których ślad zaginął; 16.10.1943 we wsi Stara Wieś oddział UPA z policjantami ukraińskimi zamordowali 28 Polaków i spalili ich gospodarstwa; 30.12.1943 spalili kolonię Dąbrowa i wymordowali jej ludność; 31.12.1943 /01.01.1944 we wsi Gozdów zamordowali w młynie 3 Polaków, w grudniu 1943 spalili wieś Malice i wymordowali część jej mieszkańców, a także we wsi Terebiniec zamordowali w młynie 6 Polaków.

We wsi Sahryń: Polka Maria Kowalczyk, katoliczka, urodzona w 1921 roku, po wyjściu za mąż za Bazylego Szykułę – prawosławnego, nie zmieniła swojej wiary. Na początku 1944 roku nacjonaliści z OUN wymusili na Bazylim Szykule, aby wydał swoją żonę na śmierć. Wyprowadził on podstępnie żonę na wyznaczone miejsce, gdzie czekali już oprawcy - i wszelki ślad po niej zaginął.

02.01.1944 we wsi Hostynne miejscowa USN zamordowała 7 Polaków; 02.01.1944 we wsi Terebiń zamordowali 5 Polaków; 04.01.1944 we wsi Ameryka USN zamordowała 8 Polaków; w styczniu 1944 we wsi Andrzejówka zamordowali 35 Polaków, oraz w Cichobórzu upowcy zamordowali 7 Polaków, pracowników dworskiej stajni; 07.02.1944 w kol. Małków pododdział z ostlegionu kozackiego i policjanci z Kryłowa zamordowali ok 25 Polaków i spalili domy. Gdy na pomoc przybył pluton BCh "Rysia", do walki włączył się miejscowy pododdział USN. 13.02.1944 oddział SS-Galizien zaatakował ponownie kol. Małków podpalając polskie zagrody; i tym razem na pomoc mieszkańcom kolonii przybyli partyzanci BCh "Rysia". Kolonia została jednak spalona 16.02.1944 przez USN z Łaskowa, Małkowa i Szychowic, wsparte kompanią z SS-Galizien.

W kolonii Modryń: „13.02.1944 r. bojówka ukraińskich nacjonalistów z Sahrynia w mundurach SS Galizien oraz cywili napadła na młyn i zam.: Ligartowskiego Franciszka l. 60, Serafina Józefa l. około. 45.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz).

W nocy z 16 na 17 lutego we wsi Prehoryłe Ukraińcy ze wsi Szychowice w okrutny sposób zamordowali ponad 50 Polaków. „W czasie napadu na wieś oddziału UNS ze wsi Szychowice zostało zamordowanych wielu mieszkańców. W kilku obejściach zastano straszliwie zmasakrowane ciała dzieci i kobiet polskich, a w jednym z nich znaleziono aż 17 takich ciał, w tym kilkoro kilkumiesięcznych dzieci.” (S. Jastrzębski, s. 112).

17 lutego we wsi Horoszczyce upowcy z udziałem policjantów ukraińskich zamordowali 4 Polaków. Zamordowano w biały dzień furmanów z Horoszczyc, którzy byli wyznaczeni z podwodami do odwiezienia kontyngentu z Dołhobyczowa na stację kolejową do Hrubieszowa. Bestialsko pomordowanych przez bandę rezunów konie same przywiozły do domów na podwórka. Byli to Stefan Jakóbczak, Franciszek Jasiński, Piotr Świątko i Franciszek Ryś. 28 lutego we wsi Rulikówka policjanci ukraińscy z bojówka UNS ze wsi Szychowice zamordowali kilku Polaków i spalili wieś (Grzegorz Motyka: Tak było w Bieszczadach, s. 183).

W lutym 1944 roku:

We wsi Bereść upowcy oraz miejscowi Ukraińcy dokonali rzezi prawie całej ludności polskiej w tej wsi i koloni, co najmniej 241 Polaków. We wsi Kosmów upowcy wymordowali ponad 80 Polaków. We wsi Kościaszyn wymordowali polską ludność w tej wsi, ilość ofiar nie została ustalona. We wsi Liski upowcy oraz miejscowi Ukraińcy wymordowali ludność polską w tej wsi, liczba ofiar nie została ustalona. We wsi Malice wymordowali mieszkającą tutaj ludność polską, ilość ofiar nie została ustalona. „W lutym 1944 ukraińskie oddziały partyzanckie oraz policjanci dokonywali ataków na Polaków, których ofiarami padało po kilka osób (miejscowości Medycze, Terebiniec, Pielaki, Turka)”. (G. Motyka, Tak było w Bieszczadach, s. 183). We wsi Mieniany bojówka ukraińska wymordowała mieszkającą tutaj ludność polską, około 280 – 300 Polaków. We wsi Miętkie policjanci ukraińscy aresztowali i zamordowali Józefa Reszta, lat 20, a następnie upowcy zamordowali około 20 Polaków. We wsi Mircze bojówkarze ukraińscy obrabowali i spalili polskie gospodarstwa oraz zamordowali około 15 Polaków. We wsi Radostów za pomocą siekier, wideł, bagnetów i innych narzędzi wymordowali mieszkającą tutaj ludność polską, liczba ofiar nie została ustalona.

We wsi Szychowice: „Chłopi ukraińscy napadli na wieś i zamordowali większość polskich mieszkańców” (Jastrzębski...., s. 118). „W lutym 1944 r. USN wymordowała polskich mieszkańców tej wsi”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz). We wsi Turkowice zamordowali około 15 Polaków. We wsi Wronowice zamordowali 15 Polaków.

W tym czasie Polacy mordowani byli także w powiecie tomaszowskim.

03 lub 05.02.1944: we wsi Białowody ukraińscy esesmani z SS Galizien – "Hałyczyna” zamordowali 4 Polaków; 05.02.1944 we wsi Andrzejówka zamordowali 6 Polaków; 08.02.1944 we wsi Pielaki policjanci ukraińscy zastrzeli 5 Polaków; 11.02.1944 (wg innych - 12.02.44) we wsi Terebiniec policjanci ukraińscy zastrzelili 13 Polaków, w tym administratora z żoną oraz 2 dzieci.

We wsi Tarnoszyn (wówczas pow. Rawa Ruska) zamordowali w tutejszym folwarku Byków rodzinę Wolaninów: „W połowie lutego rezuni UNS nawiedzili dom rodziny Wolaninów w kolonii Tarnoszyn, w której syn gospodarza, Ludwik Wolanin, ożeniony był z Ukrainką z Dynisk. Nakazali wszystkim domownikom wyprowadzenie się jak najdalej od Tarnoszyna. Śnieg i tęgi mróz zatrzymał Wolaninów w domu. Pod koniec lutego rezuni nawiedzili ich znowu i wtedy doszło do mordów. Z całej rodziny przeżyła tylko Ukrainka, która tego dnia była u swojej rodziny w Dyniskach. Zamordowani bestialsko zostali: Ludwik Wolanin (l. 58), jego żona Rozalia (l. 55), syn Ludwik (l. 25), córka Maria (l. 18) i wnuczek Eugeniusz (l. 4).” (Marian Adam Stawecki: „.Rajd śmierci pod Tomaszowem Lubelskim”; "Tygodnik Tomaszowski" nr 12 z 20 marca 2012 r; w: http://www.tygodniktomaszowski.pl/index.php option=com_content&view=article&id=304%3Ahistoria-rajd-mierci&catid=5%3Ahistoria&Itemid=7; 14.04.2012).

15 lutego we wsi Szalenik upowcy zamordowali co najmniej 12 Polaków: wśród zamordowanych byli: Ewa Latawiec (lat 42), Franciszek Latawiec (lat 44), Helena Latawiec (lat 19), Janina Latawiec (lat 7), Anna Raczewska (lat 44), Maria Raczewska (lat 10), Kazimierz Raczewski (lat 3), Bronisław Targosz (lat 18), Józef Targosz (lat 54), Anna Telek (lat 14), Katarzyna Targosz (lat 10), Stefania Targosz (lat 19).

W nocy z 21 na 22 lutego 1944 we wsi Ostrów oddział UPA Sycza-Sajenki ps. Jahoda, wspierany przez USN z Żabcza, Lisek, Radosława, Kościaszyna i Suszowa , wieś doszczętnie spalili, a ludność wymordowali; 22.02.1944 w Korczminie, gm. Tarnoszyn, zamordowali 4 osoby; w nocy z 24 na 25 lutego 1944 we wsi Sobieszów sotnia UPA Jahody, wspierana pododdziałami USN wymordowała ludność i spaliła zabudowania.

W lutym 1944 we wsi Sobieszów zamordowali około 15 Polaków oraz we wsi Suszów ponad 50 Polaków.

Inne przykłady zbrodni:

2 lutego 1944 roku we wsiach Borów, Karasiówka, Łążek Chwałowski, Łążek Zaklikowski, Szczecyn i Wólka Szczecka. pow. Kraśnik w pacyfikacji niemiecko-ukraińskiej zamordowanych zostało około wg. obliczeń Józefa Fajkowskiego ponad 900 osób, z czego 802 ofiary były mieszkańcami sześciu spacyfikowanych wsi, natomiast pozostałe 100 pochodziło z sąsiednich miejscowości (Gościeradowa, Kosina, Mniszka, Starych Baraków, Nowych Baraków, Zaklikowa). Zdaniem Konrada Schullera liczba ofiar pacyfikacji mogła przekroczyć 1000. Najwyższe szacunki mówią o 1300 zamordowanych. Tego dnia w Zwierzyńcu pow. Zamość zamordowali 20 Polaków,

We wsi Krowica Hołodowska pow. Lubaczów 21 lutego 1944 r. w nocy podczas napadu na zabudowania byłego majątku Akademii Krakowskiej pod administracją niemiecką (Ligenschaft) bojówka UPA zamordowała 8 osób: zarządcę majątku Romana Daszkiewicza lat 44, ukraińską gospodynię zarządcy o nieustalonym imieniu i nazwisku, dwóch braci Daszkiewiczów, którzy przybyli z Rawy Różanickiej w odwiedziny do brata, pracownika Józefa Dżawała lat 30, Kazimierza Dżawały lat 23, mieszkańca wsi - rolnika Michała Furgały lat 33, pracownika majątku-mechanika Władysława Obirka lat 33. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

Przykłady ukraińskich zbrodni z okresu od 1 do 10 marca 1944 r.:

Eugeniusz Wiśniewski „Burza” pisał w swym „Dzienniku” pod datą 8 marca 1944 r.: „Przed Mirczem skręcamy w lewo. (...) Dowiadujemy się, że jesteśmy w kolonii Miękkie, gospodarstwo Rejmaka. Wchodzimy do mieszkania. Naszym oczom ukazuje się przeraźliwy widok: w dużym pokoju na podłodze leżą jeden obok drugiego ciała pomordowanych, jest ich siedem, kobiety, starcy, dzieci, głowy porąbane siekierami, ciała pokute bagnetami. Pierwszy raz spotykamy się z bestialstwem ukraińskich nacjonalistów. Mordu dokonali ubiegłej nocy. Nie wiem, czy to był przypadek czy też komendant »Wiktor« celowo nam pokazał pomordowanych” (Ireneusz Caban „Na dwa fronty”, Lublin 1999).

W kol. Prehoryłe „08 marca 1944 o świcie oddziały policji ukraińskiej, SS-Galizien i ortschutzu, wspierane pododdziałami USN z Szychowic, Kryłowa i Gołębia, napadły na kolonię Prehoryłe pow. hrubieszowski; w napadzie brał udział oddział UPA, który w nocy przeprowadził się przez Bug. Pomordowano całe rodziny (np. Martyniuków, Bolechów, Przyczynów.) łącznie zamordowano 38 osób w tym kobiety i dzieci.”. Oraz: „09.03.1944 oddziały policji ukraińskiej i SS-Galizien wspierane pododdziałami USN z Szychowic, Prehoryłego i Kryłowa ponownie napadły na kolonię Prehoryłe; podpalono pozostałe jeszcze domostwa Polaków i zamordowano część ludności.” (Czesław Buczkowski: SAHRYŃ w latach 1942-1944; w: http://kresy.btx.pl/component/content/a....atach-1... 25 września 2011). Batalion "Rysia” pospieszył mieszkańcom z pomocą. Ukraińcy zostali wyparci z kolonii i wycofali się do Kryłowa. W ciągu dwóch dni 8 i 9 marca zamordowali we wsi 56 Polaków, natomiast łącznie od kwietnia 1943 roku zamordowali tutaj około 200 Polaków.

W nocy z 9 na 10 marca we wsi Szerokie Pole (Pochersdorf) pow. Dolina upowcy wymordowali 110 Polaków i spalili wieś, w tym 25 rodzin przesiedlonych ze wsi Mazurów pow. Kałusz. „Dalej leżała w ogródku Paszkowego Leona żona, a dziecko rozdarte na płocie” (Ludwik Puzio; w: Siekierka..., s. 84, stanisławowskie). „W czasie napadu 9 marca 1944 roku została zamordowana cała rodzina Stanisława Dziechciarza (8 osób). Zostali oni żywcem spaleni w domu. /.../ Jan Gościor i jego żona zostali na Szerokim Polu w straszny sposób zamordowani. Żywcem zostali nabici na pal i tak skończyli życie, a takich przypadków było więcej” (Piotr Znak; w: jw., s. 98).

W dniu 10 marca 1944 roku Ukraińcy mordowali Polaków we wsiach: Na szosie koło wsi Grabowiec pow. Trembowla upowcy wyłapali i zamordowali 12 Polaków. We wsi Jaśniszcze pow. Brody 3 Polaków. We wsi Lesieczniki pow. Zaleszczyki zamordowali leśniczego Kazimierza Lisowskiego. We Lwowie Gajewskiego, studenta prawa. „10.03.1944 w kol. Łasków pow. Hrubieszów esesmani ukraińscy z SS „Galizien – "Hałyczyna” oraz Ukraińcy z UPA – USN zamordowali nie ustaloną liczbę Polaków.” (Czesław Buczkowski: SAHRYŃ w latach 1942-1944; w: http://kresy.info.pl/component/content/a....atach-1... 25 września 2011). We wsi Małków pow. Hrubieszów upowcy oraz esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” wymordowali wszystkich schwytanych Polaków, liczby ofiar nie ustalono. We wsi Rudniki pow. Jaworów 3 Polaków. We wsi Stare Brody pow. Brody 1 Polaka We wsi Szutowa pow. Jaworów banderowcy zamordowali 3 Polaków, w tym dziewczęta lat 14 i 18. We wsi Uwisła pow. Kopyczyńce 6 Polaków. We wsi Śródopolce pow. Radziechów banderowcy ubrani w mundury żołnierzy sowieckich uprowadzili 5 Polaków, których zamordowali przy użyciu siekier i noży. W kol. Wygoda pow. Stanisławów uprowadzili i zamordowali 4 Polaków. We wsi Zniesienie pow. Trembowla zamordowali 2 Polaków i 3 postrzelili.

O ciężkiej sytuacji w hrubieszowskim obwodzie BCh raportuje komendant obwodu Mieczysław Osiej „Pokrzywka”: „Sytuacja na terenie obwodu, zaczynając od 5.III.44 r. jest wprost tragiczna. W chwili obecnej płoną wsie polskie. W czasie pożaru ginie ludność polska od karabinów, siekier, noży, młotków, oraz w płomieniach. Pożary nie ustają nawet w dzień. Ludność opuszcza gremialnie swe gospodarstwa, udając się do Hrubieszowa, na teren powiatu tomaszowskiego, zamojskiego i krasnostawskiego. Trzy gminy są całkowicie opanowane przez Ukraińców, są to: Werbkowice, Mołodiatycze, Miętkie. W celu samoobrony stworzono do tej pory jeden punkt oporu na terenie gminy Kryłow. Dla ratowania znajdującej się jeszcze na terenie powiatu ludności polskiej oraz umiejscowienia akcji ukraińskich – należy stworzyć przynajmniej trzy punkty oporu. Wszystkie drogi zarówno polne jak i szosy zostały opanowane przez policję ukraińską oraz ortschutzów [oddziały złożone z volksdeutschów i ukraińskich nacjonalistów – przyp.]. Ci ostatni są zwyczajną bandą jawnie zatwierdzoną przez Niemców. Żaden Polak nie poruszy się drogami dotychczas uczęszczanymi. Ortschutze łącznie z policją ukraińską wymordowali prawie całą obsługę kolejową na stacji Gozdów. Na terenie ukazały się oddziały SS Galizien, ci wypowiadają się jawnie, iż są ostatnią awangardą wojsk niemieckich i jako ostatni będą wyrzucać polską ludność w myśl ostatniego frazesu: „Ukraina budzie 1 dień, ale bez Lachów”. Dobytek ze wsi spalonych uprowadzili i wywieźli Niemcy”. (Raport komendanta obwodu hrubieszowskiego BCh do komendy okręgu o sytuacji w obwodzie i mordach ludności polskie przez nacjonalistów ukraińskich, w: Bataliony Chłopskie na Lubelszczyźnie (1940-1944), pod red. Z. Mańkowski, J. Markiewicz, J. Naimiuk, Źródła i materiały do dziejów ruchu oporu na Lubelszczyźnie, t. II Bataliony Chłopskie na Lubelszczyźnie, Lublin 1962, s. 183).

Szerszą akcję antypolską w Galicji i jednoczesne uderzenia w ośrodki polskie na Chełmszczyźnie prawdopodobnie zainicjował rozkaz KP ZUZ nr 6/44. Został on wydany nie później niż 3 marca 1944 r., a więc przynajmniej tydzień przed rozpoczęciem przez polskie podziemie silnych antyukraińskich wystąpień na Chełmszczyźnie. Równie istotnym czynnikiem o charakterze zewnętrznym były wydarzenia na Wołyniu z lata 1943 r. związane z największym nasileniem akcji antypolskiej OUN-B i UPA na tym terenie. W jej następstwie późnym latem i jesienią tego roku do dystryktu lubelskiego GG dotarła fala polskich uciekinierów; do końca 1943 r. na Lubelszczyźnie zostało zarejestrowanych przez terenowe agendy Rady Głównej Opiekuńczej (RGO) co najmniej 30 tys. wołyniaków, z czego w powiecie hrubieszowskim blisko połowa – ponad 14 tys. osób. Apogeum zbrodni wołyńskiej nałożyło się więc na końcowy etap niemieckiej akcji kolonizacyjnej na Zamojszczyźnie (operację „Werwolf”) zaogniając na tym terenie fatalne relacje między Polakami i Ukraińcami. Do czynników wewnętrznych, choć związanych z sytuacją ludności polskiej na sąsiednich terenach zabużańskich, należy zaliczyć pierwsze poważniejsze wystąpienia lokalnych bojówek podziemia banderowskiego – Ukraińskiej Samoobrony Ludowej (UNS) – wobec Polaków w okolicach Bełza, Hrubieszowa i Sokala, które zostały odnotowane tam jesienią 1943 r. (np. akcje na Opulsko, Wojsławice, Konotopy z 8 na 9 i z 10 na 11 października, kolonie Wasylowa Wielkiego z 3 listopada, Staje z 15 listopada, czy Starą Wieś z 15 na 16 grudnia 1943 r.). Jak wspomniano, miały one związek z rozpoczętymi w tym czasie przez banderowców antypolskimi akcjami w Galicji Wschodniej. (Dr Mariusz Zajączkowski: Konflikt polsko-ukraiński na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie/południowej Chełmszczyźnie w pierwszej połowie 1944 r.).

10 marca 1944 roku we wsi Sahryń pow. Hrubieszów oddziały BCH i AK dokonały uprzedzającego ataku na banderowców gromadzących się do napadu na Polaków. Dowódca AK „Wiktor” rozkazał oszczędzać ludność cywilną ukraińską oraz zabronił grabieży. „Śledztwo w sprawie akcji przeprowadzonej w dniach 09 i 10 marca 1944 r. przez oddziały Armii Krajowej oraz oddział Batalionów Chłopskich, przeciwko zgrupowaniom Ukraińskiej Powstańczej Armii w Sahryniu, Szychowicach i innych miejscowościach województwa lubelskiego, w następstwie której zginęła nieustalona liczba osób spośród ludności cywilnej, w tym osoby narodowości ukraińskiej. (S.54/07/Zi). W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że na przełomie 1943 i 1944 r. na Zamojszczyźnie doszło do nasilenia konfliktu polsko - ukraińskiego. W styczniu 1944 r. podziemie ukraińskie zintensyfikowało organizację swoich oddziałów. Wiele wsi położonych pomiędzy Bugiem a linią Uchanie, Bereść, Hostynne, Werbkowice, zostało przekształconych w obozy warowne, otoczone siecią bunkrów, okopów i zasiek. W końcu lutego 1944 r. odbyła się narada Inspektoratu Zamojskiego AK, na której postanowiono zorganizować linię samoobrony przeciwukraińskiej i przygotować partyzancką ofensywę przeciwko Ukraińcom. Ostateczne decyzje o uderzeniu na wioski ukraińskie zapadły na początku marca 1944 r. Akcja ta miała uprzedzić planowany na dzień 16 marca 1944 r. atak sił ukraińskich. W dniach 07 - 08 marca 1944 r. w lesie Lipowiec nastąpiła koncentracja oddziałów tomaszowskich AK. W nocy z 9 na 10 marca 1944 r. rozpoczęto natarcie na Sahryń. Walki trwały do godzin popołudniowych, przy czym od godziny 10oo bronił się już tylko murowany posterunek policji ukraińskiej. Po zdobyciu Sahrynia, oddziały Armii Krajowej rozpoczęły natarcie na sąsiednie miejscowości. Kolejno opanowano kolonie: Alojzów, Brzeziny, Bereźnie, Dęby oraz wsie Malice, Metelin, Strzyżowiec, Turkowice, Wronowice, Mircze, Prehoryłe, Terebiń, Terebiniec i Wereszyn. Wszystkie wsie zostały spalone. Nie udało się natomiast zdobyć wsi Werbkowice, która została obsadzona przez jednostki niemieckie. Oddziały hrubieszowskie AK oraz oddział Batalionów Chłopskich rozpoczęły atak na Szychowice w dniu 10 marca 1944 r. w godzinach porannych. Wioska została spalona. Zginęło wiele osób, jednak liczby zabitych nie ustalono. Następnie polskie oddziały zaatakowały i zdobyły Łasków.” (IPN Lublin, S.54/07/Zi).

Relacja Zenona Jachymka „Wiktora”: „Przed zapadającym zmrokiem ściągają oddziały z terenu i z zadań. D-cy meldują mi o wynikach przydzielonych zadań. Wzywam kilku d-ców i powierzam im przegląd broni, amunicji, stan i by zrobili selekcję, reorganizację pod kątem – wydzielenie tych, którzy jeszcze pozostaną na dzień jutrzejszy w tym terenie, i tych, którzy po akcjach jeszcze tego wieczoru – zostaną skierowani do swych domów, kwater lub na placówki nasze na naszym powiecie. Przy reorganizacji i po wydzieleniu około 150 ludzi, którzy pozostaną ze mną na dzień jutrzejszy w tym terenie, Daję rozkaz do ustawienia się oddziałów w czworoboku. Czwarty bok czworoboku wolny – bez ludzi. Wywołuję „Śmiesznego” przed szeregi rozbrajam osobiście podaję karabin odbezpieczony „Muszce” Henrykowi Ciesielskiemu wyjmuję granat za pasa prowokuję żołnierzy, biorę za uchwyt jego parabelki i zesięgam, sprawdzam że kula jest wprowadzona do lufy pistoletu. Kilka słów strzelam, jednym pociskiem zabijam. Wykonuję wyrok. Uważam że w stosunku do niego winienem sam to uczynić. Rozkazałem oderżnąć guziki żołnierskie z orzełkami od jego bluzy. Wówczas nad trupem jego stojąc wyjaśniam szerzej żołnierzom stojącym w czworoboku. Przedstawiam całą historię. Schwytany na bandziorce przez nas włączyliśmy do swoich szeregów. Mimo, ze miał warunki egzystencji i stosunek koleżeński - żołnierski wypadał na rabunki. Nadużywał broni, munduru. Dwukrotnie miał już darowane życie. Nadal niepoprawny. Mimo, że dzielny żołnierz w akcji ale zakała szeregów. Takich tępimy.” (D-ca Dywersji i D-ca Odcinka Przeciwukraińskiego na Obwodzie Tomaszów – Zenon Jachymek ps. „Wiktor”. Podaję za: Kresowy Serwis Informacyjny, nr 76, wrzesień 2017 ). Maszynopis relacji jest przechowywany w Wydziale rękopisów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej іm. H. Łopacińskiego w Lublinie jako: I. Caban, Z. Mańkowski, Relacje członków AK i innych organizacji podziemnych na Lubelszczyźnie w latach 1939–1944, 2007, tom D–J. Świadkami tego wydarzenia było zgromadzonych kilkuset partyzantów. Czy tej relacji nie znają polscy historycy, czy celowo ją pomijają? Jest przecież wiadomym, za co został wykonany wyrok. Pomimo, że w walce o Sahryń wykazał się odwagą, jako jeden z pierwszych wdarł się do gniazda banderowskiego oporu w cerkwi oraz następnie a posterunku ukraińskiej policji. Zadecydowała złodziejska recydywa.

Po zdobyciu Szychowic oddziały AK i BCh ruszyły w stronę Łaskowa. Tu niespodziewanie napotkali na bardzo silny opór. Okazało się, że rozpoznanie miejscowości było nieprecyzyjne. Zwiadowcy zasugerowali się brakiem we wsi posterunku policji ukraińskiej i uznali, że nie wymaga ona większej uwagi. Tymczasem, jak wspomina Zbigniew Ziembikiewicz „Smok”: „Okazało się, że wieś Łasków została przygotowana przez USN na silny kuszcz i punkt oporu ze znaczną liczbą bunkrów ziemnych i stanowisk ogniowych, chociaż nie było tam posterunku policji ukraińskiej. Myśmy jednak górowali liczebnością i uzbrojeniem. Po czterogodzinnej walce wieś została zdobyta. W kilku bunkrach znaleźliśmy sporo umundurowania żołnierzy polskich z 1939 r. i umundurowania żołnierzy radzieckich, prawdopodobnie po zbiegłych z niewoli niemieckiej i tutaj zlikwidowanych. Zdobyliśmy dużą ilość pasów wojskowych, bagnetów i karabinów polskiej produkcji. Była to pewnie pozostałość po polskich żołnierzach rozbrajanych i mordowanych w ukraińskich wsiach po zakończeniu kampanii wrześniowej” (Z. Ziembikiewicz „Smok”: W partyzantce u „Rysia”. Warszawa 1982, s. 144-145).

Według Kwaśniewskiego, w czasie pacyfikacji Szychowic lub już po jej zakończeniu polscy partyzanci odkryli we wsi archiwum należące przypuszczalnie do dowódcy powiatowej (hrubieszowskiej) bojówki UNS Danyła Mekełyty „Oczeretka”. Znalezione w nim dokumenty miały potwierdzać, że podziemie banderowskie planowało na 16 marca 1944 r. jednocześnie wyprowadzić akcję zaczepną od strony Wołynia i Galicji Wschodniej na polskie ośrodki w Hrubieszowskiem. Kwaśniewski pisał: „W schronach podziemnych w Szychowicach […] odnaleziono kancelarię. Jak z dokumentów wynikało, urzędował tam d[owód]ca zgrupowania ukraińskiego, któren przygotowywał akcję na wszystkie nasze zgrupowania, to jest Małków, Zabłocie, Górki, Smoligów, Olszynkę, kolonię Ameryka, Kolonię Marysin, kolonię Borsuk, Andrzejówkę. Na dzień 16 III 1944 r.” (S. Kwaśniewski, Relacja z lat okupacji, Jabłonowo, 10 III 1967 r., zbiory Tomasza Gołębiewskiego, rkps, s. 43).

Według danych ukraińskich wśród zabitych 10 III 1944 r. w Szychowicach było trzech ukraińskich policjantów, członków powiatowej (hrubieszowskiej) bojówki UNS, w tym jej dowódca Danyło Mekełyta „Oczeretko”. Tego dnia dwóch innych członków lub sympatyków chełmskiej OUN-B zginęło w walce z Polakami także w Łaskowie (zob. CDAWOWUU, f. 3833, op. 1, spr. 135, Sprawozdania chełmskiej OUN, Wiadomości z terenu za okres 1 II – 30 III 1944 r., 7 V 1944 r., k. 11; Członkowie i sympatycy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów polegli w walce rewolucyjnej na Chełmszczyźnie, 6 V 1944 r., k. 17). Jeżeli są wymienieni na pomniku w Sahryniu, to oczywiście jako „niewinni ukraińscy cywile”. Co ciekawe, nawet IPN policjantów ukraińskich popełniających zbrodnie wymienia jako „funkcjonariuszy niemieckich”, ale z chwilą gdy zginie, staje się już Ukraińcem, a nie poległym „funkcjonariuszem niemieckim”.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Środa, 20 marca 2024 14:13:35
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Zbrodnia w Jasielu – zbrodnia dokonana 20 marca 1946 przez partyzantów UPA na polskich żołnierzach Wojsk Ochrony Pogranicza i funkcjonariuszach Milicji Obywatelskiej w Jasielu.

Po zakończeniu II wojny światowej we wsi Jasiel istniała strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza, której załoga wobec przeważających sił Ukraińskiej Powstańczej Armii podjęła nieudaną próbę ewakuacji w kierunku Komańczy. 19 marca 1946 grupa WOP i MO w sile około 70 żołnierzy dotarła do strażnicy WOP w Jasielu, w celu ewakuowania jej 30-osobowej załogi. W związku z działalnością w rejonie odpowiedzialności strażnicy dużych oddziałów UPA, 20 marca 1946 roku grupa operacyjna 38 komendy odcinka i załoga strażnicy Jasiel licząca w sumie 98 żołnierzy, opuściły rejon zakwaterowania we wsi Jasiel pod dowództwem por. Jana Gierasika. Zostały wtedy zaatakowane i rozbite przez sotnie UPA. W walce zginęło dwóch żołnierzy, kilkunastu zostało rannych, jeden oficer i dwóch żołnierzy przedostało się za granicę do Czechosłowacji. Pozostali, w liczbie 94 żołnierzy (w tym sześciu oficerów i czterech milicjantów), po wyczerpaniu się zapasów amunicji, zostali wzięci do niewoli. Oficerowie i milicjanci zostali przez Ukraińców od razu rozstrzelani, a pozostałych żołnierzy poddano weryfikacji, wybierając aktywnych w walce z UPA oraz posiadających radzieckie odznaczenia. Łącznie śmierć poniosło prawdopodobnie 60 żołnierzy i 4 milicjantów; według Łukasza Kuźmicza 66, według innego źródła 66 żołnierzy i 5 milicjantów.

Egzekucja oficerów miała miejsce w rejonie leśniczówki koło wsi Moszczaniec, a podoficerów i szeregowców na wzgórzu koło Wisłoka Górnego. Dwudziestu żołnierzy puszczono wolno[4]. W czasie egzekucji rzucił się do ucieczki i mimo pościgu zbiegł szer. Paweł Sudnik[5], który później relacjonował: „Wszystkim kazali się położyć twarzą do śniegu. Kilku banderowców przystąpiło do zdzierania z nas mundurów. Pierwszego żołnierza wtrącili na dno wykopu i któryś z nich strzałem w tył głowy pozbawił go życia. Potem mnie pchnęli na krawędź wykopu”. Z pola walki uratowali się również ppor. Marian Myślicki, sierż. Warat i szer. Kowalenko. Ukryli się w stodole i w nocy przeszli na stronę Czechosłowacji. Pozostałych żołnierzy odarto z mundurów, pobito i puszczono wolno. Pod Jasielem zginęli: por. Jan Giersik, por. Bolesław Arabski, por. Władysław Szewczykowski, por. Jerzy Giernatowski oraz chor. Stanisław Gąsek i chor. Władysław Papierzański.

Akcją napadu i egzekucji przeprowadziły wspólnie sotnie UPA dowodzone przez Stepana Stebelskiego ps. „Chrin” i Wołodymyra Hoszki ps. „Myron”[6][7].

Poległych i rannych Ukraińcy wrzucili do lochu (ziemianki) i zasypali ziemią. Ich ciała odkryto w czerwcu 1946. Po ekshumacji ciała 37 ofiar zostały pochowane w zbiorowym pogrzebie na cmentarzu w Zagórzu 20 czerwca 1946. W relacji z tej uroczystości „Dziennik Rzeszowski” napisał, że masowe morderstwo w Jasielu dokonali bandyci z NSZ.

Ciała pozostałych ofiar nie zostały odnalezione.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3385
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3385
Poniedziałek, 22 kwietnia 2024 17:15:59
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
UPA dokonała w dniach 19–21 kwietnia masakry ok. 200 Polaków i polskich Ormian w Kutach w dawnym województwie stanisławowskim

Zaloguj się aby uczestniczyć w dyskusji oraz uzyskać dostęp do większej ilości wątków na tym forum.

Aktualności

OK