Sekretny język polskiej szlachty. Ziemianie posługiwali się szyfrem, którego nie zrozumiałby niemal żaden plebejusz
Polscy szlachcice z epoki nowożytnej szczególną wagę przywiązywali do sztuki oratorskiej. Wykształcony młodzieniec z najwyższego stanu miał okazywać ogładę poprzez kwieciste toasty czy powitania gości przybywających do folwarku, potem zaś – za sprawą przemówień wygłaszanych na sejmikach. „Wymowność” otwierała drogę do kariery, zapewniała posłuch wśród sąsiadów i intratne nadania. Aby jednak zyskać respekt szlacheckiego otoczenia nie wystarczało mówić po polsku.
Cenne dowody znaczenia oratorskich tyrad przynoszą silva rerum, sylwy, a więc rękopiśmienne rodzinne księgi, w których szlachcice notowali ważne dla siebie wiadomości, instrukcje gospodarcze, dane o pochodzeniu rodziny czy wreszcie – wzory postępowania.Zachowało się wiele takich tomów, do których skrupulatnie wpisano nawet nie po kilka czy kilkanaście, ale dziesiątki formularzy przemówień i listów na różne okazje. Badacze tematu notują między innymi wzory podziękowań za prezenty otrzymane od sąsiadów (w tym konkretnie – chociażby za pomarańcze czy szczenięta), zaproszenia na uczty, polowania i zabawy, przemówienia kondolencyjne i pogrzebowe, podziękowania kierowane do rodziców.
Często, wypada dodać, w księgach umieszczano przeróżne warianty zabezpieczające przed jakąkolwiek gafą. Na przykład w jednej sylwie mogły się znaleźć schematy przemówień nad grobem w odmiennych wersjach odpowiednich w razie śmierci ojca, matki, brata, siostry niezamężnej, siostry wydanej za mąż, bratowej i tak dalej, i tak dalej…
https://wielkahistoria.pl/sekretny-jezyk-polskiej-szlach...