8°C

17
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 7.09
PM25: 10.18 (24,46%)
PM10: 11.01 (67,9%)
Temperatura: 7.60°C
Ciśnienie: 1004.62 hPa
Wilgotność: 76.75%

Dane z 19.04.2024 12:55, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

Relacje polsko-ukraińskie czyli Lachy i Chachoły

4701 postów
siennica Postów: 1169
tytuss
siennica, postów: 1169
Sobota, 11 lipca 2020 12:43:09
+1
+3 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
już wylazłeś z sadzawki.........????????
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Sobota, 11 lipca 2020 16:34:43
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
lipiec to miesiąc tragedii na Wołyniu- przynajmniej u nas chociaż tragedia rozpoczęła się dużo wcześnie na długo przed wojną
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Niedziela, 12 lipca 2020 07:05:49
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ważne słowa polskiego biskupa w tę smutną rocznicę
https://belsat.eu/pl/news/bp-janocha-w-rocznice-...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 12 lipca 2020 11:27:39
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
[WIDEO] „Od Chmielnickiego do Bandery” – utwór dla Ukraińców, „aby sobie przemyśleli TROSZECZKĘ…”

https://pantarhei24.com/wideo-od-chmielnickiego-do-ban...
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Niedziela, 12 lipca 2020 22:24:43
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Włodzimierz Iszczuk
Zapoznając się z dokumentami NKWD i pamiętnikami niesławnego specjalisty od dywersji, generała NKWD Pawła Sudopłatowa, staje się oczywiste, jak znacząca była infiltracja szeregów Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów przez agenturę NKWD.
Aktywną działalność dywersyjną przeciwko Polsce powstrzymywało umiarkowane skrzydło OUN z pułkownikiem Jewhenem Konowalcem i Andrijem Melnykiem na czele. Ich oponenci, młodzi nacjonaliści dowodzeni przez Stepana Banderę, świadomie lub nieświadomie, byli gotowi stać się narzędziem w rękach kremlowskich manipulatorów. Konflikt dojrzewał. Zwolennicy Konowalca i Melnyka oskarżali oponentów o to, że w ich szeregi przenika agentura NKWD, banderowcy zaś odpowiadali, że Jarosław Baranowski, najbliższy sprzymierzeniec Jewhena Konowalca, ulega wpływowi polskiego wywiadu.
W przededniu II wojny światowej Stalin postanowił usunąć przeszkody utrudniające mu manipulację nacjonalistami. By doprowadzić do ostatecznego rozłamu OUN, osobiście rozkazał enkawudziście Pawłowi Sudopłatowowi zlikwidować przywódcę Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na emigracji Jewhena Konowalca, jedynego, który łączył wrogie frakcje OUN. 23 maja 1938 roku w Rotterdamie Sudopłatow zabił Konowalca.
OUN ostatecznie się rozpadła. Golem powstał. Ręce banderowców i ich opiekunów z NKWD zostały rozwiązane.
13 listopada 1940 roku komisarz spraw wewnętrznych ZSRS Ławrientij Beria podpisał dokument, w którym nakazywano przyspieszenie infiltracji OUN poprzez obsadzania jej kierowniczych stanowisk przez wykwalifikowanych agentów NKWD. Dokument ów stwierdza, że głównym celem działania wywiadowczo-operacyjnego NKWD jest:
1) Przyspieszona infiltracja szeregów dowództwa OUN przez wykwalifikowanych i wiarygodnych agentów, zdolnych do inwigilacji kierownictwa Lwowskiej Krajowej Egzekutywy oraz przejęcia kierowniczych stanowisk i przechwycenia kanałów komunikacji z niższymi szczeblami organizacji w kraju i za granicą.
2) Przeprowadzenie pod przykrywką Prowodu OUN masowych prowokacji zmierzających do moralnego zepsucia niższych jednostek organizacji.
W 1941 roku w Żytomierzu banderowcy zlikwidowali wpływowych działaczy OUN Mykołę Ściborskiego i Omelana Senyka, a w 1943 roku we Lwowie Jarosława Baranowskiego.
Zegar odliczający czas do rozpoczęcia ludobójstwa na Wołyniu został uruchomiony… Wzorem Katarzyny II Stalin cudzymi rękoma oczyścił Wołyń i Galicję Wschodnią z Polaków i na dziesięciolecia zasiał niezgodę między Polakami i Ukraińcami. Niezgoda, rozdzielająca naturalnych geopolitycznych sojuszników trwa do dziś. https://jagiellonia.org/ludobojstwo-kto-na-tym-skorzys...
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Niedziela, 12 lipca 2020 22:33:12
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki, konsul RP w Łucku Piotr Matusiak wspólnie z ojcem Stepanem Szomonką ze Stepania w Hucie Stepańskiej
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Poniedziałek, 13 lipca 2020 17:16:56
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Eugeniusz Misiło
44 min ·
Na głównych ulicach Warszawy, przy przystankach autobusowych kolejna wystawa Instytutu Pamięci Narodowej, tym razem zatytułowana "Sąsiedzka krew. Ludobójstwo wołyńsko-galicyjskie 1943-1945". Na kilkunastu dużych tablicach z fotografiami i wyborem drastycznych cytatów, po raz kolejny pisze się o "krwawej niedzieli", podczas której dokonano masowych mordów na całym Wołyniu, o ponad 100 tys. zamordowanych w 4 tys. zaatakowanych i zniszczonych przez Ukraińców miejscowościach, święceniu noży w cerkwiach.
A w to wszystko w sposób wyjątkowo cyniczny wmontowano, wyrwany z kontekstu, cytat z wypowiedzi Wasyla Mudroho, wybitnego ukraińskiego działacza politycznego, wicemarszałka polskiego Sejmu, którego, jako chyba ostatniego można byłoby posądzać o antypolonizm.
To wyjątkowa niegodziwość ze strony historyków IPN, zważywszy na wyjątkowo lojalną postawę Wasyla Mudroho wobec Państwa Polskiego w okresie międzywojennym, a szczególnie 1 września 1939 r., po ataku Niemiec na Polskę.
Dla obrony Jego dobrego imienia chciałbym przypomnieć moje teksty, które napisałem dwa lata temu na temat "Krwawej niedzieli" i Wołynia.
https://www.facebook.com/notes/eugeniusz-misi%C5%82o/kr...
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Wtorek, 14 lipca 2020 21:30:07
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Fragmenty książki „Oko Diabła”

NIE ZAWSZE UPA BYŁO UPA, BARDZO CZĘSTO BYŁY TO SOWIECKIE BOJÓWKI AGENTURALNO BOJOWE

„Oko Diabła”, książka oparta o dokumenty takie jak archiwa KGB, opracowania naukowe stała się czym koniecznym w naszej nie do końca mówiącej prawdę historii. To już druga część. Pierwsza „Kryptonim Wilkołaki” ukazuje powstawanie struktur siatki NKWD, czyli grup agenturalno-bojowych , których zadaniem jest poróżnienie narodu Polskiego z Ukraińskim. Obecnie powstaje trzecia część tej trylogii pt „Porównania”. Myślę, że tego typu książek nigdy nie jest zbyt wiele. Pomimo, że są one oparte na silnych podstawach prawdy, jak akta, archiwa, prace naukowe, sam autor mówi, że nie są pracami naukowymi. Nie ma w nich i oceny autora. Te pozostawia czytelnikom. Zachęca również naukowców do podjęcia w tym zakresie badań. Katyń kiedyś był poddawany pod znaki zapytania. Czyżby to kolejne zbrodnie NKWD, ukrywane jak wiele przez władze Rosji? Dużo na to wskazuje, że tak. https://jagiellonia.org/agenturalno-bojowe-dzialania-z...
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Środa, 15 lipca 2020 06:55:15
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
W dawnym Porycku na Ukrainie odbyły się 11 lipca uroczystości z okazji 77. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej, zorganizowane przez bp. Witalija Skomarowskiego ordynariusza diecezji łuckiej, z udziałem m.in. Ambasadora Bartosza Cichockiego, Konsula Generalnego RP w Łucku Wiesława Mazura i przewodniczącego powiatu pawliwskiego Andrija Sapożnika.

Bp emeritus Bronisław Biernacki i bp Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Mateusz przewodniczyli modlitwie ekumenicznej na starym cmentarzu rzymsko-katolickim.

Wystąpienie amb. Bartosza Cichockiego w Porycku (Pawliwka) 11 lipca 2020 r.


„Czcigodni Księża Biskupi, Panie Konsulu, Szanowni Przedstawiciele władz powiatu, Osoby Duchowne, Szanowni Państwo!


Pragnę przede wszystkim podziękować ks. bpowi Witalijowi Skomarowskiemu, ks. bpowi Bronisławowi Bernackiemu, a także księdzu kanonikowii Pawłowi Chomiakowi za organizację dzisiejszych i jutrzejszych uroczystości w trudnych warunkach epidemicznych. Bóg zapłać!

Dziękuję przedstawicielom władz Ukrainy, duchownym prawosławnym, wszystkim obecnym tutaj Ukraińcom za Wasze wsparcie organizacyjne, obecność i wspólną modlitwę. Bardzo wysoko sobie to cenię. Dziękuję wszystkim naszym Rodakom w Polsce, którzy jak co roku pragnęli osobiście dołączyć się do naszej modlitwy za dusze naszych przodków, bez winy pomordowanych 77 lat temu, ale uniemożliwiły im to ograniczenia wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa. Wielu wysokich urzędników Rzeczypospolitej i zwykłych obywateli przekazało na moje ręce i moich Koleżanek, Kolegów dyplomatów Rzeczypospolitej na Ukrainie słowa pamięci i modlitwy – chciałbym odnotować szczególnie wzruszające listy od marszałka województwa podkarpackiego Władysława Ortyla, wojewody podkarpackiej Ewy Leniart i od pana Janusza Horoszkiewicza. Z radością przyjęliśmy wczoraj informację o otwarciu w Chełmie Muzeum Ofiar Zbrodni Wołyńskiej. Wiemy, że w Polsce odbywają się dziś uroczystości państwowe z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu, organizowane przez szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jana Kasprzyka, Instytut Pamięci Narodowej i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dziękuję wszystkim Rodakom obecnym z nami duchowo.

Jesteśmy wdzięczni za słowa, które do uczestników ukraińskich obchodów 77. rocznicy „Krwawej Niedzieli” skierował Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej pan Andrzej Duda. Jego list został odczytany w katedrze pw. św. św. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku w niedzielę 5 lipca. Prezydent Rzeczypospolitej napisał m.in., że Rzeź Wołyńska „tkwi jak straszny, bolesny cierń w naszej narodowej pamięci”.

Jestem przekonany, że tak jest nie tylko ze względu na liczbę ofiar, ich wiek, płeć czy sposób, w jaki zostali pozbawieni życia. Jestem przekonany, że ten cierń jest tak bolesny dlatego, że do dziś nie pozwala nam się pochować naszych niewinnie pomordowanych przodków. Co więcej, państwo ukraińskie posuwa się do wydawania zakazów wjazdu na swoje terytorium osobom, które troszczą się o krzyże na przedwojennych cmentarzach naszych przodków, które pragną rozwijać dialog z dzisiejszymi mieszkańcami terenów, na których jeszcze 77 lat temu brzmiała polska mowa.

Słyszymy w odpowiedzi na nasze starania o upamiętnienie czy choćby pochowanie ofiar Zbrodni Wołyńskiej, że przecież Polacy też mordowali. Tak, byli tacy, którzy mordowali. Ale my mordercom pomników nie stawiamy, a ich ofiar nie bronimy chować po chrześcijańsku. Nie zakazujemy wjazdu do Polski tym, którzy pragną z nami dialogu o upamiętnieniu ukraińskich ofiar. Słyszymy: „Zostawmy historię historykom”. Ale to nie historycy finansują dziś na Ukrainie pomniki winowajcom Zbrodni Wołyńskiej. To nie historycy zakazują wjazdu na teren Ukrainy Polakom upominającym się o prawdę historyczną. Często jesteśmy świadkami prób rozmywania ludobójczej istoty zbrodni sprzed 77 lat. Słyszymy np. o „konflikcie polsko-ukraińskim”, o „tragedii wołyńskiej”. Wydaje mi się, że szczególnie w przypadku Ukrainy – słusznie domagającej się uznania Hołodomoru za sowieckie ludobójstwo – takie zabiegi są bardzo niebezpieczne.

Słyszymy nieraz, że powracanie do prawdy o Zbrodni Wołyńskiej jest działaniem w interesie trzeciej strony. Dlaczego nie zastanowią się nad tym urzędnicy Ukrainy, deklarującej chęć zacieśnienia współpracy z NATO, kiedy podejmują bolesne dla nas decyzje w obszarze pamięci?

Często wreszcie jako uzasadnienie trwającego zakazu na ekshumacje ofiar Zbrodni Wołyńskiej i ich chrześcijański pochówek wskazuje nam się zdewastowany i nieodnowiony pomnik lub pochówek ukraiński w Polsce. Pozostawiam bez oceny stawianie przez niektórych w jednym rzędzie pochówków ofiar na terytorium Ukrainy i pochówków ich prześladowców na terytorium Polski. Ale zwrócę uwagę na co innego: w Polsce wykonaliśmy w polsko-ukraińskim obszarze tożsamościowym szeregu gestów, których domagała się strona ukraińska, nie czekając na jej wzajemność. Na własny koszt wykonaliśmy badania archeologiczne w Hruszowicach, by ostatecznie wyjaśnić charakter pomnika UPA, który tam został legalnie usunięty. Wycofaliśmy wysokiego urzędnika państwowego Ukrainy, który ze środków publicznych promował nazizm, z czarnej listy Schengen. Trybunał Konstytucyjny skasował nowelizację ustawy o IPN. Bardzo nie chciałbym, żeby po stronie ukraińskiej po każdym naszym geście odnajdowano kolejny pretekst, by utrzymywać w mocy decyzje administracyjne, które są nie do pogodzenia z popularnym tutaj wobec nas apelem: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.

Od wieków żyjemy z Ukraińcami razem i przez stulecia będziemy żyli razem. Stajemy przed tymi samymi wyzwaniami i zagrożeniami. Dzisiaj należą do nich: agresywna polityka Rosji, gospodarcze skutki pandemii, zmiany klimatyczne, obrona życia i rodziny. Tylko razem zwyciężamy, a każda porażka jest wspólna. Jako ukraińskich ofiar. Jako chrześcijanie, Polacy i Ukraińcy, wierzymy w zwycięstwo dobra nad złem i bezgraniczne Miłosierdzie Boże. Modlimy się o odpuszczenie grzechów, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Rok temu w katedrze św. św. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku o. Jacek Salij apelował do nas: „Pojednanie możliwe jest tylko na gruncie prawdy. Można powiedzieć, że pojednanie stoi na dwóch filarach. Te filary to, po pierwsze, rozliczenie, czyli rzetelne poznanie i uznanie prawdy, i po drugie, przebaczenie. Jedno i drugie jest niezbędne, żeby pojednanie mogło się dokonywać”.

Stojąc w dawnym Porycku na ziemi skrywającej jak w wielu innych miejscach Ukrainy szczątki tysięcy moich Rodaków, w imieniu władz Rzeczypospolitej potwierdzam: pragniemy pojednania z Ukrainą. Wierzymy, że ono się dokona.” https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=349170775...
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Środa, 15 lipca 2020 17:12:27
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Mit „100 tysięcy…” (II)
W dwa lata po nieudanej próbie wypracowania kompromisu pomiędzy organizacjami kresowymi w sprawie liczby Polaków zamordowanych na Wołyniu i na „Kresach”, do której doszło podczas pamiętnego spotkania we Wrocławiu w maju 1995 r., tamtejsze środowisko skupione wokół Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów (dalej: Stowarzyszenie UOZUN) zdecydowało się wreszcie przedstawić własną ocenę strat polskich. Tym razem, w miejsce oświadczenia, zawierającego ogólnikowe sformułowania o kilkuset tysiącach zamordowanych, pod którym zarówno Andrzej Żupański, przewodniczący środowiska żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej, jak i jego koledzy ze Światowego Związku Żołnierzy AK odmówili złożenia podpisu, przesłano do Warszawy dwa obszerne dokumenty.

Pierwszy – zwany „Informacją”, opracowany przez zespół Stowarzyszenia UOZUN na podstawie danych zawartych w czasopiśmie „Na Rubieży” [organ prasowy Stowarzyszenia] i podpisany przez jego przewodniczącego Szczepana Siekierkę, podawał łączną liczbę zamordowanych Polaków na całych „Kresach” na 208 700 osób. Z tego Wołyń – 68 700, Małopolska Wschodnia – 127 000 (woj. tarnopolskie – 43 990, lwowskie – 33 048, stanisławowskie – 21 630) oraz teren Polski w jej obecnych granicach (woj. lubelskie, rzeszowskie i krakowskie) – 13 300 osób.

Według drugiego dokumentu – zatytułowanego „Studium”, autorstwa dr. Aleksandra Kormana z Wrocławia, na tym samym terenie i w tym samym czasie zamordowanych zostało łącznie – 183 700 osób. Różnica tkwiła, zdaniem Kormana, w mniejszej liczbie ofiar w Małopolsce Wschodnie, czyli w Galicji (100 tys.).

20 tys. czy 127 tys. zamordowanych w Galicji?
Andrzej Żupański w swojej książce nie publikuje tych dokumentów. Omawia je tylko ogólnie, opatrując następującym komentarzem:

W «Informacji» nie ma zestawienia dla całości ani strat udowodnionych relacjami, ani strat szacunkowych. Autorzy nie podali stosunku między liczbą ofiar udokumentowaną, a wyznaczoną szacunkowo. […] Również analiza danych w «Studium» dla poszczególnych powiatów budzi wątpliwości. Na przykład dla powiatu Kamionka Strumiłowa suma wymienionych strat wynosi 550 osób, co jednak nie przeszkadza autorowi w zestawieniu strat wszystkich powiatów województwa lwowskiego dla powiatu Kamionka Strumiłowa wpisać cyfrę 3500.

Nie wiadomo na jakiej podstawie i dlaczego, dr Korman na str. 4 pisze: «Ogólna liczba strat osobowych kresowej i bieszczadzkiej ludności […] szacowana na 500 tys. osób wydaje się być zbliżona do rzeczywistości».

Na koniec, nie kryjąc rozczarowania, Żupański napisze:

Dla naszego Zarządu takie stwierdzenia są zupełnie pozbawione podstaw i wyrządzają wielką szkodę naszej sprawie. Ciężko będzie kolegom z Wrocławia obronić swoje dwustutysięczne szacunki, zaś twierdzenie o stratach półmilionowych stawia pod znakiem zapytania wartość naszej pracy dokumentacyjnej.

Co miał na myśli Żupański, poddając w wątpliwość szacunki polskich strat podane przez Stowarzyszenie i dr. Kormana, w szczególności te, mówiące o 127 tys. zamordowanych w samej Galicji? Otóż znał on już wtedy treść tajnej notatki zastępcy dyrektora Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (dalej: GKBZpNP) dr. Stanisława Kaniewskiego, zawierającej ocenę strat ludności polskiej na „Kresach”. Notatka była przeznaczona wprawdzie dla Ministra Sprawiedliwości, ale sporządzono ją na wniosek senator Marii Berny z Socjaldemokracji Polskiej (SdRP).

Według ustaleń Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu liczba polskich ofiar w województwie lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim nie przekraczała 20 tys. osób!! Była zatem sześciokrotnie mniejsza od szacunków Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów (127 tys.) i pięciokrotnie niższa od „Studium” dr. Kormana (100 tys.).

Notatka dr. Kaniewskiego uwiarygodniała przy tej okazji dane dotyczące strat polskich w woj. tarnopolskim przedstawione przez Ryszarda Kotarbę. Teraz liczba 1500 – 8000 zamordowanych – według danych Okręgowej Komisji BZpNP w Krakowie, wzrosła do 43 990 osób – według Stowarzyszenie UOZUN.

W kilka lat później informację o łącznych stratach rzędu 20-25 tys. w województwie lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim powtórzy w wynikach swoich badań prof. Grzegorz Hryciuk, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego zaproszony przez Andrzeja Żupańskiego do udziału w seminarium „Polska-Ukraina: trudne pytania”. Wreszcie liczba 20-25 tys. zostanie uznana przez polskich historyków biorących udział w tym seminarium za najbliższą prawdy i zapisana w polsko-ukraińskim protokole końcowych „uzgodnień i rozbieżności”, jako oficjalne stanowisko strony polskiej.

200 tys. czy 500 tys. zamordowanych na „Kresach”?
W kwietniu 1997 r., a więc kilka miesięcy po opracowaniu „Informacji”, Stowarzyszenie UOZUN wyśle do Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego pismo (L.dz. 14/97), w którym dane o 200 tys. Polakach zamordowanych w Galicji i na Wołyniu zwiększy do 500 tys. W ten oto sposób liczba osób, które poniosły śmierć z rąk Ukraińców, zrówna się z liczbą Polaków zamordowanych przez niemieckich i sowieckich okupantów w czasie II wojny światowej razem wziętych.

Powściągliwy jak zawsze w wyrażaniu opinii Andrzej Żupański określi to, jako przejaw „przesadnego oceniania strat polskich”, choć równie uprawnione byłoby określenie w rodzaju – „manipulacja”, „gra trupami”, „kłamstwo wołyńskie”.

Czas i powód powstania tego pisma nie był przypadkowy i miał kilka wątków. Jednym z nich była zapowiedź wyprawy prezydenta Polski do Kijowa, w celu podpisania z prezydentem Ukrainy wspólnego „Oświadczenia o porozumieniu i pojednaniu obu narodów”, do czego, jak wiadomo, doszło 21 maja 1997 r.

Środowiska kresowe skupione wokół Stowarzyszenia UOZUN nie kryły niechęci dla wszelkich idei polsko-ukraińskiego pojednania. Dlatego też najpierw próbowano odwieść prezydenta od tego pomysłu, który uznano za zniewagę pamięci Polaków pomordowanych na Kresach, a kiedy nadzieje te okazały się płonne, postanowiono przynajmniej przypomnieć mu o ogromie cierpień narodu polskiego, niewspółmiernych, w ich ocenie, z cierpieniami narodu ukraińskiego.

Po pewnym czasie Stowarzyszenie UOZUN powróci ponownie do 200 tysięcy zamordowanych. I tym razem nie poda powodu dokonania tak znaczącej korekty liczby ofiar. W 2015 r. dane zgromadzone przez Stowarzyszenie zostaną opublikowane przez dr Lucynę Kulińską i prof. Czesława Partacza w książce Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na Polakach 1939-1945, wydanej nakładem Bellony (2015). W ten sposób nadano im rangę wyników badań naukowych.

Przemysław Serednicki: Ilu Polaków mogło stracić życie z rąk ukraińskich nacjonalistów?

Lucyna Kulińska: Po kilkudziesięciu latach trudno ustalić pewną liczbę zabitych i zmarłych na skutek zbrodniczych działań ukraińskiego nacjonalizmu, tym bardziej, że gruntownych badań nie przeprowadziły żadne państwowe uczelnie, ani instytucje. Starali się wypełnić tę lukę wypełnić sami kresowiacy, ale ich ciężką pracę długo ignorowano lub co gorsza dyskredytowano. Według moich ustaleń polskich ofiar OUN-UPA, policji ukraińskiej, formacji ukraińskich na żołdzie niemieckim (np. SS Galizien, czy Nachtigall) i miejscowej ludności, było około 200 tysięcy. [„Prawda przegrywa z polityką”, Wirtualna Polonia, 10.07.2013].

„Ukraiński wianuszek” dr. Kormana
Wzięte z sufitu wrocławskich, poniemieckich kamienic i powtarzane do dziś dane o 200 i 500 tys. Polaków zamordowanych przez Ukraińców, to nie jedyny przykład manipulacji Stowarzyszenia UOZUN. Nie mniej głośna i szkodząca wiarygodności środowisk kresowych była historia „fałszywki” fotografii przedstawiającej dzieci omotane drutem kolczastym i powieszone na drzewie. Zbrodni tej miała jakoby dokonać UPA jesienią 1943 r.

To prawdopodobnie jedno z największych fałszerstw w historii nie tylko polskiej fotografii. Wstrząsające, wręcz drastyczne w swej wymowie zdjęcie zamordowanych dzieci, wielokroć powielane w książkach, w setkach artykułów prasowych, przez portale internetowe, pokazywane w Telewizji i na objazdowych wystawach, stało się, jak napisał portal „Polska Niepodległa” – „Ikoną męczeństwa Polaków na Wołyniu”. Naturalną konsekwencją była inicjatywa środowisk kresowych wzniesienia w centrum Warszawy, na Placu Grzybowskim, 300 metrów od Pałacu Kultury i Nauki, monumentalnego pomnika „ukraińskiego ludobójstwa”, dla którego inspiracją i pierwowzorem było wspomniane zdjęcie.

Po raz pierwszy zdjęcie to zamieszczono w 1993 r. w czasopiśmie „Na Rubieży” (nr 3), organie prasowym Stowarzyszenie UOZUN. Podpis pod zdjęciem brzmiał: „Dzieci polskie zamęczone i pomordowane przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii w okolicy wsi Kozowa, w woj. tarnopolskim, jesienią 1943 roku (ze zbiorów dr. Stanisława Krzaklewskiego)”. W 1995 r. zdjęcie opublikował w swojej książce historyk AK Okręgu Lwowskiego Jerzy Węgierski, tym razem przypisując dokonanie tego okrutnego mordu Ukraińcom z SS „Galizien”.

Największą rolę w upowszechnieniu „fałszywki” odegrał niewątpliwie dr Aleksander Korman z Wrocławia. Umieścił ją m.in. na okładce swojej książki Ludobójstwo UPA na ludności polskiej – dokumentacja fotograficzna (2003), w wielu artykułach, upowszechnił w prasie i TV. Opracował też misterną historię fotografii: według Kormana wykonał ją nieznany z nazwiska mieszkaniec Kozowej, przez ocalałych z rzezi Polaków dostarczona do placówki AK na przedmieściach Lwowa (Korman podaje nawet je dane: 14 Pułk AK), skąd za pośrednictwem i z poświęceniem kilku kolejnych, wymienionych z nazwiska osób, trafiła po latach do jego zbiorów.

„Droga do samostijnej Ukrainy”
Oprócz historii dr Korman dorobił zdjęciu odpowiednią ideologię. W książce Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodnich II RP pisze tak:

Fotografia przedstawia widocznych z jednej strony czworo polskich dzieci przytwierdzonych do drzewa tworząc – jak wówczas mówiono – «wianuszek». Drzewo to było jednym z wielu na polnej alei starych drzew wiodących do folwarku. Przy każdym drzewie, oprawcy tworzyli podobne «wianuszki» z polskich dzieci, a na transparencie zawieszonym nad drogą miał widnieć napis: «Droga do samostijnej Ukrainy»…

Prezentowana na fotografii zbrodnia dzieciobójstwa, była najprawdopodobniej rezultatem «uroczystego» przyjmowania rekruta do UPA, polegającego na tym, że każdy z nich dokonywał zabójstwa jednego dziecka – Lacha w dowód, że zasługuje na miano «wojaka» i złożenie przysięgi UPA na rewolwer lub pistolet. Była to swoista upowska zbrodnicza solidarność.

Z kolei w książce Ludobójstwo UPA…, opatrzył zdjęcie następującym komentarzem:

Żołnierze UPA w 1943 i 1944 roku poczynili wiele takich wianuszków z dzieci, przybijając je do drzewa w alei, którą nazwali «drogą do samostijnej Ukrainy».Fałszerstwo wyszło na jaw w 2007 r. przy okazji prezentacji gotowej już makiety pomnika ofiar ludobójstwa OUN-UPA, według projektu jednego z najwybitniejszych polskich artystów – rzeźbiarzy Mariana Koniecznego, autora słynnej warszawskiej „Nike”. Monumentalny pomnik miał mieć postać drzewa z konarami w kształcie skrzydeł. W pień obwiązany kolczastym drutem „wrastały” ciała dzieci. Projekt spotkał się z krytyką z uwagi na drastyczną wymowę, ale przy okazji wyszło na jaw fałszerstwo zdjęcia.

Dariusz Stola i Ada Rutkowska w dodatku do „Rzeczypospolitej” – „Plus i Minus” z 19 maja 2007 r. ujawnili, że zdjęcie przedstawia w rzeczywistości czworo cygańskich dzieci, zamordowanych 20 lat wcześniej, w nocy z 11/12 grudnia 1923 r. koło wsi Antoniówka w powiecie radomskim, wówczas na Kielecczyźnie, przez obłąkaną wskutek panującego wtedy głodu i mrozów, matkę Mariannę Dolińską. Zdjęcie było opublikowane zarówno przed wojną w „Roczniku Psychiatrycznym”, jak i po wojnie w Podręczniku medycyny sądowej dla studentów i lekarzy (1948) autorstwa prof. Wiktora Grzywo-Dąbrowskiego, kierownika Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Warszawskiego. Tego samego, który w marcu 1947 r. na polecenie ministra Obrony Narodowej przeprowadził sekcję zwłok gen. Karola Świerczewskiego. Piszę o nim szerzej w mojej książce Akcja „Wisła” 1947. W czasie wojny opublikowała zdjęcie na pierwszej stronie gadzinówka „Nowy Kurier Warszawski”, opatrując je nadtytułem Tak walczą bolszewicy.

Dziennikarskie śledztwo ujawniło jeszcze jedno. W celu uwiarygodnienia „autentyczności” fotografii i podkreślenia wymowy „okrucieństwa” popełnionej przez Ukraińców zbrodni, na zdjęciach publikowanych przez Stowarzyszenie UOZUN i dr. Kormana – dorobiono drut kolczasty, którym przywiązano do drzewa powieszone dzieci. Na żadnej z oryginalnych fotografii – wykonanych w 1923 r. w trzech różnych ujęciach przez technika policyjnego – drutu nie ma.

„Kłamstwo wołyńskie” kontra Akcja „Wisła”
Pisząc w swoich wspomnieniach o „przesadnym ocenianiu strat polskich” przez ośrodek wrocławski, Andrzej Żupański nie wiedział prawdopodobnie wówczas jeszcze, że upublicznienie i nagłośnienie wiosną 1997 r. informacji o 500 tys. ofiar ukraińskiego ludobójstwa nie było dziełem przypadku. Poza zapowiedzią podpisania polsko-ukraińskiego oświadczenia o “porozumieniu i pojednaniu” podczas wizyty prezydenta Polski w Kijowie, miało ono ścisły związek z podjętą w tym samym czasie przez Stowarzyszenie UOZUN kampanią mającą na celu niedopuszczenie do przyjęcia przez polski Sejm uchwały potępiającej Akcję „Wisła” w 50. rocznicę jej przeprowadzenia oraz zablokowania budowy pomnika poświęconego Ukraińcom więzionym i zamordowanym w polskim komunistycznym obozie koncentracyjnym w Jaworznie (1947-1949).

„Mijają 54 lata od czasu, kiedy z rodzicami uciekłam spod noża nacjonalistów ukraińskich. Dosłownie”. […]
Tak senator Maria Berny rozpoczyna swoje oświadczenie odczytane 17 kwietnia 1997 r. podczas 97 posiedzenia Senatu RP III kadencji. I choć senator Berny prawda miesza się z fikcją – bo, jak wynika z jej nieco później spisanych wspomnień, Ukrainiec nie tylko nie chciał jej zakłóć nożem, co wręcz za cenę używanego kilimu przeszmuglował ją z Wołynia do Generalnego Gubernatorstwa drabiniastym wozem ukrytą w sianie przed niemieckim patrolem strzegącym granicznego mostu na rzece Bug w Uściługu – to dalej w jej czytaniu było już tylko mocniej: o siekierach, obrzynach, kłonicach, „o zażywaniu rokoszy mordowania”, „o dyszących żądzą mordu hordach”. Tekst oświadczenia senator Berny wręczyła marszałkom Senatu i Sejmu, prezydentowi RP, upowszechniła w mediach, opublikowała we wspomnieniach.

Maria Berny urodziła się we wsi Trościanka w powiecie łuckim na Wołyniu. W latach 1993-1997 i 2001-2005 była senatorem wybranym z woj. wrocławskiego. Cały czas wierna Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), później w SdRP i SLD. Pewnego dnia – jak pisze w swoich wspomnieniach – znajduje w swojej senatorskiej skrytce na pocztę projekt uchwały Sejmu potępiającej Akcję „Wisła”. Według niej pod projektem widniały podpisy Jacka Kuronia, posłów z Unii Wolności, ludzi ze świata kultury.

W rzeczywistości chodziło o „Apel intelektualistów polskich”, skierowany do marszałka Sejmu RP w marcu 1997 r. w przededniu 50. rocznicy Akcji „Wisła” w sprawie podjęcia uchwały potępiającej deportację Ukraińców w 1947 r., na wzór uchwały Senatu, przyjętej 3 sierpnia 1990 r. Apel podpisało 191 osób, m.in.: Leszek Balcerowicz, Władysław Bartoszewski, Bogdan Borusewicz, Andrzej Friszke, Bronisław Geremek, Jerzy Giedroyc, Jarosław Gowin, Adam Hanuszkiewicz, Gustaw Holoubek, Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Czesław Miłosz, Andrzej Wajda, a nawet Kornel Morawiecki, ojciec obecnego premiera.

Marszałkiem Sejmu był wtedy Józef Zych z PSL – relacjonuje Maria Berny. Poszłam do niego z tym projektem, starałam się wyjaśnić, że Akcji „Wisła” nie można rozpatrywać w całkowitym oderwaniu od mordów wołyńskich. Pełna emocji powiedziałam, że jeśli wprowadzi tę uchwałę do porządku dziennego to ja, nie zważając na regulamin Sejmu, na Straż Marszałkowską, a nawet zasady dobrego wychowania, wedrę się na trybunę sejmową i zrobię skandal równy postępkowi Rejtana i nie dopuszczę do podjęcia takiej uchwały.

Jest marzec 1997 r. Zbliża się nieuchronnie koniec III kadencji Senatu. Maria Berny już wie, że notowania poskomunistycznej SdRP spadają, a wraz z nimi maleją jej szanse na zdobycie niezbędnej liczby głosów w następnych wyborach. Szuka więc nowych sojuszników. W takich okolicznościach 30 marca 1997 r. trafia do siedziby Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu. Bierze udział w poufnej naradzie, podczas której, zapada decyzja o podjęciu wspólnych działań, mających na celu nie dopuszczenie do przyjęcia przez Sejm uchwały potępiającej Akcję „Wisła”, o co apelują intelektualiści polscy, oraz budowy pomnika upamiętniającego Ukraińców więzionych w Jaworznie. Ale tak naprawdę, nie chodziło tylko o pomnik. Dokładnie w tym samym czasie pod głosowanie Sejmu i Senatu miał wejść projekt nowelizacji ustawy o kombatantach i osobach represjonowanych. Jedna z propozycji zmian mogła doprowadzić do przyznania uprawnień również Ukraińcom – ofiarom Akcji „Wisła”, byłym więźniom Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie (1947-1949).

Odcięłam się zdecydowanie – relacjonuje przebieg wspomnianej narady senator Berny – od uchwalonego przez Senat pierwszej kadencji apelu potępiającego akcję „Wisła”. Apel uchwalony na fali solidarnościowego antykomunizmu poniża godność naszego narodu. Zobowiązałam się do podjęcia wszelkich działań, by nie dopuścić do budowy pomnika w Jaworznie. Kiedy okazuje się, że to my Polacy, mamy potępić akcję „Wisła”, że to my, Polacy, mamy w Jaworznie wybudować pomnik naszym mordercom, nie mogę milczeć. Nie mogę dopuścić, by polskie dzieci wstydziły się, że ich dziadowie mordowali Ukraińców, kiedy było wręcz odwrotnie. Przybliżone dane mówią o wymordowaniu 0,5 miliona Polaków, 300 tys. Żydów i 35 tys. Ukraińców.

Cel, o którym mówi Berny, można było osiągnąć tylko w jeden sposób: Poprzez permanentne nagłaśnianie ogromu zbrodni popełnionych przez UPA i Ukraińców na Wołyniu, odwrócić uwagę opinii publicznej od polskich zbrodni popełnionych wobec Ukraińców – deportacji 150 tys. osób pod pretekstem likwidacji UPA i osadzenia części z nich w obozie koncentracyjnym. Dlatego też Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu i senator Maria Berny posłużą się liczbą 500 tys. zamordowanych, a nie tą, pięciokrotnie niższą, podaną w notatce Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Choć była ona, prawdopodobnie, najbliższa prawdy – do tego celu okazała się zupełnie nieprzydatna. Nic przeto dziwnego, że Berny nigdy jej nie upubliczni. Nawet w swoich wspomnieniach.

„To takie nędzne…”
Antyukraińska retoryka nie pomogła senator Berny. Wprawdzie projekt uchwały sejmowej w sprawie Akcji „Wisła” zdołano zablokować, jednak mandatu senatorskiego na kolejną kadencję nie zdobyła. Przez następne cztery lata będzie radną sejmiku dolnośląskiego. Do Senatu powróci w 2001 r. i to wówczas, w pamięci potomnych zapisze się jako zagorzała orędowniczka uznania męczeństwa Polaków na „Kresach” za ukraińskie ludobójstwo i poprzysięgła przeciwniczka uznania Akcji „Wisła” za zbrodnię komunistyczną. Wielokrotnie powtarzać będzie, że za Akcję „Wisła” nigdy nie przeprosi, ponieważ „była podjęta i przeprowadzona w interesie zarówno Polaków, jak i wielu Ukraińców”. Podobnie konsekwentnie odrzucała ukraińskie deklaracje przeprosin za zbrodnię wołyńską, twierdząc, że „przeprosić to można za nieporozumienie rodzinne, ale nie za historię”.

Maria Berny nie skrywała też swoich antypatii do Ukrainy i sympatii dla Rosji. Nie kryła satysfakcji z faktu przesłania w lipcu 2013 r. do marszałek Sejmu Ewy Kopacz listu podpisanego przez 148 prorosyjskich deputowanych do Rady Najwyższej Ukrainy.

Ta duża grupa reprezentantów ukraińskiego narodu nawołuje do odkrywania prawdy, do zapobieżenia fali narastającego nacjonalizmu na Ukrainie.

A w chwilę potem, w jednym z komentarzy pod wpływem obejrzanej w Telewizji relacji z kijowskiego „Majdanu” napisze w swoich wspomnieniach:

Już wtedy wydawało mi się, że bezpieczniej będzie dla Polski, jeśli władzę w Ukrainie przejmie opcja wschodnia. Z niedobitkami UPA i OUN może sobie poradzić tylko Rosja.[…] Widzę rozradowaną twarz Jerzego Buzka, jak czytając z kartki ukraińskie słowa, zagrzewa do walki zgromadzone tłumy, zapewnia o swoim i naszym poparciu. Wydaje mi się to takie nędzne!

Jednego Maria Berny nie zdołała. Zablokować budowy pomnika poświęconego Ukraińcom, Niemcom, Ślązakom i Polakom więzionym i zamordowany w polskim komunistycznym obozie koncentracyjnym w Jaworznie. Uroczyste odsłonięcie pomnika przez prezydentów Polski – Aleksandra Kwaśniewskiego i Ukrainy – Leonida Kuczmę, miało miejsce 23 maja 1998 r. Prezes Rady Ministrów prof. Jerzy Buzek w wygłoszonym wówczas przemówieniu powiedział m.in.:

Nie opodal ledwie ostygłych krematoriów Oświęcimia i Brzezinki, oprawcy uzurpujący sobie prawo do działania w imieniu państwa polskiego tworzyli nowy obóz koncentracyjny, którego ofiarami na ponad dziesięć lat stali się Polacy, Ukraińcy i Niemcy.

Pani Bohdannie Biłyj dziękuję za pomoc w poszukiwaniu materiałów wykorzystanych przy pisaniu tego tekstu. https://emisilo.pl/2018/08/mit-100-tysiecy-ii/
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Czwartek, 16 lipca 2020 17:26:46
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Dziś ostatnia III. część Mitu „100 tysięcy…”. Prace nad tym tematem uzmysłowiły mi nie tyle ogrom zbrodni i cierpienia po stronie polskiej, co manipulacji dokonywanych przez środowiska kresowe w kreowaniu mitu o 100 tys. Polaków zamordowanych na Wołyniu. Ale też niebywałą pasywność strony ukraińskiej – Ukrainy w reagowaniu na te kłamstwa.

Nie mam tu na myśli tylko braku systematycznych badań nad tym zagadnieniem. Kiedy można było jeszcze je badać, bo żyli świadkowie, a ilość badaczy i studentów uniwersytetów na Ukrainie aż nadto wystarczająca do zapisania ich relacji, czy drążenia tematu w archiwach.

Tym większy mój szacunek i podziękowanie dla pracy tych, którzy, nie patrząc na brak wsparcia ze strony państwa, i środowisk akademickich, prowadzili przez dziesiątki lat takie badania, narażając się często na ataki o stronniczość, czy chęć „wybielenia zbrodni ukraińskich nacjonalistów”.

Chodzi mi o porażające swą chrześcijańską naiwnością przekonanie, że jakiekolwiek akt, czy gest przeprosin ze strony ukraińskiej, kajanie się publicznie na kolanach prezydenta Ukrainy za zbrodnie – popełnione przecież NIE przez naród i NIE przez państwo ukraińskie – są stronie polskiej (państwu, środowiskom kresowym) do czegokolwiek potrzebne.

Tekst ten pisałem dwa lata temu, pracując w Niemczech jako opiekun starego i schorowanego człowieka. Siłą rzeczy mój dostęp do materiałów był ograniczony, a wraz z upływem czasu pewne ustalenia się dezaktualizują. Po powrocie do kraju drążyłem ten temat dalej. Zgromadzony materiał do kolejnych części „Mitu” będzie, niestety, nie mniej szokujący. https://www.facebook.com/notes/eugeniusz-misi%C5%82o/mi...
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Piątek, 17 lipca 2020 17:26:37
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Widzę, że w rocznicę Rzezi Wołyńskiej, mentalni spadkobiercy siekierników postanowili poskakać na grobach ludzi pomordowanych przez Ukraińców.
Może nawet nie na grobach... większość z zamordowanych nie ma grobu, a ukraińskie władze nie wiedzieć czemu sprzeciwiają się poszukiwaniom miejsc mordów i ekshumacjom.
Post edytowany
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Piątek, 17 lipca 2020 17:32:52
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Jeszcze mi się przypomniało...
gdzieś tam widziałem, jakąś kałmuczą wstawkę o bitwie pod Grunwaldem, że w zasadzie to nie Polacy wygrali, a może, że to oni byli Krzyżakami, a dlaczego odtwarzają bitwę na piechotę?
I takie coś wpadło mi w oczy.
https://twitter.com/rvio_ru/status/128340669402701...

Niby nic nowego ruski troll, to ruski troll.
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Piątek, 17 lipca 2020 18:25:54
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
tam walczyła koalicja antykrzyżacka?..Polacy? jakiś ewenement. Tatatrzy Litwinu Rusini i Jagieło nie mówili po polsku.Narody jako nacje zaczęły się tworzyć dopiero w połowie 19 wieku.
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Czwartek, 23 lipca 2020 20:03:50
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
po Grunwaldzie - https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_horodelska- wystarczy zobaczy terytorium i po nim widać kto walczył pod Grunwaldem
Unia horodelska powtórzyła i rozszerzyła niektóre postulaty dokumentu Unii w Krewie z 1385 r. i postanowienia unii wileńsko-radomskiej z 1401 r., jednak przyniosła szereg nowości:

forma zawarcia porozumienia, którą było wydanie jednego z dokumentów unijnych Jagiełły i Witolda w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach, co stanowiło jedyny taki przypadek w XV wieku
adopcja przez przedstawicieli co najmniej 47 polskich rodów heraldycznych (z których do dziś ustalono tylko część) do swoich herbów i zawołań tyluż panów i bojarów litewskich
po raz pierwszy określono bojarów litewskich polskim terminem „szlachta” (potomkowie „adoptowanych” praktycznie zmonopolizowali elitę urzędniczą aż do czasu panowania Aleksandra Jagiellończyka)
ustanowiono stałą instytucję i elekcję wielkiego księcia litewskiego oraz potwierdzono odrębność Wielkiego Księstwa Litewskiego. Odtąd też Polacy i Litwini mieli uczestniczyć w elekcjach królewskiej i wielkoksiążęcej, ale nie na zasadzie równorzędności
po śmierci księcia Witolda Wielkie Księstwo Litewskie miało otrzymać nowego wielkiego księcia, ale wyznaczyć go miał król za radą panów koronnych i litewskich. Tron litewski nie był więc dziedziczny. Z kolei tylko po bezpotomnej śmierci Jagiełły i jego potomków panowie polscy mieli wybrać jego następcę za zgodą wielkiego księcia i panów litewskich[2].
wzorem Korony ustanowiono cztery wysokie urzędy w stołecznych grodach Wielkiego Księstwa Litewskiego – wojewodów i kasztelanów w Wilnie i Trokach, które przeznaczono wyłącznie dla katolików. Oznaczało to wprowadzenie w Wielkim Księstwie nowego podziału administracyjnego[2]. https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_horodelska
Post edytowany 4 razy
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Sobota, 25 lipca 2020 07:59:56
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Na tych zdjęciach – Polesie Wołyńskie i żołnierskie życie okiem Stanisława Janowskiego, malarza, reżysera, ilustratora, scenografa, profesora Wolnej Akademii Sztuki we Lwowie, żołnierza Legionów Polskich, przywatnie męża Gabrieli Zapolskiej https://monitor-press.com/pl/2-pol/artyku-y/8570-26223.h...
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Środa, 29 lipca 2020 21:29:46
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
nasza wspólna historia oczami wschodnich sąsiadów
Post edytowany
siennica Postów: 1169
tytuss
siennica, postów: 1169
Czwartek, 30 lipca 2020 09:51:34
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
poczytajcie link poniżej, to taki kumak w większej paskudnej skali:
https://kresy.pl/publicystyka/za-nekanie-ocalal...
Żabodukt Postów: 78350
kumak
Żabodukt, postów: 78350
Czwartek, 30 lipca 2020 17:05:10
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
to nie kresy pl a kresy ru-kalka rosyjskiego sputnikaг
Post edytowany
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Piątek, 31 lipca 2020 15:04:19
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
No więc kałmuk nie...
Pułki smoleńskie nie byłe częścią Armii Czerwonej.

Zaloguj się aby uczestniczyć w dyskusji oraz uzyskać dostęp do większej ilości wątków na tym forum.

Aktualności

OK