1 stycznia 1863 roku prezydent Lincoln wydał "Proklamację Emancypacji" w której zniósł niewolnictwo dla około 4 milionów murzynów w Ameryce. Amerykanie obchodzili niedawno 150 rocznice tego wydarzenia. Polska także powinna obchodzić - rok później - zniesienie niewolnictwa polskich chłopów z roku 1864. Wszyscy jesteśmy potomkami niewolników - chłopów pańszczyźnianych.
Tak jak Afroamerykanie w USA nie mogą sobie do dzisiaj poradzić ze swoją niewolniczą przeszłością tak i Polscy mają podobny problem, którego boją się nazwać po imieniu.
Dopiero 150 lat jesteśmy wolni... na papierze
W roku 2014 powinniśmy obchodzić osobliwą rocznicę. Na ziemiach polskich (czyli na obszarze z którego wywodzi się lwia część dzisiejszego społeczeństwa polskiego) car Aleksander II wydał dekret z dnia 2 marca 1864 roku o uwłaszczeniu chłopów w Królestwie Polskim.
Zgodnie z dekretem właściciele ziemscy nie mieli już prawa dysponować chłopami, karać według własnej woli ich lub dowolnie przesiedlać. Chłopi zaś mogli nabywać ziemię na własność i otrzymywali nadziały gruntowe za część nominalnej ich wartości i na wieloletnie raty. Do tej pory niewolnikami można było w Polsce handlować. Magnat kupował lub sprzedawał swoich poddanych według potrzeb. W gubernatorskich gazetach ukazywały się ogłoszenia o sprzedaży parobków w cenie 100-500 rubli.
W innych zaborach pańszczyznę zniesiono parę lat wcześniej.
Zniesienie pańszczyzny nie oznaczało rzeczywistej wolności chłopów. On był nadal uzależniony od swego pana. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych jeszcze sto lat po zniesieniu niewolnictwa murzyn wielu praw i wyborów w życiu nie miał a często nie ma nadal. Na dobrą sprawę dopiero komuniści w 1944 r. uzależnili chłopów od swoich dziedziców, choć ten proces "uniezależnienia" umysłów trwa jeszcze do dzisiaj.
2 marca 1864 roku jest więc oficjalną datą kiedy polscy chłopi przestali faktycznie być niewolnikami we własnym kraju, niewolnikami swoich panów, feudałów, możnych rodów magnackich z olbrzymimi posiadłościami wielkości dzisiejszych województw, jak Potoccy, Braniccy, Zamoyscy i wielu innych. Tym ludziom nie zawdzięcza współczesna Polska nic. Raczej hamowali oni reformy państwa wymachując szabelką. Mało kto wie, że miasta nie dawały wstępu polskim chłopom. Prawa miejskie na to nie zezwalały. Zresztą... o ironio! Do dzisiaj pozostała tradycja utrudniania osiedlania się mieszkańców wsi w mieście.
Dziedzictwo pańszczyzny nadal na Polsce ciąży
Feudałowie zresztą nie podporządkowali się zbyt szybko i chętnie dekretowi uwłaszczającego chłopów. Poza tym papier jest cierpliwy i tak jak niewolnictwo w Ameryce ma swoje konsekwencje w USA do dzisiaj tak i dekret carski nie czynił polskiego chłopa z dnia na dzień wolnym a tym bardziej nie czynił go właścicielem ziemi. Charakter niewolnika nie zniknął w jedno pokolenie. Na 600 tys. gospodarstw rolnych, zaledwie 8% ziemi w Polsce otrzymali chłopi na własność. Chłopskiej biedy dekret nie skasował.
Wolność na papierze nie oznacza wolności w głowach
Arystokracja i obszarnicy ziemscy wynieśli się z Polski dopiero z końcem II Wojny Światowej. W czasach PRL-u chłop otrzymał ziemię za darmo, ale nadal był zmuszony do obowiązkowych dostaw i był obywatelem drugiej kategorii w państwie robotników. Prawdziwej wolności długo nie znaliśmy. Dlatego też polskie pojęcie "wolność" ma częściej destrukcyjne znaczenie.
W niektórych regionach Polski pewne formy pańszczyzny przetrwały jeszcze do lat 30. XX wieku.
https://www.wiatrak.nl/21300/150-rocznica-zniesienia-...