Wieś Huta Pieniacka i tragedia która wydarzyła się w niej 28 lutego 1944 roku jest dzisiaj w Polsce jednym z najważniejszych symboli tragicznych losów polskiej ludności cywilnej na tzw. „Kresach” podczas II wojny światowej. Upamiętnienie ofiar zamordowanych w tej wsi, stało się w ostatnich latach tradycyjnym „otwarciem sezonu” antyukraińskiej nagonki propagandowo-histerycznej
Prezydent Polski Andrzej Duda, nie chcąc być gorszy od najbardziej polskich Polaków, od dwóch lat wydaje oświadczenia w związku z rocznicą tej tragedii, w których to oświadczeniach oskarża o zniszczenie wsi wyłącznie Ukraińców i nazywa tę tragedię ludobójstwem czyli jedną z najstraszniejszych zbrodni.
Jeszcze kilka lat temu wspominano o Niemcach jako odpowiedzialnych za zbrodnię w Hucie Pieniackiej. Dzisiaj już jednak tę kwestię skutecznie w Polsce wymazano ze świadomości społeczeństwa. Dzisiaj niemal każdy Polak Hutę Pieniacką kojarzy jako ukraińską zbrodnię...
Co „wiedzą” Polacy o tragedii, która wydarzyła się w Hucie Pieniackiej?
„Wiedzą”, że była to zbrodnia dokonana na niewinnej i bezbronnej polskiej ludności cywilnej.
„Wiedzą” również, że była to zbrodnia dokonana przez Ukraińców - żołnierzy Dywizji „Galicja” i UPA.
Polacy „wiedzą” również, że bezbronnych mieszkańców wioski Ukraińcy zamordowali tylko za to , że byli Polakami.
„Wiedzą” też, że w wiosce bezpośrednio przed jej zniszczeniem przebywał kilka dni niewielki sowiecki oddział partyzancki.
Kiedyś, dawno temu, taką wersję wydarzeń propagowali tylko ludzie działający w jawnie antyukraińskich środowiskach kresowych. Dzisiaj jest to już oficjalne stanowisko najwyższych polskich władz państwowych.
Co o tej tragedii wiedzą Ukraińcy?
Wiedzą, że podczas niemieckiej akcji pacyfikacyjnej, w której brały udział oddziały niemieckiej policji pomocniczej, składającej się z Ukraińców, zamordowano kilkaset cywilnych mieszkańców Huty Pieniackiej a wioskę spalono.
Wiedzą , że była to typowa podczas tamtej wojny akcja karalna. Takich akcji w owym czasie Niemcy dokonali na terytorium dzisiejszej Ukrainy kilkaset. We wszystkich tych akcjach brali udział niemieccy żołnierze i policjanci różnych narodowości (wśród nich zarówno Polacy jak i Ukraińcy).
Ukraińcy wiedzą o zbrodni w Hucie Pieniackiej, pamiętają i szanują pamieć o niej, czego najlepszym dowodem jest dwukrotna szybka odbudowa pomnika upamiętniającego ofiary tej zbrodni, po tym jak moskiewska agentura ten pomnik niszczyła
Czego o tej zbrodni nie wiedzą Polacy, czego nie wiedzą Ukraińcy?
Co jest przemilczane?
Kto mówi prawdę, a kto fałszuje historię?
Jaka jest prawda?
Tutaj już na wstępie musimy jednoznacznie stwierdzić, że po obu stronach dochodzi do manipulacji i przemilczeń, ale takie działania to jeszcze nie grzech śmiertelny...
Gorzej jeżeli któraś ze stron świadomie i z premedytacją całkowicie fałszuje ówczesną rzeczywistość - tworzy historię na nowo, oszukuje własny naród, bezpodstawnie oskarża naród sąsiedni.
Tak jest - stroną, która dokonuje wszystkich tych niegodziwości jest strona polska w osobie najważniejszego polskiego polityka i nie tylko. I czyni to od bardzo dawna, systematycznie nasilając swoją propagandę. Strona ukraińska też w kwestii Huty Pieniackiej nie jest święta, ale pomiędzy przemilczeniami a fałszywymi oskarżeniami jest taka różnica, jak między zakonnicą a kobietą lekkich obyczajów...
Podejmując ten temat postaramy się udowodnić czytelnikom, że tak właśnie jest...
Zajmiemy się szczegółową analizą wydarzeń, okoliczności, przyczyn, rozbieżności w interpretacjach, ale również następstw czyli dzisiejszego wykorzystywania tej tragedii dla celów propagandowych oraz do tzw. „polityki historycznej”.
Z uwagi na fakt, że temat jest niezwykle skomplikowany i wielowątkowy, podzielimy go na kilka części, które systematycznie będą publikowane na naszej stronie.
Skupimy naszą uwagę na prawdziwych przyczynach zniszczenia wsi Huta Pieniacka:
kto i dlaczego dokonał pierwszego ataku 23 lutego 1944 roku,
kto zaplanował i zorganizował pacyfikację wsi 28 lutego 1944,
kto wydał rozkaz zniszczenia Huty Pieniackiej,
kto był wykonawcą,
kto dowodził wojskami,
które jednostki wojskowe brały udział w tej akcji
kto ponosi odpowiedzialność za zniszczenie wsi i wymordowanie jej mieszkańców.
Wyjaśniając właśnie te kwestie, możemy odpowiedzieć na najbardziej istotne pytanie:
- na ile uzasadnione są polskie oskarżenia Ukraińców o zagładę Huty Pieniackiej?
Nie mniej ważne jest, żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego we wszystkich niemal sowieckich publikacjach odpowiedzialnych za zniszczenie Huty Pieniackiej i jej mieszkańców nazywano „Niemcami”, „Faszystami”, „Nazistami”, „Hitlerowcami”, lecz w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia oskarżenia przeniesiono nagle na „ukraińskich burżuazyjnych nacjonalistów”?
W tym miejscu trzeba zauważyć , że moskiewska władza właśnie w roku 1989 nagle przypomniała sobie o strasznej tragedii polskiej wsi Huta Pieniacka i 26 lutego 1989 dokonała uroczystego odsłonięcia pomnika upamiętniającego ofiary zbrodni.
Analogiczna sytuacja miała miejsce w Polsce, gdzie dopiero z końcem lat osiemdziesiątych Edward Prus rzuca oskarżenia pod adresem Ukraińców.
Równie ważna będzie dokładna analiza wpływu sowieckich oddziałów partyzanckich na przebieg wydarzeń, a zwłaszcza ich obecności w wiosce, liczebności, czasu w którym tam przebywały, działań dywersyjnych w okolicy, zbrodni dokonywanych w sąsiednich ukraińskich wioskach, stopnia współpracy z tymi oddziałami Polaków z Huty Pieniackiej. Te kwestie są niezwykle istotne.
Pełna wiedza na ten temat pozwoli bowiem zrozumieć, że niemieckie władze okupacyjne wydały rozkaz zniszczenia wioski właśnie z uwagi na sowieckie oddziały stacjonujące w wiosce, grasujące po okolicy, przeprowadzające w styczniu i lutym ataki na obiekty ważne dla obrony i ewentualnego odwrotu oraz atakujące niewielkie oddziały niemieckie.
Zwrócimy również szczególną uwagę na wyniki śledztwa prowadzonego w Polsce w sprawie Zbrodni w Hucie Pieniackiej przez Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, przejętego później przez IPN – śledztwa (co podkreślamy) nigdy nie ukończonego. Wykażemy, że polskie wyniki śledztwa (publikowane dotychczasowe ustalenia) w sprawie zbrodni w Hucie Pieniackiej, to prymitywne tworzenie wersji wydarzeń na zamówienie, w której to wersji pojawia się a mnóstwo błędów, pomyłek i fałszerstw.
Aby lepiej zrozumieć istotę problemu zacznijmy jednak od historii dawniejszej...
Huta Pieniacka położona była w malowniczej dolinie, pokrytego bukowymi lasami Pogórza Woroniackiego (Вороняцьке горбогір'я), 20 km na południe od Brodów i 20 km na północny wschód od Złoczowa. Najbliższe wioski: Żarków, Jasieniów, Werchobuż, Hołubica, Pieniaki. Największą wioską w okolicy były Pieniaki. Huta pierwotnie należała właśnie do tej wioski, stąd też późniejsza nazwa - Huta Pieniacka. Lasy otaczały wieś że wszystkich stron.
W metrykach Józefowskich z 1786 r. Napisano, że Huta Pieniacka była „nową osiadłą wioską”. (ЦДІАУЛ, ф. 19, оп. ХУІІІ, сп. 290, арк. 14).
Jest to pierwsza wzmianka o polskiej wsi między wioskami etnicznej ludności Ukraińskiej. W XX wieku mieszkańcy Huty Pieniackiej mówili o sobie, że żyją na tej ziemi „z dziada pradziada”, ale ich przodkowie na początku XIX wieku tak powiedzieć nie mogli...
Nazwa Huta wskazuje na produkcję szkła. Potwierdzają to dokumenty archiwalne. W raporcie władz administracyjnych lwowskiego okręgu z 18 kwietnia 1807 stwierdzono, że produkcja szkła zajmuje się we wsi 37 robotników (ЦДІАУЛ, ф. 146, оп. 7, сп. 244, арк. 9).
Wioska stopniowo i systematycznie rozrasta się:
W 1820 w Hucie Pieniackiej było 56 gospodarstw (ЦДІАУЛ, ф. 20, оп. ХІХ, сп. 193), w 1857 mieszka 535 osób, a według spisu 1900 już 890, przy czym 762 mieszkańcy to rzymscy katolicy (głównie Polacy), 78 to greko-katolicy (Ukraińcy), a 50 to Żydzi.
W latach I wojny światowej populacja wsi znacznie się zmniejszyła. Według spisu ludności z 30 września 1921, w Hucie Pieniackiej zamieszkuje 724 osób, w tym 659 Polaków, 45 Ukraińców i 19 Żydów. Podczas polskiego panowania w Galicji 1920-1939 działała w Hucie polska szkoła. Wiadomo, że w 1925 roku uczęszczało do niej 58 uczniów. Populacja Huty Pieniacka na początku II wojny światowej nie jest znana, ale większość mieszkańców była Polakami, chociaż Ukraińcy również w wiosce żyli (i w lutym 1944 także).
Źródła nic nie mówią o jakichkolwiek konfliktach etnicznych Ukraińców i Polaków w Hucie Pieniackiej (i okolicy) w czasach Austro-Węgier (1772-1918) lub w okresie Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej i Ukraińskiej Republiki Ludowej (1918-1920), nie spotyka się również wspomnień, które mówiłyby o takich konfliktach. Jeżeli były jakieś konflikty, to nie miały one charakteru etnicznego.
Taka sytuacja możliwa była dzięki zrównoważonej i tolerancyjnej polityce narodowej Austrii i cesarza Franciszka Józefa I, którego starsze pokolenia Ukraińców pamiętały jako dobrego władcę. Za czasów Franciszka Jozefa niemal w każdej wiosce na Brodowszczyźnie działały ukraińskie szkoły i czytelnie, bez przeszkód wydawane były ukraińskie gazety, czasopisma i książki; nawet banknoty obok napisów niemieckich, polskich i węgierskich miały napisy w języku ukraińskim «п’ять корон», «десять корон», «двадцять корон», «п'ятдесят корон».
Przyszła pierwsza wojna światowa, a u jej schyłku wojna o ukraińskie ziemie. Sąsiedzi ze wszystkich stron rozrywają Ukrainę na kawałki. Niektórzy z nich krzyczą, że nie ma takiego narodu jak Ukraińcy, a ukraińskie ziemie nazywają odwiecznie swoimi. Później następuje sojusz Polski z Petlurą, zdrada w Rydze i podział Ukrainy między Moskwę i Warszawę.
Sytuacja zmieniła się dramatycznie po zajęciu kraju przez Polskę w 1920 roku. W tym okresie (1920-1939) rząd II Rzeczypospolitej położył „kamień węgielny” - fundament polsko-ukraińskiej konfrontacji i późniejszych konfliktów etnicznych.
Nie będziemy wgłębiać się w ten wątek i opisywać tutaj wszystkich upokorzeń, poniżeń i niegodziwości przedwojennej polskiej władzy wobec Ukraińców. Zwrócimy tylko uwagę na pewną analogię, wiążącą polskie akcje pacyfikacyjne sprzed wojny z akcjami niemieckich okupantów. Rzecz jasna skala zbrodni i przestępstw jest nieporównywalna, ale jedna cecha jest wspólna: zastosowanie „odpowiedzialności zbiorowej” – czyli karanie niewinnych...
Polacy bili ludzi i niszczyli ich dobytek „karząc” za spalone przez OUN polskie mienie państwowe i prywatne. Niemcy mordowali i zrównywali z ziemią w odwecie za zabitych Niemców oraz za działania dywersyjne na terenach przez nich okupowanych. W obu wypadkach był to „odwet” (tak przynajmniej nazywały te zbrodnie ówczesne władze) dokonywany na niewinnej ludności, mający na celu zastraszenie jej i zmuszenie terrorem do lojalności wobec władz.
W przypadku Niemców częstą praktyką było używanie obcoplemieńców: Ukraińców przeciwko Polakom, Polaków przeciwko Ukraińcom i nie tylko. Huta Pieniacka nie była żadnym wyjątkiem. Gdyby to była ukraińska wieś, Niemcy do pacyfikacji wykorzystaliby swoje oddziały, składające się z Węgrów, Polaków, Rosjan lub przedstawicieli innych narodów, służących w tym czasie Niemcom.
Polacy z Huty Pieniackiej byli mordowani z powodu współpracy z czerwonymi partyzantami, działającymi wówczas na bezpośrednim zapleczu frontu, a nie "dlatego , że byli Polakami", jak twierdzi się w Polsce od jakiegoś czasu i jak niedawno obwieścił prezydent Andrzej Duda. Tym bardziej, że wśród ofiar byli również Ukraińcy, Żydzi ale także Niemcy (jak choćby babcia Sulimira Żuka - Urszula Nessel)
Huta Pieniacka była w tym czasie „stolicą” sowieckich oddziałów dywersyjno-terrorystycznych.
Wspominany w polskich źródłach oddział NKWD pod dowództwem Borysa Dawidowicza Krutikowa nie był jedynym sowieckim oddziałem w wiosce i nie gościł w niej kilka dni, jak twierdzą polscy historycy, lecz dokładnie dni 42.
W Hucie Pieniackiej zbierały się również inne oddziały - konkretnie Armii Ludowej, jak również oddział polskich policjantów, którzy zdezerterowali ze służby u Niemców.
Wszystko to wykażemy poniżej i w następnych odcinkach. Pojawią się istotne szczegóły, o których milczą polskie media, i o których nie mówią polscy historycy, publicyści i politycy.
„Stolica” czerwonych dywersantów.
Jaki wpływ na przebieg wydarzeń w Hucie Pieniackiej mieli czerwoni partyzanci?
Jaka była liczebność czerwonych?
Czym zajmowali się przebywając w wiosce?
Jak wyglądała ich współpraca z Polakami?
W jakim okresie tam przebywali, kiedy opuścili wioskę i dlaczego?
Jakie zbrojne oddziały pojawiły się w wiosce przed tragedią?
Zacznijmy od polskich źródeł i polskiego spojrzenia na sowieckie oddziały w Hucie Pieniackiej.
W polskich źródłach mówiących o Hucie Pieniackiej pojawia się często oddział NKWD pod dowództwem Borysa Dawidowicza Krutikowa. Prawie nic nie mówi się o innych czerwonych partyzantach, przebywających w tej wiosce. Krutikowa wspomina się „od niechcenia”, bagatelizując jego wpływ na wydarzenia w Hucie. Przy tym warto zwrócić uwagę, na fakt, ze narracja zmienia się niemal na naszych oczach...
Jeżeli w publikowanych tymczasowych wynikach polskiego śledztwa mówi się o czerwonych partyzantach dość dużo, choć z żenującymi błędami, to już w materiałach docierających do szerokiej opinii publicznej, pojawiają się tylko krótkie wzmianki. Przy czym tak w wynikach śledztwa, jak w innych polskich tekstach zauważyć można liczne błędy, nieścisłości, nierzetelności, a nawet kłamstwa i kompletne bzdury.
Wygląda to tak, jakby polskim prokuratorom i koncesjonowanym historykom nie chodziło o dotarcie do prawdy, a jedynie o „politykę historyczną” - o wypaczenie faktów i bezpodstawne oskarżenia. Śledztwa nigdy nie zakończono.
Takie śledztwo prowadzić można w nieskończoność i od czasu do czasu „informować” społeczeństwo o „nowych ustaleniach”, dotyczących „ukraińskiej zbrodni ludobójstwa” w Hucie Pieniackiej.
„Nowe ustalenia” nie musza być przełomowe – najważniejsze, żeby do opinii publicznej docierało wciąż powtarzane hasło: „ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów”.
Zróbmy małą kwerendę polskich tekstów (rewelacje „histeryków kresowych” pomijamy):
1. Bogusława Marcinkowska*.
Ustalenia wynikające ze śledztwa w sprawie zbrodni ludobójstwa funkcjonariuszy SS "GALIZIEN" i nacjonalistów ukraińskich na Polakach w Hucie Pieniackiej 28 lutego 1944 roku. Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 1 2001
Na temat sowieckich partyzantów czytamy:
...Społeczność wsi pozostawała w dobrych stosunkach z oddziałem partyzantki radzieckiej. Partyzanci radzieccy wykorzystywali nie niepokojoną przez Niemców i nacjonalistów ukraińskich Hutę Pieniacką jako bazę wypoczynkową i rekonwalescencyjną dla swych rannych.
W styczniu i lutym 1944 r. oddział partyzantów radzieckich, w liczbie 1000 żołnierzy, stacjonował we wsi przez kilkanaście dni. Nie uszło to uwagi niemieckich władz okupacyjnych, ale w czasie pobytu partyzantów we wsi nie doszło do konfrontacji. Około 20 lutego 1944 r. partyzanci radzieccy opuścili Hutę Pieniacką. 23 lutego 1944r. oddziały bojowe Niemców i policji ukraińskiej przeprowadziły rekonesans bojowy w celu zbadania sytuacji we wsi…
* Bogusława Marcinkowska - prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie, prowadząca wówczas śledztwo w sprawie zbrodni w Hucie Pieniackiej.
Zwróćmy uwagę - nie ma tutaj mowy o Krutikowie, a jedynie o „zaprzyjaźnionym 1000 osobowym oddziale partyzantów sowieckich”. Taki „wynik śledztwa”- choćby tymczasowy - już choćby tylko z uwagi na podaną liczbę jest kompromitacją całego zespołu śledczego. Nie było tak licznego sowieckiego oddziału w Hucie Pieniackiej. Było kilka sowieckich oddziałów, ale ich łączna liczebność z pewnością nie sięgała tysiąca.
O tym jednak napiszemy później.
Zwróćmy również uwagę na to, że prowadzone śledztwo dotyczyło zbrodni dokonanej rzekomo przez funkcjonariuszy SS-Gallizien i ukraińskich nacjonalistów, a nie przez Niemców. Niemiecka odpowiedzialność za zbrodnię była dla śledczych kwestią drugoplanową - to nie Niemcy mieli być oskarżeni, a wyłącznie Ukraińcy. Tytuł śledztwa sam w sobie jednoznacznie świadczy o politycznym podtekście dochodzenia.
2. Prokurator Waldemar Szwiec
- Naczelnik OKŚZpNP w Krakowie
Śledztwo Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie w sprawie zbrodni w Hucie Pieniackiej
https://dobry-duch.blogspot.com/2019/04/zagada-huty-pieniackie...