Prof. Łętowska: Nieme media i ślepi obywatele. Tego chce władza
- Skoro na razie nie udała się próba zrobienia mediów ubogimi, przez pomysły z podatkiem od reklam, to teraz w inny sposób spróbuje się je zrobić niemymi - komentuje w rozmowie z Onetem prof. Ewa Łętowska, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
Ttyle że problem dotyczy nie tylko tego pomysłu pani Manowskiej i nie tylko ustawy o dostępie do informacji publicznej. My obserwujemy w ostatnich latach nieustanny "ciąg technologiczny", który ma doprowadzić do tego, że nieme będą nie tylko media, ale też środowiska naukowe, prawnicze i przede wszystkim ślepi będą obywatele. Gdy połączy się ten najnowszy wniosek prof. Manowskiej z faktem, że rząd w ostatnich dniach powołał sobie kolejny instytut De Republica, który ma, jak można sądzić, wspierać takie badania naukowe, które są bliskie rządzącym, gdy spojrzy się, że zabrania się poszczególnym sędziom zabierać publicznie głos, to jaki obraz się wyłania? - pyta prof. Łętowska.
- To jest obraz, w którym prawo nie ma służyć dobru wspólnemu, nie ma nawet głosić tego, co głosi. W warunkach zamordyzmu prawo jest wykorzystywane po to, żeby pod szlachetnymi intencjami ukryć taran. Z tym właśnie mamy do czynienia zarówno we wniosku pani Manowskiej do TK, jak w kolejnych próbach ukrócenia działalności fundacji monitorujących działania władzy - podkreśla sędzia.
- Już dziś część organizacji pozbawiono finansowania, za to hojnie wspiera się te, które starannie zamykają oczy, byle tylko nie patrzeć rządzącym na ręce. Kreuje się "instytucje równoległe" robiące to, co robiły instytucje niezależne, ale "po naszemu". Część z nich działa pod auspicjami ministra kultury - dodaje.
REKLAMA
- Wszystkie te działania składają się na taką całość, w której władza, widząc, że jej się oficjalna narracja wali, szuka ścieżek do ominięcia tej przeszkody. Taką ścieżkę znalazła m.in. pani Manowska, składając swój wniosek do TK. Wniosek, który jest po prostu bez sensu, bo zmierza wprost do zamknięcia ust tak obywatelom, jak mediom. To się konsekwentnie wpisuje w tę trwającą od kilku lat zabawę z "nieprawomyślnymi" mediami, które rządzący próbują pacyfikować raz z jednej, raz z drugiej strony - zaznacza prof. Łętowska.
- To zaś się "pięknie" łączy w całość z procesem sutego wspierania tak mediów, jak NGO-sów dla tejże władzy przychylnych, jak choćby Ordo Iuris czy Reduty Dobrego Imienia. W efekcie ma nam powstać, mam wrażenie, pewna atrapa kraju praworządnego, w którym, formalnie w świetle prawa, media nie będą mogły domagać się informacji o działaniach władzy, naukowcy nie będą mogli ich analizować, a sędziowie orzekać o tychże działaniach. I wszystko pozornie będzie lege artis. My właśnie obserwujemy wdrażanie tego mechanizmu, który objąć ma wszystkie sfery życia publicznego. Jeśli się z tym pogodzimy i jeśli media tego nie zauważają i widzą wszystko oddzielnie, a sądy nie dostrzegą całości tej konstrukcji i będą badać sprawy nie w szerszym kontekście, a wyrywkowo, opierając się na nowych, korzystnych dla władzy przepisach, to czeka nas wielka bieda, taki "spokój cmentarzyska" - kwituje prof. Łętowska. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/i-pr...