Człowiek bez twarzy" i współautor zdrady. Najbardziej tajemnicza postać Goralenvolku
Był kapitanem rezerwy Wojska Polskiego i najprawdopodobniej agentem Abwehry. Grunt pod niemiecką okupację przygotowywał na długo przed wojną. Później współtworzył kolaboracyjny ruch i stał za związanymi z nim akcjami. Pod koniec wojny uciekł i na długo słuch o nim zaginął. Śledczy z UB nie wiedzieli nawet kogo dokładnie szukać. Okazało się, że... nie ma go na żadnym zdjęciu, a na jedynej znanej fotografii nie widać jego twarzy.Człowiek bez twarzy" i współautor zdrady. Najbardziej tajemnicza postać Goralenvolku
Był kapitanem rezerwy Wojska Polskiego i najprawdopodobniej agentem Abwehry. Grunt pod niemiecką okupację przygotowywał na długo przed wojną. Później współtworzył kolaboracyjny ruch i stał za związanymi z nim akcjami. Pod koniec wojny uciekł i na długo słuch o nim zaginął. Śledczy z UB nie wiedzieli nawet kogo dokładnie szukać. Okazało się, że... nie ma go na żadnym zdjęciu, a na jedynej znanej fotografii nie widać jego twarzy.
Witalis Wieder przybył do Zakopanego z Wielkopolski. Stał się znanym pod Giewontem przedstawicielem życia publicznego. Skrywał jednak wiele tajemnic
Ludzie, którzy mieli z nim do czynienia przed wojną, zgłaszali policji swoje wątpliwości na jego temat. Jednak działalność Wiedera i kontakty z Niemcami nie wzbudziły podejrzeń kontrwywiadu
Wieder był szarą eminencją kolaboracyjnego Komitetu Góralskiego. Witał Franka i Himmlera, utrzymywał kontakty z gestapo, mógł odpowiadać za liczne aresztowania. Wśród mieszkańców Zakopanego wzbudzał strach
UB długo szukało człowieka, po którym nie został żaden ślad, choćby w postaci zdjęcia. Przełomowe okazały się dopiero zeznania pracownicy jego pensjonatu, która wróciła do kraju z Niemiec
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
REKLAMA
Wobec mieszkających na Podhalu górali III Rzesza miała nieco inne plany, niż wobec mieszkańców innych części podbitej Polski. Niemieccy etnografowie od dawna widzieli w góralach potomków Gotów, a w przekonaniu tym utwierdzał ich widok chętnie stosowanego przez górali ozdobnika - starodawnego krzyżyka niespodzianego, dziś kojarzonego głównie jako nazistowska swastyka.
Niemcy natychmiast po zajęciu Podhala zaczęli wcielać w życie ideę Goralenvolku - narodu góralskiego o germańskich korzeniach, który nareszcie miał powrócić do macierzy. Na czele ruchu stanął osławiony Wacław Krzeptowski, jego prawą ręką został Józef Cukier, a "mózgiem" całej operacji stał się niebędący góralem, niezwykle zasłużony Zakopiańczyk - Henryk Szatkowski.
Część górali przyjęła propagowaną ideę. Krzeptowski wraz delegacją przybył w listopadzie 1939 r. na Wawel, by złożyć gubernatorowi Hansowi Frankowi wiernopoddańczy hołd. W tym czasie zawiązał się zależny od Niemców Związek Górali, a w 1942 r. - Komitet Góralski. Komitet organizował m.in. akcję wydawania góralskich kennkart (z różnym skutkiem, zależnie od miejscowości) i współdziałał przy ostatecznie nieudanej próbie powołania Legionu Góralskiego SS.
Szatkowski i postawiony na czele kolaboracyjnego ruchu Krzeptowski nie wzięli się jednak znikąd. Niemcy również nie wkraczali do Zakopanego, jak na zupełnie obcą, nieznaną sobie ziemię. Mieli tu już całkiem niezłe rozeznanie. Wszystko za sprawą agentury, jaka działała na tym terenie w latach 30. Jej czołową postacią, odpowiedzialną za werbowanie ludzi i rozpracowywanie miejscowego środowiska, był Witalis Wieder.
Dogodny punkt dla agentów
Dr Henryk Jost w swojej książce "Zakopane czasu okupacji" pisał: "Przedwojenny wywiad niemiecki z wszelką pewnością wytypował dawno Zakopane jako ważny i dogodny punkt, nadający się doskonale na siedzibę agentów wywiadu. Miejscowość położona blisko granicy z Czechosłowacją, mająca dość liczne i dobre połączenia komunikacyjne, o sporym ruchu turystycznym - była dobrym miejscem do rozwinięcia tej działalności. Agenci, ze względu na duży ruch turystyczny, mogli się łatwo ukryć, co dla wywiadu nie było bez znaczenia".
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/gora...