5°C

22
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 8.22
PM25: 12.99 (31,44%)
PM10: 14.15 (86,57%)
Temperatura: 5.46°C
Ciśnienie: 1003.15 hPa
Wilgotność: 85.25%

Dane z 19.04.2024 21:10, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

Polskie obozy

346 postów
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Sobota, 20 lutego 2021 08:40:14
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Człowiek bez twarzy" i współautor zdrady. Najbardziej tajemnicza postać Goralenvolku
Był kapitanem rezerwy Wojska Polskiego i najprawdopodobniej agentem Abwehry. Grunt pod niemiecką okupację przygotowywał na długo przed wojną. Później współtworzył kolaboracyjny ruch i stał za związanymi z nim akcjami. Pod koniec wojny uciekł i na długo słuch o nim zaginął. Śledczy z UB nie wiedzieli nawet kogo dokładnie szukać. Okazało się, że... nie ma go na żadnym zdjęciu, a na jedynej znanej fotografii nie widać jego twarzy.Człowiek bez twarzy" i współautor zdrady. Najbardziej tajemnicza postać Goralenvolku
Był kapitanem rezerwy Wojska Polskiego i najprawdopodobniej agentem Abwehry. Grunt pod niemiecką okupację przygotowywał na długo przed wojną. Później współtworzył kolaboracyjny ruch i stał za związanymi z nim akcjami. Pod koniec wojny uciekł i na długo słuch o nim zaginął. Śledczy z UB nie wiedzieli nawet kogo dokładnie szukać. Okazało się, że... nie ma go na żadnym zdjęciu, a na jedynej znanej fotografii nie widać jego twarzy.
Witalis Wieder przybył do Zakopanego z Wielkopolski. Stał się znanym pod Giewontem przedstawicielem życia publicznego. Skrywał jednak wiele tajemnic
Ludzie, którzy mieli z nim do czynienia przed wojną, zgłaszali policji swoje wątpliwości na jego temat. Jednak działalność Wiedera i kontakty z Niemcami nie wzbudziły podejrzeń kontrwywiadu
Wieder był szarą eminencją kolaboracyjnego Komitetu Góralskiego. Witał Franka i Himmlera, utrzymywał kontakty z gestapo, mógł odpowiadać za liczne aresztowania. Wśród mieszkańców Zakopanego wzbudzał strach
UB długo szukało człowieka, po którym nie został żaden ślad, choćby w postaci zdjęcia. Przełomowe okazały się dopiero zeznania pracownicy jego pensjonatu, która wróciła do kraju z Niemiec
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
REKLAMA

Wobec mieszkających na Podhalu górali III Rzesza miała nieco inne plany, niż wobec mieszkańców innych części podbitej Polski. Niemieccy etnografowie od dawna widzieli w góralach potomków Gotów, a w przekonaniu tym utwierdzał ich widok chętnie stosowanego przez górali ozdobnika - starodawnego krzyżyka niespodzianego, dziś kojarzonego głównie jako nazistowska swastyka.

Niemcy natychmiast po zajęciu Podhala zaczęli wcielać w życie ideę Goralenvolku - narodu góralskiego o germańskich korzeniach, który nareszcie miał powrócić do macierzy. Na czele ruchu stanął osławiony Wacław Krzeptowski, jego prawą ręką został Józef Cukier, a "mózgiem" całej operacji stał się niebędący góralem, niezwykle zasłużony Zakopiańczyk - Henryk Szatkowski.

Część górali przyjęła propagowaną ideę. Krzeptowski wraz delegacją przybył w listopadzie 1939 r. na Wawel, by złożyć gubernatorowi Hansowi Frankowi wiernopoddańczy hołd. W tym czasie zawiązał się zależny od Niemców Związek Górali, a w 1942 r. - Komitet Góralski. Komitet organizował m.in. akcję wydawania góralskich kennkart (z różnym skutkiem, zależnie od miejscowości) i współdziałał przy ostatecznie nieudanej próbie powołania Legionu Góralskiego SS.
Szatkowski i postawiony na czele kolaboracyjnego ruchu Krzeptowski nie wzięli się jednak znikąd. Niemcy również nie wkraczali do Zakopanego, jak na zupełnie obcą, nieznaną sobie ziemię. Mieli tu już całkiem niezłe rozeznanie. Wszystko za sprawą agentury, jaka działała na tym terenie w latach 30. Jej czołową postacią, odpowiedzialną za werbowanie ludzi i rozpracowywanie miejscowego środowiska, był Witalis Wieder.

Dogodny punkt dla agentów
Dr Henryk Jost w swojej książce "Zakopane czasu okupacji" pisał: "Przedwojenny wywiad niemiecki z wszelką pewnością wytypował dawno Zakopane jako ważny i dogodny punkt, nadający się doskonale na siedzibę agentów wywiadu. Miejscowość położona blisko granicy z Czechosłowacją, mająca dość liczne i dobre połączenia komunikacyjne, o sporym ruchu turystycznym - była dobrym miejscem do rozwinięcia tej działalności. Agenci, ze względu na duży ruch turystyczny, mogli się łatwo ukryć, co dla wywiadu nie było bez znaczenia".
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/gora...
Post edytowany
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Sobota, 20 lutego 2021 18:35:29
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
No patrzcie, nawet UB go nie mogło znaleźć.
A takiego Stefana Michnika, nie szukali.
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Sobota, 20 lutego 2021 19:45:59
+1
+2 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
No ale dość już o kałmuczym teściu...
Szewach Weiss
Niemcy szukają wspólników do winy. I toczy się to już długie lata. To, co noszą na sobie jako naród, to jest taka hańba, taki ciężar, że kompletnie nie dają sobie z tym duchowo rady. I nie daje sobie z tym rady już kolejne pokolenie. To urodzone już po wojnie.

Z podziwem dla Polaków i konfrontując się ze stopniem odzwierciedlenia żalu. W czasie Holokaustu w przeciwieństwie do Ukraińców i Litwinów, na przykład Polacy nie byli zaangażowani w nazistowską machinę śmierc

Szymon Wiesenthal

Wiem, jaką rolę odgrywali komuniści żydowscy w powojennej Polsce. I tak samo jak ja, jako Żyd, nie chcę ponosić odpowiedzialności za komunistów żydowskich, nie mogę oskarżać 36 milionów Polaków
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Czwartek, 25 lutego 2021 06:21:04
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Karanie historyków ma duże grupy zwolenników we wszystkich grupach wiekowych i demograficznych, wśród mężczyzn i kobiet. Najbardziej skłonne są do tego osoby w wieku powyżej 60. lat z wykształceniem podstawowym i zawodowym, mieszkające na wsi i w małych miastach, ale chce tego także np. 15 proc. respondentów z wykształceniem wyższym.

Z czego się bierze ta potrzeba do cenzurowania historii❓ Po pierwsze z konformizmu poznawczego. Ludzie zamknięci na nową wiedzę, chętnie przystosowujący się do większości, będą reagować furią na wszelkie próby zachwiania konsensusu co do historii. Historia ma być taka, jaką poznali w szkole i kropka.

Drugim źródłem tendencji do cenzurowania jest niepewna, narcystyczna tożsamość narodowa. Największymi cenzorami nie są więc ludzie rzeczywiście dumni z historii własnego narodu — a ci, którzy mają głębokie poczucie, że ich przodkowie zachowywali się niemoralnie, a sam naród wcale nie jest takim ideałem. To powoduje głęboki lęk, że inni odkryją mroczną skrywaną prawdę. Trzeba ich zatem uciszyć, zanim tylko zaczną ujawniać swoją wiedzę.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3375
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3375
Czwartek, 25 lutego 2021 21:24:52
+1
+2 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Historycy są potrzebni ale rzetelni tacy co potrafią udowodnić to o czym piszą.

Odpowiedz mi Kumak na pytanie które już ci kiedyś zadałem.

Czy jakby ktoś oskarżył bezpodstawnie twoją rodzinne o udział w zbrodniach, czy bronił byś ich dobrego imienia? Odpowiedz tak czy nie.
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Czwartek, 25 lutego 2021 21:58:04
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
nikt nikogo bezpodstawnie nie oskarża nikogo bezpodstawnie- musza by jakieś dokumenty.
jesteś jednych z takich którzy bezpodstawnie oskarżają mnie że jestem ruskim trollem i biorę kasę i co? jajco- mam to w d. chociaż byli tacy co mieli pretensje do mojej żony że przez Ukraińców zginęło mnóstwo Polaków...daliśmy sobie radę
Post edytowany
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Piątek, 26 lutego 2021 12:23:20
+1
+2 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
nikt nikogo bezpodstawnie nie oskarża nikogo bezpodstawnie


Znów mu się translator przyciął..
W przypadku niektórych "historyków" działa to mniej więcej tak.
Kałmuk gdzieś tam bredził, że jacyś partyzanci zarekwirowali jego dziadkowi krowy...
Czyli, że jego dziadek był zamieszany w kradzież krów, które hodował dla niemieckiej armii.
Teraz wystarczy, żeby po 40 latach znaleźć osobę, która stwierdzi, że czytała w internecie, że tenże dziadek ukradł te krowy i pozamiatane.
A i jeszcze potem trzeba drzeć ryja, że kto twierdzi inaczej to głąb, ciemniak i nie daje prowadzić badań historycznych.
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Sobota, 27 lutego 2021 13:26:53
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Podobno nie nadszedł odpowiedni czas, aby napisać książkę o obozach, które powstały w Polsce po wojnie na miejscu niemieckiej infrastruktury śmierci. Podobno nigdy czas nie był sprzyjający. Za Polski Ludowej – wiadomo. Po 1989 roku – co innego mieliśmy na głowie. W 2016 – przecież nie może się okazać, że to Niemcy byli ofiarami ponownie otwartych obozów. Otóż nie tylko Niemcy, ale i Polacy, i Ślązacy.Skąd nazwa mała zbrodnia? Jak pisze sam autor Marek Łuszczyna w swojej książce Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne – obozy powojenne to była zbrodnia mniejsza, która wydarzyła się zaraz po największej Zbrodni w historii ludzkości. Myślę, że nie tylko polityka i polska racja stanu miały i mają wpływ na to, że o powojennych obozach mówi się tak mało. One są jakby w cieniu niewyobrażalnej ludzkiej krzywdy i tragedii, którą zgotowały nazistowskie Niemcy innym narodom. Powiedzieć można by przecież – zamiast rozdrapywać ropiejącego strupa, skupmy się lepiej na rozliczeniu prawdziwych zbrodniarzy.

Skąd się wzięły polskie komunistyczne obozy koncentracyjne?
Obozów nikt nie musiał budować. Były one pozostałością po niemieckiej infrastrukturze. Takich obozów jak opisana poniżej Zgoda i Łambinowice było w Polsce i na Śląsku ponad 200. Szacuje się, że zamęczonych na śmierć zostało w nich ponad 60 tysięcy osób. Obozy w niewielkim stopniu stanowiły funkcję karną, były one raczej elementem powojennej zemsty na narodzie niemieckim. Skomplikowana sytuacja narodowościowa na Górnym Śląsku sprawiła, że ofiarami obozów znajdującymi się na Śląsku byli głownie autochtoni, których niesłusznie brano za Niemców. Powstałe polskie obozy podlegały Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego i Centralnemu Zarządowi Przemysłu Węglowego

Kim są zbrodniarze, którzy mordowali po zakończeniu wojny?
To Czesław Gęborski, funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa, który jako komendant kierował obozem w Łambinowicach między majem 1945 a październikiem 1946 roku. Zasłynął z tego, iż:

Poddawał więźniów śmiertelnym torturom, pozwalał na wielokrotne gwałty, mordował kobiety w ciąży, bił na miazgę, zastrzelił dwuletnią dziewczynkę składającą kwiaty na grobie matki, odciął piłą nogę choremu nauczycielowi, pozwolił, aby strażnik przejechał ciężarówką po głowie osadzonego. A przede wszystkim – podpalił barak i pod pretekstem tłumienia buntu osobiście zastrzelił 48 osób. Oskarżony o zbrodnie zmarł w trakcie procesu 2006 roku w wieku 82 lat.

To Salomon Morel, funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa. Od lutego do listopada 1945 roku komendant obozu w Świętochłowicach Zgodzie, w miejscu byłego obozu KL Auschwitz-KL Eintrachthütte. Stworzył, jak sam powiedział warunki sanatoryjne dla osadzonych. Między innymi:

Wprowadził obowiązkową poranną modlitwę Kiedy ranne wstają zorze, zmuszał do katowania syna przez ojca, świadomie przyzwalał na kanibalizm ze względu na panujący głód, nie reagował na dziesiątkujące osadzonych epidemie tyfusu, tłukł osadzonych pałkami, tworzył piramidy z ludzi położonych jeden na drugim.

Morel w 1964 roku obronił pracę magisterską pod tytułem „Praca więźniów i jej znaczenie”. W 1996 postawiono mu zarzut ludobójstwa. Zmarł w 2007 roku w Izraelu, którego to władze odmówiły ekstradycji.

To także wielu innych, na których w tym krótkim artykule zabrakło miejsca.

Kto wie o polskich obozach?
Polska jako kraj i Polacy jako naród nie przerobili dostatecznie wydarzeń, które miały miejsce na Śląsku i w Polsce po 1945 roku. Słuszna skądinąd kampania na rzecz poprawnego nazewnictwa obozów koncentracyjnych znajdujących się na polskich terenach okupowanych przez Rzeszę, NIE MOŻE wykluczać dyskusji i badań nad tym, czym były i kto kierował obozami po II WŚ. Śląski ból wobec Polski i Polaków wciąż jest obecny w naszych domach i sercach, mimo, że nie mówi się o nim głośno.

Marek Łuszczyna w książce Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne za pomocą reportażu dotyka historii kilku osób, które w mniejszym lub większym stopniu były świadkami minionych wydarzeń. To właśnie żywa historia, a nie suche fakty jest najbardziej fascynująca w tej książce. W poniemieckich obozach koncentracyjnych na terenie całego kraju zamęczeni zostali nie tylko Ślązacy i Niemcy, ale także tzw. Żołnierze Wyklęci, przeciwnicy polityczni i wszyscy ci, których ówczesna władza uznała za zagrożenie.

Polskie komunistyczne zbrodnie zostały przemilczane z oczywistych względów podczas PRL. W wolnej już Polsce wciąż brakuje woli politycznej, aby przyznać się do okrucieństwa zadanego Polakom, Ślązakom i Niemcom. Stawia się na szali: moralność – przyznanie do zbrodni oraz politykę – teoretyczną możliwość ubiegania się o odszkodowania przez Niemców, którzy jak głosi oficjalna narracja – byli tylko sprawcami, a nie ofiarami. https://tuudi.net/mala-zbrodnia-polskie-obozy-ko...
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Sobota, 27 lutego 2021 13:32:07
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Po wojnie w Auschwitz wciąż ginęli ludzie. "To była pestka przy tym, co wam tu przygotowałem”

Jeszcze nie ucichły strzały II wojny światowej, a w poniemieckich obozach radzieckie i polskie służby bezpieczeństwa zaczęły więzić własnych wrogów. Ile było takich miejsc? Nie wiadomo, bo wiele dokumentów przepadło.W efekcie szacunki ekspertów mówią o istnieniu od kilkudziesięciu do grubo ponad tysiąca różnego rodzaju obozów: przejściowych, zbiorczych, pracy przymusowej, filtracyjnych, internowania, reedukacyjnych... Oczywiście Polacy i Sowieci trzymali to w tajemnicy. Interweniowali za to w sprawie skandalicznych obozów polskiej armii na Zachodzie, w których zwolennicy Sikorskiego przetrzymywali piłsudczyków.Prawda o obozach, które funkcjonowały w Polsce po 1945 r., wciąż nie może przebić się do naszej świadomości historycznej. Dlaczego akurat ta zbrodnia stalinowska została całkowicie przemilczana? Warto przypomnieć o ofiarach i spytać, ilu zbrodniarzy uniknęło sprawiedliwości.

Między 1945 a 1950 rokiem w Polsce działało ponad dwieście obozów pracy przymusowej oraz obozów koncentracyjnych dla Niemców, Ukraińców, Łemków i Polaków. Wykorzystywano infrastrukturę nazistowską, porzuconą przez wycofujące się załogi niemieckie. Nie ma tu mowy o spontanicznej zemście ludności polskiej, nie chodzi także o tak zwane dzikie obozy – kawałki wiejskich pól otoczone drutem kolczastym, których – w akcie gniewu za nazizm – pilnowali chłopi.

Polskie obozy były doskonale zorganizowane i nadzorowane. Podlegały Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego oraz Centralnemu Zarządowi Przemysłu Węglowego. Obozy ciągnęły się przez całą nową Polskę. To był system, o którym nigdy głośno w Polsce nie opowiedziano. Mimo że w prawie każdej książce o okresie stalinizmu figuruje nazwa: Wydział Więzień i Obozów MBP, nikomu nie przyszło dotąd do głowy spytać: jakich obozów?

Bezpieka zaadaptowała szereg podobozów Auschwitz. Po wojnie działał również osobny polski obóz w Oświęcimiu. Prycze w miejscach, gdzie dokonała się największa zbrodnia ludzkości, zapełniały się już kilka tygodni później nowymi więźniami – wrogami władzy ludowej.

Wzorcem dla nowej władzy był sowiecki system łagrów i pod względem umieralności więźniów, zwłaszcza na Górnym Śląsku, udało się Polakom dorównać radzieckiej machinie. Co ciekawe, rządzący Polską w latach 40. i 50. nie zatarli śladów po masakrach, masowych egzekucjach, torturach i uśmierceniu poprzez pracę ponad 60 tysięcy Niemców oraz obywateli innych narodowości, w tym Polaków – żołnierzy wyklętych. Wciąż żyją ofiary, świadkowie i oprawcy.

Witajcie w Świętochłowicach
Komendant polskiego obozu witał zganianych do Świętochłowic-Zgody Ślązaków słowami: „Auschwitz to była pestka przy tym, co wam tu przygotowałem”. Salomon Morel nie żartował, miał wyobraźnię. Osobiście mordował Ślązaków i Niemców. Tak długo bił ich drewnianą pałką, aż ich głowy zamieniały się w krwawą miazgę. Komendant wymyślił też piramidę: kazał kłaść się nagim ludziom jeden na drugim, aż stos sięgnie sufitu. Aby być pewnym, że ci na samym dole nie przeżyją, wchodził na wierzchołek i – jeśli miał wystarczająco dużo miejsca – tańczył kalinkę.

W aparacie bezpieczeństwa miał ksywkę Wariat. „Obdziera ludzi ze skóry” – taka fama krążyła po korytarzach katowickiego UB.

Na jego polecenie zwłoki zakopywało się w zbiorowych mogiłach lub paliło tuż za granicami obozu. W Świętochłowicach zdarzały się nawet akty kanibalizmu. Komendant Morel nigdy nie starał się im zapobiegać. Stawał przy stosach płonących zwłok i mówił, że zawsze lubił żar ogniska.



Narodziny wariata
Mieczysław Moczar, dowódca Morela z leśnej partyzantki AL, miał jak najlepsze zdanie o protegowanym. Uważał go za bitnego, odważnego. W walce Morel nigdy nie był zaskoczony, kiedy kończyła mu się amunicja: odwracał się ukryty za drzewem lub kawałkiem muru, zmieniał sprawnie magazynek, wracał do boju. Na polecenie komórki PPR jego oddział rozbił w Generalnym Gubernatorstwie kilkanaście niemieckich urzędów, kilkadziesiąt posterunków.

Kiedy Morel walczy w lesie, jego rodzice i brat ukrywają się w domu Józefa Tkaczyka w Grabowie. Za czterdzieści lat Tkaczyk zostanie Sprawiedliwym wśród Narodów Świata. Powie: to był mój obowiązek. Jednak w połowie 1943 roku matkę, ojca i brata Salomona znaleźli i zastrzelili granatowi policjanci. Po krótkiej naradzie postanowili Józefa Tkaczyka oszczędzić, zabierając mu wszystkie kosztowne rzeczy.

Kiedy Salomon dowiedział się o śmierci bliskich, zmienił się w maszynę do zabijania. Przewieszał mandolinę przez plecy, żeby oberwała tylko wtedy, kiedy pocisk przejdzie przez niego na wylot. Nie okazywał strachu. Z tysiąca wystrzelonych do niego pocisków tylko jeden rozdarł mu nogawkę spodni. Siadał z kolegami i stroił swój ulubiony instrument. Wtedy dostał ksywę Wariat. Od pełnych podziwu kolegów, z Moczarem na czele.

Z partyzantki trafił wprost do Urzędu Bezpieczeństwa. W lutym roku 1945 został komendantem podobozu KL Auschwitz Eintrachthütte – kompleksu zbudowanego w 1943 roku przez Niemców dla więźniów pracujących w pobliskich zakładach zbrojeniowych. Dwa lata później kompleks był w stanie idealnym. Morel miał do dyspozycji trzy hektary, na których stało siedem baraków, murowany budynek komendantury, mieszkania dla osiemdziesięcioosobowej załogi, karcer z lodowatą wodą i barak na zwłoki. W każdym z pomieszczeń dla więźniów zbudowano trzypoziomowe prycze. Całość otaczał drut kolczasty pod napięciem 10 000 V. Co 15 metrów postawiono reflektor. Cztery wieże – w czterech krańcach obozu. Przez środek przechodziło żwirowisko, które zwieńczał plac apelowy.

Nad bramą wejściową znajdował się napis „Arbeit macht frei”. Ocaleni pamiętają: Polacy go nie zdemontowali.



Relacja więźniarki
Niech pan mi powie, czy to jest jakaś relatywizacja? Jan Józef Lipski, ten z KOR-u, napisał, że rozliczanie większej winy niemieckiej nie unieważni mniejszej winy polskiej. Jak można nie pamiętać, okrywać tabu?” – pyta retorycznie Dorota Boreczek, była więźniarka Świętochłowic-Zgody. „Morel przywitał nas słowami: »Wy hitlerowskie kurwy, Oświęcim to było przedszkole w porównaniu z moim sanatorium«. W obozie były kobiety, dzieci, starsi mężczyźni – oni umierali najszybciej. Najpierw zaatakował głód i zimno. Szybciej niż tyfus. Błyskawicznie zniknęły wszystkie kępki trawy. Kobiety biegały z kijami po baraku i polowały na szczury. Zresztą te szczury były tłuste. Żywiły się do syta w tym baraku – trupiarni. Głodu się nie wytłumaczy, nikt, kto go tak naprawdę nie odczuł, nie zrozumie, do jakich czynów potrafi popychać.


Co dostawaliśmy? Prawie nic nie było przewidziane dla hitlerowskich kurew. Nawet załoga miała ciężko. Kradła, kombinowała po wsiach. Nie będę mówić o objawach zagłodzenia u kobiet, o tym, że miesiączka ustaje, piersi znikają, twarz niby szlachetnieje. Powiem, jak po kilku miesiącach pobytu w obozie spotkałam Ernsta Zuga. Jego matka sprzątała u nas przed wojną. Ślązak, Polak, popierali Piłsudskiego. Stał więc Zug obok placu apelowego, pamiętam, ale jakby zupełnie bez sensu stał, patrzył przed siebie. Był przydzielony do komanda, które codziennie zabierało świeże trupy z baraku, ładowało na wóz i wiozło do lasu zakopać. Ciągnęli ten wóz jak konie. Potem kopali groby, wrzucali zwłoki do ziemi i zanim przysypali niegaszonym wapnem, odcinali ostrymi kamieniami pośladki.

Polacy się odwracali, nie mogli patrzeć. Tak mówił Zug. Od razu zjadał, nie przynosił do obozu. A zaraz po głodzie było zimno. Chodziliśmy tygodniami w tych samych niepranych szmatach, w których przyszliśmy do Zgody. I pamiętam taką panią, która okazała mi serce. Nazywała się Ruth, imienia nie pamiętam. Miała koc. Zobaczyła, że się trzęsę, mówi: chodź do mnie. Wskoczyłam. Jakie to było uczucie. To ciepło. Ona się do mnie jeszcze przytuliła i tak spałyśmy. I nad ranem ciepło zaczęło niknąć. Jakby ktoś wyłączył zasilanie. Kiedy byłam już pewna, że nie żyje… wie pan, jaka była moja pierwsza myśl? Będę miała koc! Własny. A jak buchnęło na mnie ciepło z baraku, w którym gwałcili, to aż się zatrzymałam. I zaczęłam kalkulować. W otwartych drzwiach stał ktoś z załogi, patrzył, nie był zainteresowany i ja mu się wcale nie dziwię, miałam czternaście lat, wyglądałam na dziesięć, ważyłam niecałe 40 kilogramów.
Strażnikami byli wyłącznie Polacy. Jak przychodzili bić – a bili wszystkich mężczyzn – to pytali, ile ma spaść batów. Tyle, co lat miał Hitler? Jakiegoś powstańca śląskiego tak spytali, starszego mężczyznę. Często więźniowie musieli bić się nawzajem. Z pistoletem przystawionym do skroni. Takiemu Józefowi Wiesiołkowi kazali bić swojego ojca. Nie uderzył. Powiedział – a miał ze 12 lat – że ojca się nie bije. To mu strażnik zrobił podcinkę, znaczy przewrócił na żwir, kazał się wypiąć, dał bat ojcu i mówi, że ojciec syna już chyba może. I ten ojciec płakał i bił, z pistoletem przystawionym do głowy. Lekarzem obozowym namaszczonym przez Morela był doktor Głombica. Nie, nie pamiętam imienia. Bestia to była. Pomagał chorym na tyfus, przecinając kozikiem tętnice udowe. Wyraźnie to lubił. Patrzył, jak słabnie ciśnienie wyrzucanej krwi. A przecież przed wojną był w Katowicach dobrze znanym cenionym pulmonologiem”.



Porządki Morela
UB do Zgody-Świętochłowic wysyłał Ślązaków, którzy przyjęli volkslistę, niektórych wprost z ulicy, bez sprawdzania. Ślązak to Foks [volksdeutsch – przyp. red.]. Ale po Niesporków przyszli specjalnie jako do wrogów ludu – bogaczy, przedsiębiorców, ciemiężycieli robotników. Decydował klasizm. O to, że nie będą mogli wykonać ani jednego skutecznego gestu sprzeciwu podczas wywłaszczania, komuniści byli spokojni. Więźniów Zgody karmiono trzy razy dziennie. Rano – kubek czarnej kawy, na obiad trzy czwarte litra wodnistej zupy, a wieczorem – 300 g chleba. Łącznie – 400 kalorii. Franc Brachman, jeden z więźniów: „Kto nie mógł się porozumieć ze swoimi najbliższymi i nie dostawał żadnego dodatkowego jedzenia, w krótkim czasie umierał z głodu”. Salomon Morel ustanowił plan dnia: pobudka między piątą a szóstą – była to godzina na wyrzucanie zwłok zmarłych w nocy i uprzątnięcie ich przez komando. Apel – między szóstą a szóstą trzydzieści, w roli modlitwy pieśń „Kiedy ranne wstają zorze”, potem wyznaczenie garstki więźniów, którzy nadawali się do pracy w świętochłowickiej hucie. Reszta wracała do baraków.

Do latryn można było wychodzić tylko w dziesięcioosobowych grupach. W Zgodzie przebywało jednorazowo tysiąc trzysta osób, w tym wiele dzieci. W ciągu trzystu dni istnienia obozu – od lutego do listopada 1945 roku – zmarło ponad dwa tysiące osób. Morel osobiście podpisał tysiąc osiemset aktów zgonu i te dokumenty przetrwały w świętochłowickim Urzędzie Stanu Cywilnego. Gerhard Grushka, były więzień, napisał we wspomnieniach: „W obozie koncentracyjnym ZGODA faktycznie modlono się publicznie na placu apelowym każdego ranka i wieczora. »Do modlitwy« – brzmiała komenda. W wyprostowanej pozycji śpiewano potem pieśń kościelną, a milicjanci, wśród nich również mordercy z ubiegłej nocy, zdejmowali swoje rogatywki z głów, śpiewając donośnie razem z nami”.



Glos Zachodu
Obozy podległe MBP, zwłaszcza ten w Świętochłowicach-Zgodzie oraz Jaworznie, pełniły rolę miejsc koncentracji Ślązaków, Niemców i innych wrogów ustroju. Z czasem zasiedlili je WiN-owcy, Ukraińcy i Łemkowie. Okrucieństwo nowej polskiej władzy zwróciło uwagę amerykańskiego Czerwonego Krzyża. Dyplomaci brytyjscy z Berlina napisali do Foreign Office w Londynie: „Obozy koncentracyjne nie zostały zlikwidowane, tylko przejęte przez nowych właścicieli. Najczęściej kierowane są przez polską milicję. W Świętochłowicach (Górny Śląsk) ci jeńcy, którzy nie zginęli jeszcze z głodu lub nie zostali pobici na śmierć, muszą noc w noc stać po szyję zanurzeni w wodzie, dopóki nie umrą”. Churchill z oburzeniem przemawiał w Izbie Gmin: „Ogromna ich (Niemców) liczba nie jest zupełnie brana pod uwagę. Nie jest rzeczą niemożliwą, że za żelazną kurtyną rozwija się tragedia na gigantyczną skalę”.



1990: śledztwo w sprawie Zgody
Kiedy rozwiązano obóz w Świętochłowicach, ci, którzy przeżyli dziewięć miesięcy, musieli podpisać dokument zobowiązujący ich do całkowitej dyskrecji. Jeden z więźniów w materiałach IPN dotyczących Zgody wspomina: „Od naszego przełożonego strażnika dowiedzieliśmy się w miesiącu październiku, że obóz na Zgodzie będzie zlikwidowany, a nawet już się go powoli likwiduje. Gdy zapytaliśmy, co będzie z tymi więźniami, odpowiedział, że część się wykatrupi, część choroba wykończy, a z resztą zobaczymy. Tu nie śmie być po obozie śladu”. Nie było go przez niemal pięćdziesiąt lat.Oddziałowa Komisja Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach zaczęła badać temat obozu w Świętochłowicach. W lutym 1990 roku ruszyły przesłuchania świadków. Natychmiast pojawiły się zeznania obciążające byłego komendanta, ale on nie planował uciekać. Kiedy po raz pierwszy stawił się przed Komisją w charakterze świadka, do gabinetu, w którym rozmawiał z prokuratorem, weszła z wezwaniem w ręku Dorota Boreczek.

– Pani wie, kto to jest? – pyta z zaskoczenia prokurator.

– No naturalnie, to komendant obozu koncentracyjnego w Świętochłowicach-Zgodzie, Salomon Morel, który odpowiada osobiście lub pośrednio za śmierć wszystkich zmarłych więźniów.

– Coś się tej pani pomyliło, podejrzewam zaburzenia psychiczne, w moim obozie panowały warunki sanatoryjne – odparł były komendant.

Jako świadek zeznał dodatkowo, że więźniowie go cenili, był przyzwoity i pomocny, „nigdy nie czuł potrzeby zemsty, jego obóz to była bajka”. Dodał, że może czasami zdarzało mu się zachować wobec kogoś agresywnie, ale był więźniem Auschwitz-Birkenau i przeżycia obozowe mogły odcisnąć na nim piętno. Spowodować, że czuł silniejszą potrzebę sprawiedliwości niż ci, którzy nie przeszli przez to piekło. Tymczasem partyzancki oddział Morela nigdy nawet nie zbliżył się do Auschwitz-Birkenau, a sam Morel nie był więźniem obozu. Stu wciąż żyjących więźniów Zgody zeznało to, czego nie mogło zapomnieć: tortury, głód, kanibalizm, druty pod napięciem. W lipcu 1992 roku ruszyło oficjalne śledztwo. Cztery lata później prokuratura postawiła Salomonowi Morelowi zarzut ludobójstwa. Po usłyszeniu oskarżenia Morel, któremu pozwolono zeznawać z wolnej stopy, natychmiast wyjechał. Dopiero w 2005 roku szef MSZ Adam Rotfeld zwrócił się z oficjalną prośbą do Izraela o ekstradycję oskarżonego, który był wówczas ścigany międzynarodowym listem gończym. Izrael prośbę odrzucił.

Morel, wciąż przekonany o tym, że został zaszczuty przez nową, żądną zemsty władzę, umarł w domu swojej siostry w Jafie 14 lutego 2007 roku. https://www.focus.pl/artykul/po-wojnie-w-auschwitz-...
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Sobota, 27 lutego 2021 20:25:19
-2
+1 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Felek [Feliks Pastusiak] znalazł taki wycinek prasowy - Warszawski Dziennik Narodowy, nr 285 z 17.10.1936. W skondensowanej formie oddaje nacjonalistyczną optykę. Nie jest ważne getto ławkowe, bicie Żydów, numerus clausus, antysemityzm tolerowany przez urzędników państwowych. Ważna jest narodowa duma i dobre imię. W tłumaczeniu Piotra: She insulted the Polish Nation
Sąd skazał Żydówkę na dwa miesiące więzienia
W piątek sąd okręgowy w Warszawie rozpatrzył sprawę żony żydowskiej prawnicy, Cywii Asterblum, oskarżonej o obrażanie Narodu Polskiego. Wykroczenie popełniła Żydówka na Uniwersytecie, gdzie studiuje, podczas incydentów antyżydowskich.
Kiedy młodzież akademicka demonstrowała przeciwko Żydom, usuwając ich z uniwersytetu, Asterblum krzyczał na studentów: ′′ Polskie zwierzęta, cham!" Żydówka została pobita, a policjant został sprowadzony, a on napisał raport.
Na przesłuchaniu oskarżona przesunęła się od przyznawania się do winy, ale świadectwo kilku uczniów stwierdziło, że Austerblum użył wyżej wymienionych słów.
Żydówka została skazana na 2 miesięcy w areszcie.
Source: Warszawski Dziennik Narodowy (Warsaw’s National Daily) , no. 285, Oct. 17, 1936 [transl. by Piotr Jassem]
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 28 lutego 2021 10:08:17
+1
+1 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
i niby teraz wg towarzysza kumacza Polacy mają przepraszać za komunę , Żyda Morela i i innych
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Niedziela, 28 lutego 2021 10:47:01
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
trzeba znać historię i tyle
Mińsk Mazowiecki Postów: 3375
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3375
Poniedziałek, 1 marca 2021 17:25:22
+1
+2 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
trzeba, trzeba, ale przede wszystkim nie można powielać Putinowskiej propagandy.
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Poniedziałek, 1 marca 2021 18:05:00
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Putina nie było kiedy było getto lawkowe
Mińsk Mazowiecki Postów: 3375
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3375
Poniedziałek, 1 marca 2021 18:11:42
+1
+2 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ale nie przeszkadza ci to w propagowaniu Putinowskiej propagandy, prawda?
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Poniedziałek, 1 marca 2021 19:20:14
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
ty nawet nie masz pojęcia co to putinowska propaganda i Putinowski styl rządzenia- to cos takiego co od lat robi Orban i naśladuje Kaczyński- wladza w jednym ręku
Mińsk Mazowiecki Postów: 3375
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3375
Poniedziałek, 1 marca 2021 21:43:19
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Otóż mam, ty ją z zaciętością uprawiasz. Jak zwykle żadnych konkretów tylko oszczerstwa.
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Poniedziałek, 1 marca 2021 22:16:40
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
a traktowanie konstytucji i sędziów zawłaszczenie TK i wykupienie przez Orlen gazet to nie po putinowsku? tak zrobił kiedyś Putin-konkrety podaje codziennie.Po PUTINOWSKU KIEROWANY JEST POLSKI PARLAMENT PRZEZ PANA PREZESA-NEPOTYZM TEŻ JAK U PUTINA
Post edytowany 2 razy
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Czwartek, 4 marca 2021 18:18:45
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Bo trzeba wiedzieć pod kogo być podpiętym.
Np. taki Bauman Zygmunt (KBW), był podpięty pod niejakiego Radkiewicza (MBP)-obywatela ZSRR , który z kolei był podpięty pod Bermana - obywatela ZSRR -, który był podpięty pod Stalina -obywatela ZSRR.
I tak krótko mówiąc - te tzw.lewicowe "elity" organizowały obozy, o których putinowscy trolle piszą, że były polskie.
Żabodukt Postów: 78353
kumak
Żabodukt, postów: 78353
Niedziela, 7 marca 2021 09:57:44
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
w każdej sprawie są dwie strony
Post edytowany

Watek został zamknięty ze względu na długi czas (minimum pół roku), jaki upłynął od ostatniego postu.

Aktualności

OK