Do nantt - nie nie chodziłam prywatnie na wizyty ani do ordynatora ani do lekarza pracującego w szpitalu. Korzystałam z opieki lekarza w ramach NFZ. Zgodzę się jednak ze stwierdzeniem jednej z osób, że jedne pacjentki traktowane są lepiej inne mniej - takie przynajmniej odniosłam wrażenie podczas pobytów w szpitalu. Nie bez znaczenia jest też fakt, kiedy się rodzi bądź przychodzi do szpitala - ja miałam porody w godzinach rannych w tygodniu, gdzie białe fartuchy na obchodzie zajmowały całą salę. Modliłam się tylko, aby nie trafić na weekend bądź wieczór, bo wtedy robiło się pusto i cicho na oddziale. Pamiętam jak leżałam po cc robionym rano i przywieźli pacjentkę też po operacji, tyle że wieczorem i chciała porozmawiać z lekarzem, bo źle się czuła. Na to pielęgniarka do niej "lepiej nie budzić lekarza, bo będzie niezadowolony". Ja zatem widziałam na własne oczy inne traktowanie ale piszę jak ja byłam traktowana i nie mogę złego słowa powiedzieć. Myślę, że nie bez znaczenia jest też fakt czy jest się "wygadanym", ma się wsparcie męża oraz który raz się rodzi. Ja przy drugim porodzie kategorycznie odmówiłam porodu naturalnego i lekarze nie mieli innego wyjścia, poza tym dziecko wychodziło za duże w stosunku do mojej budowy. Kiedy pojawiły się u mnie kłopoty z żołądkiem po cc to też lekarze szybko się mną zajęli, dziecko wzięły pielęgniarki abym mogła dojść do siebie a lekarz przychodził kilkakrotnie w ciągu tego dnia pytając się o moje samopoczucie - sam mówił, że muszą mieć pewność, że jestem zdrowa wychodząc do domu z noworodkiem.