Ja nie wiem, czy rozmowa w konwencji łapania się za słówka do czegoś prowadzi. Oczywiście był tam bruk, ale chodziło mi o ogólne wrażenie jakie bije od np. tego zdjęcia:
http://www.minsk-maz.pl/grafika,1011,minsk-mazowiecki-...
Oczywiście byłoby idealnie, gdyby Mińsk miał kiedykolwiek w historii tradycyjny rynek miejski jako część starówki, ale tak nie było. W związku z tym robienie na siłę czegoś co miałoby sugerować, że odtwarzamy historyczny charakter miejsca jest nieporozumieniem. Ani architektura, ani urbanistyka nie polega na udawaniu. Wszystkie współczesne próby tego typu kończą się żałośnie- budowa "niby dworków" i "niby pałaców", wstawianie styropianowych sztukaterii i prefabrykowanych tralek na balkonach. Udawanie, że mamy kawałek starówki to nieporozumienie. Taki rynek "jak się widzi w wielu miastach" u nas nigdy nie istniał. W wielu miastach są np. bardzo fajne kanały z fajnymi mostami, albo fantastyczne postindustrialne budynki czy całe dzielnice. Ale nie w Mińsku. Można by je oczywiście zbudować, ale... no kurcze po co?
I oczywiście- zamontowane ostatnio latarnie nie tworzą "klimatu rynku miejskiego", bo de facto, to nigdy nie był rynek- tylko targowisko. A kiedy było to targowisko, to nie było tam latarni (zdjęcie powyżej). Ale nie o to chodzi.
Czego byś nie próbował, aby zamienić to w kawałek starówki, czy dodać "klimatu rynku", to się tu nie uda, bo Ty myślisz o przytulnym, spokojnym rynku. Żaden stary rynek o którym myślisz nie przylega do drogi krajowej z jednej i powiatowej z drugiej strony, żaden nie jest otoczony nową zabudową. Latarnie to detal, który niczego nie zmieni i nikogo nie oszuka. Więc jedyne co można osiągnąć, to współczesne miejsce spotkań przyjazne ludziom i tylko o to chodziło.
Co do ogródków gastronomicznych- widzisz, właśnie gastronomia na ulicy, bezpośrednio pod oknami kamienic, jest typowa dla tych rynków do których chciałbyś nawiązać i to w całej Europie. I to będzie. Zdanie mieszkańców tych budynków nie powinno być brane pod uwagę bardziej niż pozostałych mieszkańców miasta, bo to jest miejsce publiczne (tak jest np. w Warszawie i Krakowie, gdzie mieszkańcy starówek muszą zaakceptować, że te miejsca przyciągają ludzi).