11°C

7
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 2.97
PM25: 4.20 (10,12%)
PM10: 4.56 (28%)
Temperatura: 11.26°C
Ciśnienie: 1009.91 hPa
Wilgotność: 67.00%

Dane z 26.04.2024 11:30, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

żołnierze przeklęci

1090 postów
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Poniedziałek, 1 lutego 2021 17:09:39
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Wszyscy zamordowani byli furmanami, których kilka dni wcześniej podkomendni Burego porwali i zmusili do przewiezienia oddziału. Ci spośród chłopów, którzy zadeklarowali polskie pochodzenie zostali puszczeni wolno, a pozostali bez sądu rozstrzelani strzałami w głowę. Romuald Rajs został schwytany przez UB i rozstrzelany w 1949 r. W 1995 r. sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyrok, przy czym w uzasadnieniu padły słowa, iż "Bury" walczył o "niepodległy byt państwa polskiego". Sąd stwierdził, że Bury wydając rozkazy "działał w stanie wyższej konieczności zmuszającym do podejmowania działań nie zawsze jednoznacznych etycznie". Problem polega na tym, że rozstrzeliwanie cywilów bez sądu i z zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej jest etycznie jednoznaczne. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/zbro...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Wtorek, 2 lutego 2021 21:01:40
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
5 lat temu też była katolicka Gromnica. "Bury" podzielił swój oddział na trzy plutony - "Bitny" spalił wieś Zanie, "Wiarus" Szpaki a "Leszek" Końcowiznę - dawniej był to świat na etnicznej i wyznaniowej granicy między ludnością katolicką a prawosławną, polską i białoruską. 2 lutego 1946 odbył się ostatni akt krwawego rajdu, który do dzisiaj w niektórych budzi paniczny strach. Rajd zakończył się częściowym "sukcesem" ideologii narodowego katolicyzmu, który zdaniem żołnierzy NZW czy NSZ miał zapanować nad nową Polską bez komunistów, Żydów i mniejszości narodowych. Był to również sukces PKWN i Polski komunistycznej, która za nic nie potrafiła na swoich obywatelach wyegzekwować porozumień tzw. repatriacji z 1944 roku. Ludzie nie chcieli opuszczać swoich domów, świątyń, cmentarzy, pól i lasów. Nie chcieli znów wyjeżdżać jak w 1915. W wyniku działań Żołnierzy Wyklętych w latach 1944-47 na zawsze wyjechało ponad 30 tys. polskich obywateli narodowości białoruskiej. Wyjechał co szósty. Chcieli żyć, nie chcieli się bać kolejnych pacyfikacji. Moi dziadkowie pozostali, pewnie dlatego piszę ten komentarz po polsku.
Do drzwi szczelnie wypełnionej dziś cerkwi w Brańsku dochodziły dźwięki z sąsiedniej parafii - przez ulicę katolików, jak co roku, zebrała Matka Boska Gromniczna. Zawsze w ten dzień staje mi przed oczami wspomnienie Józefa Antoniuka, który 75 lat temu wyszedł przed swój dom wraz z rodziną na powitanie polskich żołnierzy w Zaniach. Matka trzymała święty obraz, wiedziała że Gromnica, choć prawosławni będą ją świętować za 13 dni. Żołnierz zapytał o narodowość czy wyznanie - wówczas jedno wiązało się z drugim. Sąsiadka, katoliczka, dała do zrozumienia, że to rodzina prawosławna. Padł strzał, po nim pada matka pięcioletniego Józka, który biegnie ile tchu, bo chce żyć. Tego dnia w Zaniach śmierć poniosły 24 osoby, w tym kobiety i dzieci. Nie było sensu ich wieźć na cmentarz, nie było komu chować. Wszystkich wrzucono do jamy za wsią. Stoi tam teraz krzyż i lastrykowy pomnik z nazwiskami ofiar. Nazwiska się powtarzają - Antoniuk, Paszkowski, Kołos - zginęły całe rodziny.
Wchodząc do brańskiej cerkwi na liturgię ku czci męczenników podlaskich, pomyślałem sobie, że mimo wszystko żyjemy w dużo lepszych czasach. Nikt nas na własnym podwórku nie zabije z powodu narodowości, wyznania czy języka, tak jak w 1946. Uroczystemu nabożeństwu w tej niewielkiej murowanej cerkwi przewodniczył prawosławny władyka Grzegorz, arcybiskup bielski. Powiedział mi później, już po nabożeństwie, że spełnia swój dług wobec męczenników za wiarę. Ważnym gestem był też udział burmistrza Brańska Eugeniusza Koczewskiego, wójta gminy Brańsk Andrzeja Jankowskiego i wójta gminy Wyszki Mariusza Korzeniewskiego. Zarządzają terenem gdzie prawosławie a tym bardziej białoruskość to znikomy procent ludności, to nie są głosy które przesądzają o wyborczym zwycięstwie. Choć nie było tak zawsze. W herbie Brańska do dziś widnieje Pogoń na znak wierności Wielkiemu Księstwu Litewskiemu. Dziś wszyscy skłoniliśmy głowy przed trudną historią, wierząc, że umiemy z niej wyciągać wnioski budując społeczeństwo obywatelskie, otwarte na różnorodność, odporne na ksenofobię, antysemityzm czy w ostatnich latach szczególnie głośną homofobię. Ja w to wierzę.
Doskonale wiem, że nienawiść i szczucie można dziedziczyć, że znajdą się dziś tacy, którzy wyrażą zadowolenie z powodu tego co się stało w 1946. Ja nienawiści w sobie nie znajduję, choć odczuwam pokoleniową traumę i stygmatyzację z powodu tego co się wydarzyło. Myślę że większość z nas ją czuje. Wciąż jesteśmy. Ich nie ma, bo wyjechali i zapomnieli albo leżą w ziemi i nie dają zapomnieć. Ja ich zapomnieć nie chcę. Chcę ich wysłuchać.
***
Jan Maksymiuk
POPIÓŁ I PAMIĘĆ
1990
Pamięć wie więcej niż wypowie słowo.
Pamięć wie więcej niż słowo zechce powiedzieć.
Pamięć nie pragnie powiedzieć wszystkiego i nie może.
To co jest w słowach:
Wspomina M.K.: To było w sobotę, właśnie na polską Gromnicę. U nas w domu byłam ja z siostrą, mama, młodszy brak Józik, a tata drzemali na zydelku koło pieca. Na wieczorki przyszły dwie moje przyjaciółki, jedna przędła na kołowrotku, druga robiła na drutach. Starszy brat Władzik wbiegł do domu i mówi, że palą wieś Szpaki. Widać zarzewie i dym. Mama powiedzieli, że trzeba powynosić z domu, bo przyjdą i spalą i nas. Potem ktoś stuknął do drzwi, tata wyszli i do domu już nie wrócili. Potem był strzał w okno i zgasła karbidówka. Popadaliśmy na podłogę. Podniosłam głowę i zobaczyłam przez okno, że nasza wioska już płonie.
– Idź na gorę i wynieś cokolwiek – rzekła do mnie mama.
Poszłam i zobaczyłam ze strychu, że na ulicy leżą pobici ludzie. Na ulicy było jasno, jak w dzień od ognia. Schodzę i mówię mamie o tym. Mama wzięli polską ikonę, mieliśmy jedną i wyszli na dwór. My wszyscy za nią. Brat, pamiętam, zdążył zabrać ze sobą szkolny tornister. Chodziliśmy do szkoły w Zaniach, uczył nas nasz najstarszy brak Janek, ale go wówczas nie było w domu, bo starsi chłopcy i mężczyźni już od dawna nie nocowali w domach. Kto gdzie, w stodole, na wyszkach, w chlewie albo i na gruszy, obwiązując się sznurem by nie spaść, gdy się zaśnie… Stoimy przed naszym domem, a oni idą ulicą i zachodzą na nasze podwórko. Jeden z nich wziął i przyłożył do mojej głowy pistolet.
– Polacy czy Białorusini? – pyta.
– Panie, my Polacy, nie zabijajcie nas – mówią mama. Jeśli pan nie wierzy, to niech zapyta u sąsiadki.
Ona katoliczka. Przez ulicę mieszkali katolicy, nasi sąsiedzi. Mama ujrzeli, że sąsiadka …cka stoi przed domem i pomyślała, że nas obroni. Żyliśmy przecież z nimi, jak w jednej rodzinie, mówię tu prawdę, jak na spowiedzi. Oni byli biedni, a nasza mama była szczera, współczująca i pomagała im, jak mogła. I ta …cka powiedziała, wiecie z taką pogardą, czy nawet złością
– Tak, tak, Polaki.
Ten wrócił i strzelił z pistoletu mamie w głowę. Widziałam, jak strasznie bryznęła krew z głowy mamy. Mama upadli koło domu. Brat Józik rzucił się uciekać za dom; strzelali za nim, ale nie trafili. Przesiedział całą noc w okopach za wioską, wrócił nazajutrz już na popielisko. A nas z siostrą i z tymi przyjaciółkami wepchnęli do chaty. Jeden z nich przyniósł od sąsiada snop słomy, którym tamci zakrywali wejście do piwnicy, bo drzwi u niech nie było, zaciągnął na strych i podpalił. A potem poszli palić dalej. Myślałyśmy, że zawiązali czymś drzwi, abyśmy nie wyszły i wlazłyśmy pod łóżka. Ale tutaj dym, trzeszczą krokwie, zaczynają padać.
Wyrwałam okno (mieliśmy podwójne, jak na zimę) drugą ramę wypchnęłam na dwór. Pod oknem mieliśmy sadzawkę, a tu na nią spada słoma ze strychu, płonie. Woda się pali! Choć był luty, woda nie zamarzła, była akurat odwilż. Nie można było jakoś wyskoczyć – wszędzie ogień. Nie możemy już wytrzymać, zaczęłyśmy się dusić. Wtedy ja wzięłam siostrę na ręce (ona miała osiem lat, a ja czternaście), rzuciłam się przez sionek, przez płomień na dwór. Drzwi nie były zawiązane. Za mną moje przyjaciółki. Przebiegłam ulicę do tych sąsiadów i nie pytając przemknęłam do ich domu i schowałam się tam.
Tam, gdzie mieszkali Polacy, nie palili, tylko Białorusinów. Nie palili też domów w pobliżu (po bokach), nawet jeśli były białoruskie, żeby katolicy się nie spalili. U nas we wsi były cztery polskie rodziny, ze szlachty. A ta sąsiadka, która powiedziała „Tak, tak, Polaki” wbiegła do domu i wygnała nas stamtąd, jak parszywe psy. Ja z siostrą na rękach pobiegłam w kąt podwórka, tam leżał u nich chrust czy jałowiec, i pierzyny też, co wynieśli z chaty, bo im powiedzieli wcześniej, że będą Białorusinów palić, żeby wynieśli, jeśli by od pożaru i ich chata się zajęła. Ale i stamtąd nas wygonili. Schowałyśmy się do kurnika, co stał obok siedliska tych sąsiadów. Tam przebywałyśmy do rana, nie wychodziłyśmy, gdyż oni się zbierali i krzyczeli:
- Zbiórka, zbiórka!
Potem poszli drogą na Świrydy.
Wspomina N.A. (siostra M.K.): Leżałam w tym kurniku na kurzym pomiocie, w jednej koszuli. Siostra przykazała mi się nie ruszać. Sama była koło drzwi. Słyszałam jak drży i się trzęsie. We wsi strzelali, ja przez szczeliny widziałam, że za stodołami stoją ich podwody, czekają, aż tamci powybijają ludzi i spalą wszystko. Zbierali się potem bardzo długo. Rano siostra znalazł brata Janka, i on przeniósł mnie do stodoły, która nie spłonęła. Sama już iść nie mogłam. Tata odwiózł mnie do Świryd do kuzynów. Wiosną wróciłam do Zań do babci. Zanie po pożarze opustoszały, ludzie ukrywali się w innych wsiach, długo nie wracali. Tata, gdy wrócili w niedzielę z rana, zobaczyli, że mama spalili się razem z domem, zostały tylko same kosteczki. Tata pozbierali je do płótna, zbili z desek trumnę i pochowali razem z innymi pozabijanymi, za wioską, we wspólnym grobie; pójdziemy tam, ja wam pokażę. Cmentarz prawosławny był Brańsku, ale ludzie bali się tam jechać i grzebać, żeby tam nas nie pobili. W tej mogile pochowali razem 24 osoby. Te nasze przyjaciółki wyżyły, to były siostry; zabili ich tatę i mamę.
Wspomina A.K.: Oni przychodzili do nas wcześniej, przed tym, jak spalili, ze dwadzieścia razy. Grabili, zabierali konie, świnie, ubrania, chleb – wszystko, co zobaczyli. Przychodzili nocą, stukali do okien. Gdy gospodarz pytał: Kto?, mówili: Polskie wojsko. My już wiedzieliśmy, kto to taki i czego im trzeba. Miałem 19 lat, byłem we wsi, siedzieliśmy z chłopakami u kogoś w domu. Nocami nie spaliśmy po domach, bo gdy kogoś z chłopaków złapali – katowali. Usłyszeliśmy szmer i skrzypienie podwód. Wyszedłem na dwór, widzę, że wioskę okrążają. Pytam chłopaków, gdzie będziemy uciekać. Wszyscy rozbiegali się. Ja sam pobiegłem przez sad w stronę lasu. Ale zgubiłem czapkę i wróciłem po nią. I tu mnie złapali. Prowadzą ulicą. Z jednej chaty wyjrzał stary, nazywał się Michał. Jego też zabrali i poprowadzili ze mną. Zaprowadzili nas na gościniec, co prowadzi na Świrydy, i tam kazali kłaść się na ziemię. Potem jeden z nich poszedł do wsi i długo nie wracał. Chyba pytał się u komendantów, co z nami zrobić. We wsi było słychać strzelaninę, zaczęli palić ją z obu stron. Potem ten Polak, co podszedł, wrócił, wyciągnął pistolet i pyta Michała:
- Polak czy Białorus?
Białorus mówi dziadźko Michał. Ten strzelił w niego dwa razy. Potem pyta o to samo mnie. Odpowiadam to samo. Strzela do mnie. W pierwszej chwili zdało mi się, że rozpłatano mi głowę i wybito mózg. Ależ nie, ja leżę i myślę, to znaczy, że żyję i głowa cała. Słyszę, jak jęczy i rzęzi dziadźko Michał. Jemu chyba przestrzelono płuca; widzę kątem oka, jak on cierpi i wije się koło mnie.
- Popraw temu co się tak skręca – mówi ten, co strzelał.
I wtedy drugi puścił w dziadźkę serię z automatu. Dobił go. Ja leżałem do tego czasu, dopóki nie zobaczyłem, że oni odeszli od nas popatrzeć jak płonie wieś. Powoli odczołgałem się od nich, potem podniosłem się i rzuciłem do ucieczki. Wówczas właśnie rozpoczęła się mocna strzelanina, nie wiem, strzelali do mnie czy, może, zabijali ludzie we wsi. Uciekałem. Ukryłem się w okopach, które zostały po Niemcach, siedziałem tam i przemarzłem. Czułem jak po moim ciele, pod ubraniem, ścieka krew. Musiałem udać się gdzieś do ludzi. Ale gdzie iść? Dookoła polskie wsie. Poszedłem do Ścion, tam były dwie białoruskie rodziny. Postukałem do okna, otworzyła mi babulka.
Powiedziałem, że jestem z Zań, że nas spalili i pobili. Przyszedł gospodarz, w chacie lampy nie zapalił, ale on wyczuł, że ze mną jest coś nie tak. Zaczął mnie oglądać i zobaczył, że ze mnie płynie krew. Byłem ranny w dwóch miejscach. Jedna kula przeszyła szyję, druga trafiła w ramię i wyszła koło łokcia. Gospodarz opatrzył mnie, a rano powiózł do Zań. Na ulicy zobaczyłem zabitego ojca. Wszedłem do domu, na pościeli leżała moja siostra z przestrzelonymi piersiami. Ten człowiek zaniósł siostrę na swoją furmankę i powiózł ją przez Brańsk do Bielska, do szpitala. Tam ją odratowano. W Zaniach w tę noc zabito 24 osoby. Wielu zraniono. Nasz sąsiad wynosił z chaty swojego wnuczka, do niego strzelano z automatu, chłopczyk miał zaledwie cztery lata, a może i mniej; kule rozniosły go prawie na kawałki, a sąsiadowi odstrzelono obie ręce. Wyjechali potem do ZSRR, została jego córka, mieszka w Zaniach do tej pory.
Ja: Dlaczego strzelali do ludzi w Zaniach i palili wieś? Może ktoś z Zań zabił jakiegoś Polaka albo wydał bezpiece? I potem ci z lasu przyszli się zemścić?
A.K.: Nikt z nas nikogo nie wydawał i nie zabijał. Strzelali i męczyli nas za to, że jesteśmy Białorusinami i że mamy inną religię.
- Wasze, śmierdzących Białorusinów, miejsce tam, pod Moskwą, a nie tu – mówili nie raz.
Powinniście wiedzieć, jacy tu u nas na szlachcie, jak ludzie mówią, Polacy mieszkają. Im księża w kościołach mówili, że ruska religia Matki Boskiej nie uznaje i oni w to wierzyli i wierzą do dziś!
Wspomina P.M.:
Zachodzi dziadźko do naszej chaty i mówi, że wioska płonie. Ja na dwór, a za stodołami stoją z karabinami. Z powrotem do domu! Siedzieć, nie wychodzić! Wziąłem dwie moje córki na ręce, wyszedłem z nimi na dwór i przez ulicę, biegiem. Jak najprędzej, do lasu! Za mną strzelali, kula trafiła mnie w biodro, upadłem z córkami w bruzdę w ogrodzie. Skądś przybiegła moja siostra, zabrała dziewczynki i poniosła za wieś. Patrzę, leży moja mama w ogrodzie, zabita. Podczołgałem się do niej, dotykam, a ona się już nie rusza. Leżałem obok niej nie wiem jak długo, aż słyszę, krzyczą:
- Zbiórka! zbiórka!
Wioska płonie, oni jadą ulicą, zauważyli nas, podchodzi jeden, drugi:
- Kurwa mać, nie ma naboi!
Potem podchodzi trzeci z karabinem, taki konus, może z metr w kapeluszu – strzela w mamę, już martwą. Potem strzelił we mnie. I ja wtedy, jak leżałem, od razu usiadłem. Siadłem i nie wiem co się ze mną stało. Nic więcej nie widziałem. Kula wybiła mi jedno oko, przeszła przez kość nosową i wyłupiła drugie. Ono, jak mi potem ludzie mówili, wisiało jakiś czas na jednej żyłce. Tamci poszli dalej, a ja zostałem tam, siedząc bez oczu, żywy. I temu konusowi nie starczyło amunicji na mnie.
Grób zastrzelonych 2 lutego 1946 roku jest 200 metrów za wioską, w polu. Na początku lat siedemdziesiątych w tym miejscu postawiono tablicę pamiątkową. Wyryto na niej 24 nazwiska. Najstarszemu z zabitych było 83 lata, najmłodszemu – 4. Ten to chłopczyna, którego ratował i wynosił z płomienia dziadek, póki mu rąk nie odstrzelili.
Zanie spalił jeden z oddziałów tak zwanego Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS), którym dowodził Bury (Romuald Rajs). Oddział składał się z akowców, którzy przyszli na Białostocczyznę z Wileńszczyzny, a także miejscowych Polaków.
- Bardzo proszę, nie zapisujcie naszych nazwisk w gazecie – prosili mnie mieszkańcy Zań. – Opowiedzieliśmy wam wszystko, jak było. Ale nazwisk naszych nie zapisujcie. Mieszkają tu nasze dzieci, nam też trzeba żyć. Zrozumcie to, że do nas strzelali nie partyzanci zza granicy, a nasi sąsiedzi, ludzie z okolicznych wiosek. My nie chcemy, aby ci, którzy strzelali do nas wtedy, zemścili się i teraz. Kiedyś nazywano ich bandytami, teraz mówią, że są bohaterami, bo walczyli o wolną Polskę.
Zapisałem te słowa 17 kwietnia 1990 roku w Zaniach, na białoruskiej wysepce w Rzeczypospolitej Polskiej.
Ja nie czuję nienawiści do Polaków.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Piątek, 5 lutego 2021 22:39:15
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Zbrodnia w Lerypolu – mord dokonany w dniach 22–24 września 1939 roku w okolicach osady Lerypol, w gminie Żydomla powiatu grodzieńskiego województwa białostockiego II Rzeczypospolitej. Ofiarami było co najmniej 11 polskich osadników wojskowych zamieszkałych w Lerypolu i jeden przypadkowy świadek zdarzeń; sprawcami – mieszkańcy okolicznych wsi narodowości białoruskiej. Do zbrodni doszło w warunkach anarchii i bezprawia, jakie miały miejsce na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej w pierwszych dniach po napaści ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku. Zabójstwa nosiły znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. W latach 90. XX wieku prokuratura Republiki Białorusi odmówiła wszczęcia dochodzenia w ich sprawie ze względu na brak znamion przestępstwa.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Lerypolu
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Piątek, 5 lutego 2021 22:40:01
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Zbrodnia w Brzostowicy Małej – zbrodnia na miejscowej ludności polskiej, dokonana przez bojówkę komunistyczną[potrzebny przypis] złożoną z Żydów i Białorusinów we wsi Brzostowica Mała (koło Grodna), po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 (dokładna data popełnienia zbrodni nie jest znana, wiadomo jedynie, że stało się to we wrześniu 1939).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Brzostowicy_Ma...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Piątek, 5 lutego 2021 22:44:56
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Nie pochwalam odwetu. Ale wbij sobie do tego pustego czerwonego łba Kumak że nie my zaczęliśmy tę wojnę.
I znowu dałem się wkręcić. A tobie kasa leci. Ciekawe jak stoi rubel.
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 6 lutego 2021 08:37:25
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
totamto prześladowania ludności prawosławnej trwało już od odzyskanie przez Polskę niepodległości .Powojenne czystki etniczne band spowodowały wyjazd z Polski tysięcy Białorusinów.

Jak sam napisałeś zamordowano rodziny osadników wojskowych... kolonizatorów białoruskich ziem-to nie mogło powodować sympatii miejscowych i jak zwykle tam gdzie takie sytuacje zawsze ścieżki prowadzą do Moskwy.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Sobota, 6 lutego 2021 09:27:25
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
A słyszałeś o rzezi Pragi? O prześladowaniu ludności polskiej przez carat, o likwidacji kościoła Unickiego?
O kolonizacji polski przez Rosjan. Nie? To nie twoja bajka?
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 6 lutego 2021 10:57:20
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
jasne że słyszałem i nie tylko o tym ...Kolonizacja ziem polskich była naganna a ziem białoruskich chwalebna? to się nazywa mentalność KALEGO
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Sobota, 6 lutego 2021 11:19:03
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
A gdzie ja chwaliłem kolonizację ziem białoruskich?
Znowu kłamiesz Kumak. Manipulacja to twoje drugie ja.
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 6 lutego 2021 18:44:03
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
a gdzie ja pisałem o totamto?
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Niedziela, 7 lutego 2021 16:45:54
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Czyli rozumiem że piszesz o sobie Kumak "to się nazywa mentalność KALEGO"
mińsk maz Postów: 1139
skiper
mińsk maz, postów: 1139
Czwartek, 11 lutego 2021 13:00:04
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Artykuł na czasie.

https://historia.wprost.pl/10419675/undefined.html?utm_so...

To oczywiście jest jedna wersja historii. Jest też druga, przedstawiana przez bolszewików i ich proputinowskich następców.
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 27 lutego 2021 11:14:32
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
W hołdzie pomordowanym - Hajnówka 2021 https://www.facebook.com/ObywateleRP.org/videos/3544682...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 27 lutego 2021 17:18:03
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Jestem synem żołnierza AK,
który wyszedł z lasu dopiero po apelu Andersa o zaprzestanie walki. Skorzystał z rozkazu, jaki przywiózł rotmistrz Witold Pilecki do jego oddziału oraz z amnestii. Wprawdzie amnestia była tylko aktem propagandowym, bo po trzech dniach został aresztowany, ale zmuszała ona do decyzji o zaprzestaniu walki zbrojnej. Była to najtrudniejsza decyzja, bo niosła ze sobą niepewność losu, oddać się w ręce oprawców i zachować szansę na życie, czy zginąć w lesie.
Mojego ojca wypuścił ubecki oficer z przygodnej ziemianki ze słowami: „wypierda..j, bo cię tu zakatują”. Uciekł i zgłosił się do saperów w Nysie. Zanim rozpoznano jego przeszłość, terror się skończył. Mógł założyć rodzinę, w której urodziło się 4 chłopców, z których trzech było późniejszymi żołnierzami zawodowymi Wojska Polskiego.
Były to niebezpieczne i burzliwe czasy. Wojna się formalnie skończyła. Jednak liczne bandy uzbrojonych i często umundurowanych młodych mężczyzn szukało swojego miejsca w życiu. Niestety, robili to poprzez wzorce zaczerpnięte z wojennego terroru i braku szacunku dla ludzkiego życia. Nie było władz albo nie były one akceptowane. Znikąd pomocy, a brakowało wszystkiego. Aby przeżyć, trzeba było szukać, ukraść lub zabrać temu, który miał i nie chciał się podzielić.
Oddział „Kościuszki”, którego żołnierzem był mój ojciec, walczył z ukrywającymi się gestapowcami, bandytami, szmalcownikami i oczywiście z NKWD. Wszystko to po tym, jak zostali zatrzymani, gdy szli na pomoc Powstaniu Warszawskiemu. Wtedy aresztowano oficerów pod pozorem udziału w odprawie, a żołnierze dostali po kopniaku z przykazaniem: „wynocha do domu, bo to nie wasza woja”. Nic gorszego nie mogli usłyszeć! Poszli wszyscy do lasu, walczyć z tymi, co ich tak upokorzyli.
Nigdy nie słyszałem od ojca ani z późniejszych relacji o jego oddziale o okradaniu, gwałceniu, pacyfikowaniu wsi, paleniu domostw, a raczej o pomocy mieszkańcom, o wsparciu w walce z regionalnymi bandami. Ojciec często powiadał o uwalnianych żołnierzach AK i ciągłych ucieczkach przed pogonią NKWD.
Całe życie chodziłem i ja w mundurze, harcerskim, wojskowym i weterana służąc z honorem mojemu narodowi. Przesłanie historii rozumiem jednak inaczej niż obecne władze.
Po pierwsze. Nigdy nie należy szukać rozwiązania konfliktów poprzez następny konflikt lub wojnę. Każda wojna bowiem, w dniu swojego wybuchu anuluje jakiekolwiek prawo.
Dlatego tych, co skłócają Polaków, także dzisiaj, należy piętnować, izolować i bezwzględnie eliminować od wpływów politycznych.
Po drugie. Narodowy hołd należny jest wszystkim Polakom, którzy walczyli z agresją w interesie narodu polskiego. W okresie powojennego terroru nie było informacji ani przekonania, po której stronie walczy manipulowany politycznie żołnierz. Najważniejszym wyznacznikiem było człowieczeństwo i przyzwoitość.
Długo po wojnie, politycy jeszcze szeregowali oddziały na te, co z nami i te, wrogów politycznych. Jeśli pytałem uczestników walk partyzanckich w Polsce, wszyscy odpowiadali, że nie szli do AK, AL., BCH…, ale do partyzantki, by walczyć z okupantem, a w czasie terroru powojennego, by bronić swoich domów i rodzin przed bandytami. Nie spotkałem takich, co mówili, że wiedzą jaka to partyzantka.
Po trzecie. Bandyci mordercy, tacy jak „Bury” i wielu innych, którzy stosowali terror i ludobójcze metody faszystów i komunistów, muszą spotkać się z narodową pogardą. Również dlatego, że przykrywali swoje zbrodnie mundurami polskiej armii.
Ci, którzy dzisiaj robią z nich bohaterów, dokonują gwałtu na świadomości młodych umysłach Polaków, szerząc kłamstwa i nieodpowiedzialną atmosferę akceptacji dla faszyzmu.
Żołnierz ma narodowi służyć i dla niego krwi własnej ani życia nie szczędzić. Jakie to proste, ale jak trudne zarazem?
Składam hołd wszystkim Polakom zamordowanym przez bandytów w okresie po Jałtańskiej zdradzie. Niezależnie od tego, kto był ich mordercą.
Jednocześnie wyrażam pogardę do ludzi związanych z obecną władzą, którzy gloryfikują ludobójców wbrew prawdzie i w imię politycznego zapotrzebowania na agresję.
Adam Mazguła
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 27 lutego 2021 20:31:10
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Hajnówka uroczystości ofiar ludobójstwa Romualda Raja „Bury” w okolicach Hajnówki.
Według naszych nieoficjalnych informacji PiSlicjancji mieli rozkaz zakłócać uroczystość przez podawanie głośnych komunikatów o pandemii w trakcie wyczytywaniu ofiar „Burego”. Do nadzoru nad uroczystościami został wezwany Sanepid. Po uroczystościach uczestnicy byli spisywani. 5 osób, które nie zgodziły się na spisanie zostały zatrzymane i przewiezione na komendę policji w Hajnówce. https://www.facebook.com/tuobywatele/videos/12967720940...
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 28 lutego 2021 10:04:31
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
tych "furmanów" to już 10-ty rok wałkujesz pajacu , może poczytajcie sobie towarzyszu starsze niusy
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Niedziela, 28 lutego 2021 10:48:12
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
co roku ludzie ich przypominają a inni czczą ich morderców
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 28 lutego 2021 12:45:13
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
wyście się kumacz zapewne ulęgli na tej furmance jako nieślubne dziecko kierowcy tego POjazdu
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Niedziela, 28 lutego 2021 14:19:25
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
jakby delikatnie przypomnę-rodzonym w lepszych czasach
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Niedziela, 28 lutego 2021 14:29:29
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Rajd ku czci Rajsa https://www.facebook.com/BIA24PL/videos/284751922994363...

Watek został zamknięty ze względu na długi czas (minimum pół roku), jaki upłynął od ostatniego postu.

Aktualności

OK