11°C

8
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 3.15
PM25: 4.51 (10,88%)
PM10: 4.90 (30,04%)
Temperatura: 11.05°C
Ciśnienie: 1009.95 hPa
Wilgotność: 67.63%

Dane z 26.04.2024 11:15, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

żołnierze przeklęci

1090 postów
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Środa, 27 maja 2020 18:10:22
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Tajemnicza transmisja radiowa. „W stanie wojennym za coś takiego groziła mi czapa”

Namiar wskazywał radiostacje rozlokowane nieopodal koszar. Ciarki przeszły mi po plecach.

W tym czasie byłem żołnierzem służby zasadniczej. Pełniłem funkcję dowódcy grupy łączności. Pewnego dnia, na stołówce przypadkiem usłyszałem fragment rozmowy o tajemniczym nadawcy dziwnego komunikatu "12345 12345 12345 majka majka majka" powtarzanego 3 razy zawsze o stałych godzinach.

Nadawca był o tyle tajemniczy, że żadne próby namierzenia go radiopelengacyjnie nie dały nawet przybliżonego rezultatu (próbowały wszystkie jednostki dysponujące takimi możliwościami). Nadawał na częstotliwości radia Praga 2 (fale średnie). Zaciekawiony sprawą, pod jakimś pretekstem, udałem się do centrum nasłuchu o godzinie w której spodziewano się tej transmisji.

Usłyszałem wówczas ten tekst na własne uszy. Charakterystyczny, flegmatyczny głos.

Następnego dnia ustawiłem nadajnik swojej radiostacji (R140D) na identyczne parametry i nadałem identyczny komunikat, tylko o innej godzinie.

Nazajutrz, podczas śniadania, usłyszałem od tych samych żołnierzy, że w końcu choć raz namierzyli tą transmisję. Niestety namiar choć precyzyjny, był bezsensowny, ponieważ wskazywał radiostacje rozlokowane nieopodal koszar. Ciarki przeszły mi po plecach. W stanie wojennym za coś takiego groziła mi czapa.

Kilka tygodni później dowódca centrum nasłuchu poprosił mnie, abym odczytał jakiś tekst nadawany alfabetem Morse'a. Nadawany był bowiem ze zbyt dużą prędkością jak na ich umiejętności. Usłyszałem wówczas, że nadawcą tego tekstu był autor tych tajemniczych komunikatów.
Po zakończeniu nadawania zwyczajowego, flegmatycznego komunikatu błyskawicznie poinformował, że zmienia rodzaj emisji oraz podał nową częstotliwość transmisji. Słyszałem nagranie tego komunikatu.

Zanim nasłuch, zaskoczony sytuacją, włączył nagrywanie (magnetofony Mak 3) na nowej częstotliwości i emisji, to minęło blisko 20 sekund. Na szczęście nadawany tekst był bardzo długi. Po odczytaniu fragmentu tej depeszy okazało się, że był to szyfrogram. Rodzaj szyfru był nieznany.
Wiele lat później dowiedziałem się, że w tamtym czasie odbyła się narada sztabów wojsk Układu Warszawskiego, a kilka miesięcy po niej w jednej z baz na północy ZSRR doszło do olbrzymiej eksplozji. Cieszę się, że choć nieformalnie wziąłem udział w takiej akcji. Nie ukrywam, że chciałbym kiedyś poznać ludzi, którzy brali w tym udział.

Artur

Zapraszamy do dzielenia się wspomnieniami ze stanu wojennego. Teksty można przesyłać na adres: muzeumwspomnien@superhistoria.pl

https://muzeum.superhistoria.pl/wystawa-wspomnien/85073/tajemn...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 28 maja 2020 16:53:17
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
54 lata temu w obronie wiary, mieszkańcy Brzegu walczyli z komunistach na ulicach miasta

https://prawy.pl/108686-54-lata-temu-w-obronie-...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 6 czerwca 2020 14:50:24
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
6 czerwca 1945 r.

Zgrupowanie Pogotowia Akcji Specjalnej Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem Mieczysława Pazderskiego "Szarego" napadło na wieś Wierzchowiny (pow. krasnostawski).

Banda "Szarego" weszła do Wierzchowin w mundurach Wojska Polskiego i została przychylnie przyjęta przez mieszkańców, którzy nie zorientowali się, kim są naprawdę "żołnierze". Podwładni „Szarego” opuścili wieś, po czym wrócili i dokonali w niej masowej zbrodni na cywilnej ludności ukraińskiej, której ofiarą padło 196 osób. Większość ofiar była wyznania prawosławnego, ale znaleźli się wśród nich również świadkowie Jehowy.
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 6 czerwca 2020 19:52:30
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
​Wystarczy kliknąć i wiesz! Sprawdź, kto był tajnym współpracownikiem SB

https://niezalezna.pl/94596-wystarczy-kliknac-i-wies...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Poniedziałek, 8 czerwca 2020 12:10:25
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Tajemnica śmierci Pietraszki. To on jako ostatni widział żywego Pyjasa

W 1977 r. z jeziora wyłowiono ciało studenta Stanisława Pietraszki. Był ostatnim człowiekiem, który widział żywego Stanisława Pyjasa

https://superhistoria.pl/historia-wspolczesna/142474/ta...
mińsk maz Postów: 1139
skiper
mińsk maz, postów: 1139
Poniedziałek, 8 czerwca 2020 13:10:21
+1
+1 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Można tak długo...
Ja chciałem przypomnieć naszego Bonda w spódnicy

https://pl.wikipedia.org/wiki/Krystyna_Skarbek

też ją wyklęli.
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 13 czerwca 2020 11:15:47
+1
+1 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Tadeusz Płużański: Marian Frenkiel. W Wikipedii brydżysta. A poza tym sądowy morderca

https://www.tysol.pl/a49396--Tylko-u-nas-Tadeusz-Pl...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Piątek, 21 sierpnia 2020 13:21:13
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
W lesie na Podkarpaciu Polacy mordowali Polaków. Ten wstrząsający film musi obejrzeć każdy https://natemat.pl/317993,powstal-film-o-lesie-sm...
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Sobota, 22 sierpnia 2020 18:09:31
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
„Zbrodnicze monstrum” z UB. Jej tortury przerażały mężczyzn

Często osobiście przesłuchiwała przeciwników reżimu, bijąc mężczyzn pejczem bądź szpicrutą po genitaliach i miażdżąc je szufladą biurka. Według jednego z przesłuchiwanych była „zbrodniczym monstrum, przewyższającym okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych”.
Do dziś pozostaje jedną z najbardziej przerażających, a zarazem zagadkowych postaci polskiego ruchu komunistycznego, okresu stalinowskiego i całego PRL. Życiorys Julii Brystygier, jednej z najbardziej bezwzględnych oprawców stalinowskiej Polski, nazywanej „Krwawą Luną”, obfituje w paradoksy. Urodziła się w 1902 r. w Stryju w Małopolsce Wschodniej, w zaborze austriackim, w rodzinie zamożnego żydowskiego aptekarza. Rodzina Julii Prajs (panieńskie nazwisko) dużą wagę przywiązywała do solidnej edukacji, wierząc, że wiedza to klucz do życiowego sukcesu. Julia ukończyła gimnazjum we Lwowie (1920) oraz studia historyczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza (1926 r.). Dwa lata później podjęła pracę jako nauczycielka w Gimnazjum im. Epsteina w Wilnie i w żydowskim seminarium Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego „Tarbut”.

Śladami Róży L.
Świeżo upieczona nauczycielka miała jednak i drugie, skrzętnie skrywane oblicze – aktywistki Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR), a przede wszystkim współpracownika konspiracyjnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (KPZU). Ta druga organizacja (związana z Komunistyczną Partią Polski i karnie wykonująca antypolskie dyrektywy płynące z czerwonego Kremla) wzywała do oderwania od Rzeczypospolitej zamieszkiwanej w większości przez Ukraińców Małopolski Wschodniej oraz jej przyłączenia do Związku Sowieckiego. Kiedy w 1929 r. zaangażowanie Brystygierowej w działalność wrogą Polsce wyszło na jaw, straciła posadę, otrzymując równocześnie zakaz pracy w szkolnictwie. Od tej pory poświęciła się bez reszty ruchowi rewolucyjnemu, podobnie jak polityczna idolka młodych komunistek Róża Luksemburg.

W 1931 r. Julia została członkiem KPZU, redaktorem komunistycznego tygodnika „Przegląd Współczesny”, a także weszła do kierownictwa lwowskiej MOPR. W tym samym roku sądzona za działalność wywrotową została skazana na dwa tygodnie więzienia. Od 1932 r. była już etatowym funkcjonariuszem KPZU, pełniąc między innymi funkcję sekretarza propagandy we Lwowie. Aresztowana po raz kolejny została skazana na rok więzienia. Po wyjściu na wolność weszła w skład Komitetu Centralnego MOPR, a w 1935 r. objęła funkcję sekretarza KPZU na Stryj i Sambor. Aresztowana po raz trzeci usłyszała tym razem wyrok dwóch lat. Sława „niezłomnej komunistki” procentowała i za kratami została starostą więziennej komuny.

Mit „Żydokomuny”
Co spowodowało, że pochodząca z dostatnio żyjącej żydowskiej rodziny, wykształcona dziewczyna o atrakcyjnej powierzchowności zdecydowała się na życie poza nawiasem społeczeństwa? Może nieudane małżeństwo zawarte z działaczem syjonistycznym Natanem Brystygierem zniechęciło ją do szukania szczęścia w egzystencji u boku mężczyzny? Jednakże przyszłość miała pokazać, że niechęć do formalnych związków nie oznaczała w przypadku Brystygierowej rezygnacji z zaspokajania erotycznych apetytów...

Zwolennicy jednego z najbardziej znanych politycznych mitów – stereotypu „żydokomuny” – twierdzą, że ruch komunistyczny zdominowany był przez Żydów. Abstrahując od aberracyjnego charakteru tego wizerunku, pozostaje faktem, że u jego podstaw legła nadreprezentacja rodaków Julii Brystygierowej w pierwszej połowie XX w. szeregach partii komunistycznych. Historycy wyjaśniają to chęcią „wyjścia z getta”, jaką przejawiała żydowska młodzież: zerwaniem z postawą samowykluczenia ze społeczności „gojów”, odrzuceniem żydowskiej obyczajowości, w której młodzi Żydzi widzieli czynnik krępujący indywidualność i przeszkodę w modernizacji życia. Nie bez znaczenia był sprzeciw wobec dwóch głównych wrogów, jacy wystąpili przeciwko Żydom w minionym stuleciu – caratu i nazizmu – których głównymi przeciwnikami ogłosili się komuniści.

O atrakcyjności komunizmu stanowiła również jego ponadnarodowość. „Pierwsze państwo robotników i chłopów” wypisało na swoich sztandarach hasła internacjonalnej rewolucji, a komunizm wydawał się pozbawiony cienia antysemityzmu. Dla radykalnych Żydów, zrywających z „żydowskością”, ale postrzeganych jako „żydokomuna”, był zatem kuszącą propozycją ideową. Wreszcie komunizm dawał żydowskiej młodzieży, wychowanej w kulcie wiedzy, ułudę służby sprawie mającej nie tylko uzasadnienie moralne, ale także naukowe. Wspomniane motywacje nie były zapewne obce i Brystygierowej, gdy decydowała o zerwaniu z „drobnomieszczańskim” życiem.

Kolaborantka i denuncjatorka
Wkroczenie Armii Czerwonej na polskie Kresy Wschodnie we wrześniu 1939 r. nie było dla niej zdradzieckim atakiem, ale wyrazem realizacji dziejowych praw, przybliżającym triumf komunizmu. Do jego idei, „Ojczyzny Światowego Proletariatu”, i jej wodza nie zraziła jej również rzeź polskich komunistów jako „agentów sanacji” oraz rozwiązanie KPP. Postawę tę dzieliła z ocalałymi po masakrze polskimi rewolucjonistami w myśl hasła: „Partia mylić się nie może, partia wie lepiej, a partia to Stalin”. Przyjęła sowieckie obywatelstwo, kontynuując działalność jako sekretarz MOPR i członek Rady Związków Zawodowych we Lwowie. Współpracowała z komunistycznym wydawnictwem „Nowe Widnokręgi”

Kolaborując z sowieckim najeźdźcą, znalazła się zresztą w doborowym towarzystwie tuzów polskiej kultury, którzy z obawy o życie, dla profitów bądź naiwnie wierząc w lepszą komunistyczną przyszłość, a tolerowani przez Sowietów jako „pożyteczni idioci”, wprzęgli się w propagandowy rydwan Kremla. Wystarczy wymienić tu choćby literatów: Tadeusza Peipera, Juliana Przybosia, Jerzego Putramenta, Adama Ważyka czy Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Jednak publicystyka nie wystarczała Brystygierowej. Oddania komunizmowi dowiodła również, uczestnicząc w przygotowaniu farsy wyborów do tzw. Zgromadzenia Ludowego Zachodniej Ukrainy, mającej legitymizować wcielenie wschodniej Małopolski do Związku Sowieckiego, oraz stając się gorliwą konfidentką NKWD (denuncjowała kolegów z partii komunistycznej – m.in. późniejszego pułkownika PRL-owskiej bezpieki Józefa Różańskiego). „Natychmiast po wkroczeniu wojsk bolszewickich w 1939 r. Brystygierowa zaczęła tak ordynarnie donosić, że zraziła do siebie towarzyszy partyjnych, bo dała im się we znaki” – wspominał później w audycjach Radia Wolna Europa Józef Światło, funkcjonariusz komunistycznej bezpieki w PRL, który zbiegł na Zachód
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Sobota, 22 sierpnia 2020 18:17:30
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Niemiecki atak na Sowiety otworzył nowy rozdział w życiu Julii. Uciekła do Charkowa, a później do Samarkandy. Wiodła prym w środowisku polskich komunistów w ZSRS, zasiadając w Zarządzie Głównym Związku Patriotów Polskich, który dla Stalina był w pełni dyspozycyjną alternatywą dla legalnego polskiego rządu na uchodźstwie. W 1944 r. została przyjęta do Polskiej Partii Robotniczej (PPR) – następczyni niesławnej KPP. Wreszcie pod koniec wojny dzięki sowieckim rekomendacjom, wynikającym ze współpracy z NKWD, zaczęła pracować w resorcie bezpieczeństwa publicznego Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego – prowizorycznego rządu „Polski Lubelskiej”. Szybko pokonywała kolejne kręgi bezpieczniackiego wtajemniczenia, aby w 1945 r. objąć stanowisko jednego z dyrektorów w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP) prokremlowskiego rządu „nowej Polski”.

„Zbrodnicze monstrum”
Swoje credo jako funkcjonariusza komunistycznej bezpieki Brystygierowa sformułowała w instrukcji dla podwładnych: „Polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i nie ma szans na jej reedukację. Pozostaje jej zlikwidowanie. Jednak nie można zrobić błędu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji, eksterminując inteligencję i opóźniając rozwój gospodarczy kraju. Należy wytworzyć system terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie ważyli się być czynni politycznie”. Sama dawała przykład, jak realizować te wytyczne. Ściśle nadzorowała śledztwa, a często osobiście przesłuchiwała przeciwników reżimu, stosując przy tym brutalne tortury – bicie mężczyzn pejczem bądź szpicrutą po genitaliach i miażdżenie ich szufladą biurka – którym zawdzięczała nadany jej przez ofiary przydomek Krwawa Luna.

Według jednego z przesłuchiwanych była „zbrodniczym monstrum, przewyższającym okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych”. Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa, żołnierz Armii Krajowej i niezłomny więzień stalinowskich kazamat, zapamiętała, że „Brystygierowa słynęła z tortur zadawanych więźniom”. Przykładem metod stosowanych przez Brystygierową wobec aresztowanych może być historia przesłuchań lidera opozycyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego – Szafarzyńskiego. Według świadków „stanowił on widok przerażający. Jądra miał na wysokości kolan. Brystygierowa wsadzała mu przyrodzenie do szuflady, następnie zatrzaskiwała i bez opamiętania biła

Kolejną specjalnością „Krwawej Luny” była walka z Kościołem. To za jej sprawą zainstalowano w kuriach i parafiach sieć agentów. Na księży donosić mieli – według scenariusza Brystygierowej – „żebracy”, „dostawcy klasztorni”, a nawet uczniowie uczestniczący w lekcjach religii. Jednak nie poprzestawała na tak prymitywnych metodach i instruowała, że do walki z Kościołem należy także wykorzystywać animozje wśród duchowieństwa. To ona przesłuchiwała prymasa Stefana Wyszyńskiego, który określił ją później krótko, acz dosadnie: „To straszna kobieta!”.

Czerwone buduary
Awanse w strukturach bezpieki potrafiła Brystygierowa łączyć z karierą w partii komunistycznej. W 1945 r. została delegatem na I Zjazd PPR. Trzy lata później uczestniczyła w III zjeździe tej partii i w tzw. Kongresie Zjednoczeniowym, na którym powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza i została wybrana do Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej.

Pokonywanie kolejnych szczebli drabiny władzy w PRL zawdzięczała nie tylko oddaniu partii i komunistycznym dogmatom, ale także wyrachowanej „polityce łóżkowej”. Prawie 50-letnia Julia wciąż dysponowała atutami w postaci wybujałego temperamentu i zupełnego braku skrupułów, aby wykorzystywać je dla robienia kariery. Metodę tę przetestowała w okresie wojny podczas pobytu w ZSRS, kiedy to romansowała z liderami środowiska polskich komunistów. „Była w Rosji kochanką Bermana, Minca i Szyra” – wspominał jej seksualne podboje cytowany wcześniej Światło. Z kolei w latach 50. – jak eufemistycznie stwierdzał Stefan Staszewski, wówczas jeden z prominentów PZPR – „była z tych, które mówią, kto ma je do domu odprowadzić”.

Wśród jej „partnerów” wymieniano – obok dawnych kochanków: nadzorującego bezpiekę Jakuba Bermana, wicepremiera Hilarego Minca oraz byłego oficera politycznego Eugeniusza Szyra – także sowieckiego „agenta-prezydenta” Bieruta i stojącego na czele tzw. postępowych katolików Bolesława Piaseckiego. Światło na falach Radia Wolna Europa konstatował: „Jak Brystygierowa chce coś przeprowadzić przeciw Radkiewiczowi, to wszystko może zrobić. Radkiewicz nie zdążył zreferować jakiejś sprawy Bierutowi, a już Bierut czy Berman dzwonili do niego: »Słuchaj, jest u ciebie taka a taka sprawa«. Oni wiedzieli, bo Brystygierowa referuje im wszystko nocami”. Przypomnijmy: Stanisław Radkiewicz nie był byle kim – stał wówczas na czele MBP.

„Intelekt w okowach dogmatu”
Formułę tę ukuł filozof Leszek Kołakowski, próbując lapidarnie ująć fenomen intelektualistów, którzy nie tylko dali się uwieść marksizmowi, ale także w imię obiecywanej przez niego lepszej przyszłości potrafili uczestniczyć czynnie w komunistycznych zbrodniach, a następnie zaciekle bronić ich wykonawców (ze sobą włącznie). Określenie to doskonale pasuje do bohaterki niniejszego tekstu. Myliłby się ten, kto uważałby, że polityczna i zawodowa kariera „Krwawej Luny” w strukturach MBP była jedynie wynikiem jej bezkrytycznej ideowości, bezwzględności czy też „łóżkowych harców”. Była ona również osobą niezwykle inteligentną, zarówno wywierającą intelektem wrażenie na rozmówcach w czasie ideologicznych dysput, jak i potrafiącą wykorzystać go przy prowadzeniu „gier operacyjnych” wobec opozycji. Berman wspominał, że „była kobietą bystrą, przenikliwą”. Z kolei Staszewski relacjonował: „Przydzielano jej zadania wymagające dużej inteligencji. Była kulturalna, elokwentna”.

Faktyczną kontrolę nad polityką wyznaniową MBP przejęła, gdyż – jak argumentowali zwierzchnicy – traktuje ona sprawy katolicyzmu „na płaszczyźnie filozoficznej”, wdając się w czasie przesłuchań w prawdziwe intelektualne debaty. Z wdzięcznością przyjęła ponoć egzemplarz Pisma Świętego ofiarowany jej przez prymasa Wyszyńskiego, któremu się przyznała, że fascynuje ją Ewangelia św. Mateusza. To ona również miała dzielić i rządzić w środowisku literatów i artystów. Wśród twórców panowała opinia: „Chcesz coś załatwić – rozmawiaj z Brystygierową”.

Nawrócenie grzesznicy?
Po śmierci Stalina i październikowym przełomie 1956 r., który zamknął okres stalinizmu nad Wisłą, Brystygierowa – tak jak wielu czerwonych katów – uniknęła odpowiedzialności za zbrodnie. Zaopatrzona w sowitą rentę odeszła z resortu. Nową pracę znalazła w redakcjach Naszej Księgarni i Państwowego Instytutu Wydawniczego. Próbowała również sił jako pisarka. Jej powieść i opowiadania przeszły jednak bez echa. Cień złowrogiej przeszłości dał znać o sobie w końcu lat 60., kiedy to odrzucono jej prośbę o przyjęcie do Związku Literatów Polskich. Zbyt wielu pamiętało o jej zbrodniach i – pomimo wstawiennictwa Putramenta – komisja negatywnie ustosunkowała się do jej podania.

Równocześnie Brystygierowa przechodziła zagadkową przemianę. Zaczęła bywać w zakładzie dla niewidomych w Laskach, który słynął ze spotkań opozycyjnych intelektualistów i skruszonych ludzi reżimu (jako gość „podejrzanego ośrodka” stała się nawet przedmiotem inwigilacji bezpieki) „przyjęła chrzest, przeszła nawrócenie” – twierdził dziejopis Ryszard Terlecki, choć inni historycy sceptycznie odnoszą się do informacji o konwersji i chrzcie Brystygierowej. Natomiast dobroduszny ks. Marylski z Lasek tak wyjaśniał przemianę „Krwawej Luny”: „Uświadomiła sobie, ile zła ludziom swym postępowaniem sprawiła i stara się nowym chrześcijańskim życiem wiele naprawić”.

Brystygierowa zmarła 9 października 1975 r. Została pochowana na Powązkach. Pogrzeb miał charakter świecki. Nie wiadomo, czy stało się tak na prośbę umierającej (a zatem jej konwersja staje pod znakiem zapytania), czy też w wyniku oficjalnego charakteru pochówku – decyzję o pogrzebie na koszt państwa podjął prezydent Warszawy Majewski w odpowiedzi na prośbę kierownika referatu Komitetu Wojewódzkiego PZPR. To jeszcze jedna tajemnica obfitującego w niewiadome życia „Krwawej Luny”.
Mińsk Mazowiecki Postów: 8
ŁukaszKkk
Mińsk Mazowiecki, postów: 8
Poniedziałek, 24 sierpnia 2020 07:58:09
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
C



H




U




J






E






Z







J







E







B







A







N







E







R







Y







J







E







S







C







H







I







Z







O







F







R







E







N







I







C







Y







J







E







B







A







L







W







A







S







P







I







E







S







C======3
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Środa, 7 października 2020 06:25:45
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Dzisiaj Sędzia Adam Rodakowski w Sądzie Rejonowym w Hajnówce (wydział zamiejscowy SR w Bielsku Podlaskim) uniewinnił sześcioro obwinionych o "blokowanie" faszystów w trakcie marszu "ku czci "Burego 2019 roku". Wyrok nie jest prawomocny. Uzasadnienie potężne.
#BuryNieJestBohaterem.
Dla Wysokiego Sądu również. Protestować poprzez siadanie i stanie na trasie można. (A może nawet w tym przypadku należy). I choć znamiona Art 52 par 1 i par 4 KW zostały wypełnione, to akt protestu nie niósł ze sobą żadnej szkodliwości społecznej, a "tamowanie ruchu" na zamkniętej dla ruchu ulicy jest absurdalnym zarzutem nie wartym rozpatrywania.
Szczególne podziękowania dla Pani Mecenas Anny Gieniusz-Kłubowicz z Białegostoku i całego jej zespołu za wspaniałą i skuteczną obronę wszystkich obwinianych od 2018 roku. Bez wsparcia tak wspaniałych adwokatów nie dalibyśmy rady, a i przyszłość Polski jawiłaby się w znacznie bardziej brunatnych barwach. Dziękujemy,
Policja po raz kolejny nadużyła prawa do stawiania zarzutów uczestnikom pokojowej kontrdemonstracji.
Dbajmy i walczmy o niezależność sądów. To podstawowy dzisiaj obowiązek społeczeństwa obywatelskiego. Nie zapominajmy o tym ani na chwilę. Nikt inny nie powstrzyma brunatnej fali."
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Poniedziałek, 30 listopada 2020 21:26:10
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Piątek, 1 stycznia 2021 16:36:43
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Furia po rewelacjach o wojennej przeszłości ostatniego „wyklętego”. Obelgi i protesty
Czy ostatni „wyklęty” w czasie wojny strzelał do żydowskich partyzantów i wydał żydowskiego krawca Niemcom? Furia obrońców „wyklętych” po artykule w „Zagładzie Żydów” oraz OKO.press. Ataki na media oraz na historyka, który postawił niewygodne pytania i udokumentował zarzuty
12 grudnia naukowe pismo „Zagłada Żydów” opublikowało artykuł dr. Sławomira Poleszaka, pracownika naukowego IPN, omawiający wojenną przeszłość Józefa Franczaka „Lalusia”, ostatniego „wyklętego”, zamordowanego przez SB w 1963 roku. W niezwykle drobiazgowym, liczącym 46 stron druku artykule, dr Poleszak omawiał kilka epizodów z wojennej biografii „Lalusia” (artykuł można przeczytać za darmo na stronie „Zagłady Żydów”, do czego zachęcamy – tutaj).

W sposób niezwykle ostrożny i pełen zastrzeżeń, historyk pisał o:

udziale Franczaka w strzelaninie z grupą partyzantów żydowskich;
oskarżeniach o wydanie Niemcom ukrywającego się żydowskiego krawca;
zarzutach o udział w pobiciu małżeństwa Polaków ukrywających Żydów.
Dr Poleszak stawiał także hipotezę, że niechęć Franczaka do ujawnienia się po wojnie i pozostawanie w podziemiu wynikało z obawy przed poniesieniem odpowiedzialności za okupacyjne przestępstwa wobec Żydów.

OKO.press już 13 grudnia zrelacjonowało artykuł dr. Poleszaka – zaznaczając, że historyk nie stawia kropki nad „i” oraz zastrzega, iż ocena roli Franczaka we wszystkich tych epizodach wymaga dalszych badań. O sprawie pisała także m.in. „Gazeta Wyborcza” oraz „Kurier Lubelski”.

Żaryn: „szeroko pojęte pomyje”
Publikacje o wojennej przeszłości „Lalusia” wzbudziły reakcję m.in. publicysty Tadeusza Płużańskiego, zajmującego się m.in. utrwalaniem kultu „żołnierzy wyklętych”. „Brutalny atak (post)komuny” – napisał na Facebooku. W prowadzonym przez Płużańskiego programie w „Polskim Radiu 24” 21 grudnia o sprawie rozmawiał z prof. Janem Żarynem, b. senatorem PiS, historykiem zajmującym się historią Kościoła katolickiego w PRL i dyrektorem powołanego przez władze „Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej”.

„Jesteśmy od dłuższego czasu bombardowani przez szeroko pojętą lewicę taką dawką szeroko pojętych pomyi (!) czy też różnego autoramentu degradowania człowieczeństwa”

– mówił, niezbyt gramatycznie, prof. Żaryn.

Mówił także o „próbach niszczenia polskości”, „długim trwaniu narracji stalinowskiej, która także odnawiana z pokolenia na pokolenie tworzy pewien sojusz niezwykły, w skrócie między postkomuną a LGBT”.

O ile prof. Żaryn wydawał się bronić dr. Poleszaka („jest historykiem, zna warsztat”), o tyle publikacji OKO.press zarzucił „bezkarne połajanie polskich bohaterów” oraz „tchórzostwo i bezkarność” oraz „totalny cynizm”.

„Niestety, wszystko to w takim otoczeniu jednoznacznej niechęci do polskości”

– mówił prof. Żaryn odnosząc się do naszego artykułu.

Prawnik z KUL: „celowe szkalowanie bez żadnych dowodów”
27 grudnia na stronie „Radia Maryja” opublikowano dokument, który radio nazwało „ekspertyzą prawną”, sporządzony przez dr. Michała Skwarzyńskiego z KUL (znajdującego się także wśród ekspertów Ordo Iuris) na prośbę Marka Franczaka, syna „Lalusia”.
„Kwerenda w archiwum IPN, w czasopismach naukowych i analiza tekstu naukowego dr. Sławomira Poleszaka oraz jego przedstawienie w mediach, wskazują, że doszło do celowego szkalowania pamięci bohatera bez żadnych dowodów w materiale historycznym”

– napisał dr Skwarzyński.

„Korelacja czasowa publikacji tekstu naukowego przez pracownika IPN, następnie szybka publikacja w OKO.press, a potem szybka publikacja w sieci społecznościowej (»Ohistorie«), pozwala na przypuszczenie, że była to zorganizowana akcja wykorzystania plotek UB w dyskredytacji tego bohatera”

– twierdzi prawnik z KUL.

Autor sugeruje, że publikacje są dziełem spisku, w którym brali udział historycy z IPN oraz dziennikarze. Zacytujmy jego spekulacje:

„Postanowiono zatem zrobić tekst naukowy, który będzie stawiał pytania, będzie nie do końca przedstawiał wszelkie dostępne dokumenty, będzie stawiał nieuprawnione tezy, ale w wyrazie będzie tekstem miękkim. Następnie utwardzi się przekaz poprzez media, uwiarygodni go tytułem naukowym autora i jego pracą w IPN”.

OKO.press musi w tym miejscu dodać, że żadnego spisku tutaj nie było – przeczytaliśmy artykuł dr. Poleszaka wówczas, gdy został opublikowany w „Zagładzie Żydów”.

Petycja do prezesa IPN: ukrócić szkalowanie
28 grudnia anonimowe źródło przysłało OKO.press tekst petycji, adresowanej do prezesa IPN, dr. Jarosława Szarka. Wśród autorów są m.in. takie organizacje jak: „Lubelska Grupa Historyczna im. Żołnierzy Wyklętych 1944-1982”, „Roty Marszu Niepodległości”, „Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Wyklętych”, „Bóg Honor Ojczyzna – Grupa patriotów i katolików Świnoujście”.

„Zwracamy się z prośbą do Pana o szybkie podjęcie działań w obronie naszego Bohatera Podziemia Antykomunistycznego” [tak w oryginale – A.L.] – napisali sygnatariusze.

W petycji czytamy: „Pan dr Poleszak nie zadał sobie nawet trudu i poszedł na łatwiznę, postawił tezę – »Laluś« był antysemitą, zabijał i wydawał Żydów, a nie tak jak pokazują osoby znające [go] i kreujące go na bohatera. Jako historyk i de facto pracownik IPN powinien, zanim postawi jakąś tezę, najpierw zebrać źródła, opracowania i odpowiednie materiały, a nie robić dokładnie odwrotnie. Stawia go to w bardzo w naszym odczuciu niekorzystnym świetle jako historyka, pracownika IPN, a przede wszystkim POLAKA”.

Petycja została także wysłana do kancelarii premiera, prezydenta oraz urzędu ds. kombatantów. Kończy ją apel o „ukrócenie procederu szkalowania” oraz „podjęcie jak najszybciej odpowiednich kroków”.

W rozmowie telefonicznej z OKO.press współautor petycji Piotr Lipiński, potwierdził jej autentyczność.

„Ktoś, jakiś laik, może zrozumieć te tezy tak, że »Laluś« był antysemitą i że z własnej woli dla zemsty czy jakichś korzyści majątkowych rozwalał po prostu Żydów. A ja się z tym w ogóle nie zgadzam i my się z tym w ogóle nie zgadzamy. Twierdzimy, że »Laluś« po prostu wykonywał rozkazy”

– mówił OKO.press Piotr Lipiński.

OKO.press będzie informować o dalszym ciągu tej sprawy – w tym zwłaszcza o próbach represji wobec badacza, jeżeli zostaną podjęte.
https://oko.press/furia-po-rewelacjach-o-wojenne...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Sobota, 2 stycznia 2021 13:31:24
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Polecam książkę o zbrodniarzach komunistycznych w Polsce _" Lista Oprawców"

Już od kilkunastu lat Tadeusz M. Płużański, syn więźnia okresu stalinowskiego prof. Tadeusza Płużańskiego, niestrudzenie tropi funkcjonariuszy komunistycznej „bezpieki”, aparatu sprawie- dliwości, wojskowych, którzy po 1989 roku uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności. Zarówno tych, którzy byli w tamtym czasie decydentami, jak również tworzyli komunistyczny system represji na jego niższych szczeblach. Po raz kolejny czytelnik otrzymuje listę zbrodniarzy komunistycznych, którzy w taki czy inny sposób uniknęli kary.
https://wydawnictwofronda.pl/recenzje/historykon-pl-o-ksiaz...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Sobota, 2 stycznia 2021 13:32:15
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Książka, wydana nakładem Wydawnictwa Fronda, stanowi zbiór biogramów komunistycznych zbrodniarzy różnych szczebli. Wysokich oficerów Informacji Wojska Polskiego, Urzędu Bezpieczeństwa, ale także tzw. morderców sądowych: prokuratorów i sędziów stalinowskich czy katów – takich jak Piotr Śmietański. Jednak na próżno szukać w Liście oprawców mało znanych szerszemu ogółowi nazwisk. Czytelnik, który miał już styczność z Bestiami czy Bestiami 2 raczej spotka tutaj „starych znajomych” z poprzednich książek Tadeusza M. Płużańskiego.

Choć autor przywołuje wiele ciekawych cytatów dotyczących opisywanych postaci, brak w książce konkretnego odniesienia bibliograficznego. Bardzo brakuje przypisów, które odsyłałyby czytelnika do cytowanych źródeł, a przez to pozwoliły na zgłębienie tematu przez „ciekawskich”. Szczególnie odczuwa się brak przybliżenia sygnatur śledztw Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Jest to rzecz, która bardzo pozwala uporządkować wiedzę.

We wstępie do Listy oprawców autor postuluje manichejską wizję historii okresu stalinowskiego. Nie sposób zrozumieć czemu za stwierdzenie, że PRL był legalnym państwem, a Żołnierze Wyklęci dążyli do jego obalenia miałby ktokolwiek zostać osądzony. Wszak w świetle prawa międzynarodowego PRL i jego władze zostały uznane przez większość państw. Zgodnie z tym Wyklęci podejmowali działania mające na celu wystąpienie przeciwko uznanemu państwu. Tutaj właśnie nie sprawdza się manichejskie rozgraniczenie na dobro i zło. Trzeba opisać w jak skrajnych warunkach znaleźli się Żołnierze Wyklęci i wreszcie dokładnie wskazać, że zostali oni wyklęci nie tylko przez komunistów, ale właściwie przez cały świat. Bo ten świat uznał narzucony Polsce system. Dlatego też stwierdzenia takich osób jak Ryszard Mońko nie sposób pozwać. Nie tylko z powodu niesprawnego prawa, ale także z powodów sięgających do konferencji w Jałcie i Poczdamie.

Bezwzględnie należy przyznać rację Płużańskiemu, że byli funkcjonariusze w większości nie są pociągani do odpowiedzialności. W tym przypominamy Niemcy i ich problemy z osądzeniem nazistowskiej przeszłości. Skazanie zbrodniarza niemieckiego też jest możliwe tylko wtedy, gdy udowodni się mu osobiste sprawstwo. Do tego dodajmy ochronę jaką zapewniają niektórym komunistom inne państwa, takie jak Wielka Brytania czy Szwecja. Oczywiście, można do tego dołączyć pewne niejawne porozumienia, do których doszło podczas transformacji ustrojowej i mamy w całej swojej okazałości niemoc polskiego sądownictwa. Jednak w szukaniu tych powodów trzeba cofać się nie tylko do Magdalenki, ale znacznie dalej, co najmniej do, wspomnianej już, konferencji jałtańskiej.

W książce nie brak innych uproszczeń. W biogramie Zygmunta Baumana można znaleźć zapewnienie, że jego koncepcja płynnej ponowocześności pozwala mu unikać osobistej odpowiedzialności za jego działalność w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jednak gdyby przeczytać książki Baumana, można dowiedzieć się, że w swoich rozważaniach nie tworzy podwalin pod uniewinnienie sprawcy, a próbuje tylko wskazać moment w rozwoju człowieka i kultury, w którym możliwe stało się przeprowadzenie sprawnej, zbiurokratyzowanej zagłady innych. Jeśli Bauman w swoich rozważaniach skupia się wyłącznie na wybieleniu własnej osoby, to co można powiedzieć o Michelu Foucault, który również jest postmodernistą? Chyba nie do końca zasadne jest krytykowanie szerszej koncepcji socjologicznej przez pryzmat działalności jednego z jej teoretyków w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Za swoje „zasługi” na polu umacniania władzy ludowej powinien być osądzony w oderwaniu od socjologii.

Pomimo wskazanych uproszczeń książka jest niewątpliwie pokłosiem tytanicznej pracy historyka. Warto, aby nazwiska zbrodniarzy znane były szerszemu ogółowi. Jednak można byłoby uniknąć pewnych uogólnień, które pozwalają na krytykę przyjętego założenia, że zbrodniarz komunistyczny zawsze powinien być osądzony. Bez względu na obecne umocowanie i protekcję.
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Piątek, 29 stycznia 2021 13:52:08
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
29 stycznia 1946

"Żołnierze wyklęci" z 3 Wileńskiej Brygady Narodowego Zjednoczenia Wojskowego pod dowództwem Romualda Rajsa "Burego" wkroczyli do wsi Zaleszany zamieszkanej przez prawosławnych Białorusinów.

Najpierw zastrzelili Teodora Sacharczuka, który nie chciał dać im owsa; podobny los spotkał Stefana Weremczuka. Następnie kazali mieszkańcom zebrać się w jednym domu. Wyprowadzili na zewnątrz nastoletniego Piotra Demianiuka i Aleksandra Zielinkowa, których zastrzelili. Zebranym w domu mieszkańcom oznajmiono, że zostaną zamordowani, a wieś - spalona. Zablokowali drzwi i podpalili budynek.

Mieszkańcom udało się uciec przez okna i tylne drzwi. W międzyczasie "żołnierze" podpalili inne budynki we wsi. W pożarach lub z powodu oparzeń zginęło łącznie 14 osób, w tym siedmioro dzieci.

Tego samego dnia bandyci spalili Wólkę Wygonowską. W pożarze zginęły dwie osoby.

Były to pierwsze zbrodnie krwawego rajdu grupy "Burego" po Podlasiu na przełomie stycznia i lutego 1946, podczas którego zginęło łącznie 79 cywilów. Wszystkie ofiary tej zbrodni zostały kanonizowane przez Polski Kościół Prawosławny.
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 30 stycznia 2021 12:40:05
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Uroczystości upamiętniające tragiczne wydarzenia z 1946 roku we wsi Zaleszany
autor: Marek Zabrocki

29.01.2021, 15:02, akt. 19:06

Ze względu na pandemię koronawirusa tegoroczne uroczystości upamiętniające tragiczne wydarzenia z 1946 roku we wsi Zaleszany, miały skromniejszy charakter. https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/195749?fbc...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 31 stycznia 2021 11:35:01
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Sielskie życie emerytów z Gestapo. Tak powojenne Niemcy „rozliczyły” swoich zbrodniarzy

W sadyzmie mało która tajna policja mogła się z nimi równać, mimo to po wojnie demokratyczne Niemcy Zachodnie zapewniły większości gestapowców spokojną przyszłość.

https://superhistoria.pl/druga-wojna-swiatowa/169633/si...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 31 stycznia 2021 11:35:52
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
50. rocznica Grudnia'70. "Strzelali do nas jak pluton egzekucyjny"

- To była regularna wojna. Nie to co teraz, kiedy feministki chodzą dziś po ulicach wolnej Polski i krzyczą: „To jest wojna”. Gdyby Lempart zobaczyła tamte sceny, to zrozumiałaby, co naprawdę znaczy hasło „To jest wojna” - mówi Józef Szyler, elektryk ze Stoczni Gdańskiej.

https://superhistoria.pl/historia-wspolczesna/165463/st...

Watek został zamknięty ze względu na długi czas (minimum pół roku), jaki upłynął od ostatniego postu.

Aktualności

OK