Postać literacka o imieniu Jezus.
Występująca najpierw w ludowych opowieściach, a potem w kilkunastu wątpliwej jakości i absurdalnie naiwnych hagiografiach zwanych ewangeliami, to albo zwykły naciągacz, albo człowiek mocno zaburzony psychicznie, albo jedno i drugie naraz. Bezrobotny włóczący się ze zgrają takich jak on nędzarzy, który wmawiał podatnym na demagogię prostakom, że oto lada moment, jeszcze za ich życia, nastąpi koniec świata.
Straszył przy tym, że kto nie uwierzy, że to on jest długo oczekiwanym mesjaszem, ten trafi na wieczność w ognistą otchłań, po czym wpraszał się na kolację do kogoś zamożnego, choć zapewniał, że bogacze nie zostaną zbawieni. Jednocześnie wmawiał ludziom, że kto w niego uwierzy dostanie wszystko, o co tylko poprosi, a kto dla niego sprzeda dobytek i porzuci rodzinę, jeszcze w życiu doczesnym otrzyma w nagrodę wielokrotnie większy majątek oraz nową żonę i nowe, liczniejsze potomstwo.
Powoływał się przy tym na znanego z Tory mściwego i okrutnego boga Jahwe, który kazał Izraelitom wymordować wszystkich mieszkańców tzw. Ziemi obiecanej i mordować siebie nawzajem za takie drobnostki jak brak dziewictwa podczas nocy poślubnej oraz karał swoich ulubieńców w ten sposób, że zabijał ku przestrodze ich dzieci. A także żądał codziennego zabijania dla siebie w ofierze całopalnej setek zwierząt.
Po tym jak w niejasnych okolicznościach Jezus rzekomo został nie wiadomo dokładnie za co ukrzyżowany, pojawił się następny obłąkany prorok – Paweł z Tarsu. Podobnie jak Jezus wmawiał biedocie, że nie umrą, ale niedługo zaczną być porywani żywcem do nieba, gdzie czeka na nich Jezus. Namawiał ludzi, nie wiadomo dlaczego do nieuprawiania seksu, widząc w tym – podobnie jak Jezus – jakąś zasługę dla zbawienia. Małżeństwo uważał jedynie za zło konieczne mające uchronić przed rozpustą. Przy tym namawiał wszystkich niewolników, aby byli posłuszni swoim panom i pokornie znosili swój los – czyli był tak zwanym pożytecznym idiotą.
Taka była geneza bzdurnej – jak każda inna - religii wmawiającej światu, że głosi miłość bliźniego, a jednocześnie od początku mordującej bliźnich nie chcących się jej podporządkować. Powielała w ten sposób opowieść założycielską chrześcijańskiej moralności o proroku Mojżeszu, który rzekomo od Boga otrzymał przykazanie, aby nie zabijać i zanim jeszcze zdążył je ludziom przekazać, kazał na rozkaz tegoż Boga zabić ok. 3000 mężczyzn nie patrząc brat czy przyjaciel, tylko dlatego, że zaczęli wierzyć w innego boga.
I po niemal 2 tys. lat tego ciągłego mordowania, ludobójstwa, wieszania, ćwiartowania, więzienia, palenia i topienia kobiet, i gwałcenia dzieci „w imię miłości Jezusa” są ludzie na tyle bezrozumni i pozbawieni moralności oraz poczucia żenady, że uważają za swoje powołanie namawianie innych do wiary w te szkodliwe, a nawet zbrodnicze brednie.
Uważają przy tym siebie za jakieś wyjątkowo szlachetne i mądre jednostki. A gdy ktoś im każe się popukać w czoło, zacząć myśleć i odwalić się ze swoimi idiotyzmami od innych, oskarżają go o brak szacunku. Dlaczego jednak ktoś miałby mieć szacunek dla czyichś głupich, niemoralnych i szkodliwych poglądów? Bo ten nazywa je religią? Kanibale też wpieprzali ludzi, a Majowie składali w ofierze uważając to za religię – ich też miałbym szanować?
Można i warto namawiać ludzi do tego, aby byli dla siebie dobrzy i empatyczni, bez odwoływania się do obrzydliwej moralnie Biblii i podejrzanych intelektualnie nauk niewiarygodnego Jezusa. Nie trzeba też do tego straszyć bajkowym Szatanem. Wystarczy argument – bądźmy dla siebie dobrzy, bo będzie się nam wszystkim w ten sposób lepiej żyło. Jezus zabraniający poślubiania porzuconych żon z pewnością dobry nie był.
Religia to tylko oszustwo służące wyciąganiu pieniędzy od naiwnych - jak gra w trzy kubki.
https://www.facebook.com/photo/?fbid=138280425537180&am...