Nie drżę o to czy nowy rząd zaspokoi potrzeby koalicjantów i narodu. Nie zaspokoi, będzie rozczarowaniem odczarowując pisowską władzę, inaczej się nie da. Dlatego na Wigilię, mimo obietnic nie usiądziemy pogodzeni do stołów. 7 milionów wybrało przestępców i nadal brodzimy w gównie. Oczyścić się z niego nie możemy, bo jest rdzeniem polskości*. Bohatersko też go z powrotem nie wciągniemy zatykając dupę kołkiem, na którym powiesimy flagę narodowej jedności.
Jeszcze 11 listopada przejdą ulicami prawdziwi patrioci w delirium nadziei odzyskania Polski dla Polaków. Ale to rozdział zamknięty. Zaczął się od stadniny w Janowie, porażki aparatczyków w starciu z polskim mitem konia. Skończył tym, że na białym koniu wrócił Tusk a Kaczyński opętany swoimi urazami przegrał antytuskową kampanię wyborczą. Paradoksalnie, takie cuda tylko u nas, z braku wielkości przygniotła prezesa jego własna małość. Ten zlepek hipokryzji, nienawiści, histerycznej operetki doprawiony socjopatyczną wredotą zwany „genialną strategią". Tak genialną, że nie umiał nawet rozegrać własnej patologii. Nadal oczekuje buzi dupci od niewdzięcznego narodu.
Pod władzą pisu opinia publiczna zamieniła się w opinię psychiczną targaną kolejnymi traumami. Dopadnie więc nas posttraumatyczny syndrom PTSD. Każda wiadomość o koalicyjnym sporze, niedotrzymaniu obietnic i przyspieszonych wyborach wywoła poczucie nadaremności. A powinniśmy się cieszyć z dramy demokracji, niedoskonałej, do poprawienia. Nie jednogłośnej jak wierność wodzowi i prezesowi powtarzana echem parteitagów. Bądź pogodnymi realistami, mamy wreszcie wolność. pisze to bez ironii, jeszcze w powyborczej błogości.
Dudolino przystąpił do wyścigu o władzę w pisie, żeby odzyskać swoją urojoną wielkość. No bo co mu zostanie po prezydenturze? Nikt go nie zaprosi nawet na wykłady zagranicę, chyba, że Orban albo Ławrow. W 3 Drodze, trojga nazwisk, większy cyrk od Kosiniaka-Kamysza urządzi Hołownia. Po byciu Woody Allenem polskiego katolicyzmu, zapragnie zostać Hołownią wszystkich Polaków czyli prezydentem. Skrojony na polską prowincjonalność i wystarczająco ograniczony miałby szansę wygrać w drugiej turze z Trzaskowskim.
Polkom obiecano wypuszczenie z karceru. Tylko gdzie, na więzienny spacerniak czy wolność? Wypadałoby zacząć od ustawy antyaborcyjnej. Od niej giną kobiety. Media i sądy, czyli tlen i antybiotyk demokracji należy podać Polsce w następnej kolejności. Bo Polska jest Kobietą, w UE.
Ale nie zdziwi mnie, gdy zamiast obiecanej aborcji do 12 tygodnia dostaniemy in vitro. Polityka to kompromisy, a Polki … narysowałam to 30 lat temu w "Podręczniku do ludzi". Proszę wybaczyć wulgarność ujęcia, ale byłam młoda i nie wiedziałam, że prawda bywa wulgarna.
*Obejrzycie odchuchane cyfrowo kongenialne „Wesele” Wajdy. To jest Polska, prawie 120 lat temu i teraz, brzmi tak samo, zalatuje tym samym oczadzeniem, myśli nie myśląc identycznie.
artystka zbiera do kapelusza na
https://patronite.pl/manuelagretkowska