kopia skradzionego obrazu zawitała w nasze okolice.warto poznać prawdziwa historie
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Matki-Bozej-Czestochowsk...
W encyklopedii tej ani słowem nie wspomniano o wcześniejszej historii "obrazu", a przecież to kwestia istotna....
Otóż obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, to tak naprawdę Белзька Ікона Божої Матері (Bełzka Ikona Matki Boskiej), pochodzi z Ukrainy, była przywieziona tutaj jako posag, przez żonę kijowskiego księcia Włodzimierza I Wielkiego (958–1015) Annę Porfirogenetkę - siostrę cesarzy bizantyjskich, Bazylego II i Konstantyna VIII. Za panowania Jarosława Mądrego była umieszczona w Cerkwi Dziesięcinnej w Kijowie.
Ikona przez długie lata była relikwią rodzinną dynastii Rurykowiczów, władców Rusi. Za czasów panowania króla Danyla Halickiego, była przewieziona do Bełżca, a za księcia halicko-włodzimierskiego Lwa Daniłowicza, ikonę przewieziono do Lwowa. Książę Lew podarował ją do Monasteru św. Onufrego we Lwowie.
Józef Bartłomiej Zimorowic - polski pisarz i poeta, kronikarz i burmistrz Lwowa w swojej pracy "Leopolis triplex" napisanej w latach 1665-1672 - która była pierwszą spisaną historią miasta Lwowa, o ikonie Bełzkiej (Częstochowskiej) Matki Boskiej pisał tak:
"Rok 1382
Obraz Matki Boskiej wywieziono ze Lwowa. Jak kiedyś po wniebowstąpieniu Najświętszej Maryi zasmucił się cały świat chrześcijański, taki w tym roku cały Lwów słusznie opłakiwał jej żywy obraz, niedawno wywieziony z Rusi.
Obraz antyocheńskigo malarza, jak już wspominałem, stworzony w Jerozolimie, przedstawiający prawdziwe oblicze świętej Marii, obraz jaki święta Eudokia przyniosła do Konstantynopola, skąd później Anna, siostra cesarza Bazylego i Konstantyna dla męża Wołodymyra przyniosła do Kijowa.
Później obraz wraz z książęcymi skarbami przewieziono do Lwowa, do jedynego spadkobiercy księcia, gdzie był czczony przez Rusinów niczym Palladion. Ale jak kiedyś Odyseusz wykradł z Troi posążek, tak i drugi "Odyseusz" - Władysław - książę opolski, wbrew woli Rusinów wywiózł ikonę i całej Sarmacji dla oddawania pokłonów wystawił na górze (Częstochowa - nasz dopis) do dzisiaj słynącej z cudów"