https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/ar...
"Zmiany w wojsku muszą budzić zastanowienie. Czy to przygotowanie do obrony tego, co prezes PiS uważa za niepodległość? Czy zechce on bronić władzy niekonstytucyjnymi środkami, nie uznając wyników wyborów?
Kaczyński, jak Putin, opowiadał latami o dekadencji świata zachodniego, demonstruje wrogość do praw kobiet i idei otwartego społeczeństwa. Służby lekceważą sygnały, że PiS może być formacją, w której Moskwa zamontowała swoje wtyczki, ale to Donalda Tuska oskarża się o związki z Putinem.
Siła demokratycznej opozycji w Polsce wskazuje, że taka metoda działania może nie być skuteczna, by utrzymać władzę. Niewykluczone więc, że do tego systemu Kaczyński chce dołączyć jeszcze jeden punkt. Twierdzi on, że wygrana opozycji, a jego przegrana, będzie oznaczała utratę przez Polskę niepodległości. Słuchając takich słów, można dojść do niepokojącego wniosku, że Kaczyński zechce bronić swojej władzy niekonstytucyjnymi środkami, nie uznając wyników wyborów. Zagrożony do swego systemu dołączy użycie przemocy.
Zmiany w wojsku i postawienie na jego czele osoby wyszkolonej do obrony terytorialnej (a więc do działań wewnątrz kraju,) a nie pracy sztabowej (potrzebnej w nowoczesnej wojnie), muszą budzić zastanowienie. Może to być przygotowaniem do obrony tego, co Kaczyński uważa za niepodległość, w istocie zaś jest dyktaturą i odebraniem społeczeństwu wolności wywalczonej w 1989 r. "