Krótko, dlaczego wolę wege.
1. Zwierzęta cierpią. Czują. Uciekają. Lubię głaskać krowy a kury są sympatyczne. Miałabym je potem jeść?
2. Jeżeli potrzebne jest w diecie mięso (w co wątpię) to ok, ale czy musi być od razu codziennie i na każde danie? Można chociaż trochę spróbować ograniczyć cierpienie na tym świecie, więc dlaczego tyle oporu przed wege?
3. Że mięso niezdrowe, fabrykowane, itp. to wiadomo, choć nie lubimy tego tematu jako społeczeństwo. Wygodniej myśleć, że wszystko odbywa się z dotrzymaniem najwyższych standardów i zwierzęta hodowlane czują się szczęśliwsze w niewoli niż na wolności. A warzywa? Oczywiście pestycydy, sztuczne nawozy itd. W tym punkcie nadmienię, że z dwojga złego wolę to drugie. 'Zanieczyszczone' warzywa są lepsze niż 'zanieczyszczone' mięso. Zresztą kupuję warzywa na bazarach od zaufanych handlarzy...
4. O sferze uprzedzeń i fałszywych wyobrażeń, jakie to jedzenie wegetariańskie jest nudne, niesmaczne nie będę się wiele wypowiadać. Ci, którzy tak myślą - lubią tak myśleć. Ja mam codziennie co innego na obiad i nie ma w tym grama mięsa. Przy tym jest lekkostrawne i bardzo smaczne, nie cierpię głodu i nie wyglądam jak kościotrup. Da się.