Ponad 90 procent krytycznie chorych pacjentów z Covid w niemieckich szpitalach to imigranci
Polityka jest dziedziną życia, w której wiele czynników jest wzajemnie powiązanych. Możni tego świata są przeciwni temu, by ludzie dostrzegali te związki przyczynowo skutkowe. By zniechęcić ludzi do dostrzegania wzajemnych zależności, politycznie poprawna narracja zwalcza tak zwaną spiskową teorię dziejów np. poprzez niszczenie niezależnych kanałów obiegu informacji – blokowanie politycznie niepoprawnych kanałów na YouTube, likwidowanie kont czy cięcie zasięgów na Facebooku, odcinanie dostępu do serwerów jak wypadku portalu społecznościowego ''gab'', blokowanie niezależnym stronom dostępu do reklam (przypadek „Najwyższego Czasu"), tworzenie takich algorytmów wyszukiwania, by niepożądane informacje nie pojawiały się w wynikach wyszukiwania (np. badania naukowe o nieskuteczności maseczek w profilaktyce chorób dróg oddechowych).
Obecna cyfrowa cenzura nie jest niczym nowym. Od wieków instrumentem indoktrynacji jest publiczna ''edukacja'' – wiele osób dostrzega, jak demoralizuje ona dzieci, wciskając im tęczowe brednie, ale niestety nikt prawie nie dostrzega, że programy np. lekcji języka polskiego, są tak spreparowane, by dzieci indoktrynować w duchu lewicowym. Skuteczność publicznej ''edukacji'' jako instrumentu indoktrynacji jest powodem, dla którego lewica sprzeciwia się wprowadzeniu bonów oświatowych – dzięki którym rodzice mogli posyłać dzieci do szkół zgodnych ze swoim światopoglądem (lewicowcy do lewicowych, katolicy do katolickich).
Kolejnym instrumentem indoktrynacji jest pop kultura. Od dziesięcioleci filmy z Hollywood, telewizja, muzyka popularna szerzą wszelkie patologie, kładąc szczególny nacisk na demoralizację seksualną, propagując kłamstwa o historii Polaków czy dziejach Kościoła katolickiego.
Od roku jesteśmy indoktrynowani w duchu covidianizmu. Indoktrynacja ta jest tak skuteczna, że większość ludzi zaakceptowała zakaz chodzenia do kościoła będący odebraniem wolności religijnej, zakaz demonstracji będący likwidacją wolności słowa i zgromadzeń, zakaz pracy prowadzący do tego, że stajemy się niewolnikami zagranicznych korporacji.
Covidowe pranie mózgu jest tak skuteczne, że nawet ujawnienie przez media głównego nurtu kwestii sprzecznych z oficjalną propagandą jest przez otumanionych odbiorców niedostrzegane. Większość ludzi jest tak uwarunkowana przez propagandę, że nawet jeśli mówi się im prawdę w oficjalnych mediach, to jej nie dostrzegają. Prawdziwy przekaz jest fałszowany przez wdrukowane odbiorcy przez propagandę schematy, przesądy itp.
Jedną z takich informacji podanych przez oficjalne media - informacji, które powinny zaburzyć covidowe urojenia, w jakich zostali zniewoleni odbiorcy - jest tą, którą można znaleźć na stronie brytyjskiego dziennika Daily Mail w artykule Mary Ellen Synon "Why the roots of the EU's vaccine catastrophe lie in Merkel's shadowy past in Communist East Germany" (artykuł poświęcony jest szkodliwej działalność szefowej niemieckiego rządu i niemieckiej pseudo chadecji Angeli Merkel).
Z artykułu można się dowiedzieć, że koszty finansowe obecności islamskich imigrantów są zabójcze dla niemieckiego państwa - „ponad 90 procent krytycznie chorych pacjentów z Covid w niemieckich szpitalach — tych wymagających respiratorów — pochodziło z populacji imigrantów".
Oficjalna covidowa propaganda głosi, że na Covid umierają i ciężko chorują emeryci. W Niemczech żyje kilkanaście milionów imigrantów. Są to głównie ludzie młodzi. Niemieccy tubylcy (tak jak cała zachodnia Europa) pogrążeni są w stanie katastrofy demograficznej i są o wiele starszą populacją. Gdyby covidowa propaganda była prawdziwa, większość „krytycznie chorych pacjentów z Covid w niemieckich szpitalach — tych wymagających respiratorów" powinni stanowić nie imigranci, ale rdzenni Niemcy. Jest jednak inaczej.
Niewygodne fakty dla covidowej propagandy sprawiają, że warto sobie zadać pytanie, czy nie ma związku między tym, że władze Niemiec wpuściły miliony imigrantów do kraju, a tym, że dziś władze mają pandemiczny pretekst do zniszczenia niemieckiej gospodarki i odbierania Niemcom ich praw obywatelskich. Mnie to wygląda na wzajemnie powiązane procesy.
O nadreprezentacji imigrantów wśród chorych na Covid informował też na swoich stronach Niemiecki dziennika „Tagesspiegel" w artykule „Warum Corona Menschen mit Migrationshintergrund häufiger trifft". Według niemieckiego dziennika „Corona częściej uderza w ludzi ze środowisk migracyjnych. Badania i codzienna praktyka kliniczna pokazują: choroba Covid-19 i jej przebieg ma częściowo związek z ich pochodzeniem".
Zdaniem dziennika niemieckie „pielęgniarki i lekarze donoszą, że stwierdzenia" o nadreprezentacji imigrantów wśród chorych „są prawdziwe". Chorują „głównie mężczyźni" mówiący po arabsku. Personel medyczny często musi kłócić się z rodzinami, które łamią zakaz odwiedzin chorych.
Według raportu berlińskiego Senatu „wskaźniki infekcji są znacznie wyższe w dzielnicach imigrantów. Do podobnego wniosku doszło obszerne badanie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD)". Z niemieckiego dziennika można się dowiedzieć, że „w ogólnoeuropejskim badaniu stwierdzono, że ryzyko zakażenia osób ze środowisk migracyjnych jest co najmniej dwa razy wyższe". Oczywiście władze próbują wszystko zwalić na sytuację ekonomiczną imigrantów.
https://prawy.pl/113216-ponad-90-procent-krytyc...