Polacy i Czesi nie chcą sporu o Turów? "Sondaż wprowadza w błąd"
Zamówiony przez PGE sondaż na temat postrzegania polsko-czeskiego sporu w związku z rozbudową kopalni Turów wprowadza w błąd polską i czeską opinię publiczną.PGE opublikowała wyniki sondażu przeprowadzonego w rejonie funkcjonowania kopalni Turów na polsko-czesko-niemieckim pograniczu, z którego wynika, że "80 proc. badanych ma obawy, że wraz z wygaszaniem kopalni, region przestanie się rozwijać"
Sondaż przedrukowały polskie i czeskie media. Na jego wyniki powołała się także eurodeputowana PiS Anna Zalewska
Eksperci zwracają uwagę na błędy metodologiczne badania. "Generalnie są dwie możliwości: albo został ten przekaz niechlujnie i niekompetentnie przygotowany (mniej prawdopodobne), albo ma na celu manipulowanie opinią publiczną (bardziej prawdopodobne)" – twierdzi socjolog dr hab. Grzegorz Foryś
Trwa polsko-czeski spór o Kopalnię Węgla Brunatnego Turów, który omawialiśmy już na łamach Demagoga. 21 maja 2021 r. Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Polska nie wstrzymała wydobycia, dlatego 20 września TSUE nakazał Polsce zapłacić karę w wysokości 0,5 mln euro dziennie za nieprzestrzeganie tego postanowienia.Wynika z niego, że mieszkający w regionie kopalni Czesi i Polacy nie chcą sporu o Turów, a "80 proc. badanych ma obawy, że wraz z wygaszaniem kopalni, region przestanie się rozwijać". Wyniki sondażu mogą być poręcznym narzędziem do krytyki władz czeskich, które – jak sugeruje badanie – na przekór poglądom swoich obywateli zaskarżyli Polskę do TSUE i nie chcą zgodzić się na propozycje polubownego rozwiązania konfliktu z polskim rządem.
Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej oskarżył Czechów o brak chęci do rozwiązania sporu: "W toku ostatnich kilku miesięcy próbowaliśmy zawrzeć porozumienie z Republiką Czeską, jednak trzeba przypomnieć, że Czesi zachowywali się w sposób absolutnie bez dobrej woli" (czas nagrania 19:04). Warto zauważyć, że nawet jeśli – jak przekonują autorzy badania – Czesi nie chcą sporu o Turów, nie oznacza to, że nie popierają działań rządu Republiki Czeskiej i chcą, by kopalnia nadal działała.
Wyniki sondażu iAnswer.pl zostały opublikowane w polskich mediach, m.in. w serwisie Polskiej Agencji Prasowej (w dziale informacji partnerskich i płatnych), w internetowym wydaniu dziennika "Super Express" (z oznaczeniem – materiał prasowy i materiał partnerski) czy na portalu Niezalezna.pl (jako materiał partnera). Komunikat PGE jako materiał redakcyjny ukazał się m.in. w serwisie "Nowin Jeleniogórskich", a także w czeskim serwisie branżowym iUhli.cz.
Jak dowiedział się Demagog, PGE próbowała zainteresować wynikami badań dziennikarzy popularnych czeskich mediów.
Demagog poprosił PGE i iAnswer.pl o przesłanie pełnych informacji na temat przeprowadzonego badania. Podobnie jak w przypadku czeskiego dziennikarza Martina Ehla obiecano nam udostępnić szczegóły sondażu. Te jednak do czasu publikacji tego tekstu do nas nie dotarły. Agencja iAnswer.pl poinformowała nas o podpisanej przez nich umowie z PGE, która reguluje, że szczegóły na temat badania może nam udostępnić jedynie PGE.
W mailu wysłanym 22 września do biura prasowego PGE prosiliśmy o przesłanie odpowiedzi na następujące pytania:
W jaki sposób wyłoniono firmę, która przeprowadziła badanie?
Jakie kryteria zdecydowały o wyborze agencji iAnswer.pl?
Z kim dokładnie podpisano umowę? Proszę o podanie pełnych danych firmy wykonawcy. Kto ją reprezentuje? Gdzie firma jest zarejestrowana?
Jaką metodą przeprowadzono badanie? Jak wybrano osoby badane?
Jakie pytania dokładnie zadano badanym Polakom, Czechom i Niemcom? Proszę o podesłanie pytań w języku oryginalnym.
Z czego wynika zaburzona proporcja wywiadów na korzyść Polski? Dlaczego w Polsce przeprowadzono 600 wywiadów, a w Niemczech i Czechach po 200?
Czy reprezentatywna jest tylko grupa 1 000 osób, czy reprezentatywne są także poszczególne podgrupy: 600-osobowa grupa osób z Polski i 200-osobowe grupy osób z Czech i Niemiec? Jeśli tak, na podstawie jakich cech te podgrupy są reprezentatywne?
Eksperci o sondażu: błędy metodologiczne, przekaz podprogowy, manipulowanie opinią publiczną
O komentarz na temat sondażu zwróciliśmy się do ekspertów: dr. hab. Radosława Marzęckiego, socjologa i politologa z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, oraz dr. hab. Grzegorza Forysia, socjologa z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Obaj mają wiele uwag do przeprowadzonego badania.Dr hab. Radosław Marzęcki zwraca uwagę na elementy, które mogą zniekształcić uzyskane wyniki, i te, które utrudniają interpretację rezultatów badania. "Nie doprecyzowano, czy próba badawcza została dobrana w sposób losowy. Nie wiadomo również, w jaki sposób docierano do respondentów – czy był to sondaż bezpośredni, telefoniczny, a może badanie internetowe. Wszystko to może mieć znaczenie dla wartości uzyskanych rezultatów" – tłumaczy dr hab. Marzęcki.
Jego zdaniem trudno ocenić, czy badanie faktycznie jest reprezentatywne dla populacji trzech społeczności przygranicznych (Polaków, Czechów, Niemców). W notce metodologicznej pojawia się stwierdzenie, że badanie zostało zrealizowane "na reprezentatywnej grupie 1000 osób", natomiast – jak przyznaje Marzęcki – nie jest jasne, czy chodzi tu o reprezentatywność każdej z trzech grup narodowych z osobna, czy całej społeczności zamieszkującej polsko-czesko-niemieckie pogranicze.
- Wątpliwości budzą proporcje podprób w ramach próby badawczej liczącej 1000 osób. W jej ramach zaplanowano badanie na grupie 600 respondentów z Polski, 200 respondentów z Czech i 200 respondentów z Niemiec. Nie wyjaśniono przy tym precyzyjnie, kto stanowi populację tego badania, a zatem do jakiej grupy należy odnosić uzyskane wyniki. Mowa jest o mieszkańcach »regionów otaczających kompleks kopalni i elektrowni Turów: Bogatynia w Polsce, Hradek nad Nisou w Czechach, Olbersdorf w Niemczech«. Z treści komunikatu wynika jednak, że w Polsce sondowani byli mieszkańcy gminy Bogatynia. Z informacji zawartych na stronie internetowej gminy Bogatynia wynika, że teren ten zamieszkuje 21 891 mieszkańców (stan na 31.12.2020). Chcąc zrealizować reprezentatywne badanie sondażowe w tak licznej społeczności, przy założeniu typowego błędu oszacowania na poziomie +/- 3%, próba badawcza powinna liczyć ok. 1000 osób. Błąd oszacowania to wartość, o jaką wyznaczony w badaniach wynik może się różnić od rzeczywistej wartości parametru w populacji. To ważna informacja np. w badaniach preferencji wyborczych, ponieważ ma istotny wpływ na to, jak powinniśmy interpretować wyniki dla partii politycznych, których poparcie oscyluje wokół »progu wyborczego«, czy w sytuacji, kiedy obserwujemy niewielkie różnice poparcia dla kilku z nich - mówi dr hab. Radosław Marzęcki dla Demagog.org.pl
https://www.onet.pl/informacje/demagog/polacy-i-cz...