Adam Mazguła
20 godz. ·
O dziki, czy o myśliwych chodzi?
Duda podpisał ustawę o karaniu wchodzących do lasu podczas polowania.
Zbiorowe polowanie na dziki rozpoczyna się od ich szukania, potem wypłoszenia z gęstwiny i skierowania na linię gotowych do strzału myśliwych. Rzadko się to jednak udaje, więc tylko niektóre watahy wybiegają na linię myśliwych. Najczęściej gęste krzaki znacznie utrudniają oddanie celnego strzału. W efekcie myśliwy, na którego wybiegnie z dużą szybkością wataha, najczęściej jest w stanie oddać jeden lub dwa strzały i rzadko są to strzały celne. Bardzo często się zdarza, że ranny dzik krwawi i oddala się od watahy, chlapiąc posoką (krwią). Obowiązkiem myśliwego jest znalezienie rannego zwierzęcia celem jego dostrzelenia. Nie jest to łatwe, bo ranny dzik potrafi pokonać jeszcze znaczne odległości, a gdy straci siły, chowa się w gęste zarośla.
Tymczasem ocalała, spłoszona w wyniku ostrzelana wataha biegnie zazwyczaj daleko i nie zważa na przeszkody z ogrodzeń, pastuchów elektrycznych, dróg czy małych osiedli i zajmuje nowe tereny.
Tutaj się zatrzymam i zapytam: Co jest celem takiego polowania?
Wypędzanie dzików z ostoi w niewiadomym kierunku na nowe tereny (dzik robi dziennie ok. 30 km)? Rozchlapywanie po obwodach łowieckich farby (krwi)? Czy redukcja populacji, bo przecież nie da się ich całkowicie wymordować?
Jeśli już dzik padnie, to pierwszą czynnością myśliwego jest oddanie mu hołdu i natychmiastowe wypatroszenie. Gołymi rękami i nożem czyści się tuszę zwierzęcia z patrochów i narogów. W efekcie zakrwawione ręce wytarte liśćmi obmyte w przygodnej kałuży lub śniegiem czyste będą dopiero w domu.
Wszystko, co stanowi części niejadalne wnętrzności zwierząt, zostawia się w lesie, dla lisów i innych drapieżników.
Jeśli tak, to czy chodzi o czyszczenie lasu z zarazy, czy roznoszenie je po całym lesie i zarażanie następnych zwierząt?
W polowaniu biorą udział psy, aby dziki płoszyć i poszukiwać ewentualne postrzelonych osobników. Psy obwąchują zabitą zwierzynę, liżą krew, którą następnie przynoszą do domu. Krew zostaje w lesie, na samochodach, matach transportowych...
Czy są jeszcze tacy, którzy wierzą w tak prowadzoną walkę z dzikami dla niszczenia zarazy?
Nawet jeśli zastrzeli się dzika, to myśliwi, psy, ranne zwierzęta roznoszą ewentualną chorobę bardziej, niż robiłby to osłabiony, korzystający z wolności dzik.
Jakby jednak nie było, to odstrzeliwać dziki trzeba, bo wyganiane z lasu przez ciągłe polowania żyją na polach, wśród zagajników i trzcin między polami, w kukurydzy czy rzepaku i żywią się na polach uprawnych, przynosząc znaczne szkody w uprawach rolników. Uciekają też do miast i osiedli w poszukiwaniu spokoju oraz łatwego pożywienia w śmietnikach.
O co więc chodzi w tej wielkiej ściemie z polowaniami na dziki?
Po pierwsze – nie da się zwalczyć choroby poprzez tradycyjne polowanie, przeganianie watah, udział psów, strzelanie do zwierząt w biegu, pozostawiania patrochów i krwi w lesie…
Po drugie – nie da się wybić wszystkich osobników w rejonie zapowietrzonym, bo codziennie migrują.
Po trzecie – przypodobanie się rolnikom.
Po czwarte — myślę, że pod płaszczykiem walki o zdrowie dokonuje się zainteresowanie rządzących uprawnieniami łowieckimi, lobby polowań, wyłącznością wstępu do lasu, możliwością polowania z tłumikami, nadawania coraz mniejszego znaczenia etyce łowieckiej na korzyść obcowania z bronią i bezmyślnego zabijania.
Chociaż wszędzie zdarzają się „czarne owce”, to jednak myśliwi nie są grupą bezmyślnych morderców i zdecydowana większość łowców jest wierna etyce łowieckiej. Gdyby tak nie było, już dawno w Polsce nie byłoby zwierzyny łownej.
Dzików w tym roku zabije się znacznie więcej niż w poprzednich latach. Jednak emocje w ratowaniu dziko żyjących zwierząt, odwracają naszą uwagę od nieodpowiedzialnego A. Dudy, który chce być dalej notariuszem PiS-u, od kolegów Banasia, złodziejstwa nawet w CBA, afer w NBP, zaboru rezerw polskiego złota, ukradzionych funduszy OFE, SKOK-ów…, zawłaszczana partyjnego sądownictwa, spółki „Srebrna”, …, skoku na stanowiska i kasę w spółkach Skarbu Państwa rodzin oraz znajomych członków PiS-u, …
Wracajmy, zatem do prawdy.
Kłamcy panują, a zatrudnione setki firm od wizerunku partii rządzącej, agresywna propaganda w przestrzeni publicznej i aktywność służb, które teraz są tylko partyjne, robią wszystko, abyśmy nie patrzyli władzy na ręce.
Władza wspiera lobby łowieckie, bo myśliwi mają broń i sprawnie się nią posługują. Powszechność dostępu do broni jest postulatem prawicy. Dlatego dając im wszystko, czego tylko zapragną, wspierają system i utrzymują myśliwych w gronie ludzi przekupionych, którzy poprzez swojego świętego Huberta mogą wzmocnić krucjaty Rycerzy Chrystusa, WOT, narodowców... do których namawiają biskupi i rządzący.
Będzie jeszcze wiele informacji wywołujących nasze emocje, ale taka jest strategia władzy, która zajmuje dogodne pozycje do walki o trwałość swoich wpływów.
Z dzikami władza nie wygra, ale co jeszcze nimi zasłoni, tego nikt chyba nie wie. Jednak wyszkoleni i przekupieni myśliwi, których pobyt w lesie jest chroniony prawnie mogą się jeszcze przydać.
Adam Mazguła