Piosenka o panu, który gwałcił kobiety przebywające nad rzeką, czy przypomnienie, że Szela znany był z tego, że bił swoje żony, pokazują, że w Polszcze linia frontu w walce klas przebiegała przez ludzkie ciała – mówi autor książki „Chamstwo” Kacper Pobłocki.
Jakub Majmurek: Czym jest Chamstwo? Kolejną ludową historią Polski? Antropologią Polski pańszczyźnianej? Esejem popularnonaukowym o tym, co było kiedyś i czemu dziś jest, jak jest?
Kacper Pobłocki: Gdy dziesięć lat temu zacząłem pracować w Polsce, trafiłem do Katedry Etnologii Polskiej UAM w Poznaniu. Pewnego dnia poprosiłem profesora – kolegę z pokoju, by polecił mi jakąś książkę o codzienności polskiego chłopa pańszczyźnianego. Książki na takie tematy pisze się w każdym europejskim kraju, byłem pewien, że o Polsce też będzie co najmniej kilka.
I co zaproponował?
Zdębiał, nie wiedział, co powiedzieć, zupełnie zaskoczyło go to pytanie. Okazało się, że takiej książki w Polsce po prostu nie było. Uznałem więc, że warto ją napisać. Chamstwo stara się urealnić dyskusję o przeszłości, która w Polsce co jakiś czas powraca w rytualnych formach, w publicystycznych dywagacjach o „mentalności folwarcznej” czy „piętnie pańszczyzny”. Przykładem może być ostatnia polemika między Szczepanem Twardochem a Maciejem Radziwiłłem.
A Chamstwo jak się ma do tych sporów?
Ta książka jest zupełnie obok nich, bo w tej formie należy je już naprawdę zakończyć. Od lat 60. XX wieku obraz folwarku i pańszczyzny wracający w tych dyskusjach jest taki sam i tak samo niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Mówimy ciągle o cieniu pańszczyzny, nie analizując, jak właściwie wygląda przedmiot, który rzuca ten cień. Chamstwo jest próbą konfrontacji z tym, jak naprawdę wyglądała przeszłość, i zrozumienia, jak faktycznie wygląda trwanie wpływów pańszczyzny na nas dziś.
https://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/poblocki-...