7°C

18
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 6.92
PM25: 10.66 (26,03%)
PM10: 11.71 (71,06%)
Temperatura: 7.16°C
Ciśnienie: 999.17 hPa
Wilgotność: 74.88%

Dane z 16.04.2024 21:05, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

Relacje polsko-ukraińskie czyli Lachy i Chachoły

4701 postów
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Poniedziałek, 23 kwietnia 2018 09:42:37
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ło matko, niech leci do staropolskiego Lwowa. Może coś zaradzi...

https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/28576049_102140557410...
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Piątek, 27 kwietnia 2018 22:12:02
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ta sprawa tak naprawdę dotyczy nas wszystkich, a tekst jest znakomity.
Igor Isajew:
"Dlaczego polscy Ukraińcy zamykają się z traumą akcji „Wisła” przed polskim społeczeństwem, a nawet przed Ukraińcami z Ukrainy? Odpowiedź na to pytanie będzie wielowymiarowa, ale podstawowy wątek jest taki, że w narracji o akcji „Wisła” dzisiaj jest więcej polityki niż uniwersalizmu.
Prowadzona polityka historyczna zasłoniła w akcji „Wisła” to, co jest ogólnoludzkie. Na przykład, że akcja „Wisła” była największą zbrodnią komunistyczną w PRL, co nawet uznał IPN. Ale również i to, że powinna być przestrogą dla Polaków i Ukraińców, która może łączyć, a nie dzielić oraz to, że państwo nie może stosować odpowiedzialności zbiorowej, czy wojska przeciwko jakiejkolwiek grupie cywilów, nie tylko mniejszości narodowej." https://obywatelerp.org/akcja-wisla-wciaz-trwa-dlaczeg...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 28 kwietnia 2018 12:19:28
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
10 dań, których warto spróbować we Lwowie

http://pattravel.pl/10-dan-ktorych-warto-sprobowac...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 28 kwietnia 2018 12:20:55
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Najpopularniejsze dania Ukraińskich Smaków – zupy, dania mięsne

http://ukrainskiesmaki.pl/http:/ukrainskiesmaki.pl/najpo...
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Niedziela, 29 kwietnia 2018 14:17:17
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
kcja "Wisła" z 1947 r. była czystką etniczną wobec ludności ukraińskiej, nie bójmy się tak tego określać - mówi prof. Tomasz Stryjek. Walka z UPA byłaby skuteczniejsza, gdyby polskie siły skierowano wyłącznie przeciwko ukraińskiemu podziemiu, a nie przeciw ludności cywilnej - podkreśla historyk z ISP PAN.

PAP: Jak wyglądała w Polsce po wojnie sytuacja ukraińskiego podziemia, związanego z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińską Powstańczą Armią? http://dzieje.pl/aktualnosci/prof-stryjek-akcja...
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 13:16:24
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Stare chińskie przysłowie mówi, że qurwa, qurwie łba nie urwie.
A tu proszę, zdarzają się wyjątki - lewica się wkurzyła za Świerczewskiego.
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 22:41:32
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
proszę- pierwsza ukraińska wioska wysiedlona ta w której zginął Świerczewski
71 lat temu ruszyła akcja „Wisła”, czyli masowe wysiedlenia ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski. Operacja rozpoczęła się o świcie 28 kwietnia 1947 roku i objęto nią około 145 tysięcy Ukraińców z ówczesnych województw rzeszowskiego, krakowskiego i lubelskiego na Ziemie Odzyskane na zachodzie kraju oraz na Pomorze.
28 kwietnia 1947 roku Grupa Operacyjna "Wisła" rozpoczęła wysiedlanie ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski. W ciągu trzech miesięcy na Ziemie Zachodnie i Północne przewieziono przymusowo około 150 tysięcy Ukraińców. Celem akcji było ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej w Polsce. http://www.prk24.pl/37002930/mija-71-lat-od-akcji-...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Wtorek, 1 maja 2018 18:55:16
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
wracając do tematu

Kuchnia ukraińska – charakterystyka, tradycje, przepisy

http://bonavita.pl/kuchnia-ukrainska-charakteryst...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Wtorek, 1 maja 2018 18:56:50
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ukraińska kuchnia: 5 potraw, które podbiły świat

http://3obieg.pl/ukrainska-kuchnia-5-potraw-kto...
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Środa, 2 maja 2018 16:12:32
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
jeśli kogoś interesuję ukraińska kuchnia to mam ponad 25 letnie doświadczenie co się da zjeść a czego nie.oczywiście można też się mnie zapytać o wszystko dotyczące Ukrainy lub Rosji
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Środa, 2 maja 2018 16:14:06
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Według prawa międzynarodowego i polskiego obowiązującego u nas w 1947 r. deportacja polskich obywateli narodowości ukraińskiej była zbrodnią przeciw ludzkości.
http://wyborcza.pl/7,75968,23342445,polska-swym-o...
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Środa, 2 maja 2018 16:22:40
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
dzieci z mojego ulubionego Łucka
Dzień Polonii i Polaków za Granicą / День Полонії та поляків за кордоном

Dzień Polonii i Polaków za Granicą, obchodzony 2 maja, został ustanowiony przez Sejm RP w 2002 roku. Za inicjatywą tą stało uznanie „wielowiekowego dorobku i wkładu Polonii i Polaków za granicą w odzyskanie przez Polskę niepodległości, wierność oraz przywiązanie do polskości, a także pomoc Ojczyźnie w najtrudniejszych momentach.”

День Полонії та поляків за кордоном, який відзначається 2 травня, був встановлений Сеймом РП у 2002 році. Ця ініціатива визнала "багаторічні досягнення та внесок Полонії та поляків за кордоном у відновлення незалежності Польщі, відданість і прив'язаність до польськості, а також допомогу Батьківщині в найважчі хвилини".

http://www.luck.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/dzien_polonii_i...
Post edytowany
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Środa, 2 maja 2018 16:22:56
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
A Wołyń ?
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Środa, 2 maja 2018 19:09:45
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
A Łuck to stolica Wołynia
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Środa, 2 maja 2018 19:26:16
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"eśli kogoś interesuję ukraińska kuchnia to mam ponad 25 letnie doświadczenie..."

patrząc na to co wrzucasz wolę nie ryzykować :)
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Środa, 2 maja 2018 20:11:22
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
spróbuj kiedyś uchi-nazywa się tę zupę też juszka-to prawdziwa zupa rybna.Polecam też czebureki
mińsk maz Postów: 1138
skiper
mińsk maz, postów: 1138
Czwartek, 3 maja 2018 08:13:05
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"A Łuck to stolica Wołynia"

Dobrze, że to wyjaśniłeś, ale mój wpis odnosił się do lamentów Wybiórczej.
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Sobota, 5 maja 2018 08:22:50
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Oświadczenie ZUP w sprawie napadu na obóz stowarzyszenia „Magurycz”

Podczas przygotowań do prac renowacyjnych na cmentarzu greckokatolickim doszło do przejawów szowinizmu i pogróżek w stosunku do działaczy stowarzyszenia https://wschodnik.pl/spoleczenstwo/item/16755-oswia...
Żabodukt Postów: 78329
kumak
Żabodukt, postów: 78329
Sobota, 5 maja 2018 09:26:33
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Nie KUMAK TO WYMYŚLIŁ

W KRĘGU MORALNEJ I POLITYCZNEJ ŚLEPOTY:
UKRAINA I UKRAIŃCY W OCZACH POLAKÓW

W ciągu ostatnich dziesięcioleci wzrasta na emigracji zainteresowanie stosunkami polsko-ukraińskimi. Naukowe konferencje organizowane przez uczonych obydwu narodów rzucając światło na przeszłość ułatwiają nam zrozumienie współczesnych wzajemnie poplątanych percepcji. Jednocześnie Ukraińcy i Polacy badając swą historię starają się wydobywać momenty współpracy, które mogłyby być użyte w dniu dzisiejszym jako symbole w obliczu wspólnego wroga. Istnienie wspólnego wroga wydaje się główną przyczyną skłaniającą obie strony do rozmów i wydobywania z przeszłości nielicznych kart braterstwa i skutecznego współdziałania.
Chociaż większość starszego emigracyjnego pokolenia Ukraińców przeżyła nie sowiecki lecz polski “raj” (Wołyń, Wschodnia Galicja), i reaguje emocjonalnie gorzej na Polaków niż na Rosjan, to jednak racjonalnie rzecz biorąc; nawet bardzo nacjonalistyczne ugrupowania rozumieją, że to nie Polska lecz Związek Radziecki jest teraz ich wrogiem numer jeden.
Niemniej jednak Ukraińcy rozmawiając z nami, nie zapominają (czy słusznie to inna sprawa), że jesteśmy ich historycznym i potencjalnym wrogiem. Ta ukraińska nieufność, uprzedzenie a często i wrogość zaskakuje a czasem wręcz obraża wielu młodych Polaków, których poglądy na Ukrainę ukształtowały się w kręgu Sienkiewicza, opowieści rodzinnych czy też “Łun w Bieszczadach”, ale którzy przynajmniej na terenie Polski nie stykali się z Ukraińcami.

Polska ignorancja i moralne zadufanie w zestawieniu z ukraińskim poczuciem krzywdy i zadawnionymi uprzedzeniami nie mogą skłaniać obu stron do szczerej rozmowy i wzajemnego zrozumienia. W tym samym czasie politycy obu stron widząc korzyści wzajemnej współpracy wzywają do zapomnienia przeszłości i rozpoczęcia nowej ery prawdziwego braterstwa. Droga ta nie zaprowadzi nas jednak daleko.
Zapomnienie - czy też wybaczenie - następuje tylko po zrozumieniu i usunięciu przyczyn wrogości, a tego nie da się zrobić bez głębokiej refleksji i szerokiej dyskusji nad przekazami narodowej kultury.
Polacy i Ukraińcy zamknięci są w więzieniu, którego klucznik (od wieków w swym fachu wprawiony) umie ich tak separować by się na niego zmówić nie mogli. Ci z obojga narodów, którzy się poza więzieniem rodzili, lub też z niego uciekli mówią i marzą o jego zniszczeniu. Trudno o piękniejszy wspólny plan działania. Musimy być jednak pewni ( a pewni tego muszą być przede wszystkim Ukraińcy), że walka idzie o zniszczenie więzienia, a nie o zdobycie doń klucza.

Pamiętajmy, że pokolenia naszych Ojców i Dziadów przegapiły szansę zniszczenia wielowiekowego więzienia daną im w momencie Wielkiej Październikowej zmiany warty więziennej. Wtedy to Zachodnia Ukraina (rząd Petrusewicza) musiała walczyć o prawo do samostanowienia z Polską i nie mogła rzucić swych armii na obronę Kijowa i Ukrainy Naddnieprzańskiej (rząd Petlury). Wtedy to byli współwięźniowie mieszkający w Kijowie, Lwowie i Kownie musieli podjąć walkę z polską racją stanu, polskimi prawami historycznymi czy też nawrotem niby to idei jagiellońskiej zwącej się federacjonalizmem.

Obecnie zmieniła się sytuacja historyczna, ale czy zmieniło się nastawienie i polityczne aspiracje wszystkich zainteresowanych? Czy w naszej współczesnej polskiej kulturze politycznej większości narodu dokonał się jakiś przełom w ocenie przeszłego i obecnego traktowania ‘‘mniejszości ‘narodowych”? Czy jesteśmy gotowi podjąć walkę z klucznikiem o zniszczenie, a nie zreformowanie więzienia i zamianę naczelnika?
Polak wytykający Ukraińcom błędy i grzechy utwierdza swoich w poczuciu ich racji, a oskarżanych nie do refleksji skłania, lecz do złości i obrazy. Dlatego też zostawiając Ukraińcom swobodę rachunku sumienia; zajmę się raczej uwagami pro domo sua, których celem jest wywołanie dyskusji i skłonienie nas, Polaków do wyjścia z zaścianków utartych i nadmiernie łatwo powielanych banałów.

Zacznijmy od ważnego stwierdzenia. Nie odczuwam przyjemności z masochistycznego powtarzania mea culpa. Wprost przeciwnie, gdyż porównując historię mej kultury, mego narodu i państwa do historii wielu innych narodów, odczuwam dumę a nie wstyd patrząc na pokolenia, które umiały bronić posiadanej, lub walczyć o straconą wolność.
Co więcej, gdy dostrzegam w swej historii błędy, słabości czy zbrodnie to nie znaczy, że nie widzę ich po drugiej stronie. Nim jednak z ukraińskiej przeszłości zacznę “drzazgi” czy “belki” wyjmować, chcę swą kulturę polityczną w miarę możliwości oczyścić.
Oczywiście można państwa budować na karkach podbitych narodów. My, Polacy wiemy to dobrze, bo praktykowało to na nas trzech zaborców a po nich Hitler, Stalin i jego następcy. Można podboje uzasadniać misją historyczną, darwinowskim instynktem przeżycia, obroną cywilizacji, czy też internacjonalizmem komunistycznym. Nie można oczekiwać od ofiary by w swej historii przeżyty okres niewoli nazywała inaczej niż zaborem lub okupacją.

W oczach Ukraińców my, Polacy jesteśmy zaborcą i okupantem. Zaskoczeni takim stwierdzeniem, cały swój wysiłek zwracamy na wykazanie wspaniałych osiągnięć, tolerancji i dobrowolności Rzeczpospolitej stworzonej unią jagiellońską. Przypominamy Hadziacz i Petlurę z Piłsudskim. Przypominamy, że ruski szlachcic był równy wśród równej braci szlacheckiej, że miasta dostały prawa magdeburskie, że nie siłą garnizonów polskich, lecz prawami i przywilejami spajaliśmy w jedno Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Mówimy z zapałem — lecz raczej bez podstaw — o polskim federaliźmie doby Piłsudskiego. Pamiętamy o spolszczonej szlachcie naddnieprzańskiej, polskich pałacach, dworkach, kościołach, bibliotekach i gimnazjach. Pamiętamy w końcu o krwi przelanej i krzyżach nad licznymi mogiłami.
Nie pamiętamy o “odwiecznym” mieszkańcu tych ziem. O chłopie ruskim, który oświadczył się Ukraińcem. A jeśli już go wspomnimy, to z wyjaśnieniem jego chłopskiego braku poczucia narodowego, i jego “tutejszości” a nie narodowości, a także nie zapomnimy o zagranicznych intrygach wykorzystujących lokalne grupki inteligencji przeciwko naszemu państwu. I wszystko to pamiętamy i wypowiadamy jednym tchem i bez żadnej skłaniającej do porównań refleksji.

Pomniejszając doniosłość istnienia chłopa broniącego swej ukraińskiej zagrody i ziemi położonej w okolicach Lwowa, Stryja, Ustrzyk, Przemyśla czy Sanoka, jednocześnie podziwiamy Ślimaka i jego Magdę opierających się niemczyźnie. Widząc w ukraińskim chłopie kukiełkę w rękach obcych wpływów i rodzimej nacjonalistycznej inteligencji, podziwiamy powstańców śląskich podrywających się do walki o polskość po upływie kilku stuleci bezczynności narodowej. Dumni jesteśmy z walki o prawa języka polskiego prowadzonej przez polskie dzieci zaboru pruskiego (Września), ale jednocześnie nie chcemy pamiętać o naszym niesławnym niszczeniu ukraińskiego szkolnictwa.
Dla Polski chcieliśmy prawa narodów do samostanowienia o sobie. Tego prawa odmówiliśmy Ukraińcom Galicji Wschodniej i Wołynia. Powstańców śląskich wynosimy na pomniki, podziwiając ich bohaterską walkę z Niemcami, którzy czuli swe prawa do tamtych ziem nie słabiej niż my prawa do ziem zdobytych mieczem Kazimierza Wielkiego. Dla Ukraińców odbudowujących swe państwo w 1918 roku byliśmy tym, czym dla powstańców śląskich byli Niemcy. Mamy oczywiście liczne uzasadnienia swej postawy — obawiam się tylko, że wcale nie lepsze od tych, którymi posługiwali się Niemcy.
Jeśli przyjmiemy to porównanie — co więcej — jeśli my, Polacy szczycący się Drzymałą zrozumiemy, że dla Ukraińców byliśmy Bismarckiem, Hakatą i kolonistami, to wtedy przystępując do rozmowy z nimi będziemy mogli ustalić pewniejsze zasady współistnienia niż te, którymi kierowaliśmy się dotychczas, a które tak ładnie przedstawia Kali z Sienkiewiczowskiej “W pustyni i w puszczy”.

Od razu wyjaśniam, że rozumiem tych z mego narodu, którzy ostatniej październikowej nocy 1918 roku uderzyli na Ukraińców, by wielką daniną krwi odebrać im miasto "Semper Fidelis” bliższe wielu z nas niż Toruń czy Poznań. Porywający się do broni nie musieli pamiętać, że miasto to wybudował nie król polski a Daniel, pierwszy koronowany król ruski. Nie musieli też pamiętać, że arcybiskup lwowski, zajmujący w senacie drugie miejsce po prymasie, miał w ciągu wielu wieków jedno z najniższych w całej Rzeczpospolitej uposażeń; gdyż kierował kościołem religijnej mniejszości w porównaniu do zasiedziałego prawosławia i rosnących w siłę uniatów. Nie musieli o tym pamiętać, gdyż w ich poczuciu walczyli o Ojczyznę i własny dom; w którym Polacy rodzili się i marli przez całe stulecia. Byli tym, czym Niemcy bałtyccy dominujący Łotyszów lub Estończyków, czy też junkrzy wśród Mazurów, Kaszubów lub Pomorzan. Każdy z nas może zrozumieć nie tylko Orlęta Lwowskie ale i Francuzów broniących zasiedziałych od pradziadów nadmorskich prowincji Algierii. Walka o dom, w którym się człowiek rodził jest zawsze twarda i krwawa. Jest też szczególnie brutalna; jeśli występuje pomiędzy współmieszkańcami dążącymi do wzajemnej ewikcji czy relegacji do oficyn. Tragedie takiej walki przeżywało i przeżywa wiele milionów ludności mieszkającej na przemieszanych etnicznie terenach. Historia nie zapisze pochwalnych kart twórcom kultury narodowej i politykom, którzy na brutalizujący się nacjonalizm umieli odpowiadać tylko dziełami wzmacniającymi megalomanię narodową lub tylko czynem bojowym drużyn strzeleckich czy też strzelców siczowych. Nie dziwi mnie więc, że Polacy podjęli walkę o Lwów, ale przygnębia moralna i praktyczna ślepota kultury politycznej nie chcącej dostrzec w Ukraińcach jeśli nie narodowych właścicieli to przynajmniej współmieszkańców ruskiego domu. Zadziwia lekceważenie ukraińskiego ruchu narodowego i próby zdławienia ich prawa do samostanowienia przez narzucanie im Polski. Jakże gorzko brzmią słowa Pobóg-Malinowskiego : "polityczny program polski — jeśli w ogóle istniał — nie wychodził poza ramki wyobrażeń niezbyt skomplikowanego przejęcia władzy po rozsypującej się Austrii. Jak na ludzi lubiących się szczycić duchem jagiellońskim i federacjonalizmem, to zaiste niezbyt wiele '.

Dlaczego nie mieliśmy żadnej wartej tego imienia koncepcji politycznej, w oparciu o którą moglibyśmy kusić się o rozwiązanie poplątanych historią losów polsko-ukraińskich? Dlaczego od wieków chowaliśmy i chowamy głowę w piasek na dźwięk słowa Ukrainiec? Dlaczego tak “kochamy” Rusinów, Hucułów, Łemków, Bojków i “tutejszych” sugerując, że nie są przecież Ukraińcami a jednocześnie twardo wiemy, że Krakowiacy, Górale (nawet ci z 'Goralen-volku'), Kaszubi, Ślązacy i Kurpiowie są Polakami? Co więcej, jak mogliśmy po nadzwyczaj trudnej dziewięciomiesięcznej wojnie z ochotniczymi wojskami ukraińskimi nadal traktować problem ukraiński tak jakby ukraińskiego narodu nie było? Czy naprawdę w Bieszczadach, Podolu i Wołyniu nad Sanem, Zbruczem, Dniestrem i Dnieprem mieszkali i mieszkają Kozacy, rezuni, hajdamacy i banderowcy wymieszani ze spokojnymi Rusinami, Łemkami, Hucułami i innymi "etnograficznymi” ciekawostkami?

Inaczej mówiąc, czy nie czas zastanowić się nad miejscem narodu ukraińskiego w naszej masowej kulturze politycznej? Przecież my, Polacy od wieków najwyżej szanujemy tych, którzy krwią dokumentowali przywiązanie do wolności, ojczyzny, religii i praw jednostki. I to nie tylko własnego narodu. Jakże wysoko - my często oskarżani o antysemityzm - wynieśliśmy w kulturze Rzeczpospolitej Obojga Narodów Machabeuszy i Zelotów. Jakże ładnie umieliśmy - pomimo szlacheckich uprzedzeń do narodu kupczyków - ocenić krwawy wysiłek Holendrów budujących swe państwo. Dlaczego więc krew Ukraińca przelewana o własną ziemię jest buntem, niedojrzałością polityczną lub wręcz błędem a nie czynem godnym co najmniej refleksji? Dlaczego w Chmielnickim widzimy nie wysiłek budowania własnego państwa, lecz Sienkiewiczowską prywatę i pijane chłopskie rozpasanie? I to pomimo słów własnego poety Samuela ze Skrzypny Twardowskiego, który chociaż Kozaków nie lubił, to umiał jednak dostrzec, iż krwią budowali własną Rzeczpospolitą.

"...to, że Chłopi Bo tacy Macedoni i grubi
Dolopi Kiedyś byli, tak z Pastucha Rzymianie powstali
Tak Turcy z rozbójników głowy pokazali
Na świat wszystek I Naszy przed nami
Przodkowie Nie wprzód szlachtą,
aż przez krew i ważone zdrowie
Także to zarobili. W czym nie próżna owa
Za tym praktykowana wróżka Stefanowa
Że kiedyś z tych Łotrzyków Rzecz Pospolita Miała być wolna.
Inże jest i tak znamienita I dobrze sporządzona"

Jan Sobieski, jedyny król polski dobrze znający zagadnienia ukraińskie, dostrzegł formowanie się nowego państwa. Jeszcze jako hetman napisał, że
“Jakoż to ci ludzie nie chłopi ale Naród udzielny. Exulat iuż daleko od nich owe grubiaństwo, Tyrannis, piianstwo i owa barbaries”
i przy innej okazji
"Kozacy Niżowi o naymnieyszą krzywdę tutecznych ludzi bardzo się uymuią lada okazya passim mówią, że poydziemy nazad do Sieczy. Osadzanie fortec bardzo się im nie podoba. O Ostrogskiey Commissii mówią, że ponieważ się Horodowi nią nie contentuią, tedy potrzeba ią odmienić, owo zgoła wszystko to Kozacy iedni i wiara iedna, kruk krukowi oka nie wykolę.”
Ale jednocześnie stwierdził
“Doroszenka у Kozaków, nie tylko Zaporozkich, ale у tych Horodowych, bo w ich ręku Ukraina у nasze substantie, do czasu jeszcze głaskać, commissie znowu dać, nadzieie łaski czynić a nie do desperacyi ich przywodzić, bo kto iest szalony wtencza z Ukrainą zaczynać wojnę, kiedy Cesarz Turecki, który ich wziął pod swą protectią dotąd się w swych nie determinował imprezach.”
To zdanie Sobieskiego o tym, że my mamy coś własnego na Ukrainie wywołało dużo większy wpływ na Sienkiewicza niż Twardowski czy też prawdziwe poważanie tych, którzy umieją krwią bronić lub wyzwalać Ojczyznę. Prawdą jest, że rzeczywiście włożyliśmy w Ukrainę nie mniejszy wysiłek niż Francuzi w Algierię a Anglicy w Irlandię i mieliśmy tam — nawet po rozbiorach i konfiskatach czasu powstań — bardzo pokaźne “substantie” W roku 1909 nie mniej niż 53% ziemi prywatnej w województwie kijowskim należało do Polaków (ogółem 3.2% ludności).

Oczywiście nie wierzę by polityczna ślepota porozbiorowej Polski wobec Ukrainy wynikała tylko i po prostu z faktu istnienia tam polskiej grupy latyfundystów. To nie ich interesy spowodowały walkę o Lwów. Nawet interesy polskich mieszkańców miast i wsi Ukrainy nie wystarczają jako tłumaczenie podjętej w 1918 r. ciężkiej wojny. To Naród Polski był przekonany, że tam na Ukrainie istnieje wybudowany naszym wysiłkiem kształt kultury, niszczony przez chłopa ukraińskiego, tego wciąż odradzającego się — z posiewu Chmielnickiego — "niewdzięcznego syna” Rzeczpospolitej.
Twardowski i Sobieski dostrzegli tworzenie się politycznego narodu na Ukrainie. Sejm czasów Jana Kazimierza naród ten wyniósł do równości z narodem Korony i Litwy (1659). Pamiętajmy jednak, że ta słynna unia Hadziacka była tworem nie warszawskich polityków lecz kijowskich (Niemirycz, Wyhowskyj) i, że to my Polacy przy pierwszej możliwości ją odrzuciliśmy, stwarzając sytuację, w której XVII — wieczni Ukraińcy więcej otrzymywali praw do rządzenia się w swoim domu od autokraty moskiewskiego, niż od republikańskiej i demokratycznej braci szlacheckiej. Nie szczyćmy się więc Hadziaczem nadmiernie i pamiętajmy, że od czasów Chmielnickiego oświadczaliśmy z uporem, że Ukrainy nie ma, nie było i nie będzie.
Brzmi to — szczególnie dla młodego pokolenia — zbyt ostro ale dlatego — poza wspomnieniem Sobieskiego i Sienkiewicza posłużę się cytatami:

“Małopolska Wschodnia to 3 województwa: Lwowskie, Stanisławowskie i Tarnopolskie o pow. 62.000 km2. Jest to jedna szósta państwa polskiego, o ludności 6 milionów, zamieszkała przez Polaków i Ukraińców. Ukraińcy twierdzą, że mieszkają tu od niepamiętnych czasów i ze Polacy przyszli tutaj później. Jest to nieprawda. Tu Ukrainy nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Bezczelność ukraińska nie ma granic. Sam lud ukraiński jest spokojny. Trzeba go tylko uwolnić od prowodyrów. Nazwa Ukraińcy pochodzi od ukradzieńcy. oni nam wiele ukradli. Prawdziwej inteligencji ukraińskiej nie ma, są tylko parobki w krawatkach, niektórzy z nich w wyszywanych koszulach a za pazuchą pełno wszy. Również języka ukraińskiego właściwie nie ma, jest tylko gwara, tak jak narzecze kaszubskie, góralskie, tak samo jest gwara ukraińska. Jest to gwara dla parobków, dziewek do stajni, gnoju i błota. Nas Polaków jest w Małopolsce 50- 53% a powinno być 62%. Ukraińcy ukradli nam 500.000 dusz. A oprócz tego należy się nam jeszcze 700.000."

Chciałoby się wierzyć, że powyższe wypowiedzi wyszły spod pióra nieodpowiedzialnego pismaka z prasy Strońskiego. Niestety, ich autorem była postać o dużo większym znaczeniu politycznym a mianowicie Antoni Miodoński, przewodniczący polskiego Stowarzyszenia Szlachty Zagrodowej, ksiądz katolicki i pułkownik wojska polskiego. Brutalność wypowiedzi Miodońskiego nie zyskałaby poparcia zdecydowanej większości społeczeństwa polskiego, ale jej sens podstawowy, a mianowicie podkreślanie, że Ukrainy nie ma, nie było i nie będzie, na pewno było powszechnie akceptowane.
Oczywiście, może ktoś zakwestionować to twierdzenie powołując się na współpracę Petlury z Piłsudskim. Zgódźmy się jednak, że nie była to współpraca którą winniśmy stawiać za wzór pokoleniom które są i które przyjdą. Na pewno nie świadczy ona o tym, że Polska rzeczywiście była zainteresowana w federalistycznej rekonstrukcji Europy Wschodniej na zasadzie równych z równymi. Świadczy natomiast o naszej zaborczości w stosunku do Ukrainy. Przypomnijmy podstawowe fakty. Od 1-go listopada siły polskie zaangażowane były w wojnę z Ukraińcami (Ukraina Zachodnia) o władzę nad całością Galicji Wschodniej (tereny zaboru austriackiego). Wojna ta zakończyła się pełnym militarnym zwycięstwem polskim w lipcu 1919 r. Walka z Ukrainą Naddnieprzańską już wiosną 1919 r. zacichła wobec zwycięskiego uderzenia na Kijów Armii Czerwonej. W końcu maja 1919 r. bolszewicy zajmując tereny Ukrainy Naddnieprzańskiej weszli w kontakt bojowy z Armią Polską. Grenadą obydwu Ukrainy stał się Kamieniec Podolski. Stamtąd nawiązują oni za inicjatywą Petlury rozmowy z Polską (sierpień 1919), które przynoszą Galicji Wschodniej obietnicę pewnej autonomii, a pomoc i uznanie dla idei Ukrainy Naddnieprzańskiej. Umowa ta (luty 1920 i kwiecień 1920) nie uzyskała i nie mogła uzyskać poparcia ani rządu Petrusewicza ani społeczeństwa ukraińskiego, które ten rząd tak ofiarnie popierało w ciągu 9-cio miesięcznej twardej wojny z Polską. Ich zdaniem, Petlura kupował pomoc zbrojną Polski kosztem kilku milionów Ukraińców, i to tych, którzy krwią udowodnili siłę swego narodowego uświadomienia. Trudno było Petlurze oczekiwać by udzielili mu oni poparcia w walce, która gwarantowała im nie wolność lecz polską okupację.

Jak wiemy, wojna polsko-sowiecka nie przyniosła zniszczenia bolszewickiego więzienia narodów. Polsce największym wysiłkiem udało się obronić własną suwerenność potwierdzoną traktatem ryskim (marzec 1921). Pamiętajmy jednak, że nie bez dobrej przyczyny w historii Ukrainy traktat ryski jest — niczym andruszowski (1667 r.) — znany jako układ rozbiorowy. Głośna wizyta Piłsudskiego w obozie internowanych wojsk Petlury w Szczypiornie (maj 1921) i jego słynne: “Ja was przepraszam panowie, ja was bardzo przepraszam" nie była zapowiedzią odbudowania państwowości ukraińskiej przynajmniej na terenach Galicji Wschodniej lecz tylko potwierdzeniem ostateczności ryskich postanowień. I co gorzej, przeprosiny Piłsudskiego słyszane poprzez odległość dziesięcioleci —nie były tylko requiem nad straconą — dla Ukrainy Naddnieprzańskiej — szansą, lecz otwarciem okresu, za który Ukraińców Galicji Wschodniej nikt przepraszać już nie miał zamiaru.

Galicja Wschodnia nazwana Wschodnią Małopolską była traktowana jako część państwa polskiego. Rząd polski wprowadził tam politykę narodowej dyskryminacji i wojskowej przemocy. W odpowiedzi na nią szerokie kręgi społeczeństwa ukraińskiego udzieliły poparcia ruchowi nacjonalistycznemu. To nie tylko Sowieci i przegrana Petlury, ale sami Polacy swą polityką wobec mniejszości narodowych wprowadzili sytuację, której bał się Piłsudski kiedy pisał “za nic w świecie nie chciałbym, aby Polska posiadała wielkie przestrzenie zamieszkane przez ludność wrogo usposobioną”.
Obawa okazała się prorocza a fala wrogości manifestowała się ukraińskim terroryzmem bezwzględnie łamanym siłą. To z tamtych czasów pochodzi rozkaz polskiego generała ubolewającego nad faktami przekazywania schwytanych “bandytów” sądom doraźnym zamiast rozstrzeliwania ich na miejscu.

Wojskową brutalnością spacyfikowaliśmy Ukraińców. Nie mogliśmy ich jednak zmusić, by stali się Polakami. Swe antypolskie stanowisko społeczność ukraińska zademonstrowała bojkotując wybory do sejmu 1922 r. Gdy w warszawskim czy krakowskim głosowało ponad 80% obywateli, to w stanisławowskim czy tarnopolskim tylko 35%. Piłsudski nie chciał by Polacy kiedykolwiek stali się okupantami, a przyszły pierwszy prezydent Odrodzonego Państwa Polskiego, w tej sprawie z nim zgodny, nie mógł zdobyć się na inną ocenę bojkotu niż oświadczenie iż jest “ przekonany, że w opinii ludności ruskiej przejawia się pogląd konieczności lojalnej pracy w sprawach państwowości polskiej”.

Często cytuję Piłsudskiego gdyż on tak jak Narutowicz, konserwatyści krakowscy i wileńscy czy też partia socjalistyczna nie popierał obłędu polonizacyjnego. Jednak po zamachu majowym poza zmianami urzędników (czasem b. korzystnymi) niewiele się zmienia w traktowaniu Ukraińców. Piłsudski chciał im dać przynajmniej takie prawa jakie posiadali niegdyś w Austrii, ale — nawet po 1926 r. — nie potrafił wznowić działalności ukraińskiego uniwersytetu we Lwowie. Ale przynajmniej jego walka z nacjonalizmem ukraińskim nie kierowała się Hallerowskim mottem rozstrzeliwania na miejscu lecz raczej zgnieceniem oporu pokazem siły. Wielkiej pacyfikacji Wołynia i Galicji Wschodniej (16.ІХ-30.ХІ.1930) która przyniesie nękające ludność kwaterunki wojskowe, niszczenie mienia i często okrutne pobicia towarzyszył rozkaz Marszałka zakazującego zabójstw (rozlewu krwi).
Nie tylko bezwzględnej ukraińskiej walce podziemnej kierowanej przez Konowalca i głoszącej że “Nacjonalizm ukraiński nie liczy się z żadnymi ogólnoludzkimi przepisami solidarności, sprawiedliwości, miłosierdzia, humanizmu”, ale umiarkowanym autonomicznym ugrupowaniom ukraińskim przeciwstawiono w Polsce przed i po zamachu majowym tak bezwzględne, małostkowe i wrogie stanowisko, że doprowadzono do sytuacji, w której militarystyczny nacjonalizm ukraiński stał się kierującą siłą Galicji Wschodniej.

Zaskoczeni ukraińską wrogością i powszechnym ukraińskim okrzykiem — marzeniem — “Lachy precz za San” nim wystąpimy z kontroskarżeniami, przypomnijmy sobie naszą zadawnioną wrogość wywołaną bólem zadanym nam przez Rosjan i Niemców. Przypomnijmy sobie też niesławne przedwojenne niszczenie cerkwi ukraińskich na Wołyniu i powojenne skazanie na zagładę cerkwi cmentarzy bieszczadzkich.
Nasz Kościół katolicki, który tak pięknie umiał łączyć chrześcijańską obronę wartości jednostki z obroną naszej kultury narodowej — niestety — od czasów drugiej Rzeczpospolitej nie zapisuje ładnych rozdziałów w historii naszego traktowania mniejszości. Biskupi polscy roku 1965-tego umieli przebaczyć i prosić o przebaczenie Niemców. Po dzień dzisiejszy nie umieją otoczyć prawdziwie braterską opieką Litwinów, Słowaków, Białorusinów ukraińskich Uniatów. Tak wielce — i słusznie — poważany i kochany przez nas biskup przemyski w annałach ukraińskich zapisuje się jako ten, który zmieniając dawny architektoniczny kształt uniackich cerkwi, niszczy świadectwo ich praw do swej ojcowizny. Walcząc o prawa jednostki, o chrześcijańską sprawiedliwość społeczną, a także o prawa naszego dziedzictwa historycznego, Kościół katolicki — od czasów Wyszyńskiego — uzyskał powszechnie akceptowane moralne prawo kierowania Narodem. Tym większa nań spada odpowiedzialność za los tych, którzy nie są z naszej Rodziny a których nasi współcześni rządcy chcą mieć w momentach napięć społecznych, politycznych za "kozły ofiarne”

W miejscu szczególnie poważanym przez wszystkich Polaków a mianowicie na Grobie Nieznanego Żołnierza Jan Paweł II umiał przypomnieć nam o braciach co wśród nas żyli i wśród nas zginęli — o Żydach Polskich.
Ukraińcy nie zginęli, żyją, walczą i będą walczyć o swą wolność. Modlą się też o nią w cerkwiach rozsianych po całym globie ziemskim. Wstyd nam, jeśli nie zdobędziemy się na wysiłek obrony ich domów modlitwy na terenie polskich diecezji lub jeśli pod pretekstem modernizacji lub wygody nadal będziemy je zmieniać w nasze polskie kościoły. Internacjonalizm komunistyczny umie od dziesięcioleci wykorzystywać zapiekłe nacjonalizmy. Pamiętając o tym umiejmy — w imię prawa człowieka — a nie tylko prawa człowieka /Polaka — bronić każdej świątyni i każdej narodowości żyjącej wśród nas.
Każde pokolenie polskie, wyrosłe z kultury i dzieła politycznego swych poprzedników, nowe musi rozwiązywać zadania. Gdy powstała Ukraina Chmielnickiego to pokolenie Czarnieckiego i Sobieskiego siłą okazały, że jej nie będzie. Gdy ukraiński naród Wschodniej Galicji krwią zapisywał prawo do swego samostanowienia wtedy bezwzględną większością naród polski reprezentowany w Sejmie oświadczył, że Ukrainy nie ma.

Obecnie, proponując Ukraińcom współpracę w wspólnej walce o suwerenność Polski i Ukrainy stwierdzamy, że Ukraina będzie. Naszej kulturze i tym którzy po nas przyjdą winni jesteśmy stwierdzenie, że Ukraina — wbrew nam — była. Nie naśladujmy dłużej rosyjskiego imperializmu w fałszowaniu historii opanowanych narodów i także nie niszczmy krzyży — świadków historii — na opuszczonych cmentarzach.
Ukraińcy mieszkający obecnie w Koszalińskiem czy na Śląsku nie znaleźli się tam dobrowolnie. Koszalin nie jest Magadanem ale deportacja bieszczadzka jest naszą czarną kartą. Ukrainiec dzisiaj mieszkający w Polsce nie afiszuje się swym pochodzeniem. Po dziś “lepiej mu” być Rusinem, Łemkiem czy też Bojkiem. Po dziś dzień jego los nie jest przedmiotem marzeń Ukraińców znad Dniepru.

Jakkolwiek nam trudno to przychodzi jednak pamiętajmy, że dopóki nie rozliczymy się w naszej historii i naszej kulturze ze stosunku do Ukrainy, dopóki nie przywrócimy ludności ukraińskiej zabranych im w czasie “walk z bandami” wsi i cerkwi, dopóty nasza ręka wyciągana do mieszkającego nad Sanem i Dnieprem sąsiada będzie zawisała w próżni.

Andrzej Sulima Kamiński
Georgetown - listopad 1984

Zdjęcie użytkownika Dobrodziej.
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 5 maja 2018 14:24:32
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
wracając do tematu :)

Zaloguj się aby uczestniczyć w dyskusji oraz uzyskać dostęp do większej ilości wątków na tym forum.

Aktualności

OK