Policja odniosła się do wyroku w sprawie "Babci Kasi", która w nieproporcjonalny, nieuzasadniony prawem sposób została ściągnięta z miejsca protestu przez funkcjonariuszy policji, a następnie oskarżona o dwa przestępstwa popełnione "na szkodę" policjantów.
W oficjalnym komunikacie* policja podejmuje polemikę z sądem, kwestionuje ustalenia oraz ujawnia własną ocenę prawną zdarzenia: nie dopatruje się naruszenia prawa po stronie policjantów.
Wpis policji jest wyjątkowo groźny, szczególnie z uwagi na kontekst całej sytuacji: postępujący w państwie autorytaryzm, poczucie bezkarności władzy politycznej, likwidację kolejnych konstytucyjnych organów państwa (po Trybunale Konstytucyjnym przyszedł czas na Rzecznika Praw Obywatelskich), atak na niezależne sądy, represje wobec niezawisłych sędziów itd.
Prześledźmy główne "myśli" zawarte w policyjnym komunikacie.
Wpis został zamieszczony na oficjalnej stronie "Polska Policja", oznaczonej jako "Organizacja rządowa", podpisany przez Rzecznika Prasowego Komendanta Głównego Policji.
Wpis przekazuje informacje o stanowisku władz policji wobec zachowania funkcjonariuszy, co ujęto w słowach: "W ocenie przełożonych nie ma żadnych podstaw do tego, aby w stosunku do policjantów (...) wyciągać jakiekolwiek konsekwencje służbowe". Jest to zatem wpis oficjalnie informujący o ocenie prawnej konkretnej sytuacji ze strony konkretnych "przełożonych".
W całym wpisie, a szczególnie w jego końcowej części podkreśla się, że "na to przyzwolenia z naszej strony nigdy nie będzie. Zawsze pomagamy i chronimy a naszym obowiązkiem (...)". Jak widać, użyto tu określeń w pierwszej osobie liczby mnogiej: MY pomagamy, MY chronimy, NASZYM obowiązkiem, z NASZEJ strony itd. Jest więc to wypowiedź w imieniu całej formacji.
Nie ma również wątpliwości, że wpis jest w całości komentarzem do wyroku sądu w konkretnej sprawie "Babci Kasi", w którym oskarżana przez policję kobieta została uniewinniona od wszystkich zarzutów. Już w pierwszym akapicie zaznaczono, że jest to wpis "odnoszący się do wczorajszego, nieprawomocnego wyroku w sprawie pani Katarzyny A."
Mamy więc do czynienia z oficjalnym wpisem wyrażającym stosunek Policji jako formacji do konkretnego orzeczenia sądu.
Już z tego powodu pojawienie się wskazanego komunikatu budzić musi grozę.
Zamiast pomyśleć przez chwilę o obowiązującym prawie, być może odrobinę zreflektować się wyważonym komunikatem, policja postanowiła iść w zaparte zrzucając "winę" na drugą stronę sporu. O tym szerzej poniżej.
Warto podkreślić, że nie jest to neutralny komunikat typu: "nie zgadzamy się z orzeczeniem" czy też "zapowiadamy odwołanie się od wyroku" itp. To wpis, który kwestionuje wprost ustalenia sądu: pod kątem faktycznym i pod kątem prawnym.
We wpisie czytamy: "W ocenie przełożonych nie ma żadnych podstaw do tego, aby w stosunku do policjantów interweniujących wobec agresywnej kobiety wyciągać jakiekolwiek konsekwencje służbowe, działali oni zgodnie z obowiązującymi przepisami i w granicach prawa".
Jak widać, zachowanie oskarżonej określono jako "agresywne".
Jest to subiektywna ocena nie znajdująca oparcia w rozstrzygnięciu sądu. W kontekście całego wpisu nie chodzi oczywiście o jedno słowo, jakie padło z ust kobiety pod adresem policjanta ("dureń"), lecz o agresję uzasadniającą w ogóle podjęcie interwencji. Przypomnijmy, że interwencja ta polegała na tym, że oskarżona była wleczona po ulicy, "była wręcz odzierana z odzieży" - jak to ujął sąd, w ramach jej przeniesienia z miejsca protestu na pobliski trawnik.
Sąd ustalił, że 21.04.2021 odbywała się przed Sądem Najwyższym pokojowa demonstracja. Osoba, która zachowuje się w sposób pokojowy i "nie stosuje żadnej agresji ani fizycznej, ani słownej", ma prawo protestować - mówiła sędzia oceniając w pod tym kątem bazową sytuację faktyczną, która stała się powodem działań policji.
We wpisie kwestionuje się więc ustalenia sądu, który nie dopatrzył się żadnej agresji uzasadniającej zastosowanie przemocy w stosunku do oskarżonej.
Wrażenie, że po stronie protestujących w tej konkretnej sytuacji miały miejsce jakieś wysoce karygodne akty agresji, wytwarza także dalsza część wpisu, w której policja pisze o szczególnej ochronie prawnej funkcjonariusza, bo "nie wolno na niego pluć, szarpać Go czy znieważać i ubliżać".
Oczywiście funkcjonariusz publiczny korzysta ze wzmocnionej ochrony prawnej, jednak jaki związek z opisywanym zdarzeniem ma plucie, szarpanie, znieważanie i ubliżanie? Czy tak zachowywała się oskarżona? Wskazanie na tego typu czynności wytwarza wrażenie, że komentowane zajście miało z nimi cokolwiek wspólnego, co nie znajduje potwierdzenia w faktach ujawnionych przez sąd.
Kwestionowanie ustaleń sądu obejmuje również ocenę prawną zachowania policjantów.
Co istotne, kompleksowa ocena sytuacji, biorąca pod uwagę charakter prawny działań funkcjonariuszy była niezbędna dla prawidłowej oceny zachowania samej oskarżonej. W tym sensie kwalifikacja prawna działań policjantów nierozerwalnie wiązała się z finalnym rozstrzygnięciem uniewinniającym kobietę.
W ocenie "przełożonych" - jak czytamy we wpisie - policjanci działali zgodnie z obowiązującymi przepisami i w granicach prawa.
Przypomnijmy więc, że zgodnie ze stanowiskiem sądu policja zastosowała "absolutnie nieproporcjonalne, nieadekwatne, nie znajdujące umocowania w prawie środki". Ciągnięcie oskarżonej po ulicy naruszało godność człowieka. Sąd wypunktował, że pokojowo protestująca, starsza osoba "była wręcz odzierana z odzieży". W związku z tym sąd "nie znalazł żadnego usprawiedliwienia dla działań funkcjonariuszy" (cytaty wierne).
Policja przedstawia własną, odmienną od sądu ocenę prawną zdarzenia. I nie chodzi tutaj jedynie o kwestię wyciągnięcia lub nie konsekwencji służbowych wobec funkcjonariuszy, bo wpis nie ogranicza się do komunikatu, że konsekwencji takich policjanci nie poniosą. Stwierdzenie, że "działali oni zgodnie z obowiązującymi przepisami i w granicach prawa" to pójście o krok dalej: przeciwstawienie się ocenie sądu, a pośrednio zakwestionowanie również legalności samego zgromadzenia, które odbywało się przed Sądem Najwyższym.
Otóż policja nie jest od publicznego komentowania, a tym bardziej kwestionowania ustaleń władzy sądowniczej, tylko od STOSOWANIA się do prawa i orzeczeń sądów.
Policja musi mieć o sobie bardzo wysokie mniemanie, gdy pisze: "Warto zwrócić uwagę, że niemal identycznie w podobnych sytuacjach policjanci interweniują od 30 lat i nie spotykaliśmy się wcześniej z żadnymi wątpliwościami co do naszych działań"...
Nie ma tu miejsca, by wyliczać wszystkie rozstrzygnięcia sądów, w których działania policji właśnie w podobnych sytuacjach - szczególnie związanych w obywatelskimi protestami - były uznawane za niezasadne, nielegalne, nieproporcjonalne, pozbawione podstawy prawnej i tak dalej.
To nie były jakieś enigmatyczne "wątpliwości", lecz konkretne zarzuty; w wyniku licznych interwencji nadużywających prawo pokrzywdzone zostały konkretne osoby.
Alarmował o nich wielokrotnie Rzecznik Praw Obywatelskich, o najbardziej rażących pisałem na Dogmatach**.
Można jedynie ubolewać, że policja w oficjalnym komunikacie bagatelizuje te sprawy i ujawnia swój lekceważący stosunek do standardów państwa prawa.
"Ten wpis jest kierowany pewnie bardziej do policjantów aniżeli wszystkich nas obserwujących, ale bardzo ważny dla wszystkich szanujących prawo" - tak zaczyna swój wpis policja.
Zaadresowanie wpisu przede wszystkim do policjantów to wysoce znamienny zabieg. Chodzi o swoiste uspokojenie funkcjonariuszy, a zarazem danie sygnału do obywateli: nie przestraszymy się wyroku jakiegoś tam sądu... Mamy własną ocenę i się jej trzymamy.
Argumentacja ułożona jest dokładnie w ten sposób: (i) nic się nie stało, (ii) policjanci nie poniosą odpowiedzialności, (iii) działamy dalej tak samo.
Ostatnie zdanie mówi: "Zawsze pomagamy i chronimy a naszym obowiązkiem jest reagowanie na naruszenie prawa". Komentarz dotyczy cały czas konkretnej sytuacji, więc w domyśle zdanie to sugeruje, że w dniu protestu doszło do naruszenia prawa, a reakcja była uzasadniona.
Wpis jest krótki i nie doprecyzowuje poszczególnych wątków. Wszystko powiedziane jest w czytelnym kontekście konkretnej sprawy rozpatrywanej przez sąd. Trudno przypuszczać, by chodziło o uspokojenie nastrojów. Wymowa komunikatu to obrona policjantów wbrew stanowczym wskazaniom sądu.
ja chcę skierować mały apel do wszystkich policjantów szanujących prawo.
Pamiętajcie, że "ocena prawna przełożonego" nie wyłącza waszej odpowiedzialności karnej. Żadne polecenia, rozkazy czy zapewnienia przełożonych nie zwalniają was z indywidualnej odpowiedzialności za przekroczenie uprawnień.
I to również wyraźnie powiedział sąd w komentowanej sprawie.
__________
* Wpis na stronie Policji, w komentarzu zamieściłem screen:
https://www.facebook.com/PolicjaPL/posts/43394414927436...
** Analiza Dogmatyczna nielegalnego zatrzymania osób jadących na protest
https://www.facebook.com/dogmatykarnisty/posts/29757665...
Całe uzasadnienie omawianego wyroku sądu można wysłuchać tutaj:
https://www.facebook.com/oko.press/videos/5041874906187...