takie straszenie powinno być karalne
ale ciemny lud wszystko kupi
Kto nie przyjmuje komunii, umrze we śnie, a potem będzie się smażył w ogniach piekielnych”mam t w tym miejscu na którym się siedzi
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/opinie/%e2%80...
Nie dla wszystkich pierwsza komunia święta jest radosnym, religijnym wydarzeniem, kojarzonym z drogimi prezentami. Są w Polsce dzieci, dla których komunia, podobnie jak katecheza, to udręka i odtrącenie przez rówieśników z klasy. A bywa, że i przez całą szkołę.
– Nie jestem osobą niewierzącą, ja tylko nie wierzę w religię w szkołach – mówi „Newsweekowi” Karolina, rękodzielniczka, matka 13–letniego dziś Kacpra. Razem mieszkają w domu w szczerym polu w wiosce na Podlasiu.
Szkoła, do której chodzi Kacper jest wyjątkowa, ma duże osiągnięcia w międzynarodowych testach, choć uczęszcza do niej zaledwie stu uczniów. W każdym razie dla Kacpra nie znaleziono nauczyciela, który zajmowałby się nim podczas lekcji religii. O zajęciach z etyki w ogóle mowy nie ma.
Karolina: – Od początku Kacper był jedynym nie–religijnym dzieckiem w całej szkole. Szkole umiejscowionej w maleńkim społeczeństwie, gdzie rządzi wójt, proboszcz i dyrektor szkoły. Szybko zrozumiałam, że dyrekcja szkoły nie chce wchodzić w otwarty konflikt ze społeczeństwem, dla polityki i dobrych układów jest w stanie poświęcić niewygodne dziecko.
To była dyskryminacja po całości, od dzieci począwszy, po ich rodziców – opowiada matka. – Za to, że syn nie chodzi od pierwszej klasy na religię, za to że nosi dłuższe włosy niż pozostałe dzieci, więc jest odmieńcem.
Nieustanny stres
– Do apogeum przemocy – wspomina Karolina – doszło tuż przed pierwszą komunią. Mój syn regularnie wyrzucany był przez dzieci z klasy. Kiedyś zamknęły przed nim od środka drzwi. W efekcie do szkoły wkroczyła policja. Co ciekawe, miły i wyrozumiały nauczyciel religii, gdy go zagadnęłam po jakimś czasie na temat przemocy wobec mojego dziecka, aż sobie, z wrażenia, usiadł na krześle. Naprawdę o niczym nie wiedział.
Dyrekcja nie przekazała mu ani słowa o tym, co się dzieje przed jego lekcją religii w klasie Kacpra. W końcu nauczyciel powiedział, że gdyby wiedział co wyprawiają inne dzieci, to nie dopuścił by ich do komunii.
– To nie koniec historii – zapewnia Karolina. – Uporczywie nękany przez dzieci syn pewnego dnia oświadczył mi, że już więcej nie pójdzie do szkoły. Przesiedział w domu tydzień, po czym został przez szkołę skierowany najpierw do psychologa, a potem do psychiatry.
Ten ostatni określił stan dziecka jako bardzo zły, podejrzewał depresję, bo Kacper coraz częściej miewał myśli samobójcze. Do dziś jednak nie jest w stanie w pełni zdiagnozować syna, bo jak twierdzi nie jest w stanie odróżnić, czy Kacper ma problemy psychiczne z powodów biologicznych, czy jednak wpływ na jego psychikę ma nieustanny stres.