21°C

4
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 2.07
PM25: 2.65 (17,69%)
PM10: 2.86 (6,36%)
Temperatura: 20.65°C
Ciśnienie: 1012.73 hPa
Wilgotność: 54.95%

Dane z 18.05.2024 12:50, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

“Ojciec w ZOMO, synek w KODzie, demokracja zawsze w modzie”

891 postów
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 1 grudnia 2019 14:56:29
+1
+2 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
UJAWNIAMY. Żona prowokatora spod Sejmu trzęsie kulturą w warszawskim ratuszu. Jej lewackie stowarzyszenie było współfinansowane przez państwo

https://wpolityce.pl/polityka/320112-ujawniamy-zona...

Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 1 grudnia 2019 21:00:32
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kto jest kim w KOD ? kto finansuje tę wojnę hybrydową skierowaną przeciwko Polsce ?



Media informują :

"2 lutego przed budynkiem TVP w Warszawie zaatakowano Magdalenę Ogórek. W obelżywy sposób atakowano jej osobę, pluto na nią i naklejano małe transparenty na jej samochód! To już nie pierwszy raz, gdy zwolennicy opozycji spod znaku KOD zachowują się w ten sposób. Jednak czy tym razem ujdzie im to na sucho?

Była publicystka GW, obecnie redaktorka tygodnika „Polityka” nie omieszkała zabrać głosu w sprawie ataku na dziennikarkę TVP Magdalenę Ogórek.

Swoje przemyślenia umieściła na Twitterze: „Wobec pani Ogórek nie przekroczono granic debaty publicznej – dziennikarze TVP opłacani są z publicznych pieniędzy, a więc tym bardziej podlegają krytyce”, dodając, że „nie było linczu. Był gniew” a problem leży jej zdaniem „w tym żeby ów gniew nie przekraczał granic, które sami sobie wyznaczyliśmy”.

Opinia powyższa wyraźnie wskazuje, że dziennikarze opcji lewicowej nie tylko w kwestiach przeszłości Polski mają odmienne od większości zdanie. Wyróżnia ich także ocena bieżących zdarzeń. Ich etyczne standardy, zgodnie z zasadą "Kalego", zależne są od opcji politycznej zaangażowanej w dany spór. Wątpliwości w kwestii oceny ataku na red. Ogórek rozwiewa rzecznik Komendy Stołecznej Policji, który poinformował, że policja kieruje właśnie do sądu wnioski o ukaranie dwóch osób biorących udział w akcji przeciw red. Ogórek, które już zostały przesłuchane.
Zbliżony poglądami do red. Ewy Siedleckiej, Lider Obywateli RP, Paweł Kasprzak, wypowiadając się dla radia TOK FM stwierdził natomiast, że „TVP uprawia propagandę w stylu III Rzeszy. Trzeba zważyć przewiny obu stron. Mam prawo prosić dziennikarzy, żeby znali miarę albo puknęli się w czoło i rzetelnie wykonywali swój zawód”. Wskazał też, że z filmów pokazujących atak na red Ogórek nie wynika, iż stała się ona „obiektem ataku i przemocy”. Skąd takie wnioski? Kasprzak wyjaśnia: „Jak każdy zawodowy prowokator z TVP była cały czas uśmiechnięta. Nie było żadnego zagrożenia i fizycznego kontaktu”.

Nawet komentować trudno tego typu „język miłości”

„Wiadomości” TVP opublikowały wizerunki i nazwiska osób, które zaatakowały Magdalenę Ogórek i regularnie protestują przed siedzibą Telewizji Polskiej. Po materiale pod adresem telewizji padło szereg oskarżeń. Politycy opozycji i sympatyzujący z nimi dziennikarze jednomyślnie potępili zachowanie TVP. Osoby, których wizerunek opublikowano zapowiedziały złożenie pozwu przeciwko Telewizji Polskiej.

Bardzo dobrze, że nie są anonimowi! Najpierw w perfidny sposób atakują dziennikarkę TVP, a teraz chcą anonimowości. Boją się pokazać twarz. Ich trzeba napiętnować społecznie! Trzeba ich pokazać w wiadomościach jeszcze kilkanaście razy i zasądzić dotkliwe wyroki! To niebezpieczni ludzie!!!...

Dr Ewa Kurek była w niedzielę gościem Marcina Roli w telewizji wrealu24. Podczas rozmowy odniosła się do ataku KOD na Magdalenę Ogórek, podczas którego dziennikarka była wyzywana, a jej auto zostało porysowane i oklejone wlepkami. Dr Kurek nazwała agresorów motłochem, który uważa się za elitę. Podkreśliła, że w 1944 roku bolszewicy oddali władzę w Polsce motłochowi, który dziś jest rozwścieczony tym, że tę władzę utracił. „To wszystko sięgnęło już dna” – powiedziała dr Kurek odnosząc się do agresji KOD wobec red. Ogórek. „Motłoch jest nieobliczalny” – dodała.''

Facetów nie atakują, bo mogliby dostać w zęby”. W tym zdaniu pani Kurek zawarła receptę na tych „farmazonopodobnych”. Wszelkie cywilizowane sposoby w przypadku takich ludzi z góry skazane są na porażkę. Sądy, dochodzenia i okazja do kolejnych manifestacji… Nie tędy droga, podobnie jak ślepym zaułkiem okazała się ta, polegająca na pełnym pietyzmu wynoszeniu wierzgających kreatur wrzeszczących coś o „demokracji”.


Odnoszę wrażenie, że te „osoby”, których gęby są już znane atakowanym przez nich ludziom są zapewniane o bezkarności i wynagradzane. A delikatność organów porządkowych które gdzie indziej wykazywały się brutalnością jest co najmniej zastanawiająca.
Opublikowano: 5 lutego 2019, 15:48 ; Ostatnia aktualizacja: 5 lutego 2019, 16:14

https://www.salon24.pl/u/dziennikarstwoobywatelskie/9...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 1 grudnia 2019 21:01:51
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Broniła demokracji na marszu LGBT? Leokadia Jung z KOD na czele pochodu w Białymstoku. Internauci: "Etatowa zadymiara jest wszędzie"

https://wpolityce.pl/polityka/456118-bronila-demokr...
Żabodukt Postów: 78480
kumak
Żabodukt, postów: 78480
Niedziela, 1 grudnia 2019 23:22:53
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Dziś w Warszawie na placu na Rozdrożu sędzia Paweł Juszczyszyn powiedział tak: https://www.tvn24.pl/demonstracje-solidarnosci-z-se...
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78480
kumak
Żabodukt, postów: 78480
Poniedziałek, 2 grudnia 2019 05:41:28
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Żądają natychmiastowego przywrócenia do orzekania sędziego Pawła Juszczyszyna. Protesty w obronie sędziów
Zobacz wideo! https://wyborcza.pl/10,82983,25468671,czas-ktory-p...
Postów: 7491
Zolnierz
postów: 7491
Poniedziałek, 2 grudnia 2019 08:08:59
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Frasyniuk- na manifestacji w Wrocławiu wrzeszczy - j....ć Pisiora.
Demokrata, bohater i znawca języka miłości.
Takich sfrustrowanych idiotow zostawiam bez komentarzy. Jego gluPOta jest POwalajaca. Tak jak i tych, którzy to POwtarzali.
Żabodukt Postów: 78480
kumak
Żabodukt, postów: 78480
Wtorek, 3 grudnia 2019 22:31:35
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Fundacja Olgi Tokarczuk będzie promować kulturę, a także ekologię, prawa zwierząt i społeczeństwo obywatelskie https://www.onet.pl/?utm_source=www.facebook.com_v...
Żabodukt Postów: 78480
kumak
Żabodukt, postów: 78480
Środa, 4 grudnia 2019 05:16:52
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ten epizod wyjaśnia dlaczego dzieci tak uwielbiają oglądać "Psi Patrol" --lepszego ubawu nikt nie dostarczy .Porównując ich do poprzedników z MO to ich poprzednicy w dziedzinie służalstwa i głupoty nie dorastają obecnym policjantom do pięt.

Postów: 7491
Zolnierz
postów: 7491
Środa, 4 grudnia 2019 08:19:13
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kumak. A KOgo to obchodzi?
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Środa, 4 grudnia 2019 08:48:31
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
lepszy "ubaw" znajdziesz tutaj

Żabodukt Postów: 78480
kumak
Żabodukt, postów: 78480
Czwartek, 5 grudnia 2019 05:20:25
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Mamy jeszcze armię?

Kiedy ministrem ON został Antek smoleński, oświadczał wielokrotne, że polska armia będzie przede wszystkim do obrony wartości katolickich. No i mamy przysięgę wojskową w kościele, przed przestępcami hipokryzji i krzywdzenia dzieci. Mają kościelne wojsko OT w mundurach, ze znakami polskiej armii składa przysięgę poddańczą biskupom administracji watykańskiej.

Panowie Generałowie,

dlaczego się boicie prawdy, czas zamienić orzełki na krzyże lub swastyki!

Ujawnijcie też, ile Polska zarobiła na przekazaniu swojej armii kościołowi?

Ciekawe, czy Watykan płaci im żołd i czy będzie wypłacał emerytury.

Jednak najważniejsze pytanie brzmi: czy mamy jeszcze wojsko do obrony interesów wszystkich Polaków, czy jesteśmy bezpieczni?

Czyje interesy reprezentują A. Duda, M. Błaszczak, M. Morawiecki, J. Kaczyński ... , jeśli dochodzi do takich zachowań?

Adam Mazguła

Postów: 7491
Zolnierz
postów: 7491
Czwartek, 5 grudnia 2019 08:18:19
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kumak. Jeżeli Ty i tobie POdobni bierzecie informację o wojsku od Mazguly, który przysięgal na wierność i bratnia POmoc ZSRR, to mówi o was wszystko.
PS. Niech Mazgula opublikuje swoją podpisaną rolę przysięgi po 1989 roku. Ciekawe czy taka ma. I niech nie ściemniać,ze coś tam lub inne bzdury. W jednostce wojskowej zostaje świadectwo jej złożenia.
siennica Postów: 1176
tytuss
siennica, postów: 1176
Czwartek, 5 grudnia 2019 08:23:59
+1
+1 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
bohaterski kumaczy dupek, po skończeniu szkoły 81 roku, w obawie przed służbą wojskową uciekł na ślusk fedrować, a tam po pijaku stracił tczy paluszki u łapki, jak popierał niepopieranych, poprostu dupek i niemota, ale taka sobie mazguła do kwadratu.................
Żabodukt Postów: 78480
kumak
Żabodukt, postów: 78480
Niedziela, 8 grudnia 2019 08:28:00
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Pełny tekst wykładu naszej Noblistki w Akademii Szwedzkiej.
Każdy powinien go poznać.
Mądry i poruszający...
Pierwsze zdjęcie, jakie świadomie przeżyłam, to zdjęcie mojej matki, jeszcze zanim mnie urodziła. Zdjęcie jest niestety czarno-białe, przez co ginie wiele szczegółów, stając się zaledwie szarymi kształtami. Światło jest miękkie i deszczowe, chyba wiosenne i najpewniej sączy się przez okno, utrzymując pokój w ledwie zauważalnym blasku. Mama siedzi przy starym radiu, takim, które miało zielone oko i dwa pokrętła – jedno do regulowania głośności, drugie do wyszukiwania stacji. To radio stało się potem towarzyszem mojego dzieciństwa i z niego dowiedziałam się o istnieniu kosmosu. Kręcenie ebonitową gałką przesuwało delikatne czułki anten i w ich zasięg trafiały rozmaite stacje – Warszawa, Londyn, Luksemburg albo Paryż. Czasami jednak dźwięk zamierał, jakby pomiędzy Pragą a Nowym Jorkiem, Moskwą a Madrytem czułki anteny natrafiały na czarne dziury. Wtedy przechodził mnie dreszcz. Wierzyłam, że poprzez to radio odzywają się do mnie inne układy słoneczne i galaktyki, które wśród trzasków i szumów wysyłają mi wiadomości, a ja nie umiem ich rozszyfrować.

Wpatrując się w to zdjęcie jako kilkuletnia dziewczynka byłam przekonana, że mama szukała mnie, kręcąc gałką radia. Niczym czuły radar penetrowała nieskończone obszary kosmosu próbując dowiedzieć się, kiedy i skąd przybędę. Jej fryzura i ubiór (duży dekolt w łódkę) wskazują, kiedy zrobiono to zdjęcie – to początek lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Patrząca gdzieś poza kadr, nieco zgarbiona kobieta, widzi coś, co nie jest dostępne oglądającemu to zdjęcie. Jako dziecko rozumiałam to tak, że ona patrzy w czas. Na tym zdjęciu nic się nie dzieje, to fotografia stanu, nie procesu. Kobieta jest smutna, zamyślona, jakby nieobecna.

Kiedy ją potem pytałam o ten smutek – a robiłam to wiele razy, żeby zawsze usłyszeć to samo – mama odpowiadała, że jest smutna, bo jeszcze się nie urodziłam, a ona już do mnie tęskni.

- Jak możesz do mnie tęsknić, skoro mnie jeszcze nie ma? – pytałam. Wiedziałam już, że tęskni się za kimś, kogo się utraciło, że tęsknota jest efektem straty.

REKLAMA
- Ale może też być odwrotnie – odpowiadała. – Jeżeli się do kogoś tęskni, to on już jest.

Ta krótka wymiana zdań gdzieś na zachodniej polskiej prowincji pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku, wymiana zdań między moją mamą i mną, jej małym dzieckiem, utkwiła mi na zawsze w pamięci i dała zapas mocy na całe życie. Wyniosła bowiem moje istnienie poza zwyczajną materialność świata i przypadkowość, poza przyczynę i skutek oraz prawa prawdopodobieństwa. Umieściła je niejako poza czasem, w słodkim pobliżu wieczności. Zrozumiałam moim dziecięcym umysłem, że jest mnie więcej niż sobie do tej pory wyobrażałam. I nawet, jeżeli powiem: „Jestem nieobecna”, to i tak na pierwszym miejscu znajduje się: „Jestem” – najważniejsze i najdziwniejsze słowo świata.

W ten sposób niereligijna młoda kobieta, moja mama, dała mi coś, co kiedyś nazywano duszą, a więc wyposażyła w najlepszego na świecie czułego narratora.
‹ wróć
POLECAMY

Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk. "Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy"
Michał Rusinek o przemowie Tokarczuk: nie zaskoczyła mnie
W TVP Info zamiast transmisji przemowy noblowskiej Tokarczuk materiał o "dewiacjach"
"Czuły narrator"

REKLAMA

1.

Pierwsze zdjęcie, jakie świadomie przeżyłam, to zdjęcie mojej matki, jeszcze zanim mnie urodziła. Zdjęcie jest niestety czarno-białe, przez co ginie wiele szczegółów, stając się zaledwie szarymi kształtami. Światło jest miękkie i deszczowe, chyba wiosenne i najpewniej sączy się przez okno, utrzymując pokój w ledwie zauważalnym blasku. Mama siedzi przy starym radiu, takim, które miało zielone oko i dwa pokrętła – jedno do regulowania głośności, drugie do wyszukiwania stacji. To radio stało się potem towarzyszem mojego dzieciństwa i z niego dowiedziałam się o istnieniu kosmosu. Kręcenie ebonitową gałką przesuwało delikatne czułki anten i w ich zasięg trafiały rozmaite stacje – Warszawa, Londyn, Luksemburg albo Paryż. Czasami jednak dźwięk zamierał, jakby pomiędzy Pragą a Nowym Jorkiem, Moskwą a Madrytem czułki anteny natrafiały na czarne dziury. Wtedy przechodził mnie dreszcz. Wierzyłam, że poprzez to radio odzywają się do mnie inne układy słoneczne i galaktyki, które wśród trzasków i szumów wysyłają mi wiadomości, a ja nie umiem ich rozszyfrować.

Wpatrując się w to zdjęcie jako kilkuletnia dziewczynka byłam przekonana, że mama szukała mnie, kręcąc gałką radia. Niczym czuły radar penetrowała nieskończone obszary kosmosu próbując dowiedzieć się, kiedy i skąd przybędę. Jej fryzura i ubiór (duży dekolt w łódkę) wskazują, kiedy zrobiono to zdjęcie – to początek lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Patrząca gdzieś poza kadr, nieco zgarbiona kobieta, widzi coś, co nie jest dostępne oglądającemu to zdjęcie. Jako dziecko rozumiałam to tak, że ona patrzy w czas. Na tym zdjęciu nic się nie dzieje, to fotografia stanu, nie procesu. Kobieta jest smutna, zamyślona, jakby nieobecna.

Kiedy ją potem pytałam o ten smutek – a robiłam to wiele razy, żeby zawsze usłyszeć to samo – mama odpowiadała, że jest smutna, bo jeszcze się nie urodziłam, a ona już do mnie tęskni.

- Jak możesz do mnie tęsknić, skoro mnie jeszcze nie ma? – pytałam. Wiedziałam już, że tęskni się za kimś, kogo się utraciło, że tęsknota jest efektem straty.

REKLAMA
- Ale może też być odwrotnie – odpowiadała. – Jeżeli się do kogoś tęskni, to on już jest.

Ta krótka wymiana zdań gdzieś na zachodniej polskiej prowincji pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku, wymiana zdań między moją mamą i mną, jej małym dzieckiem, utkwiła mi na zawsze w pamięci i dała zapas mocy na całe życie. Wyniosła bowiem moje istnienie poza zwyczajną materialność świata i przypadkowość, poza przyczynę i skutek oraz prawa prawdopodobieństwa. Umieściła je niejako poza czasem, w słodkim pobliżu wieczności. Zrozumiałam moim dziecięcym umysłem, że jest mnie więcej niż sobie do tej pory wyobrażałam. I nawet, jeżeli powiem: „Jestem nieobecna”, to i tak na pierwszym miejscu znajduje się: „Jestem” – najważniejsze i najdziwniejsze słowo świata.

W ten sposób niereligijna młoda kobieta, moja mama, dała mi coś, co kiedyś nazywano duszą, a więc wyposażyła w najlepszego na świecie czułego narratora.

Olga Tokarczuk dla Onetu: nie było lepszego momentu, żeby dostać Nobla

2.

Świat jest tkaniną, którą przędziemy codziennie na wielkich krosnach informacji, dyskusji, filmów, książek, plotek, anegdot. Dziś zasięg pracy tych krosien jest ogromny – za sprawą Internetu prawie każdy może brać udział w tym procesie, odpowiedzialnie i nieodpowiedzialnie, z miłością i nienawiścią, ku dobru i ku złu, dla życia i dla śmierci. Kiedy zmienia się ta opowieść – zmienia się świat. W tym sensie świat jest stworzony ze słów.

To, jak myślimy o świecie i – co chyba ważniejsze – jak o nim opowiadamy, ma więc olbrzymie znaczenie. Coś, co się wydarza, a nie zostaje opowiedziane, przestaje istnieć i umiera. Wiedzą o tym bardzo dobrze nie tylko historycy, ale także (a może przede wszystkim) wszelkiej maści politycy i tyrani. Ten, kto ma i snuje opowieść – rządzi.

REKLAMA

Dziś problem polega – zdaje się – na tym, że nie mamy jeszcze gotowych narracji nie tylko na przyszłość, ale nawet na konkretne „teraz”, na ultraszybkie przemiany dzisiejszego świata. Brakuje nam języka, brakuje punktów widzenia, metafor, mitów i nowych baśni. Jesteśmy za to świadkami, jak te nieprzystające, zardzewiałe i anachroniczne stare narracje próbuje się wprzęgnąć do wizji przyszłości, może wychodząc z założenia, że lepsze stare coś niż nowe nic, albo próbując w ten sposób poradzić sobie z ograniczeniem własnych horyzontów. Jednym słowem – brakuje nam nowych sposobów opowiadania o świecie.

Żyjemy w rzeczywistości wielogłosowych narracji pierwszoosobowych i zewsząd dochodzi nas wielogłosowy szum. Mówiąc „pierwszoosobowe” mam na myśli ten rodzaj opowieści, który zatacza wąskie kręgi wokół „ja” twórcy, piszącego mniej lub bardziej wprost tylko o sobie i poprzez siebie. Uznaliśmy, że ten rodzaj zindywidualizowanego punktu widzenia, głos z „ja”, jest najbardziej naturalny, ludzki, uczciwy, nawet jeżeli rezygnuje z szerszej perspektywy. Opowiadać w tak rozumianej pierwszej osobie to tkać absolutnie niepowtarzalny wzór, jedyny w swoim rodzaju, to mieć jako jednostka poczucie autonomii, być świadomym siebie i swojego losu. To jednak znaczy także budować opozycję: „ja” i „świat”, a ta bywa alienująca.

Myślę, że narracja prowadzona w pierwszej osobie jest bardzo charakterystyczna dla współczesnej optyki, w której jednostka pełni rolę subiektywnego centrum świata. Cywilizacja Zachodu jest w dużej mierze zbudowana i oparta właśnie na owym odkryciu „ja”, które stanowi jedną z najważniejszych miar rzeczywistości. Człowiek jest tu głównym aktorem, a jego osąd – mimo, że jeden z wielu – traktowany jest zawsze z uwagą i powagą. Opowieść snuta w pierwszej osobie wydaje się być jednym z największych odkryć cywilizacji ludzkiej, jest czytana z namaszczeniem i darzona zaufaniem. Ten rodzaj opowieści, kiedy widzimy świat oczami jakiegoś „ja” i słuchamy świata w jego imieniu, buduje więź z narratorem jak żaden inny i każe postawić się w jego niepowtarzalnej pozycji.


Nie da się przecenić tego, co pierwszoosobowa narracja zrobiła dla literatury i w ogóle dla ludzkiej cywilizacji – przerobiła opowieść o świecie jako miejscu działań herosów czy bóstw, na które nie mamy wpływu, na naszą indywidualną historię i oddała scenę ludziom takim samym jak my. Na dodatek, z takimi samymi jak my łatwo się zidentyfikować, dzięki czemu pomiędzy narratorem opowieści a czytelnikiem czy słuchaczem rodzi się emocjonalne porozumienie, bazujące na empatii. Ta zaś ze swej natury zbliża i niweluje granice – bardzo łatwo jest zatrzeć w powieści granice między „ja” narratora i „ja” czytelnika, a powieść, która „wciąga” wręcz liczy na to, że granica ta zostanie zniesiona i unieważniona, i to czytelnik, dzięki empatii, stanie się na jakiś czas narratorem. Literatura stała się więc polem wymiany doświadczeń, agorą, gdzie każdy może opowiedzieć swój własny los albo dać głos swojemu alter ego. Jest to przy tym przestrzeń demokratyczna – każdy może się wypowiedzieć, każdy może też dokonać kreacji „głosu, który mówi”. Chyba jeszcze nigdy w historii człowieka tak wielu ludzi nie zajmowało się pisaniem i opowiadaniem. Wystarczy spojrzeć na pierwsze z brzegu statystyki.

REKLAMA

Kiedy odwiedzam targi książki, widzę jak wiele wydawanych książek dotyczy właśnie tego – autorskiego ja. Instynkt ekspresji – może równie silny, jak inne instynkty, które projektują nasze życie – najpełniej objawia się w sztuce. Chcemy być zauważeni, chcemy poczuć się wyjątkowi. Narracje typu: „Opowiem ci moją historię”, „Opowiem ci historię mojej rodziny”, ewentualnie „Opowiem ci, gdzie byłam” to dziś najpopularniejsze gatunki literackie. Jest to fenomen na wielką skalę także i dlatego, że dzisiaj powszechnie potrafimy posługiwać się pismem i wielu ludzi osiąga tę kiedyś zastrzeżoną dla nielicznych umiejętność wyrażenia siebie samego w słowie i opowieści. Paradoksalnie jednak wygląda to na chór złożony z samych solistów – głosy nakładają się na siebie, rywalizują o uwagę, poruszają po podobnych traktach, ostatecznie wzajemnie się zagłuszając. Wiemy o nich wszystko, jesteśmy w stanie utożsamić się z nimi i przeżyć ich życie jak swoje. Mimo to jednak doświadczenie czytelnicze zaskakująco często jest niekompletne i rozczarowujące, bo okazuje się, że ekspresja autorskiego „ja” nie daje gwarancji uniwersalności. Czego nam brakuje, to – jak się zdaje – paraboliczny wymiar opowieści. Bohater paraboli jest bowiem zarazem sobą, człowiekiem żyjącym w określonych warunkach historycznych czy geograficznych, a jednocześnie wykracza daleko poza ten konkret, stając się Każdym i Wszędzie. Kiedy czytelnik śledzi czyjąś historię opisaną w powieści, może utożsamiać się z losem opisywanej postaci i rozważać jej sytuację jak swoją, w paraboli zaś musi zrezygnować zupełnie ze swojej odrębności i stać się tym Każdym. W tym wymagającym psychologicznie zabiegu parabola, znajdując dla różnych losów wspólny mianownik, uniwersalizuje nasze doświadczenie, a jej niedostateczna obecność jest świadectwem bezradności.

REKLAMA

Być może, żeby nie utonąć w wielości tytułów i nazwisk zaczęliśmy dzielić ogromne lewiatanowe ciało literatury na gatunki, które traktujemy jak dziedziny w sporcie, a pisarzy i pisarki jak wyspecjalizowanych zawodników.

Ogólne skomercjalizowanie rynku literackiego doprowadziło do podziału na branże – odtąd odbywają się targi i festiwale literatury takiej czy siakiej, zupełnie osobno, tworząc klientelę czytelników, którzy chętnie zatrzaskują się w kryminale, fantasy czy science-fiction. Cechą szczególną tej sytuacji jest, że to, co miało jedynie pomóc księgarzom i bibliotekarzom w uporządkowaniu na półkach ogromu wydawanych książek, a czytelnikom pomagało zorientować się w wielkości oferty, stało się abstrakcyjnymi kategoriami, w które już nie tylko wrzuca się zaistniałe dzieło, ale według których zaczynają pisać sami pisarze. Coraz częściej gatunkowe dzieło przypomina foremkę do ciasta, która produkuje bardzo podobne rezultaty, ich przewidywalność uważana jest za cnotę, ich banalność za osiągnięcie. Czytelnik wie, czego ma się spodziewać i dostaje dokładnie to, co chciał.

Zawsze intuicyjnie byłam przeciwko takim porządkom, ponieważ prowadzą one do ograniczania wolności pisarskiej, do niechęci wobec eksperymentu i transgresji, która jest istotną cechą tworzenia w ogóle.

I zupełnie wykluczają z procesu twórczego wszelką ekscentryczność, bez której nie ma sztuki. Dobra książka nie musi się opowiadać za swoją gatunkową przynależnością. Podział na gatunki jest wynikiem skomercjalizowania całej literatury i efektem traktowania jej jako produktu do sprzedaży z całą filozofią brandu, targetu i tym podobnych wynalazków współczesnego kapitalizmu.

Możemy mieć dziś wielką satysfakcję, że jesteśmy świadkami powstania nowego sposobu opowiadania świata, jaki niesie ze sobą serial filmowy, a którego ukrytym zadaniem jest wprowadzić nas w trans. Oczywiście ten sposób opowiadania istniał już w mitach i opowieściach homeryckich, a Herkules, Achilles czy Odyseusz to bez wątpienia pierwsi serialowi bohaterowie. Jednak nigdy wcześniej nie zagarnął on dla siebie tak dużo przestrzeni i nie wpływał tak istotnie na zbiorową wyobraźnię. Pierwsze dwie dekady XXI wieku z pewnością należą do seriali. Ich wpływ na sposoby opowiadania (i przez to też rozumienia) świat
Serial w dzisiejszej postaci nie tylko rozciągnął uczestniczenie w narracji w obrębie czasu, generując jego różne tempa, odnogi i aspekty, ale wniósł także swoje nowe porządki. Ponieważ w wielu przypadkach jego zadaniem jest utrzymanie uwagi widza jak najdłużej – narracja serialowa mnoży wątki, splatając je ze sobą w najbardziej nieprawdopodobny sposób tak bardzo, iż w obliczu bezradności sięga się nawet po stary zabieg narracyjny, skompromitowany kiedyś przez klasyczną operę: „deus ex machina”. Wymyślając kolejne odcinki często zmienia się całą psychologię postaci ad hoc, żeby lepiej pasowała do pojawiających się wydarzeń. Postać łagodna i pełna rezerwy na początku zmienia się pod koniec w mściwą i gwałtowną, postać drugoplanowa staje się pierwszoplanową, zaś główny bohater, do której zdążyliśmy się już przywiązać, traci znaczenie lub wręcz znika ku naszej największej konsternacji.

REKLAMA

Potencjalne zaistnienie kolejnego sezonu stwarza konieczność otwartych zakończeń, w których nie ma szans pojawić się i wybrzmieć do końca owo tajemnicze katharsis, które było przeżyciem wewnętrznej przemiany, spełnienia się, satysfakcją z uczestniczenia w akcie opowieści. Taki rodzaj komplikowania i niekończenia, ciągłego odraczania nagrody, jaką jest katharsis, uzależnia i hipnotyzuje. Fabula interrupta wymyślona dawno temu i znana z opowieści Szeherezady powróciła w serialach w wielkim stylu, zmieniając naszą wrażliwość i niosąc przedziwne psychologiczne skutki, odrywając nas od własnego życia i hipnotyzując niczym używka. Jednocześnie serial wpisuje się w nowy, rozwlekły i nieuporządkowany rytm świata, w jego chaotyczną komunikację, jego niestałość i płynność. Ta forma opowieści chyba najbardziej twórczo szuka dziś nowej formuły. W tym sensie odbywa się w serialu poważna praca nad narracjami przyszłości, nad dopasowaniem opowieści do nowej rzeczywistości.

Lecz nade wszystko żyjemy w świecie natłoku informacji sprzecznych ze sobą, wzajemnie się wykluczających, walczących na kły i pazury.

Nasi przodkowie wierzyli, że dostęp do wiedzy przyniesie ludziom nie tylko szczęście, dobrobyt, zdrowie i bogactwo, ale stworzy społeczeństwo równe i sprawiedliwe. To, czego według nich brakowało światu to była powszechna mądrość, płynąca z wiedzy.

Jan Amos Komenski, wielki pedagog XVII wieku, ukuł termin „pansofia”, w którym zawarł idee możliwej omniscjencji, wiedzy uniwersalnej, która pomieści w sobie wszelkie możliwe poznanie. Było to także i przede wszystkim marzenie o wiedzy dostępnej każdemu. Czyż dostęp do informacji o świecie nie zmieni niepiśmiennego chłopa w refleksyjną jednostkę świadomą siebie i świata? Czy wiedza na wyciągnięcie ręki nie sprawi, że ludzie staną się rozważni i mądrze pokierują swoim życiem?

REKLAMA

Kiedy powstał Internet wydawało się, że idee te będą wreszcie mogły zrealizować się w sposób totalny. Wikipedia, którą podziwiam i wspieram, mogłaby wydać się Komenskiemu, podobnie jak wielu myślicielom tego nurtu, spełnieniem marzeń ludzkości – oto tworzymy i otrzymujemy ogromny zasób wiedzy nieustannie uzupełnianej, odświeżanej i demokratycznie dostępnej, praktycznie z każdego miejsca na Ziemi.

Spełnione marzenia często nas rozczarowują. Okazało się, że nie jesteśmy w stanie unieść tego ogromu informacji, która zamiast jednoczyć, uogólniać i uwalniać – różnicuje, dzieli, zamyka w bańkach, tworzy wielość opowieści nieprzystających do siebie albo wręcz wrogich sobie, antagonizujących.

Na dodatek Internet, poddany zupełnie bez refleksji procesom rynkowym i oddany graczom-monopolistom, steruje gigantycznymi ilościami danych, które wykorzystywane są całkiem nie „pansoficznie”, ku szerokiemu dostępowi do wiedzy, ale przeciwnie, służąc przede wszystkim programowaniu zachowań użytkowników, czego dowiedzieliśmy się po aferze Cambridge Analytica.

Zamiast usłyszeć harmonię świata, usłyszeliśmy kakofonię dźwięków, szum nie do zniesienia, w którym rozpaczliwie próbujemy dosłuchać się jakiejś najcichszej melodii, najsłabszego chociaż rytmu. Parafraza szekspirowskiego cytatu jak nigdy pasuje dzisiaj do tej kakofonicznej rzeczywistości: Internet to coraz częściej opowieść idioty pełna wściekłości i wrzasku.

Także badania politologów przeczą niestety intuicjom Jana Amosa Komenskiego, opartych na przekonaniu, że im więcej powszechnie dostępnej wiedzy o świecie, tym politycy bardziej posługują się rozsądkiem i podejmują rozważne decyzje. Wygląda na to, że wcale nie jest to taka prosta sprawa. Wiedza może przytłaczać, a jej skomplikowanie i niejednoznaczność, powoduje powstawanie rożnego rodzaju mechanizmów obronnych – od zaprzeczenia i wyparcia, aż po ucieczkę w proste zasady myślenia upraszczającego, ideologicznego, partyjnego.

REKLAMA

Kategoria fake newsów i fake upów stawia nowe pytania o to, czym jest fikcja. Czytelnicy, którzy wiele razy dali się oszukać, zdezinformować czy wyprowadzić w pole, nabierają powoli specyficznej nerwicowej idiosynkrazji. Reakcją na takie zmęczenie fikcją może być ogromny sukces literatury non-fiction, która w tym wielkim chaosie informacyjnym krzyczy ponad naszymi głowami: „Opowiadam wam prawdę, tylko prawdę”. „Moja opowieść oparta jest na faktach!”.

Fikcja straciła zaufanie czytelników, odkąd kłamstwo stało się niebezpieczną bronią masowego rażenia, nawet jeśli wciąż pozostaje prymitywnym narzędziem. Nader często spotykam się z tym pełnym niedowierzania pytaniem: „Czy to prawda, co pani napisała?” Za każdym razem mam wtedy wrażenie, że wieszczy ono koniec literatury.

To niewinne z punktu widzenia czytelnika pytanie, dla pisarskich uszu brzmi naprawdę apokaliptycznie. Cóż mam odpowiedzieć? Jak wytłumaczyć ontologiczny status Hansa Castorpa, Anny Kareniny czy Misia Puchatka?

Uważam tego typu czytelniczą ciekawość za cywilizacyjny regres. To upośledzenie umiejętności wielowymiarowego (konkretnego, historycznego, ale i symbolicznego, i mitycznego) uczestniczenia w łańcuchu wydarzeń zwanym naszym życiem. Życie tworzą wydarzenia, lecz dopiero wtedy, gdy potrafimy je zinterpretować, próbować zrozumieć i nadać im sens, zamieniają się one w doświadczenie. Wydarzenia są faktami, ale doświadczenie jest czymś niewyrażalnie innym. To ono, nie zaś wydarzenie, jest materią naszego życia. Doświadczenie jest faktem poddanym interpretacji i umieszczonym w pamięci. Odwołuje się także do pewnej podstawy, jaką mamy w umyśle, do głębokiej struktury znaczeń, na której potrafimy rozpiąć nasze własne życie i przyjrzeć mu się dokładnie. Wierzę, że rolę takiej struktury pełni mit. Mit jak wiadomo nigdy się nie wydarzył, ale dzieje się zawsze. Dziś działa już nie tylko poprzez przygody antycznych herosów, ale przenika do wszechobecnych i jak najbardziej popularnych opowieści współczesnego kina, gier, literatury. Życie mieszkańców Olimpu przeniosło się do Dynastii, a heroiczne czyny bohaterów obsługuje Lara Croft.

W tym gorącym podziale na prawdę i fałsz opowieść o naszym doświadczeniu, jaką tworzy literatura, ma swój własny wymiar.

REKLAMA

Nigdy specjalnie nie entuzjazmowałam się prostym rozgraniczeniem na fiction i non-fiction, chyba, że uznamy je tylko za deklaratywne i uznaniowe. W morzu wielu definicji fikcji, najbardziej podoba mi się ta, która jest jednocześnie najstarsza i pochodzi od Arystotelesa. Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy.

Do przekonania trafia mi też rozróżnienie relacji wobec fabuły, której dokonał pisarz i eseista Edward Morgan Forster. Pisał on, że kiedy mówimy „Umarł mąż, a potem umarła żona” – to jest to relacja. Kiedy zaś mówimy „Umarł mąż, a potem ze smutku umarła żona” – to mamy fikcję. Każde fabularyzowanie jest przejściem od pytania – „Co było potem?” do próby jego zrozumienia opartym na naszym ludzkim doświadczeniu: „Dlaczego tak się stało?”

Literatura zaczyna się od owego „Dlaczego?”, nawet jeśli mielibyśmy na to pytanie odpowiadać bez przerwy zwyczajnym: „Nie wiem”.

Literatura stawia więc pytania, na które nie da się odpowiedzieć przy pomocy Wikipedii, wykracza bowiem poza same fakty i wydarzenia, odwołując się bezpośrednio do naszego ich doświadczania.

Możliwe jest jednak, że powieść i literatura w ogóle stają się na naszych oczach czymś zgoła marginalnym wobec innych sposobów narracji. Że waga obrazu i nowych form bezpośredniego przekazywania doświadczenia – kina, fotografii, virtual reality i augmented reality – stanie się poważną alternatywą dla tradycyjnego czytania. Czytanie jest dość skomplikowanym psychologicznym procesem percepcji. Upraszczając: Najpierw najbardziej nieuchwytna treść jest konceptualizowana i werbalizowana, zamieniana w znaki i symbole, a potem następuje jej „odkodowanie” na powrót z języka na doświadczenie. Wymaga to pewnej kompetencji intelektualnej. A przede wszystkim wymaga uwagi i skupienia, umiejętności coraz rzadszych w dzisiejszym skrajnie rozpraszającym świecie.

REKLAMA

Ludzkość przeszła długą drogę w sposobach przekazywania i współdzielenia własnego doświadczenia, od oralności, zdanej na żywe słowo i ludzką pamięć, po rewolucję Gutenberga, kiedy opowieść została powszechnie zapośredniczona przez pismo i w ten sposób utrwalona i skodyfikowana oraz możliwa do powielania bez zmian. Największym osiągnięciem tej zmiany był moment, w którym myślenie jako takie utożsamiliśmy z pismem, czyli konkretnym sposobem używania idei, kategorii czy symboli. Dziś – to jasne – stoimy w obliczu podobnie znamiennej rewolucji, kiedy doświadczenie może być przekazywane bezpośrednio, bez pomocy słowa drukowanego.

Nie ma już potrzeby prowadzić dziennika podróży, kiedy można fotografować i wysyłać te fotografie za pomocą portali społecznościowych w świat, zaraz i każdemu. Nie ma potrzeby pisać list, skoro łatwiej jest zadzwonić. Po co czytać grube powieści, skoro można zanurzyć się w serialu? Zamiast wyjść na miasto, żeby rozerwać się przyjaciółmi, lepiej zagrać w grę. Sięgnąć po autobiografię? Nie ma sensu, skoro śledzę życie celebrytów na Instagramie i wiem o nich wszystko.

To już nawet nie obraz jest dzisiaj największym przeciwnikiem tekstu, jak myśleliśmy jeszcze w XX wieku, martwiąc się wpływem kina i telewizji. To zupełnie inny wymiar doświadczania świata – oddziaływujący bezpośrednio na nasze zmysły.
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 8 grudnia 2019 08:42:42
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"Pełny tekst wykładu naszej Noblistki w Akademii Szwedzkiej.
Każdy powinien go poznać.
Mądry i poruszający..."

myślę że nie każdy POwinien jedynie tacy frustraci jak wy @kumaczu
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 8 grudnia 2019 08:46:47
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
dziś trochę o tworze który ulągł się POd nazwą "obywatele rp" co być może brzmi dumnie ale z dumą niewiele ma wspólnego, kolejni oczadziali ludzie którzy uwierzyli w moc sprawczą Partii Obciachu

Kim są znani członkowie Obywateli RP. Gazeta prezentuje szokujące wyniki śledztwa. ,,Ojciec w Armii Czerwonej, matka w stalinowskim MBP…”

https://niezlomni.com/sa-znani-czlonkowie-obywateli-...

Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 8 grudnia 2019 08:48:33
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
UJAWNIAMY. Profesjonalni zadymiarze i prowokatorzy ułaskawiani przez „kastę”. Wiemy kim są wandale, którzy zniszczyli pomnik ks. Jankowskiego

Przypadkowi obywatele, którzy niszcząc pomnik ks. prałata Jankowskiego wyrazili swoje niezadowolenie? Bynajmniej! Autorzy szokującego aktu wandalizmu to dobrze znani policji zadymiarze, którzy od lat dokonują politycznych i ulicznych prowokacji i nad którymi „kasta” sędziowska rozpostarła parasol ochronny.
https://wpolityce.pl/polityka/434923-wiemy-kim-sa-c...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 8 grudnia 2019 08:49:22
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
UJAWNIAMY. Masowe uniewinnienia zadymiarzy z Obywateli RP. Sędzia z Warszawy znów porusza tematy polityczne w uzasadnieniu!

https://wpolityce.pl/polityka/428994-ujawniamy-maso...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Niedziela, 8 grudnia 2019 08:50:44
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kim są liderzy Obywateli RP? Te nazwiska dają wiele do myślenia. „Ta cała banda broni ubeków. Widać, kto ich stworzył”

https://niezalezna.pl/102113-kim-sa-liderzy-obywatel...

Żabodukt Postów: 78480
kumak
Żabodukt, postów: 78480
Niedziela, 8 grudnia 2019 23:31:41
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
“Najważniejszy jest strach, żeby pracownicy bali się, że zostaną wyrzuceni z pracy”. Tak w udzielonym Radiu Szczecin wywiadzie Janusz Korwin - Mikke definiuje idealne stosunki w miejscu pracy. “Podstawową sprawą jest to, że w ogóle nie powinno być kodeksu pracy” postuluje lider Konfederacji.

W czyim interesie wypowiada się Korwin - Mikke? Komu jeszcze zależy na tym, aby większość aktywnych zawodowo Polaków żyła w strachu?

Postulowane przez Korwina relacje na linii firma - pracownik są na rękę nieuczciwym przedsiębiorcom. Dzięki nim mogą oni szantażować pracowników groźbą zwolnienia i zaniżać pensje. Podwładny, który się boi, zgodzi się na bezpłatne nadgodziny. Nie odmówi pracy, która zagraża jego zdrowiu i życiu kiedy nie są przestrzegane zasady BHP. Jaka jest szansa, że pracownica odważy się zgłosić molestowanie czy mobbing, kiedy boi się o swoją pracę i środki do życia? Co zrobi, kiedy molestującym jest szef?

Poczucie zagrożenia utratą pracy to powód stresu i poczucia niepewności. W takich warunkach trudno jest podjąć decyzję o zainwestowaniu w edukację czy związaniu się kredytem na mieszkanie. Stajemy się zakładnikami naszych szefów, a kiedy sytuacja staje się nie do zniesienia - często nie mamy jak się bronić.

Zapisy kodeksu pracy dotyczące mobbingu, BHP, prawa do wynagrodzenia za nadgodziny i urlopu mają nas chronić przed nadużyciami pracodawców i zwolnieniami z dnia na dzień. Naszym celem jest wzmocnienie tej ochrony, między innymi przez realizację następujących postulatów:

Chcemy wzmocnić Państwową Inspekcję Pracy tak, aby nakładane przez nią mandaty były powiązane z dochodami kontrolowanego przedsiębiorstwa. Nie może być tak, aby firmom “opłacało się” łamać prawo z powodu niskich kar. PIP powinna mieć możliwość przeprowadzania niezapowiedzianych kontroli.

Postępowania przed sądami pracy muszą toczyć się szybko, tak aby sądowa ochrona prawa pracy nie była fikcją.

Podniesienie płacy minimalnej do poziomu pozwalającego na godne życie to jedyny środek, który sprawi, że nieuczciwi szefowie przestaną grozić zwolnieniem, aby wymusić zgodę na niesprawiedliwe niskie pensje.

Musimy dbać o solidarność pracowniczą i wzmocnić rolę związków zawodowych. Pracownicy muszą być równym partnerem w negocjacjach i sporach z zatrudniającymi. Osamotniony pracownik łatwiej ulega groźbom i ma mniejsze możliwości dochodzenia swych praw w sądzie

Jesteśmy pracownikami, a nie poddanymi. Mamy prawo do życia bez strachu i do bycia traktowanym z należytym szacunkiem. Upomnijmy się o to razem!


Watek został zamknięty ze względu na długi czas (minimum pół roku), jaki upłynął od ostatniego postu.

Aktualności

OK