Reakcja lewaków na zbezczeszczoną flagę Polski
W czwartek, 5-go marca w serwisach Facebook oraz Youtube pojawił się oburzający filmik, na którym działacz stowarzyszenia „Forum LGBT” ze Słupska, Sławomir Kuleta bezcześci polską flagę. Najpierw ją depcze, a potem (dosyć nieudolnie) próbuje ją podpalić (ostatecznie udało mu się wypalić małą dziurkę). Chciałbym w tym tekście nie skupiać się specjalnie na tym debilu, ale przeanalizować całe wydarzenie trochę szerzej, zwłaszcza pod kątem reakcji środowisk LGBT na tenże incydent. Po obejrzeniu filmiku i przesłuchaniu „manifestu” (wygłoszonego łamaną polszczyzną i łamaną angielszczyzną) można odnieść wrażenie, że Pan Kuleta jest dziwakiem, znajdującym się pod ogromnym wpływem propagandy mediów „opozycji totalnej”, która od lat próbuje wykreować zjawisko „oblężonej twierdzy”, jakoby w Polsce wszystkim przeciwnikom rządu groziło jakieś niebezpieczeństwo z powodu poglądów politycznych i orientacji seksualnej, choć praktyka mówi co innego- rząd PiS z całym szeroko pojętym KODziarstwem obchodzi się jak z jajkiem i nawet najwięksi „antyfaszystowscy” hejterzy (np. Frasyniuk czy Podleśna) nie ponieśli nigdy żadnej kary za swoje karygodne wybryki. Sławomir Kuleta od lat administruje fanpejdżem i grupą dyskusyjną na Facebooku o nazwie „Forum LGBT”, działa on też w stowarzyszeniu o tej samej nazwie. Prawdopodobnie sam wierzy on w swoje „przerażające” słowa, gdyż na filmiku z niepokojem rozgląda się na wszystkie strony (pewnie w poszukiwaniu reżimowej policji i faszystowskich wojsk obrony terytorialnej), chociaż stoi na pustym gruncie rolnym, z dala od cywilizacji. Interwencję (z artykułu 137 kk- znieważenia flagi) zapowiedział już instytut Ordo Iuris, a także wiele osób prywatnych. Kuleta prawdopodobnie będzie bronił się swoją nieudolnością, czyli tym, że nie spalił w końcu tej flagi (bo był za głupi, żeby ją nasączyć łatwopalną substancją), chociaż wyraźnie powiedział, że flagę zbezcześcił. Znając polskojęzyczne „niezależne” i „wolne” sądownictwo, przywiezione nad Wisłę na stalinowskich czołgach w 1945 roku- można przypuszczać, że proces sądowy będzie ciągnął się jakieś 10 lat, aby na końcu doszło do przedawnienia, umorzenia, albo (w skrajnym przypadku) symbolicznej kary drobnej grzywny. Tyle o samym incydencie, dużo ciekawsza jest reakcja środowisk lewackich, a raczej jej brak.
Gazeta Wyborcza, TVN i inne Oko-Pressy po prostu udają, że nic się nie stało. Wszak Kuleta nie spalił kukły Judasza, tylko flagę Polski, więc żadnego problemu nie ma. Lepiej napisać tysięczny tekst o Banasiu czy skrytykować Andrzeja Dudę.
Znalazłem jednak jeden ciekawy tekst na „specjalistycznym” portalu LGBT- Queer.pl: TUTAJ link. W oświadczeniu (sygnowanym przez kilkanaście organizacji LGBT) czytamy, że Kuleta to nikomu nieznany prowokator, który nie ma nic wspólnego ze społecznością LGBT. Potem jest (a jakże!) odbicie piłeczki oraz kontratak- czytamy, że każdy, kto łączy Kuletę z LGBT jest faszystą i rozsiewa fake-newsy. Czytamy też, że „autorytarny rząd, powiązany z nim kościół, organizacje konserwatywno-prawicowe i neofaszystowskie zawłaszczają sobie barwy narodowe„. Wielcy patrioci i ‚narodowcy’ się znaleźli, ale nie o tym temat.
Mam dwie uwagi do tego oświadczenia. Po pierwsze, Kuleta nie jest wcale człowiekiem znikąd, którego nikt nie zna, jak nam to próbują wmawiać perełki „filantropa” pochodzenia „węgierskiego”. Jakieś 5 sekund zajęło mi znalezienie 2 rzeczy, a pewnie gdybym podrążył temat dłużej, to znalazłbym dużo więcej materiału o związkach Kulety z „branżą”. TUTAJ artykuł z portalu TVN24 o wyborach samorządowych w 2014 roku, gdy na prezydenta Słupska kandydował Robert Biedroń. Sławomir Kuleta w tym artykule robi za eksperta i reprezentanta społeczności LGBT, co ciekawe wspiera on kandydata z PO, a nie Biedronia, bo ten drugi nie dał mu kasy na jego stowarzyszenie ‚Forum LGBT’. Druga rzecz to strona na wikipedii pod hasłem „Organizacje LGBT” (patrz screen poniżej). Jak byk wymienione jest tam stowarzyszenie Kulety „FLGBT”, działające już od 2014 roku. Czyli wychodzi na to, że każdy noł-nejm może „ot tak” zostać sobie ekspertem TVNu i wpisać się w opanowaną przez lewactwo wikipedię.
Druga rzecz to szerszy problem. Mianowicie chodzi o metodologię decydowania o tym, kto ma prawo wypowiadać się jako reprezentant LGBT? Kilkanaście organizacji: (Stowarzyszenie Lambda Szczecin, Marsz Równości w Koszalinie, Marsz Równości Piła, Instytut Równości, Stowarzyszenie na Rzecz Osób LGBT Tolerado , Tęczowy Tarnów, Fundacja Pro Diversity, Fundacja Warto być równym nad nad Wartą, Stowarzyszenie Prowincja Równości, Płocki Marsz Równości, Marsz Równości Włocławek oraz Fundacja Wiara i Tęcza) zgodnie stwierdziło, że Sławomir Kuleta to jakiś leszcz i pionek, który jest za krótki, żeby wypowiadać się jako działacz LGBT, a każdy, kto łączy go z „branżą”- rozsiewa fejk-niusy. Niech tak będzie, ale w takim razie proszę o informację: kto konkretnie o tym decyduje, kto przyznaje akredytacje i ‚atesty’. Jaki jest skład tajemniczego gremium, które ma moc decyzyjną orzekania o tym, kto posiada kompetencje wypowiadania się w imieniu reprezentanta społeczności LGBTQWERTYHUJRTVAGDxDLPG+++. Byle gej i działacz niewielkiego stowarzyszenia LGBT (Kuleta) nie może tego zrobić bez „namaszczenia”, więc chciałbym poznać system i hierarchię „orzeczników”, którzy typują osoby do tego upoważnione. Jestem trochę skołowany, gdyż po wypowiedzi biskupa Jędraszewskiego o tym, że „ideolodzy LGBT to tęczowa zaraza” dowiedzieliśmy się od samych zainteresowanych, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak „ideolodzy LGBT„, ponieważ cała społeczność LGBT jest jak jedna wielka rodzina i trzej muszkieterowie, więc Jędraszewski obraził wszystkich (bez wyjątku) homoseksualistów (chociaż wyraźnie powiedział o ideologach). Po sprawie Kulety dowiedzieliśmy się jednak czegoś zupełnie odwrotnego, czyli że LGBT to nie jest już jedna wielka rodzina, ideolodzy LGBT istnieją, a wypowiadanie się jako „członek społeczności LGBT” wymaga specjalnych uprawnień, które nie wiadomo w jaki sposób są przyznawane. Najciekawsze jest to, że gdyby Kuleta wkrótce za swój żenujący „wyczyn” z flagą wyłapał w dzban od jakiegoś patrioty, to momentalnie wróciłby do łask i z powrotem stałby się uznanym i szanowanym działaczem LGBT, a atak na niego byłby przez tajemniczy „zarząd” uznany za atak na całą społeczność LGBT.
Kręgi lewackie bardzo chętnie łączą swoich rywali polityczno-światopoglądowych z wybrykami mało znanych i podejrzanych jednostek. Weźmy sprawę morderstwa Pawła Adamowicza– tam winnych „znaleziono” momentalnie. Był to kościół katolicki, TVP, PiS, Konfederacja, narodowcy, faszyści i cała szeroko pojęta prawica. Osąd nastąpił pomimo faktu, że morderca był niezadeklarowanym politycznie gangsterem, który w przeszłości dokonywał licznych napadów i rozbojów. Drugi przykład to słynne „wafelkowe urodziny Hitlera” w lesie pod Wodzisławiem Śląskim. Wtedy też nikt nie znał „sprawców”, ponadto istnieją daleko idące podejrzenia, że cała maskarada była zorganizowana i opłacona przez TVN (niestety śledztwo w tej sprawie zostało uwalone po naciskach politycznych, zanim się w ogóle zaczęło). Wtedy lewakom nie przeszkadzało, że godny potępienia wyczyn wykonał „chuj wie kto”. W sprawie Kulety jest oczywiście zupełnie inaczej, pomimo faktu, że pan Sławek postacią całkowicie anonimową w kręgach LGBT nie jest.
Kuleta (post factum) nie dostał akredytacji (od tajemniczej loży lewackiej) na wypowiadanie się w imieniu członka społeczności LGBT i sprawa zamknięta. Tę samą podłą strategię PR-owską stosowali już radzieccy bolszewicy 100 lat temu. Gdy ktoś ośmielił się skrytykować wierchuszkę partii komunistycznej- był on piętnowany i przedstawiany jako ten, który zaatakował całą klasę robotniczą, pracującą w pocie czoła w fabrykach. Gdy jednak jakiś działacz komunistyczny narobił nieakceptowalnych powszechnie głupot- wytłumaczenie było proste: „On nie nasz!„.
RacimiR, 7.03.2020
https://monitorpostepu.pl/reakcja-lewakow-na-zbezczeszcz...