I mieliśmy duży klops. Na początku 2022 r. systemy płacowe firm nie były przygotowane, bo Polski Ład wprowadzał skomplikowane systemy poboru zaliczek. Niektórzy podatnicy pytali w dziale płac: "Dlaczego nagle dostaję mniej, przecież miało być więcej na rękę?!".
Zaczęło się więc nerwowe łatanie dziur, ale wprowadzona ulga dla klasy średniej także przyprawiała o ból głowy, bo tak absurdalny był wzór do jej wyliczania. Kto mógł tak skomplikować ustawę podatkową i jak sobie w praktyce poradzić z tak trudnymi obliczeniami? W końcu wycofano się z tej ulgi i z innych uciążliwych rozwiązań. Pozwolono płatnikom stosować przepisy, które obowiązywały w 2021 r., choć byliśmy już w 2022 r. Ale podatnicy nadal nie byli zadowoleni, dlatego od 1 lipca wprowadzono Polski Ład 2.0, żeby ludzie odczuli pozytywne skutki zmian jeszcze w ciągu roku, a nie dopiero po jego rozliczeniu.
Nie ukrywam, że trochę pomagaliśmy przy łagodzeniu skutków reformy, bo ustawa PiS rozrastała się do nie wiadomo jakich rozmiarów. Generalnie cała ta sytuacja woła o jakąś głębszą refleksję i reformę systemu.
Były pozytywy tych wszystkich zmian?
– Dobrze, że podniesiono próg podatkowy z 85 tys. do 120 tys. zł, bo nie był waloryzowany przez kilkanaście lat, a inflacja w tym czasie rosła, więc ludzie szybciej wpadali w wyższe opodatkowanie. Trzeba docenić też wprowadzenie kwoty wolnej od podatku – dla wszystkich 30 tys. zł rocznie. Od wielu lat krzyczałem, że ta kwota była jedną z najniższych w Europie. Jak w ogóle państwo mogło pobierać podatki od osób, które nie zarabiały nawet minimum socjalnego?
W 2017 r. Trybunał Konstytucyjny zalecił podniesienie kwoty wolnej od podatku, ale PiS wprowadziło ją na swój sposób – malała wraz ze wzrostem wynagrodzeń.
– Najmniej zarabiający mogli z niej w pełni skorzystać, ale im więcej ktoś zarabiał, tym bardziej ta kwota mu malała, aż do zera. To był pozorowany ruch. Teraz dla wszystkich jest jednakowa, ale to półprawda, że jest wolna od podatku. Nie musimy płacić od niej PIT, ale trzeba zapłacić 9-proc. składkę zdrowotną.
To składka na finansowanie służby zdrowia, więc po pandemii ludzie nie protestowali.
– Ale czy mają świadomość, że to jest de facto zakamuflowany podatek, który nie wynika z przepisów podatkowych, tylko z ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. https://www.onet.pl/biznes/newsweek/chaos-w-podatk...