8°C

23
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 8.07
PM25: 13.70 (33,48%)
PM10: 15.07 (91,31%)
Temperatura: 8.02°C
Ciśnienie: 1004.24 hPa
Wilgotność: 77.50%

Dane z 25.04.2024 11:45, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

Mińsk wolny od Tuska

2214 postów
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Wtorek, 21 marca 2023 10:30:27
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Chrześcijaństwo w odwrocie? Pojawiło się nowe wyznanie, prorok, a nawet męczennik.

W Żywcu „prorok” Tusk powitał święty wrak, przedmiot nowego kultu. Do akcji wszedł święty wrak seicento i męczennik Sebastian.Tylko czekać, jak podmiot i przedmiot kultu świętego wraku ruszą w trasę razem z Tuskiem. A wożąca wrak laweta też może się stać przedmiotem kultu. Ta historia mogłaby być uznana za zwykłą szajbę, tłumaczącą się tym, że zbliżają się wybory, a wtedy rozum idzie w kąt. Ale to nie jest zwykła szajba, lecz przeszajba. Powstał bowiem nowy kult, którego „prorokiem” został Donald Tusk. Kult złomu, a konkretnie wraku samochodu seicento. „Prorok” Tusk zawitał w Żywcu ze świętym wrakiem na lawecie.


„Pan Sebastian” to Sebastian Kościelnik, sprawca wypadku drogowego 10 lutego 2017 r. Później stał się on znany jako gość specjalny partyjnych imprez Platformy Obywatelskiej, funkcjonujący w roli „ofiary arogancji władzy”. Samochodu nikt nie ukradł, żeby trzeba go odzyskiwać, po prostu był dowodem w sprawie, a przestał mieć taki status w związku z prawomocnym wyrokiem wydanym 27 lutego 2023 r. Wypadek był może i „sławetny”, ale „premier Szydło” nie ma z nim nic wspólnego poza tym, że była ofiarą. Nie kierowała samochodem, nie podejmowała żadnych decyzji, była tylko pasażerem. Po wypadku mocno poszkodowanym. „Sławetny wypadek pani premier Szydło” sugeruje, że ówczesna szefowa rządu brała w tym jakiś czynny udział. Wypowiadający te słowa Donald Tusk doskonale zna prawdę i jest w miarę sprawny językowo, oraz ma jakie takie pojęcie o semantyce, więc po prostu kpi sobie z wszystkich i wszystkiego przyklejając wypadek do Beaty Szydło. Donald Tusk nawet słowem nie współczuł pani premier, choć w wypadku bardzo bardzo ucierpiała. Jak widać jakiekolwiek ludzkie odruchy nie są mu znane.


Jedyną władzą, która działała po wypadku i była upoważniona do rozstrzygnięć, była władza sądownicza. Czy Donald Tusk otwarcie twierdzi, że władza sądownicza jest „arogancka”? Kult świętego wraku musi mieć swój mit założycielski, więc „prorok” Tusk uznał go za „symbol” i dla tego „symbolu” specjalnie przyjechał. Jak mamy symbol, to musi być też męczennik: „Tego młodego człowieka władza, służby, rządząca partia polityczna usiłowały zaszczuć i niemalże odniosły skutek”. Nigdy nie było tak, że jest „samotny, młody człowiek kontra aparat władzy”, bowiem od razu rzucił się na „młodego człowieka” aparat PO, innych partii i organizacji, bo rokował jako męczennik. Rzucili się też mu pomagać znani adwokaci oraz liczne media. Osamotnienie jest więc piramidalną bzdurą. Sama premier Beata Szydło wyjaśniła „prorokowi” Tuskowi, że goni w piętkę. „Nikt się nie ‘zderzył z Szydło’. Kierowca mojego samochodu uratował kierowcę auta, które zajechało kolumnie drogę, omijając go. W efekcie ja, oraz oficer SOP spędziliśmy wiele dni w szpitalu i tygodnie na rehabilitacji” — napisała Beata Szydło.


Na Tusku to nie zrobiło najmniejszego wrażenia, bowiem "strasznie" poszkodowanym był dla niego Sebastian Kościelnik, któremu skądinąd nic się nie stało. Święty wrak, prorok Tusk, oraz męczennik Sebastian gładko przeszli nad prawomocnym wyrokiem sądu w Krakowie. A sąd wprawdzie warunkowo umorzył sprawę, lecz Sebastian Kościelnik wcale nie został oczyszczony z zarzutów. Tak dobrze zapowiadający się kult świętego wraku, łącznie z obwożeniem go po partyjnych imprezach Platformy i Donalda Tuska, nie może się skończyć na prawomocnym wyroku. Można się więc spodziewać wniosku o kasację. Kult świętego wraku musi żyć i się rozrastać, zaś męczennik Sebastian powinien stać się jednym z jego świętych, a że w tym gronie zaczyna robić się ciasno, to być może dlatego ten ostatni atak na JPII i dziwne zachowania Platformy?
Opublikowano: 21 marca 2023, 07:17
https://www.salon24.pl/u/jerzynowak1/1291248,chrzesci...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Wtorek, 21 marca 2023 10:31:27
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"To jest właśnie "robienie polityki" w wykonaniu Donalda T. i jego kamaryli.
Żenujące i prymitywne zabiegi propagandowe tej formacji powinny zniechęcać, wręcz obrażać poczucie przyzwoitości każdego normalnego człowieka.

Czy można wyobrazić sobie tego rodzaju zabiegi przedwyborcze w jakimś cywilizowanym społeczeństwie ? Chyba nie.

Więc jak bardzo muszą mieć nasłane w głowach wodzowie totalnej opozycji, żeby traktować Polaków, jak bandę idiotów i stado baranów. Brak słów."
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Wtorek, 21 marca 2023 15:11:43
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
- Dla nich Polska to „ten kraj”, dla nas – nasz wspólny dom. To z Wami piszemy program dla Polski! #PrzyszłośćToPolska – czytamy we wpisie na oficjalnym profili Prawa i Sprawiedliwości na Twitterze, do którego ugrupowanie załącza nowy spot wyborczy.

Przypomniano m.in. wypowiedź ekonomisty Platformy Obywatelskiej w rządzie Donalda Tuska Bogusława Grabowskiego, który w jednym z wywiadów radził opozycji, jak należy sobie poradzić z kryzysem. Jego recepta to pełna prywatyzacja wszystkiego, co jeszcze jest państwowe i polskie, a ponadto likwidacja programów socjalnych i przywrócenie - jak było za PO – wieku emerytalnego. "Polacy nie ma ją pojęcia o czym mówią" - przekonuje Grabowski.

Izabela Leszczyna z kolei chce "zdecydowanie" podnieść stopy procentowe.

Druga część spotu to wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który w trakcie spotkania w Jaśle powiedział, że Zjednoczona Prawica swój program wyborczy chce tworzyć w oparciu o opinie i potrzeby Polaków.

- "Zwyciężymy przede wszystkim dlatego, że dla nas głos ludzi z Dębicy, Krosna, Jasła jest dużo ważniejszy, niż głos polityków z Berlina, albo z Brukseli" – podkreślił wtedy Morawiecki.

Słyszymy też słowa europoseł Beaty Szydło wskazującej na różnice w podejściu PiS i Platformy Obywatelskiej do suwerenności i rozwoju kraju.

- "Dla nich Polska, to "ten kraj", dla nas - nasz wspólny dom, Ojczyzna" – podkreśliła była premier.
https://www.fronda.pl/a/Nowy-spot-PiS-Dla-nich-Polsk...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Środa, 22 marca 2023 18:57:40
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Pierwsze, przerażające 100 dni D. Tuska! Zachęcam do uzupełniania listy!

Wiem, że trudno to sobie wyobrazić, ale załóżmy, że D. Tusk zostałby ponownie "antypolskim" premierem Polski.



A oto hipotetyczne decyzje i działania premiera D. Tuska w pierwszych 100 dniach jego rządów. Lista oczywiście nie jest zamknięta i zachęcam do jej uzupełniania.



Najlepiej w takiej sytuacja "wczuć" się w myśli i uczucia D. Tuska wychodząc od jego słów i działań.



Po pierwsze.



"Polskość to nienormalność", które zostały wypowiedziane na łamach miesięcznika "Znak" w listopadzie 1987 roku. Co prawda samo to określenie jest cytowane jako wyjęte z kontekstu i nawet J. Kaczyński zwraca na ten fakt uwagę broniąc D. Tuska, ale moim zdaniem od momentu powstania za niemieckie pieniądze Kongresu Liberalno-Demokratycznego (KLD) szefowanego przez D. Tuska, te jego wcześniejsze słowa niejako faktycznie zaczęły oddawać późniejszy stosunek do Polski [1]. I na tym samym spotkaniu z wyborcami, w którym J. Kaczyński bronił D. Tuska przed wybiórczym cytowaniem jego słów z 1987 roku, ostatecznie stwierdził, że: "Mamy w Polsce partię niemiecką i ten wybór, który jest przed nami, to jest wybór: polska partia lub partia niemiecka i jej sojusznicy, którzy na wszystko są gotowi machnąć ręką, żeby tylko do tego parlamentu się dostać" [2].

Po drugie.

"Für Deutschland" (dosłownie "Dla Niemiec":

Po trzecie.



"Nie ma czasu, żeby cztery czy pięć lat sprzątać po PiS-ie (...). Do wyborów będziemy mieli przygotowaną rozpiskę na pierwsze dni po wyborach. W ciągu stu dni wszystko będzie wyczyszczone (...) "Pracuje nad tym duży zespół ludzi, który ja nazywam roboczo 'Sto dni'. Będziemy mieli przygotowaną rozpiskę na każdy dzień po wyborach tak, by w ciągu stu dni wszystko wyczyścić. Przed wyborami publicznie przedstawię ten harmonogram. Te sto dni musi wystarczyć, żeby najbardziej bulwersujące złogi z tej stajni (Augiasza - przyp. red.) usunąć (,,,) nie trzeba będzie ustaw, by usunąć złe decyzje rządu PiS. Chcę zbudować bardzo silną władzę, bardzo silną partię, chcę dysponować taką siłą, która pozwoli nam ten porządek zrobić" [3].



Po czwarte.



"Pisowscy frajerzy z Mularczykiem na czele biegają z dokumentami na temat reparacji", mówił Tusk, zapewniając, że z samych reparacji nie kpi, tylko z nieudolnych polityków obozu rządzącego. (…) "Dla mnie polityka to jest praktyczny sposób załatwiania interesów. Jak w Europie jest kasa, to ja nie pluję w twarz tym ludziom, którzy ją wydzielają, tylko wydzieram ile się da" – przekonywał. W końcu zaproponował nieprzekonanemu oponentowi zakład, że wywalczy od Niemiec więcej pieniędzy niż PiS: "Założę się z panem, że dostaniemy oprócz KPO jeszcze to od Niemców, co należy się żyjącym ofiarom wojny. Tylko to trzeba umieć załatwić, a nie jak pajace latać po całym świecie, a na końcu kieszeń dziurawa i pistolet za paskiem", podsumował, wbijając szpilę przeciwnikom z PiS-u [4]. Jednocześnie D. Tusk zwracając się do zwolennika reparacji powiedział: "Pan w ogóle z jakiej paki miałby dostać reparacje wojenne, panie" - mówił lider PO do swojego gościa [5].
Moja poniższa lista - jak już mówiłem - ma charakter otwarty. Sądzę, że Państwo będą w stanie wskazać jeszcze wiele innych potencjalnych działań i decyzji, które D. Tusk podjąłby w pierwszych 100 dniach jego hipotetycznego ponownego premierowania.



1) Pierwsza lenna wizyta zagraniczna - Berlin,

2) Pierwsza decyzja - wstrzymanie prac związanych z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), bo przecież taki powstaje w Berlinie, więc na terenie Polski nie może powstać jakakolwiek konkurencja dla firm i inwestycji niemieckich,

3) Wyznaczenie daty przyjęcia przez Polskę nowej waluty niemieckiej, czyli Euro... bo po co nam waluta narodowa i NBP, skoro we Frankfurcie nad Menem jest EBC - Europejski Ban Centralny emitujący Euro!,

4) Rewizyta kanclerza Niemiec O. Scholza w Warszawie i podpisanie dwustronnego porozumienia, w którym Polska całkowicie zrzeka się od Niemiec jakichkolwiek reparacji wojennych uważając temat za zamknięty,

7) Całkowite wstrzymanie prac nad budową elektrowni jądrowych w Polsce, bo przecież Niemcy protestują a jak ich nie chcą na terenie Polski to oczywiście D. Tusk pokornie spełni ich życzenie,

6) Odejście od uregulowania polskiej strony rzeki Odry, bo przecież jest już uregulowana po stronie niemieckiej (sic!),

7) Spotkanie Trójkąta Weimarskiego w Paryżu (Niemcy, Francja, Polska) jako dowód zmiany polityki zagranicznej Polski, czyli odejścia od budowy sojuszu z krajami Europy Środkowo-Wschodniej i USA na rzecz powrotu dominacji niemieckiej w tych krajach i ochłodzenia stosunków z USA,

8) Wyznaczenie daty podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet do 68 roku życia (a co mu tam: jeden rok więcej to dla utrzymania niemieckiego "porządku" i pokazania, że D. Tusk rośnie w miarę postępu),

9) Renegocjacje lub zerwanie większości umów na zakup uzbrojenia dla Polski,

10) Wstrzymanie wzrostu liczebności polskiej armii a nawet znów jej osobowe uszczuplenie,

11) Likwidacja Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT),

12) Ponowna likwidacja jednostek wojskowych i sukcesywne zmniejszanie liczebności armii,

13) Ponowna likwidacja posterunków policji,

14) Podniesienie podatków,

15) Ustawowe zamrożenie "po wsze czasy" kwoty wolnej od podatku

16) Likwidacja trzynastej i czternastej emerytury i renty,

17) Powrót opodatkowania emerytów i rencistów podatkiem PIT,

18) Zmiana systemu programu 500+ w kierunku uzależnienia tej wypłaty od dochodów gospodarstwa domowego a docelowo jego likwidacja,

19) Likwidacja wszystkich programów socjalno-społecznych zrealizowanych i realizowanych przez rządy PiS (ZP), czyli: 300+, maluch+, duża rodzina+ i innych, w tym zerowego podatku PIT dla młodych ludzi do 26 roku życia,

20) Podział PKN ORLEN na mniejsze spółki i ich sprzedaż kapitałowi zagranicznemu z nastawieniem oczywiście na niemiecki a gdyby wojnę przegrała Ukraina, to też na rosyjski!,

21) Sprzedaż PLL LOT niemieckiej Lufthansie, przy czym wpierw doprowadzi się LOT na skraj bankructwa a pierwotna sprzedaż może być zawoalowana "na słupa" jak to planowano dokonać poprzez OLT Express (spółkę córkę Amber Gold),

22) Sprzedaż Polskich Kolei Państwowych (PKP) niemieckiemu przewoźnikowi państwowemu Deutsce Bahn, przy czym wpierw doprowadzi się PKP na skraj bankructwa i również może dojść do pierwotnej sprzedaży "na słupa" lub jakąś spółkę-córkę niemieckiego przewoźnika, która ma siedzibę w innym niż Niemcy kraju,

23) Sprzedaż innych, dużych i dochodowych spółek Skarbu Państwa,

24) Zamknięcie Kompleksu Węglowego Turów,

25) Ogłoszenie planu bezwzględnej likwidacji polskich kopalń do 2050 roku,

26) Ogłoszenie planu likwidacji lokalnej administracji państwowej, czyli Urzędów Wojewódzkich i wojewodów, co oznaczać będzie de facto rozbicie dzielnicowe Polski... bo po co ma istnieć państwo polskie gdy niedługo powstanie Jedno Sfederalizowane Państwo Europa ze stolicą w Berlinie, czyli IV Rzesza Niemiecka!,

27) Renegocjacja Konkordatu w stronę całkowitej alienacji Kościoła Katolickiego w Polsce,

28) Usunięcie nauczania religii w szkołach,

29) Wprowadzenie ustaw zezwalających na wolną aborcję do 9 miesiąca ciąży,

30) Wprowadzenie ustaw umożliwiających eutanazję,

31) Przedstawienie harmonogramu reglamentacji sprzedaży mięs, nabiału, ubiorów i innych towarów, które zagrażają "zmianom klimatu",

32) Przedstawienie harmonogramu wprowadzenia reglamentacyjnego nakazu zakupu robaków, sztucznego mięsa lub konsumpcyjnych syntetycznych tabletek konsumpcyjnych,

33) Przedstawienie harmonogramu wprowadzenia indywidualnych norm/limitów maksymalnego pozostawiania przez człowieka "śladu węglowego", które to będą obowiązywały wszystkich. Będzie po prostu stworzona tabela "śladu węglowego" określająca, że np. 1 km jeżdżenia samochodem to tyle i tyle jednostek "śladu węglowego", 1 km spaceru na świeżym powietrzu to inna wartość tych jednostek, 1 stosunek seksualny to tyle a tyle jednostek, itd, etc. Oczywiście wzorem handlu emisjami CO2, będziemy mogli sobie dokupić dodatkowe indywidualne limity "śladu węglowego"... jeżeli oczywiście będzie nas na to stać,

34) Ustalenie daty wprowadzenia tzw. zielonych i zrównoważonych rozwojowo dzielnic 15 minutowych,

35) Cofnięcie reformy systemu sądownictwa do stanu sprzed 2015 roku,

36) Wydzielenie Prokuratury z Ministerstwa Sprawiedliwości,

37) Likwidacja Centralnego Biura Korupcyjnego (CBA),

38) Likwidacja stacji TVP Info, bo przecież w Polsce nie może być demokratycznego pluralizmu medialnego i winien nam jedynie wystarczyć przekaz TVN24!,

39) Likwidacja Instytutu Pamięci Narodowej (IPN), bo po co mamy grzebać się w polskiej historii, też tej najnowszej, która dotyczy antypolskich i kryminalnie zdradliwych zachowań ludzi i organizacji żyjących i funkcjonujących do niedawna lub nawet do teraz...

40) Sprzedaż dużego pakietu akcji Gazoportu LNG w Świnoujściu niemieckiemu inwestorowi w ramach dobrosąsiedzkich stosunków polsko-niemieckich,

41, 42) ....



Starałem się nie pisać jak zachowałby się D. Tusk w zależności od wyniku zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej. Nie mam pojęcia jednak tylko, co do tego jak się zachowałby się w przypadku zwycięstwa Ukrainy, bo gdyby wygrała Rosja to przecież ona wie, że "ma swojego człowieka w Warszawie... ".



[1] "Kongres Liberalno-Demokratyczny był finansowany przez niemiecką chadecję - twierdzi Paweł Piskorski (...) Piskorski zapewnia, że nie zamierza szkodzić żadnej partii, a jedynie przedstawia rzetelną relację historyczną o początku lat 90. w Polsce. IAR mówi, że nie było to łamanie prawa, ale coś co zdarzało się 20 lat temu w różnych środowiskach politycznych. Piskorski był sekretarzem generalnym KLD, której ton nadawali politycy z Pomorza: Donald Tusk, Janusz Lewandowski i Jacek Merkel. Piskorski - były sekretarz generalny Kongresu Liberalno-Demokratycznego twierdzi, że założony i kierowany przez Tuska Kongres był finansowany przez chadeków z niemieckiego CDU na początku lat 90 -tych. Jak utrzymuje, były to kwestie omawiane między Helmutem Kohlem a Janem Krzysztofem Bieleckim - wtedy premierem i jednym z liderów KLD". Nigdy jego słowa nie zostały zaskarżone do sądu jako nieprawdziwe. Zob.: https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/793511,nie... is external)



[2] W listopadzie 1987 r. Tusk pytał, jak "wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu" - pisał późniejszy szef rządu. D. Tusk w artykule dodał, że polskość wywołuje u niego "niezmiennie odruch buntu". "Historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje bark brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię; i każą je z dumą obnosić" - pisał Donald Tusk kończąc tekst słowami: "sądzę – tak po polsku, patetycznie, że polskość, niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym świadomym wyborem". Zob.: https://www.rp.pl/polityka/art37245881-kaczynski... is external)



[3] https://www.money.pl/gospodarka/ambitna-deklaracja-... is external)



[4] https://www.wprost.pl/polityka/11141494/burzliwe-wys... is external)



[5] https://niezalezna.pl/478821-tusk-do-goscia-spotkani... is external)
https://niepoprawni.pl/blog/krzysztofjaw/pierwsze-prz...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 23 marca 2023 10:06:20
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Donald Tusk o swojej "polskiej" rodzinie z "Był sobie Gdańsk" - przedmowa

Przedmowa Donalda Tuska w albumie pt. "Był sobie Gdańsk"

Moje podwórze było wielkie zacienione lipami, orzechem włoskim i owocującą raz na jakiś czas buczyną.

http://goo.gl/maps/Ovy39 (link z mapą oraz foto dołączył - by Onwk)

Tworzyła je przestrzeń zamknięta skrzydłami dużej ceglanej kamienicy, zwanej „starą dyrekcją", w odróżnieniu od „nowej" stojącej po drugiej stronie Błędnika.

Od południa podwórko graniczyło z podniszczonymi sadami i ogrodami i ledwie stojącymi szauerkami.

Latem wybieraliśmy się tam na gruszki i papierówki, do których dostępu bronił zawsze pijany woźnica.

Uciekaliśmy przed nim w popłochu, gdy bełkocząc potrząsał kijem, kiedy indziej znów zbieraliśmy się przy jego wozie niosąc butelki i szmaty, za które oferował nam prawdziwe skarby: baloniki, wiatraczki na drucie, trocinowe piłki na gumce i lizaki.

Po chleb i mleko nie trzeba było iść do miasta, czyli na drugą stronę torów.

Tuż przy kościele Bożego Ciała, dosłownie rzut kamieniem (dosłownie, bo mieszkali tam nasi podwórkowi przeciwnicy), stał otynkowany na biało kiosk, przed którym mężczyźni pili piwo stojąc w rozkroku, a my oranżadę naśladując ich gesty.

Dalej jeszcze była spółdzielnia, w której był zawsze świeży chleb, i mały cmentarz z niemieckimi nagrobkami, w miejscu dzisiejszego dworca PKS.

Drzewa, ozdobne ogrodzenie i lampy gazowe przypominały, że nasza ulica przed wojną nosiła dumną nazwę Nord-promenade.

Z drugiej strony leżał Plac Zebrań Ludowych z muszlą koncertową.

Szliśmy tam ścieżkami wyznaczonymi przez wiekowy żywopłot, ślad botanicznej fantazji i rozmachu dawnych gdańszczan.

Kawałek dalej znowu cmentarz, miejsce wypraw dla najodważniejszych, bardzo tajemnicze, z grobowcami, na których z trudem odczytać było można nazwiska i epitafia, głównie niemieckie, ale też polskie, rosyjskie, a nawet ze wschodnimi półksiężycami.

Za płotem jeszcze jeden cmentarz, zwany przez nas „ruski", z setkami grobów bez krzyży i nazwisk, tylko z gwiazdami i numerami, pielęgnowany i strzeżony, odwiedzany kilka razy w roku przez wojskowych i oficjeli.

Obok cmentarza wznosi się Góra Gradowa (inaczej Jagiełłowa), kiedyś Hagelsberg, przez nas nazywana Radiostacją lub, pieszczotliwie, „Radioszką".

Stara gdańska legenda mówi, że odważny Dan pokonał tam złego pana, księcia grodu, czego świadectwem ma być nazwa miasta (Dan-sieg).

Zimą Radioszka była najważniejszym miejscem w okolicy - zjeżdżaliśmy z niej na sankach, oponach, kawałkach dykty aż do samej Bramy Oliwskiej.

Latem penetrowaliśmy zrujnowane forty, zapuszczając się - ryzykując bójkę - aż na Siedlce, w stronę Emaus i na Cmentarz Francuski.

(W najbliższym sąsiedztwie naszej kamienicy było siedem cmentarzy).

Z Góry Gradowej można było obserwować pracę dźwigów stoczniowych, piękny stary dworzec, a dalej wieże kościoła Mariackiego i Ratusza.

Przy dobrej pogodzie i spokojnej zatoce na horyzoncie snuła się nitka Helu - ale nigdy nie byliśmy pewni, czy naprawdę ją widzimy.

Byłem w niezwykłej sytuacji: wystarczyło kilka minut spaceru i krótka wspinaczka, aby mieć całą swoją ojczyznę w zasięgu wzroku.

Co wieczór z Góry ściągał mnie donośny głos ojca, dobiegający ze strychowego okna naszego mieszkania: „bowke, kolacja!".

Przez lata całe nie zastanawiałem się, co tak naprawdę znaczy „bowke", „lorbas" czy „pomuchelkop" i dlaczego inni chłopcy z podwórka nie są dla swych rodziców bowkami i lorbasami.

Ale kiedy pierwszy raz zapytano mnie o to, poczułem wstyd odmieńca, którego właśnie zdemaskowano.

Podobny niepokój ogarniał mnie, gdy dziwiono się, że moja babcia mówi po niemiecku i z pewnym trudem przyjmowałem tłumaczenie rodziców, że kiedyś w Gdańsku wszyscy, nawet Polacy, rozmawiali po niemiecku.

Takie tłumaczenia należały zresztą do rzadkości, bowiem starsi niechętnie sięgali w rod/innych rozmowach do czasów przedwojennych.

Wiele lat później, już jako dorosłem - krok po kroku - docierać do prawdy o losach rodziny i miasta. Im więcej się dowiadywałem, tym mniej rozumiałem, ta wiedza bowiem wyrzucała mnie z utartych kolein, niszczyła klisze i schematy, zgodnie z którymi historia najnowsza była prosta jednoznaczna.

To, co odkrywałem, było trudne, bolesne i równocześnie fascynujące.

Dziadek po kądzieli, Franz Dawidowski, mówił o sobie z dumą „Danziger". Jednemu z synów dał na imię Jurgen, drugiemu Henryk, nie Heinrich i posłał go do polskiej szkoły w Sopocie.

Dziadek był piłkarzem w klubie polskich kolejarzy Gedania, w czasie wojny naziści zesłali go na przymusowe roboty, po 45 wybrał Polskę.

Jego brat służył w Wehrmachcie, szwagier zginął od kuli polskiego żołnierza, siostra znalazła grób w Bałtyku jako jedna z ofiar „Gustloffa", statku z gdańskimi uchodźcami storpedowanego w 45 roku przez sowiecką łódź podwodną.

Dziadek po mieczu, Józef Tusk, już drugiego września został aresztowany przez gestapo i wojnę spędził w obozach koncentracyjnych.

Był polskim kolejarzem, miał kaszubskie korzenie, czuł się gdańszczaninem, ale z babcią rozmawiał po niemiecku równie swobodnie, jak po polsku.

Wszyscy oni czuli się przede wszystkim „hiesige", tutejszymi i dopiero wojenny paroksyzm historii zmusił ich do wyboru między Niemcami a Polską.

Ale niezależnie od tego wyboru jedni i drudzy stracili bezpowrotnie swoją małą Ojczyznę, swój Heimat. Nazizm, wojna i komunizm zniszczyły Gdańsk materialnie i duchowo.

Zanim spłonęły kamienice i kościoły, umarło miasto wielu kultur, nacji, wyznań, języków, miasto pogranicza i syntezy.

„Gdy uprzytomnię sobie, w jakiej mierze flamandzcy budowniczowie, osadnicy z Holandii i Szkocji, menonici i hugonoci, angielscy kupcy lub też przebywający tu Żydzi, na ile oni wszyscy ukształtowali mój Gdańsk, to wszystkie narodowe roszczenia stają się niczym" - pisał Günter Grass.

Niestety przyszedł moment, kiedy narodowe roszczenia stały się wszystkim. Wpierw rozebrano synagogę, później umundurowano mieszkańców, niektórych wywieziono, jeszcze innych rozstrzelano.

Zanim wojna zrównała miasto z ziemią, zanim Rosjanie gwałcąc i paląc dokończyli dzieła zniszczenia materii miasta, zanim tysiące gdańszczan opuściło dobrowolnie lub pod przymusem ruiny swych domostw, zanim to wszystko się zdarzyło - nazizm zabił duszę tego miasta.

Dziś pozostały nieliczne pamiątki rozsiane po muzeach Lubeki i Bremy, archiwach Berlina i rodzinnych albumach gdańszczan po obu stronach granicy.

Została też pamięć tych, którzy w Gdańsku pozostali.

Pamięć o raju utraconym, o brunatnym i czerwonym barbarzyństwie, o ruinach i wysiłku odbudowy.

Pojawili się nowi gospodarze wypędzeni ze swoich miast, by zacząć historię Gdańska od początku.

Musiały minąć dziesięciolecia, żeby ludzie tu mieszkający szukać zaczęli prawdy o Gdańsku, bez wdawania się w spór czyj był kiedyś i jaki naród ma do mego większe prawo.

Bo dla przyszłości ważniejsze jest odkrywanie, jaki był.

Z rodzinnych rozmów wyniosłem niepokój i ciekawość - oba uczucia wiązały się z historią. Ciekawość okazała się silniejsza. Idąc uliczkami Głównego Miasta Wrzeszcza czy Sopotu próbowałem wyobrazić sobie, jak wyglądały, gdy rodzice moi byli jeszcze dziećmi.

Gdzie stało kasyno sopockie, jak wyglądała Długa z tramwajami i dorożkami, hotele i domy towarowe, po których zniknął wszelki ślad?

Gdzie pito Machandel i Goldwasser, jak wyglądały stragany z rybami nad Motławą i domy zdrojowe w Brzeźnie i na Stogach?

Zacząłem przeglądać rodzinne zbiory fotografii, szukać starych gdańskich pocztówek w antykwariatach i na targowiskach.

Do rodzinnych relacji, do których podchodziłem czasami z niedowierzaniem doszły lektury: Zwarra, Grass, Huelle i rozmowy z autorami.

To właśnie Paweł Huelle w naszej pierwszej długiej rozmowie o Gdańsku powiedział mi, że choć ciągłość historii Gdańska została przerwana, są takie miejsca, gdzie czuje się przeszłość: wśród starych domów na Osieku, przy Kamiennej Śluzie, w Świętym Janie.

Z dawnego ducha zostało też coś w ludziach, ta znamienna mieszanka odwagi i rozwagi, niezależności i zaradności, czyli coś, co wyrasta z morza i pobliskich Kaszub i nazywa się geniusz miejsca.

Wielkie gdańskie rewolty lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych umocniły w wielu mieszkańcach miasta przekonanie o wyjątkowości tego miejsca.

To chyba właśnie powrót nad Motławę wielkiej Historii pozwolił mojemu pokoleniu odrzucić kompleksy i resentymenty i z odwagą spojrzeć na przeszłość Gdańska. Im bardziej czuliśmy się wolni, tym głębiej zapuszczaliśmy korzenie i tym mocniej pragnęliśmy ciągłości.

Może dlatego z takim wzruszeniem gdańszczanie witali każdą odbudowaną kamienicę na Długim Pobrzeżu, hełm na Wieży Więziennej, carillon na Katarzynie, i z takim zapałem szukali gdańskich pamiątek na straganach Jarmarku Dominikańskiego?

Wielu gdańszczan po obu stronach granicy z wielkim pietyzmem gromadziło (i gromadzi nadal) pamiątki gdańskie, w tym zdjęcia, mozolnie układając mozaikę z kawałków dawnej rzeczywistości potrzaskanej przez historię.

Gdańsk bowiem, niezależnie od wysiłku ludzi i instytucji, jest dziś ułomnym, fragmentarycznym i nie całkiem prawdziwym odbiciem tamtego Gdańska.

Odeszli ludzie, zniknął dialekt, spłonęły dzielnice, domy przedmioty, rodzinne albumy.

Rekonstrukcja Starówki, wielkie dzieło, nie była i nie mogła być rekonstrukcją Gdańska, z jego eklektyzmem, klimatem przedmieść i portu, z przedziwnym i skomplikowanym ładem przestrzeni odzwierciedlającym los miasta-pogranicza. Kiedy jako dziecko w trakcie rozbiórki dawnego Błędnika, uprawialiśmy podwórkową archeologię, odkrywaliśmy, niczym Evans na Krecie zupełnie inny świat. Monety z rybą lub żaglowcem, solnice z gotyckim napisem „Salz”, guziki z „wroną”.

Ślady wojny wówczas, w latach sześćdziesiątych, były w Gdańsku dość świeże: ruiny, leje po bombach, liszaje po kulach na tynkach kamienic, a jednak nasze wykopaliska dotyczyły innej epoki, która tylko formalnie skończyła się kilkanaście lat wcześniej, bo tak naprawdę od naszych czasów dzieliła ją wieczność.

To czuli nie tylko przyjezdni, ja także, chociaż na co dzień obcowałem z jej reliktami. Poznać i pokazać Gdańsk, jaki był - ta potrzeba towarzyszy mi od wielu lat.

Czy narodziła się wtedy, gdy z siostrą na strychu szperaliśmy w ojcowskim archiwum, czy wówczas, gdy matka opowiedziała nam, jak przed wojną wyglądała nasza ulica i jej niedzielne spacery w Dolinie Radości albo zakupy na Podwalu Grodzkim, ulicy pełnej hoteli, sklepów i restauracji?

Nie wiem.

Pamiętam jednak, kiedy wiele lat później, w stanie wojennym, pewnego wieczoru, gdy razem z przyjaciółmi składaliśmy w nielegalnej drukarni kolejny numer „Przeglądu Politycznego", rozmawiając przy tym - jak zwykle - o Gdańsku, ktoś z nas po¬wiedział: a gdybyśmy tak wydali prawdziwy album o Gdańsku?

Ale Gdańsk to takie miasto, gdzie wielkie zdarzenia spychają często na bok małe marzenia.

Tak było i w tym przypadku.

Musiało minąć jeszcze sporo czasu, zanim spotkaliśmy się ponownie, aby tamten zamysł zrealizować.

Dobry przypadek sprawił, że naszą pracę kończymy w najlepszym momencie: ostatnim roku gdańskiego tysiąclecia.

Na album „Był sobie Gdańsk" złożyły się zdjęcia z wielu zbiorów archiwalnych, muzealnych i prywatnych.

Przejrzeliśmy ich tysiące, zanim zdecydowaliśmy się na taki ich wybór.

Naszym zamiarem było pokazanie przede wszystkim tych fragmentów miasta, które zniknęły bezpowrotnie lub zmieniły swój charakter.

Próbowaliśmy uchwycić fenomen naszego miasta w epickim - jak to określił Stefan Chwin - momencie, z jego magią i codziennością, ze zwykłymi ludźmi i niezwykłymi ulicami.

Nie jest to więc pełna dokumentacja zbytków ani systematyczny przewodnik, a raczej sentymentalna podróż do wnętrza miasta na chwilę przed jego końcem.

Nie znamy nazwisk wszystkich autorów zdjęć, nie wszystkich dat jesteśmy pewni, a trasa naszej wędrówki jest w dużej mierze dyktowana subiektywnymi emocjami.

Dla wielu gdańszczan inne miejsca i sytuacje warte byłyby pokazania, wierzymy jednak w ich wyrozumiałość.

Tak czy inaczej, prezentujemy tu największy z dotychczas wydanych zbiór gdańskich fotografii, z których wiele nie było dotąd nigdy publikowanych.

Naszą wędrówkę rozpoczynamy - podobnie jak przyjeżdżający przed wiekiem turyści - od dworca kolejowego.

Idąc Podwalem Grodzkim mijamy hotele, sklepy i restauracje, docieramy do Huciska, skąd już tylko krok do Nowych Ogrodów z ich reprezentacyjnymi gmachami urzędów i knajpkami tonącymi w ogródkach.

Wracamy w okolice Bramy Wyżynnej i uroczego Klein Irrgarten, by przez ulicę Długą dotrzeć do Motławy.

Dalej, ulicą Stągiewną i Długimi Ogrodami wchodzimy na Dolne Miasto i zapuszczamy się aż na Stogi, odwiedzając plażę, park i domy zdrojowe.

Szlak wiedzie nas z powrotem na Dolne Miasto, Wyspę Spichrzów i Stare Przedmieście.

Wchodzimy na Targ Węglowy, by przez Zbrojownię, Piwną, Chlebnicką znów dotrzeć do Długiego Pobrzeża i dalej Motławą i Wisłą do Nowego Portu.

Wracamy na Stare Miasto, ulicą Łagiewniki wychodzimy w stronę stoczni Schichaua, skąd zawracamy na Korzenną i tak trafiamy do punktu wyjścia. Z Gdańska aleją lipową jedziemy przez Wrzeszcz, Brzeźno, Oliwę z Jelitkowem, by odpocząć - podobnie jak to czyniono przed wojną - w Sopocie.



* * *

Album nie powstałby bez pomocy wielu ludzi i instytucji.

Dziękujemy tym wszystkim, którzy wsparli finansowo nasze przedsięwzięcie, w szczególności Fun-dacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, naszemu głównemu donatorowi.

Podziękowania należą się także znawcom gdańskiej fotografii: Janowi Kucharskiemu i Jerzemu Żmijewskiemu, którzy towarzyszyli nam w żmudnych poszukiwaniach zdjęć i instytucjom, które udostępniły nam swe zbiory.

Album zyskał wiele dzięki malarskiej wrażliwości Magdy Karbowiak, cierpliwości Ani Olszewskiej, a chwile wytchnienia całemu zespołowi zapewniła gościnność Iwony i Jaśka Pawłowskich.

Swój udział w powstaniu naszego albumu ma również moja Matka - gdańszczanka, której dobroci i mądrości tak wiele zawdzięczam.

------

Parę moich osobistych uwag do tej radosnej twórczości i subiektywnej wycieczki wnuka dziadków i rodziny w służbie Adolfa Hitlera.

Ta niemiecka paskuda w swoim albumie gloryfikującej niemieckiej faszystowski Gdańsk, a pomija podstawowe wydarzenia z historii najnowszej jak i tragiczne wydarzenia, jakie zgotowali jego niemieccy dziadkowie i rodzice, chociaż przy nich podczas swojej subiektywnej wycieczki przejeżdżał lub przechodził.

Poczta Polska i jej Obrońcach i z wiązane z nią budynki, budowle i zakłady jak elektro-gazowni na Ołowiance skąd wzięli paliwo do podpalenia poczty, samego budynku poczty polskiej, a właściwie trzech dwóch w Gdańsku i jednego w Nowym Porcie, konsulatu polskiego, Biskupiej Górki gdzie byli więzieni i torturowani, jak i miejsca ich zamordowania.

O Westerplatte i jego Obrońcach oraz o podobozie KL Stutthof na gdańskiej Przeróbce, koło którego musiał przejeżdżać jadąc na plażę Stogi.

Wspomina stocznię Schichaua, na terenie, której był m.in. na wyspie Ostrów obóz na terenie bazy U-Botów i podobóz KL Stutthof.

Więźniem tego obozu był Pan Stefan Ruciński, mieszkał w Sopocie przy Chopina w kamienicy w podwórzu(chyba pod numerem 5), pracował w Gdańskiej Stoczni Remontowej w Dziale Administracji.

Poznałem Pana Stefana, który opowiadał o swoim pobycie w tym obozie, gdzie pracował w akumulatorowni przy wyposażaniu U-Botów.

Do dziś istnieje ten budynek na gdańskiej wyspie Ostrów na mapie Google, o TU: http://goo.gl/maps/HYgcX

Pominął też gdańską aleja lipowa, jest tylko lipową, a nie aleją wisielców, no cóż o powieszonych zbrodniarzach niemieckich mundurach nie zwykł pisać w swoim albumie, który roi się od fotografii z paradami niemieckich zbrodniarzy i niemiecką ludnością cywilną i flagami ze swastyką, tych samych mieszkańców Danzing, którzy żądali zabicia bez sądu Obrońców Poczty Polskiej podczas ich przemarszu z budynku Poczty Polskiej bronionego przed niemieckimi agresorami, a ich miejscem uwięzienia na Biskupiej Górce.

Fotografie z przemarszu Obrońców Poczty są w dużej liczbie dostępne w sieci, na których widać tak twarze jak i fanatyczne zachowanie niemieckich faszystów szczególnie pośród niemieckiej cywilnej tłuszczy zgromadzonej bardzo licznie podczas przemarszu Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku.

http://forum.dawnygdansk.pl/files/g1_101.jpg Omija dużym łukiem gdańskie katownie, tak niemieckie, rosyjskiego NKWD i miejscowych bolszewików niemieckich, żydowskich i polskich takoż w samym centrum Gdańska w tym więzienie i katownią na Biskupiej Górce, a o wzgórzu na gdańskiej Pohulance, to w ogóle nie wspomina ani słowem, bo tam byli powieszeni strażnicy z KL Stutthof, który rzekomo tylko budował, jako rzekomy więzień jego dziadek po mieczy, Józef Tusk.



Może pozna tu swego dziadka, o ile był budowniczym, a nie funkcyjnym lub strażnikiem czy adiutantem Maxa.

http://www.dws-xip.pl/reich/zaglada/oboz113.jpg http://wolneforumgdansk.pl/files/albert_forster__gauleite...

http://wolneforumgdansk.pl/files/albert_forster__gauleite... Gdyby tak było, to nie pominąłby tak istotnych faktów, że tam zostali powieszeni oprawcy, którzy w tym obozie rzekomo więzili jego dziadka po mieczu.

Takie postępowanie tego niemieckiego junkra, jak dla mnie obala jego zmyśloną i zełganą narrację o tym dziadku z wermachtu i jego dwóch obozach, w tym i to, że do kolejnego obozu zabrał tego rzekomo więźnia dziadka nie, kto inny jak sam komendant obozu KL Stutthof.

Do kolejnego obozy komendant mógłby zabrać albo swojego partnera z różową naszywką albo zaufanego strażnika lub adiutanta, no, bo nie uwierzę, że komendant Pauli w ramach zmiany miejsca swojej służby zabrał ze sobą przypadkowego więźnia i akurat Tuska, który jako Dlv na zakończenie wojny trafił do niewoli, jako żołnierz wermachtu.

W takie przypadki to ja nie uwierzę, tak jak w więźnia w szpitalu, którego odwiedził sam Hitler, który nawet tego rannego więźnia pogłaskał po policzku.

Więzień raczej według mnie byłby w baraku przeznaczonym dla więźniów, a nie w szpitalu wojskowym.

Ale skoro chory Bartoszewski dostał zwolnienie L-4 i salonkę, którą wrócił z Oświęcimiu do Warszawy, to i w przypadku dziadków i rodziny Tuska i Dawidowskich też mogły być podobnie ciekawe wydarzenia z ich udziałem.

Polaka, Polacy, polskości i miejsc polskiego bohaterstwa jak i miejsce straceń zbrodniarzy i ludobójców z KL Stutthof, jak i jego podobozów na terenie jego małej niemieckiej ojczyzny jest wymowna, prawda?

Zapomniał też o eksperymentach niemieckich „naukowców” z Danzing.

http://m.onet.pl/_m/88d9d31ba4aeb2645ddfbabacc3...

Przedmowę Donalda Tuska z albumu „Był sobie Gdańsk” do celów edukacyjnych i poznawczych przepisał z albumu @Obibok na własny koszt.

Dla niedowiarków, mogę zamieścić fotografię tego albumu i samej przedmowy wnuczka dziadka z wermachtu z dwóch obozów zagłady, do których trafił z jednym i tym samym komendantem obozu – czy na pewno jako więzień?

Na tak postawione pytanie nie potrafię dziś odpowiedzieć jednoznacznie.

-------

Warto wiedzieć kto uciekał z Trójmiasta na statku MV Wilhelm Gustloff, że w tej liczbie była kuzynka Donalda Tuska, rzekomo Polak i rzekoma cywilna według Donalda Tuska.

When the land evacuation routes were already intercepted by the Red Army, tens of thousands remaining German military personnel and civilians were evacuated by ship in Operation Hannibal. Depicted military transport ship MV Wilhelm Gustloff was sunk by a Soviet submarine, 9,000 drowned.

Tak to wygląda w tłumaczeniu przy pomocy googlowego translator:

Po ewakuacji gruntów zostały już przechwycone przez Armię Czerwoną, dziesiątki tysięcy pozostałych niemieckich wojskowych i cywilów ewakuowano drogą morską w operacji Hannibal. Przedstawione transportu wojskowego statku MV Wilhelm Gustloff został zatopiony przez radziecki okręt podwodny, 9000 utonął.

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bf/Bundesa...

http://en.wikipedia.org/wiki/Flight_and_expulsion_of_G...
https://niepoprawni.pl/polecanka/donald-tusk-o-swojej...
Żabodukt Postów: 78389
kumak
Żabodukt, postów: 78389
Czwartek, 23 marca 2023 10:09:57
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Jest pomysł coi zrobić żeby PiS wygrał następne wybory. Ustawa że każdego pierwszego miesiąca obowiązuje cena tego towaru jak za Tuska
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 23 marca 2023 10:11:31
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
idiotów nie brak jak widać POwyżej
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 23 marca 2023 10:20:48
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kolejna porcja "złotych myśli" Tuska! „Im mniejsze szanse ma ktoś na zdobycie władzy, tym więcej projektów produkuje”

https://wpolityce.pl/polityka/639421-kolejna-porcja...
gdzieś indziej Postów: 11582
michal1965
gdzieś indziej, postów: 11582
Czwartek, 23 marca 2023 18:21:03
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"Ludzie, którzy głosują na nieudaczników, złodziei, zdrajców i oszustów nie są ich ofiarami. Są ich wspólnikami."
George Orwell
Żabodukt Postów: 78389
kumak
Żabodukt, postów: 78389
Czwartek, 23 marca 2023 20:17:11
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
co za samokrytyka- brawo Michale
Żabodukt Postów: 78389
kumak
Żabodukt, postów: 78389
Czwartek, 23 marca 2023 20:17:26
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
sukces https://www.facebook.com/photo?fbid=749300726599281&...
gdzieś indziej Postów: 11582
michal1965
gdzieś indziej, postów: 11582
Czwartek, 23 marca 2023 21:30:23
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Dobrze wiesz o kim te słowa. Nie jesteś tak głupi.
Żabodukt Postów: 78389
kumak
Żabodukt, postów: 78389
Piątek, 24 marca 2023 10:49:20
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Wystarczyło być w PiS... https://www.facebook.com/groups/825118321457870/permali...
Żabodukt Postów: 78389
kumak
Żabodukt, postów: 78389
Piątek, 24 marca 2023 10:50:58
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
michal1965
gdzieś indziej, postów: 8313
Czwartek, 23 marca 2023 • 18:21:03
"Ludzie, którzy głosują na nieudaczników, złodziei, zdrajców i oszustów nie są ich ofiarami. Są ich wspólnikami."
George Orwell

Polska jest niszczona nie tylko przez tych którzy kradną i oszukują się również przez tych którzy widząc to nic nie mówią nadal ich popierają i nic nie robią
gdzieś indziej Postów: 11582
michal1965
gdzieś indziej, postów: 11582
Piątek, 24 marca 2023 11:48:39
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Bezczynność rozzuchwala.
Za namową Tuska trzeba było dawno wziąć żelazną miotłę i pogonić z sejmu jachiry i inne popierdułki.
MIńsk Mazowiecki Postów: 4931
Zagłoba
MIńsk Mazowiecki, postów: 4931
Piątek, 24 marca 2023 12:34:00
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
I te żrące i te z palcem w... oku!
A i te odkrycia towarzyskie.
Pi$aneczki jak bereciki!
Post edytowany 3 razy
Żabodukt Postów: 78389
kumak
Żabodukt, postów: 78389
Piątek, 24 marca 2023 13:30:43
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
@pogonić z sejmu jachiry i inne popierdułki. Następny kacap się znalazł i nie pomyślał za za posłami stoją tysiące głosow wyborców
Post edytowany
gdzieś indziej Postów: 11582
michal1965
gdzieś indziej, postów: 11582
Piątek, 24 marca 2023 15:49:12
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Całe 5 tysięcy głosów. Czemu nie wrócą do domu, skoro nie odpowiadają im polscy bohaterzy?

"Jachira to nazwisko wymyślone po wojnie?

Według wskazania wyszukiwarki występuje ono tylko w jednej części Polski, kilkanaście razy na Dolnym Śląsku i w Lubuskiem. Nie znalazłem nikogo sprzed wojny o tym nazwisku, nie było nikogo kto nosiłby to nazwisko przed wojną? Za wymyśleniem tego nazwiska przemawia także fakt całkowitego oderwania od polskiego kodu kulturowego a nawet jakiegokolwiek kodu kulturowego, tak jakby ktoś kogoś przywiózł, osiedlił po 45, i jeszcze wymyślił nazwisko".

https://www.salon24.pl/u/nick/987848,pochodzenie-nazw...
MIńsk Mazowiecki Postów: 4931
Zagłoba
MIńsk Mazowiecki, postów: 4931
Piątek, 24 marca 2023 16:40:17
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Czy Pi$@nki moczy się w BURAKACH? Bo Buraków ostatno u nas ci dostatek...


Hehehe...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Piątek, 24 marca 2023 18:16:01
+2
+2 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
W cebuli i to tej Niemieckiej, bo taka podobno tylko słuszna. Tak mówią POstepowi.

Zaloguj się aby uczestniczyć w dyskusji oraz uzyskać dostęp do większej ilości wątków na tym forum.

Aktualności

OK