http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,24945284,n...
Nie chcę udawać, że jestem chłopcem albo dziewczyną. Dlaczego transpłciowa Milo popełniła samobójstwo?
Ludzie oczekują, że osoby transpłciowe będą w sposób przerysowany odgrywać płeć, do której zmierzają. Pani psycholog notuje, co mam na sobie, czy mam pomalowane paznokcie i w jakiej pozycji siedzę. Choć sama może być w dżinsach i koszuli. Nikt jej nie odbierze licencji na kobiecość, bo nie pomalowała paznokci. A ona może mi ją odebrać.
maja Milo Mazurkiewicz napisała na Facebooku: „Mam dość. Mam dość tego, że jestem traktowana jak gówno. Mam dość ludzi (psychologów, lekarzy, terapeutów) twierdzących, że nie mogę być tym, kim jestem, bo wyglądam w nieodpowiedni sposób. Traktujących mnie, jakbym to wszystko wymyśliła. Mówiących, że powinnam przestać próbować być sobą i poczekać, aż inni zdecydują, że już mogę”.
Tydzień później 24-letnia transpłciowa Milo Mazurkiewicz skoczyła do Wisły z mostu Łazienkowskiego w Warszawie.
1. Jeden krok, żeby ból się skończył, w końcu jak jest się martwym, to się nie płacze. Nie chcę żyć na świecie, w którym ludzie nie wierzą, że nie jestem ani chłopcem, ani dziewczyną
Alex Skiba i Tash Lisiecki poznali Milo na spotkaniach Hangaru i Kokonu. Hangar to samorozwojowe spotkania dla tęczowej młodzieży, a Kokon – grupa wsparcia dla osób trans. Spotkania odbywają się w ramach poznańskiej grupy Stonewall. Nazwa nawiązuje do klubu w Nowym Jorku, w którym w 1969 roku geje, lesbijki oraz osoby trans sprzeciwili się policyjnemu nalotowi i stanęli w obronie swoich praw. Milo w grupie Stonewall była aktywistką.
Stonewall to pierwsze miejsce, do którego trafiasz, jeśli jesteś w okolicy i szukasz pomocy. – Alex krząta się przy barze. – Ale Milo na nasze spotkania od wielu miesięcy przychodziła zdołowana. Opowiadała nam o swoich przejściach z lekarzami – dodaje.
Tash siedzi przede mną, w żółtej koszulce z Pikachu. Odgarnia z czoła kolorową grzywkę.
Alex ma 18 lat, jest niebinarnym transmężczyzną. Tash jest niebinarną transkobietą. W sformułowaniach „transkobieta” i „transmężczyzna” drugi człon określa płeć odczuwaną. Niebinarność to płciowość płynna, która leży poza podziałem na kobiety i mężczyzn. Osoby niebinarne nie czują się całkiem kobietami ani całkiem mężczyznami. Siedzimy w kawiarni w centrum Poznania, a Tash i Alex opowiadają mi o zawiłym labiryncie, przez jaki w Polsce musi się przedzierać osoba transseksualna, jeśli chcą być sobą.
– W najgorszej sytuacji są właśnie osoby niebinarne. Milo też taka była. Na pewno źle czuła się w męskim ciele, ale nie postrzegała siebie jako stuprocentowej kobiety – opowiada Tash.
2. Normą powinno być bycie sobą
U wejścia do labiryntu stoi się samotnie.
Tash: – Na początku brakuje odpowiednich słów. Nie ma się języka, żeby nazwać to, co się czuje. Dlatego tak ważna jest edukacja w szkole, żeby dzieciom, które urodziły się trans, te słowa i pojęcia przekazać.
Mogłyby się na przykład dowiedzieć, że ten dyskomfort, który czują, wrażenie, że jest się nie w swoim ciele, to dysforia. Milo nazwała to dopiero, kiedy miała 22 lata. Pomogły jej internetowe fora. Wcześniej nie wiedziała, czym jest to, co czuje. Wychowała się w niewielkim Złotowie w Wielkopolsce, gdzie mówiono jej, że bycie trans jest nienormalne. Wyjechała. Chłopak, którego próbowała odgrywać, został w Złotowie
Zawsze bardziej chciałem bawić się z chłopakami, zabawy dziewczyn wydawały się zbyt nudne – opowiada Alex. – Ale bardziej świadomy zacząłem być dopiero w gimnazjum. Mieliśmy tam grupkę znajomych LGBT: geje, queer, trans, agender, aseksualni, homoromantyczni. Nie mieliśmy edukacji seksualnej w szkole, więc spotykaliśmy się sami i w tym konserwatywnym społeczeństwie próbowaliśmy odkryć siebie. Zmieniłem wtedy garderobę na męską, ale jeszcze wiele lat zajęło mi, zanim poszedłem do psychologa po diagnozę. Właśnie ją dostałem. Dostanę hormony, niedługo obniży mi się głos, pojawi zarost. W domu mówią do mnie „Alex”, chociaż mama ma problem z zaimkami. Brat, który ma 13 lat, załapał od razu, używa męskich. Ale nie przy mamie, która nie chce tego robić. Mama sporo mówi o prawach kobiet, ale nie do końca akceptuje osoby transpłciowe.
Bywa, że transmężczyzna dochodzi do takiego momentu, że ma naprawdę świetny passing… – wtrąca się Tash.
– A co to jest passing? – dopytuję.
– To, czy jest przez ludzi odbierany zgodnie z płcią, którą się czuje: dobry passing daje zarost, głos, mastektomia. Choć bywa, że nawet o takich transmężczyznach z dobrym passingiem rodzice nadal mówią przy innych: „Jestem tu z córką”. Ale żeby nie było tak mrocznie – ciągnie Tash – ja z mamą mam bardzo dobry kontakt. Jest w jakimś sensie matką dla wszystkich moich przyjaciół, którzy mają problem z akceptacją swoich rodziców.
– Ale nie ukrywajmy, w Polsce jest trudno. Transfobia jest dużym problemem w moim życiu – przyznaje Alex. – Jestem małą transosóbką, która i tak ma ciężko w życiu. A jacyś ludzie mówią mi jeszcze: zabij się. Albo: nie możesz się nazywać Polakiem. Kiedyś jeden facet próbował mnie pobić, bo zobaczył u mnie tęczowe akcesoria. Ale był na tyle pijany, że zdążyłem uciec.
–Hej, nikt nie wybiera sobie, że chce być trans! To jest ból dupy, zrozumcie! – woła Alex.
Po chwili opowiada dalej: – Myślę o sobie jako o mężczyźnie, choć dziś pojęcie płci jest dla mnie bardziej płynne niż kiedyś. Jak jest ciepło, to zakładam przewiewną sukienkę. Sukienka to przecież tylko zwyczaj kulturowy.
Tash: – Ja też, kiedy uświadomiłam sobie, że nie jestem mężczyzną, bo czułam dysforię, wywnioskowałam, że jestem kobietą. Ale tak nie musi być. Nie musisz patrzeć przez jedno albo przez drugie okienko, możesz mieć własne.
3. Samo myślenie o pójściu do lekarza, który będzie sprawdzał, czy jestem wystarczająco trans, sprawia, że chciałabym się zabić
– Ale z tą niebinarnością polscy lekarze mają największy problem – wzdycha Tash.
Żeby w Polsce skorygować płeć w metryce, w dowodzie, najpierw trzeba przejść diagnostykę medyczną, dostać zaświadczenia od psychologa, seksuologa, psychiatry, otrzymać hormony, dokonać w ciele nieodwracalnych zmian. Alex: – Do lekarza idę z nastawieniem, że chce mi bardziej przeszkodzić niż pomóc.
Tash: – Nie da się obiektywnie stwierdzić naukowo, czy ktoś jest trans. Ale specjaliści chcieliby przyłożyć test i już wiedzieć. Dlatego jesteśmy chyba najbardziej przebadanymi osobami w Polsce. W Niemczech wystarczą dwa zaświadczenia od dwóch lekarzy. W Polsce potrzebujemy mnóstwa testów. Wysyła się nas na rezonans magnetyczny, badanie kariotypu, czyli chromosomów, EKG, USG. Każdy chce czegoś innego. Mnie pani seksuolog powiedziała, że mam zrobić EEG, czyli elektroencefalograf. Za to neurolog, do którego poszłam, powiedział, że to bez sensu. Po co EEG, jak nie ma czego z tym porównać? Fale mózgowe u różnych osób są różne. Nie istnieje coś takiego jak inne fale mózgowe osoby transpłciowej. Więc odmówił skierowania. Nawet go rozumiem, ale teraz seksuolog może powiedzieć: „Ale ja chcę badania!”. I nie wypisze zaświadczenia do sądu.
Poza tym potrzebnych jest wiele, wiele wizyt u seksuologa i psychologa, którzy najczęściej stawiają nam wymagania, których nie stawiają sobie.
– Jakie?
– Męskość i kobiecość opierają na stereotypowym wyglądzie. Oczekują, że będziemy w sposób przerysowany odgrywać płeć, do której zmierzamy. Pani psycholog notuje, co mam na sobie, czy mam pomalowane paznokcie i w jakiej pozycji siedzę. Choć sama może być w dżinsach i koszuli.