Zasadnie liczy na pomoc Ziobro?
"Były ksiądz Jacek M. został prawomocnie skazany na rok ograniczenia wolności za to, że nawoływał do nienawiści podczas swojego przemówienia 11 listopada. To nie koniec jego kłopotów z prawem.
Wobec znanego z nacjonalistycznych wystąpień byłego duchownego toczy się kilka postępowań. Pod koniec kwietnia zakończyło się jedno z nich. Zapadł prawomocny wyrok w sprawie związanej z jego wystąpieniem podczas Dnia Niepodległości 11 listopada 2017 roku.
"Światłe" myśli M:
- To, że synagogi mogą tutaj stać, na naszej polskiej ziemi, to, że Dutkiewicz i Żydzi mogą się w nich upajać talmudyczną nienawiścią, to jest tylko wynik naszej tolerancji, graniczącej z brakiem roztropności - perorował M. na wrocławskim rynku do liczącego kilka tysięcy osób pochodu narodowców. Bądźcie bezlitośni, radykalni w walce ze złem, z kłamstwem, niesprawiedliwością, bezprawiem, niszczeniem polskiego sądownictwa, banderyzmem, talmudyzmem!
- Jeżeli będziemy silni w duchu, w Bogu (…), to tę wojnę zwyciężymy i żadna żydowska, marksistowska horda nie zdejmie naszej flagi i nie podepcze Chrystusowego krzyża.
Prokuratura oskarżyła byłego księdza m.in. o nawoływanie do nienawiści wobec osób narodowości żydowskiej i ukraińskiej.
Podczas postępowania przed sądem rejonowym M. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i tłumaczył, że to bynajmniej nie on nawoływał do nienawiści. - Poprzez te słowa to ja stanowczo sprzeciwiałem się ideologicznej nienawiści, której istotę możemy odkryć w takich ideologiach jak banderyzm, talmudyzm i marksizm - wyliczał.
Sąd we wrześniu ubiegłego roku skazał go na karę 12 miesięcy ograniczenia wolności i nakazał wykonywać prace społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy we Wrocławiu, do którego trafiła apelacja byłego księdza, utrzymał w mocy ten wyrok.
Nacjonalista nie kryje rozgoryczenia. Na swoim skrajnie prawicowym portalu prosi czytelników, żeby informowali o "niesprawiedliwym" i "skandalicznym" wyroku prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. Narzeka też, że próbuje się go "zamęczyć obciążeniami finansowymi". Jak wynika z opublikowanego przez niego postanowienia sądu, działacz skrajnej prawicy ma też opłacić koszty sądowe związane z postępowaniem. To łącznie niemal 5 tys. zł.
Postanowieniem sądu apelacyjnego ponownie rozpatrzona ma być także sprawa dotycząca obrażania przez byłego księdza uczestników Marszu Równości we Wrocławiu. Mówił o nich m.in.: "to są potencjalni nosiciele HIV-a", "potencjalni pedofile", "to są ludzie, którzy są zagrożeniem".
Jacka M. czeka też jeszcze sądowe postępowanie dotyczące znieważenia Tadeusza Mazowieckiego. W 2018 roku nacjonalista spalił jego portret i nazwał "komunistycznym ...em". Sąd pierwszej instancji sprawę umorzył, ale sąd drugiej nakazał ją ponownie rozpatrzeć".