Już nie długo

spowiadał wiernych w kościele

czy chciał wyspowiadać Kaczyńskiego?


Żoliborz. Mężczyzna został przesłuchany w związku z incydentem, którego miał dopuścić się w jednym z kościołów. Podszywając się pod księdza przez ponad dwie godziny spowiadał wiernych. Po przedstawieniu swojej wersji wydarzeń został zwolniony do domu.


Zgodnie z ustaleniami Jarosław miał wejść do kościoła i głośno oznajmić zgromadzonym wiernym, że będzie udzielać spowiedzi, po czym zamknął się w konfesjonale. W tym czasie w nawie głównej posługi nie pełnił żaden ksiądz.

Mężczyznę zdemaskował jeden z ministrantów, który zauważył dziwne zachowania wiernych i powiadomił wikariusza. Ten wyprosił oszusta i zawiadomił policję. Do tego momentu jako fałszywy spowiednik zdążył już wysłuchać i nałożyć pokutę na ponad 20 penitentów.

Zadania, które nakładał za udzielenie rozgrzeszenia były sporym zaskoczeniem, lecz wierni wykonywali je bez słowa sprzeciwu. Jedni mieli podrzeć wszystkie pieniądze z portfela, inni leżeć przez godzinę krzyżem przed ołtarzem. Jeden z mężczyzn miał stać przed kościołem, powtarzając bez wytchnienia "lolololo" dopóki nie poczuje łaski Chrystusa. Staruszka zasłabła próbując pokonać cztery długości kościoła na kolanach.

Cześć z pokutników dostała zadania do wykonania w domu. Od jednej z kobiet zażądał nałożenia niebieskiej farby na włosy, chłopiec miał stać z Biblią na głowie, a staruszek wystukiwać przez godzinę łyżką na kaloryferze melodię z Ojca Mateusza. To tylko niektóre z pomysłów fałszywego kleryka.

Większość osób, tradycyjny zwyczajem, postanowiło od razu przystąpić do pokuty. Poszkodowani twierdzą, że Jarosław był bardzo przekonujący. - Mówił jak ksiądz, przytaczał fragmenty z księgi - mówi Pan Wincent, wieloletni członek parafii. - Jednej z kobiet odmówił odpuszczenia grzechów, wystraszyliśmy się i robiliśmy wszystko co przykazał, jak na dobrych parafian przystało.
http://dziennikbulwarowy.pl/129/falszywy-ksiadz-spowiadal-...

Zakazany krzyż
Jedną z największych zbrodni rządzącej partii jest zniszczenie Kościoła i jego autorytetu. PiS robi wszystko, co mógł, aby zepsuć religijność Polaków.

Gdy w 2005 roku PiS po raz pierwszy zdobył władzę, polski Kościół mierzył się - po raz pierwszy w swojej historii - z problemami lustracyjnymi. Zachowane w IPN archiwalne dokumenty wskazywały na uwikłanie wielu księży, w tym biskupów, we współpracę z SB. Agenci - donosiciele znaleźli się nawet w najbliższym otoczeniu Jana Pawła II. PiS wiedział, że jest to znakomity materiał do szantażu niepokornych kapłanów więc podszedł do tej sprawy pragmatycznie: zablokował kompromitujące dla Kościoła archiwa w Zbiorze Zastrzeżonym, co zablokowało dostęp badaczy. W konsekwencji, z kościelnych ambon popłynęły wyrazy politycznego poparcia dla PiS a katolickie pisma zaczęły niemalże jak jeden mąż popierać partię Kaczyńskiego. Ten trend utrzymał się również w okresie rządów PO. Wiele chamskich, antychrześcijańskich działań rządu Platformy dolewało oliwy do ognia, kierując poparcie Kościoła w stronę PiS. Gdy w 2015 roku PiS odzyskał władzę, sypnął jeszcze Kościołowi kasą. Tu najbardziej szokującym przykładem są dotacje na szkołę i goeotermię ojca Rydzyka. Finansowanie różnych kościelnych pomysłów doprowadziło do poparcia Kościoła dla działań rządu. Efekt był łatwy do przewidzenia: polski Kościół stał się w oczach opinii publicznej współodpowiedzialnym za tragedię rządów PiS. Opinia publiczna pamięta kto popierał rząd i zaczęła się odwracać od Kościoła - sojusznika PiS - nie mogąc akceptować tego, co robi rząd PiS. Do tego doszły jeszcze inne polityczno - kościelne skandale jak choćby storpedowanie pomysłu komisji ds pedofilii, który do niczego nie doprowadził. Albo próba wprowadzenia przymusu nauki religii, na co krnąbrni Polacy zareagowali jak zawsze: oporem. Dziś tysiące polskich katolików obrażają się na Kościół, nie chcąc mieć nic wspólnego z instytucją współodpowiedzialną za rządy PiS. Sojusz ołtarza z tronem okazał się więc fatalny dla wszystkich poza tronem.
Gomułka, Gierek, Bierut i Stalin byliby zachwyceni, gdyby czytali statystyki apostazji, dane na temat liczby dzieci odmawiających chodzenia na religię. Za czasów twardej komuny, antykościelna propaganda napotykała na twardy opór - tym silniejszy im była bardziej nachalna, chamska i prymitywna.
To, czego komunistom nie udało się zniszczyć w 45 lat, Kaczyński zniszczy w kilka lat.