Maria Peszek: Byłam pyszna krzycząc, że wystarczy przestać wierzyć w Boga, żeby odzyskać siebie. Tak, to była moja droga, ateizm dał mi siłę. To przecież jeden z lejtmotywów mojej twórczości. Ale wydawało mi się, że to droga dobra dla wszystkich, że odzyskamy dzięki temu poczucie sprawczości, odpowiedzialności za siebie. Za Polskę. To było zbyt duże uproszczenie. I arogancja. Dzisiaj powiem raczej, że nie wiem, co trzeba zrobić. I fajnie jest powiedzieć, że nie wiem.
Z czego była skonstruowana Maria Peszek? Z buntu, krzyku, tarmoszenia ludzi, wytrącania ich z wygodnych, mieszczańskich czy hipsterskich egzystencji, ze wskazywania, że „hej, wżyciu także o coś innego chodzi”, „musimy walczyć”. Ale Maria Peszek już to wszystko robiła. Chcę ją pokazać inną. Daję jej szansę być słabą.
Rozmawia Monika Ochędowska