Co będą mogły z ziemią rolną zrobić Kościoły, które dzięki poprawce PiS będą mogły ją kupować jak rolnicy? Kościół katolicki ma prawdopodobnie ok. 160 tys. ha gruntów.
Z rejestru Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wynika, że w naszym kraju działają 163 Kościoły i związki wyznaniowe. Najwięcej gruntów rolnych ma Kościół katolicki. Niestety, nie ujawnia on swojego stanu posiadania. Dzięki badaniom ks. prof. Dariusza Walencika z Uniwersytetu Opolskiego wiemy jedynie, że tuż po wojnie Kościół katolicki władał ok. 202,3 tys. ha nieruchomości, w tym najpewniej ogromną większość stanowiły grunty rolne. W okresie PRL znacjonalizowano ok. 144,7 tys. ha, z czego Kościół odzyskał do tej pory ok. 115,7 tys. ha. Pamiętajmy, że otrzymywał też grunty rolne w formie darowizny od osób prywatnych. Zapewne część sprzedał. Wynika z tego, że w rękach Kościoła katolickiego może być obecnie nawet ok. 160 tys. ha.
Sęk w tym, że - zgodnie z ustawą, którą przyjął Sejm - ziemię rolną będzie wolno sprzedać wyłącznie rolnikowi i ta zasada ma też dotyczyć wszystkich, także Kościołów i związków wyznaniowych. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy sprzedający nie znajdzie chętnego wśród rolników. Będzie on mógł zwrócić się do prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych o zgodę na sprzedaż ziemi innej osobie. Prezes może się jednak zgodzić jedynie wtedy, gdy kupujący ziemię daje "rękojmię należytego prowadzenia działalności rolniczej", a także zobowiąże się do zamieszkiwania w danej gminie przez co najmniej pięć lat.
W przypadku odmowy sprzedający będzie mógł zażądać odkupienia ziemi przez Agencję, ale to ona określi jej wartość.
Tymczasem sejmowa komisja rolnictwa skierowała wczoraj do dalszych prac w podkomisji projekt nowelizacji ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, który wyłączy spod jej stosowania "grunty rolne stanowiące użytki rolne położone w granicach administracyjnych miast". Autorami tej poprawki są posłowie PiS. Liczą oni, że szczególnie w miastach powiatowych przybędzie dzięki temu inwestycji. Okazuje się, że często nie wystarcza uchwalenie przez gminę planu zagospodarowania przestrzennego, który zmienia przeznaczenie gruntu z rolnego na budowlany. W przypadku gruntów klas I-III musi się na to zgodzić minister rolnictwa. Wielu inwestorów zniechęcają też wielomilionowe opłaty za wyłączenie z produkcji rolnej. Dodajmy, że z opłaty zwolnione są grunty zaliczone do klas IV-VI, a na lepszych rolniczo gruntach budujący domy inwestorzy indywidualni i deweloperzy mogą skorzystać z ulgi.