Ofiary księdza Jana Wodniaka? Tak naprawdę całe Międzybrodzie Bialskie jest przez niego zgwałcone moralnie. Przez ponad 30 lat byliśmy jego folwarkiem pańszczyźnianym, tylko zamiast dziewek byli mali chłopcy – mówi osoba, która dobrze zna tajemnice tego miejsca.
*To był jeden z najchętniej czytanych przez Was materiałów w 2020 r.
Chcesz opowiedzieć swoją historię? Napisz: szymon.piegza@grupaonet.pl
1.
Opowiedz, jak to się zaczęło.
– Moje wizyty u księdza Wodniaka z biegiem czasu przerodziły się w seks-spotkania. Gdybym miał dziś w przybliżeniu określić, ile ich mogło być, to myślę, że działo się to średnio dwa razy w tygodniu. Wydaje mi się, że mogło dojść do ok. 500 stosunków seksualnych. Zawsze zabiegał o nie mój oprawca – słyszę od Janusza Szymika, jednej z ofiar duchownego.
– Kiedyś zadałem mu jedno proste pytanie: Janku, czy ty w ogóle wierzysz w Boga? Zapadła głucha cisza… – dodaje.
2.
Międzybrodzie Bialskie to wieś w powiecie żywieckim, położona nad samym jeziorem. Mieszkańcom i turystom znana jest jako doskonały punkt wypadowy w otaczające Beskidy. Z kolei fani sportów lotniczych odwiedzają to miejsce, by poczuć zastrzyk adrenaliny, szybując z góry Żar.
To właśnie tutaj, zaraz po studiach, przyjechał młody ksiądz Jan Wodniak. Był rok 1974.
Przełożonym nowego wikarego był ks. Jan Banaś – zasłużony dla swojej miejscowości i całej gminy duchowny. To on przydzielił młodemu wikaremu pracę z młodzieżą, organizację grup duszpasterskich oraz służby liturgicznej.
W tamtych latach Kościół zdecydowanie był najważniejszym miejscem we wsi, poza nim młodzież nie miała zbyt wielu atrakcji, chętnie więc korzystali z propozycji księdza wikarego i jeździli z nim na wycieczki i obozy.
3.
Dla jednego 14-letniego chłopca wyjazdy z nowym księdzem skończyły się jednak dość szybko, bo już po pierwszej wycieczce. Długo nie chciał powiedzieć, dlaczego, ale w końcu opowiedział rodzicom, jak w nocy Wodniak zbliżył się do niego i dotykał go w nieprzyzwoity sposób. Ojciec chłopca, od razu poszedł na plebanię i zabronił księdzu zbliżania się do jego syna.
Arcybiskup Skworc chce wyjaśniać przypadki pedofilii. Jest jedna sprawa, która czeka na jego reakcję
Rozmawiałem z mężczyzną, który przeszło 40 lat temu podczas biwaku był molestowany przez księdza Jana Wodniaka. Nie chciał jednak do tego wracać – było, minęło, nie ma o czym gadać.
– Mnie znajomość z tym człowiekiem na szczęście nie bolała – ucina krótko.
4.
W 1978 r. ks. Wodniak wyjechał z Międzybrodzia, a rok później został osobistym sekretarzem nowego metropolity krakowskiego – Franciszka Macharskiego. To wydarzenie mogło być powodem do dumy również dla lokalnej społeczności, w końcu ich wcześniejszy wikary stał się nagle drugą osobą w Kurii Krakowskiej i na co dzień pracował przy boku kardynała Macharskiego.
Jakim zaskoczeniem musiał dla nich być jego powrót – w 1983 roku Wodniak znów pojawił się u podnóża góry Żar. Tym razem jednak na dłużej, niż się spodziewano.
– Gdy w marcu 1984 r. zmarł ks. Banaś, nowym proboszczem został Wodniak. Ludzie przyjęli go z powrotem, tym bardziej że imponowało im, że Wodniak był tak blisko z kard. Macharskim. On zresztą często lubił się chwalić swoimi znajomościami z najważniejszymi osobami w Krakowie i w Watykanie – dodaje starszy mężczyzna.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/pedofilia-w-kos...