Andrzej, ofiara pedofila: zepsułeś nam życie, więc odejdź w zapomnienie [WYWIAD]
- Przebaczę księdzu, który mnie skrzywdził, ale zrobię to z pozycji wygranego. Wygram swoje życie i nauczę się żyć z tym ciężarem, choć wiem, że będę się z tym zmagał do końca życia. Jednak ten człowiek mnie skrzywdził i chcę, żeby dowiedział się o tym jeszcze za życia – mówi Andrzej, osoba wykorzystana seksualnie w Kościele.ragiczną historię Andrzeja przedstawiliśmy szczegółowo w reportażu „Walka Andrzeja z Goliatem”, opublikowanym niedawno w Onecie; mężczyzna od ponad 10 lat walczy o ukaranie duchownego, który go molestował oraz biskupów, którzy te przestępstwo ukryli, ale odbija się od ściany
- Chciałem, żeby ks. Stanisław P. przyznał się, że mnie wykorzystał i żeby dotarło do niego, że zniszczył mi życie. Zresztą nie tylko mnie, innym chłopakom i ich rodzinom też - mówi dzisiaj skrzywdzony
- Modlę się o jak najszybszy koniec całej sprawy i sprawiedliwe zakończenie. O to, żebym mógł wreszcie zająć się sobą i swoją rodziną i nie musiał kłaść się spać myśląc, co jeszcze nowego wydarzy się w sprawie księdza P. - dodaje
Wspólnota Kościoła powinna być taka, jak niegdyś apostołowie. Iść z dobrą nowiną, nauczać, cieszyć, a nie siać postrach, tajemnice, przekręty finansowe i zboczenia - potwierdza
Ofiara molestowania zwróciła się ze swoim problemem do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, ale nie otrzymała oczekiwanej pomocy. - Kolejnym zawodem była korespondencja z biurem Prymasa Polski. To była kpina w żywe oczy i wypełnianie "procedury" zamiatania pod dywan - uważa dzisiajragiczną historię Andrzeja przedstawiliśmy szczegółowo w reportażu „Walka Andrzeja z Goliatem”, opublikowanym niedawno w Onecie; mężczyzna od ponad 10 lat walczy o ukaranie duchownego, który go molestował oraz biskupów, którzy te przestępstwo ukryli, ale odbija się od ściany
- Chciałem, żeby ks. Stanisław P. przyznał się, że mnie wykorzystał i żeby dotarło do niego, że zniszczył mi życie. Zresztą nie tylko mnie, innym chłopakom i ich rodzinom też - mówi dzisiaj skrzywdzony
- Modlę się o jak najszybszy koniec całej sprawy i sprawiedliwe zakończenie. O to, żebym mógł wreszcie zająć się sobą i swoją rodziną i nie musiał kłaść się spać myśląc, co jeszcze nowego wydarzy się w sprawie księdza P. - dodaje
Wspólnota Kościoła powinna być taka, jak niegdyś apostołowie. Iść z dobrą nowiną, nauczać, cieszyć, a nie siać postrach, tajemnice, przekręty finansowe i zboczenia - potwierdza
Ofiara molestowania zwróciła się ze swoim problemem do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, ale nie otrzymała oczekiwanej pomocy. - Kolejnym zawodem była korespondencja z biurem Prymasa Polski. To była kpina w żywe oczy i wypełnianie "procedury" zamiatania pod dywan - uważa dzisiaj
ragiczną historię Andrzeja przedstawiliśmy szczegółowo w reportażu „Walka Andrzeja z Goliatem”, opublikowanym niedawno w Onecie; mężczyzna od ponad 10 lat walczy o ukaranie duchownego, który go molestował oraz biskupów, którzy te przestępstwo ukryli, ale odbija się od ściany
- Chciałem, żeby ks. Stanisław P. przyznał się, że mnie wykorzystał i żeby dotarło do niego, że zniszczył mi życie. Zresztą nie tylko mnie, innym chłopakom i ich rodzinom też - mówi dzisiaj skrzywdzony
- Modlę się o jak najszybszy koniec całej sprawy i sprawiedliwe zakończenie. O to, żebym mógł wreszcie zająć się sobą i swoją rodziną i nie musiał kłaść się spać myśląc, co jeszcze nowego wydarzy się w sprawie księdza P. - dodaje
Wspólnota Kościoła powinna być taka, jak niegdyś apostołowie. Iść z dobrą nowiną, nauczać, cieszyć, a nie siać postrach, tajemnice, przekręty finansowe i zboczenia - potwierdza
Ofiara molestowania zwróciła się ze swoim problemem do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, ale nie otrzymała oczekiwanej pomocy. - Kolejnym zawodem była korespondencja z biurem Prymasa Polski. To była kpina w żywe oczy i wypełnianie "procedury" zamiatania pod dywan - uważa dzisiaj
Twoją tragiczną historię przedstawiłem szczegółowo w reportażu „Walka Andrzeja z Goliatem”, opublikowanym niedawno w Onecie. Nadałem temu tekstowi akurat taki tytuł, ponieważ dla mnie to 11-letnia walka o sprawiedliwość z instytucją Kościoła, która jest wszechpotężna, a która nie zawsze stoi po stronie ofiar, choć często to właśnie deklaruje. Jak ty to oceniasz?
Długo zbierałem się do tego, by komukolwiek opowiedzieć o tym, co mnie spotkało, gdy byłem ministrantem w jednej z parafii w diecezji tarnowskiej. Wraz z ukazującymi się skandalami i gorszącymi przypadkami pedofili w Kościele coraz więcej czasu spędzałem przed komputerem, czytałem i śledziłem to, co działo się na przykład w Stanach Zjednoczonych, Niemczech czy Irlandii. W końcu zrozumiałem, że przecież mnie też spotkało podobne doświadczenie.
Wyrok dla księdza Arkadiusza H., antybohatera filmu "Zabawa w chowanego"
W 2009 r. postanowiłem napisać do kurii w Tarnowie. Jej kanclerzem był wtedy ks. Adam Nita. To jemu pierwszemu opisałem swoją historię. On przedstawił wszystko ówczesnemu biskupowi Wiktorowi Skworcowi. Namówił mnie, żebym złożył oficjalne zawiadomienie na piśmie. Zrobiłem to już w styczniu 2010 r.
Czy w 2010 r. myślałeś, że wyjaśnienie tej sprawy będzie trwać aż kilkanaście lat?
Nigdy bym nie przypuszczał, że to będzie dopiero "wierzchołek góry lodowej"! Tyle czasu, nerwów i walki o to, żeby coś dotarło do władz kościoła. Najgorsze jednak jest to, że nie wiedziałem, że aż tylu chłopców, ofiar tego księdza, podzieliło mój los.
Jeśli mnie zapytasz, na co wtedy liczyłem, odpowiem krótko: chciałem, żeby ks. Stanisław P. przyznał się, że mnie wykorzystał i żeby dotarło do niego, że zniszczył mi życie. Zresztą nie tylko mnie, innym chłopakom i ich rodzinom też. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/pedo...