DRYFOWANIE PREZESA…
Z pewnym poślizgiem kończę tekst o Kaczyńskim. Jest on bardzo zmęczony i jest to widoczne bardzo wyraźnie. Nie jest to chwilowe zmęczenie jakimś szczególnie intensywnymi zajęciami, tylko zmęczenie trwałe i pogłębiające się. Prezes nie musi mylić nazw rzek i miejscowości, nie musi aż przewracać się na prostej drodze i przysypiać na własnych konferencjach prasowych, by dla wszystkich stało się oczywiste, że to jego kres. Starzeje się błyskawicznie. Widać to w jego oczach i niedołężnym sposobie poruszania się, słychać to w jego głosie. Starość dopadła go w fatalnym dla jego partii okresie, gdy właściwie wszystkie konflikty, bezprawie, oszustwa i kłamstwa, błędy i niekompetencja jego samego oraz jego partyjnych podwładnych, dotąd ukrywane lub bagatelizowane, skumulowały się i stworzyły polityczną mieszankę wybuchową. Nie tylko Kaczyński, ale cała jego partia zaczynają się teraz miotać od ściany do ściany i szukać wyjścia z sytuacji, w której znaleźli się na własne życzenie. A z tej sytuacji nie ma dobrych wyjść, są tylko bardzo złe i fatalne. Najlepszym przykładem jest galopująca inflacja, którą PIS przecież bardzo chciałoby zahamować, ale zupełnie świadomie przyczynia się do dalszego jej wzrostu. Wiedzą doskonale, że dosypywanie pieniędzy na rynek stymuluje wzrost cen produktów i usług. Ale dosypują je bez opamiętania, bo gdyby tego nie robili, to słupki sondażowe zjechałyby im w ciągu 3 miesięcy o 6-8 %. To byłyby już straty, w obecnej sytuacji wewnętrznej, już nie do odrobienia. Czego więc nie zrobią, będzie dla nich źle.
Przykłady można by mnożyć. Najczęściej to kochany koalicjant Ziobro stawia Kaczyńskiego w sytuacji bez wyjścia. Znaleźli się między młotem a kowadłem w sprawie KPO. Stało się oczywiste to, co w rzeczywistości oczywiste było już we wrześniu 2021 r. Że z Ziobrą w rządzie nie mamy szans na uzyskanie miliardów z Funduszu Odbudowy. Kaczyński nie odważył się wywalić „zera” z koalicji, spełnić warunków Brukseli i ewentualnie przyspieszyć wyborów. Moim zdaniem dlatego, że do Polski wrócił Tusk i Platforma złapała drugi oddech, natomiast poparcie dla PIS zaczęło się mocno chwiać. Żeby zdecydować się na nowe sejmowe rozdanie Kaczyński musiałby być pewien 40-42% głosów w wyborach. Dziś jest pewien najwyżej 30-32%, co oznacza utratę władzy. Więc Prezes robi dobrą minę do złej gry, przekupuje oraz przytula różne sejmowe odpady i renegatów, byle tylko jakoś doraźnie zapewniać sobie wygrywanie głosowań. No i ewentualnie szantażować Ziobrę, że PIS może sobie poradzić bez niego. Ale nie jest łatwo załatać dziurę po 20 posłach SP, więc Ziobro, jak na razie, może spać spokojnie…
KPO i naprawa wymiaru sprawiedliwości to oczywiście nie jedyna cholernie ważna kwestia, w której Ziobro staje w poprzek politycznych planów Kaczyńskiego i doprowadza go do wściekłości. Abstrahując już od żądań Brukseli dotyczących znacznego zwiększenia roli alternatywnych źródeł energii, to nawet zwykły rachunek ekonomiczny i logika (perspektywa konsekwencji sankcji na Rosję) nakazują, by zastępować nimi węgiel. Na Nowogrodzkiej już zrozumieli, że popełnili fatalny błąd niszcząc w 2016 r. naszą energetykę wiatrową. To z winy PIS mamy tak dramatyczną sytuację jeśli chodzi o ceny prądu oraz (dużym stopniu) węgla. PIS chciałoby teraz złagodzić rygorystyczne zapisy własnej ustawy „10H” i na potęgę rozwijać farmy wiatrowe, tylko że znów Ziobro staje tu Kaczyńskiemu okoniem. Dziś to „zero” okazuje się być największym obrońcą i rzecznikiem energetyki węglowej oraz górnictwa węgla kamiennego, choć pewnie nawet nie bardzo kojarzy, gdzie leży Górny Śląsk. Co ciekawe, różne śmiecie z partii Ziobry (w rodzaju Janusza „Młota” Kowalskiego) używają teraz argumentu, że nawet Niemcy reaktywują swoje elektrownie węglowe. Na co dzień dla Kowalskiego Niemcy to są mordercy, naziści, zaborcy i złodzieje. Ale gdy mu to jest na rękę, to podaje ich za wzór do naśladowania!
Jeśli chodzi o węgiel i jego ceny to Kaczyński też wpadł w groźną pułapkę, z której nijak nie będzie mógł bez szwanku się wydostać. Obietnice i prezenty wyborcze czasami są broń obosieczną. Wtedy, gdy dotyczą tylko wybranych, własnych wyborców. Gdy się wciąż daje coś jednym, a innym nie, to się tych innych po prostu wk*rwia. A już szczególne wtedy, kiedy nie ma żadnego uzasadnienia dla takiego dzielenia obywateli na tych uprzywilejowanych i tych ostentacyjnie pomijanych w przyznawaniu przywilejów. Przykładem takiego niesprawiedliwego i uwarunkowanego wyłącznie interesem politycznym traktowania obywateli na „równych” oraz „równiejszych” są decyzje, jakie rząd PIS podjął właśnie w sprawie regulowanych cen węgla. Ten hmmm… „akt dobrodziejstwa” uszczęśliwił wprawdzie kilka milionów Polaków, ale wkurzył z pewnością dużo więcej. A już na pewno wkurzył tych, którzy ogrzewają swoje domy np. gazem, olejem opałowym lub pelletem… Ich rząd PIS ma głęboko w d.. Choć to przecież właściciele węglowych „kopciuchów” trują środowisko na potęgę, a nie ci mający piece na inne paliwa stałe. A tych ostatnich, dziś zawiedzionych i wkurzonych, jest całkiem sporo. Samych pieców na pellet hula w Polsce ponad 300 tys. Więc Kaczyński ma się czym martwić. Zyskał wdzięczność właścicieli „kopciuchów”, których większość i tak pewnie głosuje na PIS. A naraził się tym „innym”. A właściwie naraził się większości Polaków, którzy mają już serdecznie dość wysłuchiwania propagandowych frazesów o konieczności troski o najbiedniejszych i ciągłego dopłacana do nich przez pozostałych obywateli. Jeśli tak dalej pójdzie, to w „państwie PIS” przestanie się opłacać zarabiać więcej, niż wynosi płaca minimalna. Zresztą z tą troską PIS o najuboższych to też jest pic na wodę, bo węgiel po tańszych cenach będą mogli kupić także ci, którzy zarabiają równowartość 10 średnich krajowych…
Przeforsowana właśnie przez PIS ustawa „węgiel plus” pełna jest zresztą idiotycznych, szkodliwych, nieprzemyślanych i niebezpiecznych zapisów. Zakłada wypłatę rekompensat pośrednikom w sprzedaży węgla, którzy będą go sprzedawać po cenach regulowanych. Nie tylko przerzuca na nich jednak całą odpowiedzialność za weryfikację osób zakupujących opał, ale w rzeczywistości wcale nie gwarantuje im wypłaty tych rekompensat w wysokości ustalonej ustawą. Rząd na program dopłat do zakupu węgla przeznaczył 3 mld zł. Zdaniem ekspertów to dużo za mało. Gdy ten limit zostanie wyczerpany, kwoty rekompensat będą pomniejszane. Tak więc skład węgla będzie sprzedawać węgiel po regulowanej cenie i gromadzić całe stosy dokumentów (np. kopie faktur i zezwoleń CEEB), za których prawidłowość sam będzie odpowiadać, będzie wykładać własne pieniądze, zaś na wypłatę rekompensaty będzie mógł liczyć dopiero w roku następnym, a i to nie wiadomo, jakiej wysokości będzie ta rekompensata.
PIS-owscy niedorozwoje i nieudacznicy tworzący projekt tej ustawy (oraz ci, którzy ją potem w Sejmie przegłosowali) nie wzięli zupełnie pod uwagę aż trzech czynników mających fundamentalne znaczenie dla cen węgla w Polsce. Czyli także dla opłacalności przystąpienia przez pośredników do rządowego programu rekompensat! Pierwszym jest jakość węgla dostarczanego do nas drogą morską (planowane jest ok. 8 mln ton). To w zdecydowanej większości węgiel niesortowany. Tylko 30% z niego będzie się nadawać się do palenia w piecach. Reszta dotrze do nas w postaci miału węglowego. I nie zmieni tego ani minister Moskwa, ani Jacek Sasin. Tak więc luka powstała po zablokowaniu importu węgla z Rosji (też ok. 8-9 mln ton) zostanie tylko częściowo wypełniona. Węgla będzie brakować, a to oznacza wzrost jego cen. Zresztą ten wzrost będzie również stymulowany znacznie wyższymi cenami węgla importowanego, no i kosztami transportu z takiej np. Australii lub RPA. PIS-owcy zupełnie zignorowali czynnik wzrostu cen węgla na rynkach światowych, ale także znaczenie kursu złotówki w stosunku do dolara… Węgiel na giełdach już dziś jest droższy, niż był w chwili przyjmowana tej ustawy. Może drożeć nadal, a kurs złotówki może spadać. Każda zmiana na niekorzyść czyni pośrednictwo w handlu węglem mniej opłacalnym, a nawet zupełnie nieopłacalnym. Pośrednicy więc 100 razy się zastanowią, zanim włączą się do rządowego programu, bo więcej jest w nim min, pułapek i niejasności, niż ewidentnych korzyści. Nie chodzi o użalanie się nad losem pośredników. Tylko o to, że im mniej ich będzie uczestniczyć w PIS-owskim programie „węgiel plus”, tym większe Polacy będą mieć problemy z zakupem węgla. A gdy coś jest trudno dostępne, to cena tego czegoś rośnie.
Zupełnie zboczyłem z tematu Kaczyńskiego… Ale rozpisując się o problemach z węglem chciałem podkreślić, że niesłusznie temat ten jest rzadko poruszany w mediach. Zgadzam się z jednym z politologów, który stwierdził, że wzrost cen „czarnego złota” jest jednym z niewielu czynników, który może doprowadzić do upadku władzy Kaczyńskiego i to w ciągu zaledwie kilku tygodni. Na pewno jest to problem, który dziś przysparza Prezesowi sporo siwych włosów na głowie. I zmusza do podejmowania działań tyleż ryzykownych, co chaotycznych. Zresztą aż do wyborów Kaczyński co rusz będzie stawać przed dylematem: czy podlizywać się swojemu elektoratowi i zrażać do siebie pozostałych wyborców, czy może jednak starać się pozyskać wyborców umiarkowanych, ale ryzykując rozzłoszczenie własnych, rozpieszczonych i roszczeniowych sympatyków. PIS od lat prowadzi taką politykę (światopoglądową, prokościelną, antyunijną, transferów społecznych, obietnic wyborczych itd.), że trudno jest im złapać obie sroki za ogon. Już kilkakrotnie w przeszłości Kaczyński puszczał oko do Polaków, gdy przed kolejnym wyborami sygnalizował chęć złagodzenia politycznego kursu i zażegnania konfliktów. I zawsze w końcu okazywało się, że utrzymanie w ryzach i zaspokojenie oczekiwań jego twardego, konserwatywnego elektoratu jest dużo ważniejsze, niż poszerzanie bazy wyborczej. I niemal tak samo będzie i tym razem. Haracz, jaki wszyscy Polacy płacą (bijącym rekordy zysków) spółkom energetycznym i koncernom paliwowym stanie się funduszem wyborczym PIS. Zasilą go dodatkowo „dobrowolne darowizny” wszystkich partyjnych kanalii zasiadających we władzach spółek SP. I znów na każdy baner kandydata opozycji będzie przypadać 10 banerów polityków PIS.
Dziesiątki milionów przeznaczane na kampanię wyborczą - to jedno. A kiełbasa wyborcza to inna bajka. Możliwości przekupywania przez PIS wyborców są obecnie nieporównanie mniejsze, niż choćby w 2019 r. Wszyscy już zdają sobie sprawę z tego, że kasa państwa jest pusta, a dług publiczny niebotyczny. Dziś to 1,5 biliona zł, na każdego Polaka (łącznie z niemowlętami) przypada po 40 tys. zł. Z tego aż 630 mld zł to „zasługa” 6,5 roku rządów PIS. Kaczyński zadłużeniem naszego państwa głowy sobie nie zawraca, bo on, nawet gdyby żył jeszcze kilka lat, da sobie przecież jakoś radę. A wyborcy PIS nawet nie wiedzą, co to jest ten „dług publiczny”, bo niby skąd mieliby wiedzieć? Kaczyński, Cep, pozostali politycy PIS i "kurwizja" nie wspominają o tym ani słowem. To temat tabu. Wyborców Kaczyńskiego interesuje przede wszystkim to, ile jest paszy w korycie. Tej zaś jest z każdym miesiącem mniej i nie ma żadnych szans, by w ciągu najbliższych 2 lat zaczęło jej nagle przybywać. A gwałtowne pogarszanie się nastrojów społecznych to jest to, co Prezesa zapewne martwi najbardziej… Bo prędzej czy później przełoży się to na słupki poparcia dla partii.
Równie groźne dla Kaczyńskiego jest to że, w obliczy nadciągającej katastrofy gospodarczej i prawdopodobnego buntu społecznego, zabrakło mu już jakichkolwiek pomysłów na dalsze rządzenie krajem i utrzymanie się przy władzy. Prezes jest dziś bezradny wobec piętrzących się problemów. Uciekł ostatnio z rządu nie tylko dlatego, bo chce się skoncentrować na partii. Ale także dlatego, by nie ponosić odpowiedzialności za to, co się będzie dziać już za kilka miesięcy, gdy ruszy sezon grzewczy, a 70% Polaków nie będzie mieć już żadnych oszczędności. Gdy nie ma pieniędzy na przekupywanie wyborców Kaczyński staje się jak dziecko we mgle... Jedyne pomysły, jakie przyszły do łba temu rzekomemu geniuszowi politycznemu, to pozbawienie ponad 2 milionów Polaków dostępu do niezależnych stacji telewizyjnych, planowanie szwindli z ordynacją wyborczą i radykalne zmiany w strukturach terenowych własnej partii. Zamiast stawać teraz na głowie i wypruwać z siebie żyły, by choć trochę zahamować inflację, odblokować unijne fundusze z KPO i zapewnić Polakom ciepło w domach podczas zimy, Kaczyński zajmuje się przerzucaniem "opiekunów” struktur PIS w województwach: Czarnka z Lubelszczyzny na Opolszczyznę, Terleckiego z Krakowa do Łodzi, Sasina z Mazowsza na Podlasie itd. To nie żart… To jest sposób Kaczyńskiego na walkę z potężnym kryzysem! No i oskarżanie Tuska oraz wyśmiewanie osób transpłciowych.
Kaczyński jest wściekły, bardzo zaniepokojony, ale i zmęczony oraz zniechęcony. Do wyborów jest jeszcze sporo czasu, więc najchętniej siedziałby teraz w tej swojej zasranej dziurze na Żoliborzu, planował przyszłoroczną kampanię i wysłuchiwał tylko optymistycznych sprawozdań, jakie składaliby mu wracający z objazdu kraju jego partyjni podwładni… Dla Kaczyńskiego takie pokonywanie setek kilometrów i wyjazdowe spotkania w małych miejscowościach, nawet ze starannie dobranymi, entuzjastycznie „nastrojonymi” uczestnikami, to mordęga i poniżenie nie mniejsze, niż kupowanie głosów i żebranie o poparcie w Sejmie ze strony takich degeneratów, jak Kukiz, „Sa-chuj-ko” lub Mejza. Aby zrozumieć, jak dojmujące jest dla niego to poniżenie, trzeba znać wyobrażenia Kaczyńskiego o samym sobie, jego niezwykle wysokie mniemanie o własnych talentach, geniuszu oraz powołaniu, a także wrodzoną niechęć do spotkań z tłumem pospólstwa, którym on najzwyczajniej gardzi… Nie trzeba być specjalnie domyślnym, by wiedzieć, co tak naprawdę myślał Prezes w czasie spotkania w Sochaczewie, gdy patrzył na lokalnego partyjnego „wodzireja” dyrygującego stadem wytresowanych baranów skandujących „Jarosław, Jarosław!”.
Ku*wa! Nigdy nie skończę o tym Kaczyńskim! Następny post znów będzie ciągiem dalszym. Awarski ma bana, Nikodem ma bana, posty publikuję więc „gościnnie”, Waszych komentarzy sam nie mam nawet jak lajkować. No i jeszcze przez 16 dni nie mam dostępu do grup.
https://www.facebook.com/Polityczne-wariacje-1094218982...
Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
Jacek Nikodem vel Jacek Awarski
https://www.facebook.com/photo/?fbid=162196802980553&am...