Mój punkt widzenia na jeżdżących po chodniku zmienił się diametralnie odkąd zacząłem spacery z małymi dziećmi. Dzieciak idący za rękę jest mały i w sytuacji kolizyjnej rowerzysta instynktownie wjedzie w mniejsze zagrożenie. To naprawdę jest niebezpieczne i nie do końca przemawia do mnie tłumaczenie, że rowerzyści jeżdżą po chodnikach, bo kierowcy stwarzają zagrożenie. Prawo jest prawem. Mam tygodniowy najazd rowerowy w okolicach 150-200 km, zarówno po mieście jak i na trasach, więc wiem o czym mówię. Miałem dotąd 2 upadki, oba z mojej winy, oba z połamanymi kaskami. Nigdy nie zagroził mi samochód, a już na pewno nie ze złej woli kierowcy. Aczkolwiek na rondach mińskich próbowano wymusić na mnie pierwszeństwo, zazwyczaj przy "wałce".
Z rowerem jest tak samo jak z samochodem, "niedzielni kierowcy" to największe zagrożenie i obserwuję to z samochodu, roweru i z chodnika. Jak babina jedzie jubilatem z "siatkami" to widać, że kompletnie nie wie co robi. 30 lat temu tak i tędy jeździła, to dalej jeździć będzie.
W naszym mieście nie zauważyłem jakiejkolwiek aktywności służb - policja / strażnicy teksasu w stosunku do rowerzystów. Można śmiało przejechać po pasach przed radiowozem. Co do wypowiedzi założyciela wątku, spotkania MGR nie są tajne, wystarczy wejść na stronę, sprawdzić kiedy się spotykają i uprzedzić na numer 112, mówiąc, że ostatnio było tak i tak i znów będzie zagrożenie. Jeśli rzeczywiście jeżdżą karygodnie to ktoś zareaguje, tym bardziej, że mają chyba dofinansowanie z miasta więc nie jest to taka kompletna samowolka. A może wystarczy by raz się ustawili z kimś z komendy kto przez pierwsze 15 minut treningu wbiłby do głowy lub przypomniał podstawowe zasady. Nie każdy je zna. A może po prostu problemu nie ma?
MGR widziałem raz w Siennicy i jechali tak jak powinni.
Popieram pomysł OC, ale to nie jest proste. Popieram pomysł kart rowerowych. Przynajmniej ktoś musiałby te przepisy raz w życiu przeczytać.
Z mojej strony najbardziej irytujący jest zjazd przy dworcu PKP od dworca PKS. Z górki. Przed zjazdem stoją 2 (słownie dwa) znaki z zakazem jazdy rowerów. A i tak ludzie mają to w duu... i jadą w dół, w wielu przypadkach nie panując nad rowerem. Gdy najeżdżają na tłum z pociągu robi się nieciekawie.
Generalnie myśleć muszą wszyscy, a po chodniku się nie jeździ i tyle. Niech ktoś mi wjedzie w dzieciaka to życzę powodzenia. Zobaczy kto mu większe zagrożenie stworzy.