Prawda jest tak, że coraz więcej osób jeździ w Mińsku rowerami, ale niestety po chodnikach. Wiele osób jeździ raczej wolno i uważa na pieszych, ale są i tacy, którzy jeżdżą bardzo szybko, zwłaszcza młodzi. Kilkakrotnie zostałam uderzona w rękę lub torebkę przez rączkę kierownicy roweru jadącego za mną. Żaden rowerzysta nie zatrzymał się z przeprosinami, ba nawet się nie odwrócił sprawdzić co ze mną. Bardzo niebezpiecznym miejscem dla pieszych jest róg Warszawskiej/Piłsudzkiego. Jest tam mało miejsca na chodniku oddzielonym barierką. Budynek na rogu zasłania widok. Idąc Warszawską chciałam skręcić w lewo na Piłsudziego i z impetem wpadła na mnie gromada dzieciaków na rowerach jadących chodnikiem Piłsudzkiego. Instynktownie wysunęłam ręce do przodu i złapałam kierownik dziewczyny próbującej hamować. Na szczęście otwarła tylko kołem o moje nogi. W szoku nie zdążyłam nawet zareagować, a dzieciaki ze śmiechem po prostu uciekły. Oczywiście na rowerach dalej po chodniku. Nie rozumiem czemu się tak dzieje. Czy ludzie są aż takimi ignorantami, że nie dbają o żadne zasady, nakazy czy zakazy. Czy są takimi egoistami, że nie zważają na innego człowieka, robią tylko to co chcą, co im się podoba? Dzieje się tak na pewno dlatego też, że w naszym kraju rzadko ponosi się jakiekolwiek konsekwencje łamania przepisów drogowych, a na pewno w naszym mieście. Wystarczy tylko spojrzeć na stojące całe dnie samochody na ścieżkach rowerowych (na Warszawskiej), na chodnikach, na pasach zieleni. Zwrócenie komukolwiek uwagi spotyka się tylko z agresją słowną oraz tekstami typu: i co z tego? .....