Kolejne moje spotkanie, tym razem z trzema szalonymi rowerzystkami :)
Rano idę Warszawską, stroną Placu Stary Rynek i przecinam Siennicką prosto.
Zaświeciło się zielone i ruszałam na pasy, a z naprzeciwka pasami ruszyły również 3 panie jadące obok siebie. Ja biedna pośrodku nich zatrzymałam się na pasach, abyśmy się zmieścili wszyscy, ale i tak jedna z rowerzystek uderzyła mnie w rękę rączką od kierownicy. Czy myślicie, że zatrzymała się i sprawdziła czy wszystko w porządku, nie wspominając o przeprosinach? A skąd, pojechała nie odwracając się nawet na moje krzyki, że mnie uderzyła. Oczywiście żadna z nich nie zjechała dalej na ścieżkę, tylko całą szerokością chodnika i placu. Myślę, że wielu pieszych również ma takie przygody, tylko niewiele osób o tym mówi…