jazda rowerem po chodniku

a kto dał przyzwolenie na jazdę rowerem po chodniku?To że jeżdżą i nikt nic im nie mówi to zupełnie inna sprawa.Na chodniku piesi muszą się czuć bezpiecznie i to ich prawo.

Jeżdżę codziennie do szkoły 3 km i nie wyobrażam sobie jeździć po ulicy, ponieważ Tiry i inne samochody nie zwracają najmniejszej uwagi na rowerzystów.

Też i mi się zdarza wjechać na chwilę na chodnik,by np. nie stać w przyrondowym korku,ale jest to sporadyczne.
zanipokojona>ja napisałem "jak ktoś",a nie "jak autorka",poza tym Ty pisałaś "strach wyjść z dzieckiem",a ja napisałem ogólnie o kimś z lękami,więc Twój niepokój jest niepotrzebny,bo autorki wątku nie miałem na myśli.

Proszę przeczytajcie ten artykuł do końca:
http://tnij.org/kjjfjgn
Kumak odpowiadając na Twoje pytanie: prawo to dał ustawodawca w znowelizowanym w 2011 Prawie o Ruchu Drogowym.

...a i jeszcze coś o bezpieczeństwie:
"Według danych Polskiego Czerwonego Krzyża w ciągu ostatnich 17 lat doszło w Polsce do prawie miliona wypadków, w których zginęło ponad 110 tys. osób, a ponad milion zostało rannych. Rowerzyści tylko w 2012 roku byli uczestnikami ponad 4,5 tys. wypadków. Większość kolizji z ich udziałem miała miejsce w obszarze zabudowanym. To właśnie użytkownicy jednośladów byli w tych wypadkach najbardziej poszkodowani - w 2012 roku na drogach zginęło 300 rowerzystów."

Okazujmy sobie szacunek na drogach, chodnikach i tak ogólnie na co dzień, a z wariatami w samochodach, na motocyklach i rowerach walczmy...

"dla sprostowania-nie mam lęków w poruszaniu się po chodniku, mam obawy w chodzeniu po chodniku po którym jeżdzą rowery. Nie sądzisz, że to zasadnicza różnica?"

Różnica jest subtelna, bo masz obawy w chodzeniu po chodniku, a rowerzyście poruszają się po prawie wszystkich chodnikach w Mińsku. Czasem karygodnie, czasem nieszkodliwie. Moja "manipulacja" z pewnością nie była skierowana przeciwko Tobie, a w kontrze do moim zdaniem bardzo chybionej wypowiedzi sportsman. Jego "sporadyczne" jeżdżenie po chodniku okazuje się być ok, ale jeśli ktoś jeździ po chodniku więcej niż on, to robi źle... Ot podwójne standardy.

Kierowcy też jak wiem dzielą się na zawalidrogi i szaleńców, tylko my prawidłowo jeździmy ;-)

>Proszę przeczytajcie ten artykuł do końca:...
>: prawo to dał ustawodawca w znowelizowanym w 2011 Prawie o Ruchu Drogowym.
Hmm, no to ile metrów chodnika w MM może zgodnie z tym prawem przejechać rowerzysta bez dziecka obok, pomijając gołoledź? :-DDDDDD

Captor>manipulować możesz kumplami w tyrce,bo tu na forum jesteś za chudy w uszach na to,a nietrafione są twoje zdania na temat jazdy rowerem po mieście,bo jazdę nim znasz chyba jedynie z teorii.

...można tylko pogratulować przestrzegania przepisów...
tak samo można tego pogratulować rowerzystom* na chodniku, pieszym przechodzącym nie na pasach jak kierowcom parkującym na chodniku. wszyscy łamią przepisy. wszyscy. uważasz, że moja jazda nie po ulicy to kwestia złego wychowania? ja mam trochę inne podejście - jadę chodnikiem bo boję się o swoje zdrowie. złe wychowanie to jest właśnie wydzieranie się po pijaku pod oknami. mój tata jeździ rowerem ponad 30 lat dzień w dzień, zima, lato, deszcz, skwar i nie raz był obity bo ktoś mu się wsadził na rondzie albo nieumiejętnie wyprzedzał, milion razy przyjechał calutki mokry bo czujący się ważniejszy na jezdni samochód nie przyhamował albo nie ominął wielkiej kałuży. i zanim dasz mi kolejną super dobrą radę – mógł spisać numery – to ci powiem, że nie mógł bo po jakimkolwiek zgrzycie na ulicy kierowca spiernicza jak dziecko, które zbiło talerz. możesz udowadniać jacy to są źli rowerzyści na chodniku, niewychowani, niekulturalni, chamscy i zapatrzeni w siebie, mojego zdania nigdy w życiu nie zmienisz.
*rowerzyści: normalni ludzie a nie małolaty zasuwający z klapkami na oczach.

Od tego forumowego jazgotu nic nie zmienicie. Myślicie, że te osoby Wasze wywody tu czytają? Rozważają je?
Tolerujmy się wzajemnie. Uważam, że jest jakieś miejsce dla rowerzystów na chodnikach.
p.s. na takie zachowanie jak rozpoczęła wątek zanipokojona nie ma zgody. Nie może być tak, że rowerzysta wjeżdża w pieszych/

Wszystkie forumowe wątki nic nie zmienią w realu,bo jeśli czyta je w porywach 2 tysiące osób,to jest to około 5% mieszkańców miasta,a do tego przebywają tu regularnie ludzie z gminy i powiatu oraz z bliższych i dalszych miast całego kraju,którzy nie czytają tego forum.

Nie da się ukryć masz rację.

proponuję każdemu przypomnieć sobie widok rowerzysty ustępującemu pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych-to bardzo rzadki widok i mi osobiście jeszcze się nie zdarzyło... chociaż parę razy przy przechodzeniu słyszałem dzwonek rowerowy.TAKIE DZWONKI CZĘSTE NA CHODNIKACH....jak myślicie kto na kogo powinien dzwonić?

to chyba nie jest normalne? i nie napawa optymizmem

w mojej ocenie - jako rowerzysty - kierowcy (jacy by nie byli) są bardziej przewidywalni od pieszych, chodzących czasami jak święte krowy
jako kierowca, na jezdni, omijam rowerzystów szerokim łukiem, bo nigdy nie wiadomo co strzeli do łba

dzięki za opisanie historii Twojego taty :)

może jakieś jazdy doszkalające u taty?

sportsman: to nie ja opowiadam jaka jazda rowerem po chodniku jest zła, żeby za chwilę się przyznać, że samemu to robię. A gdybyś mnie choć ociupinę znał, a prywatnie zna mnie niejedna osoba z forum, to byś wiedział jak bardzo jesteś w błędzie odnoście tego jak to ja jazdę na rowerze znam tylko z teorii :)

_AG_, ano nie napawa optymizmem, ale takie mamy realia. Można się z tym nie zgadzać, ale aby to się zmieniło nie wystarczy restrykcyjność straży miejskiej i policji. Rowerzyści wybierają chodnik, nie dlatego, że chcą rozjeżdżać pieszych. Ludzie śmiecą nie dlatego, że kręci ich syf na ulicy itd. Zauważ, że problem rowerzystów wzdłuż W-wskiej praktycznie nie istnieje, ale za to tam jest problem z autami zastawiającymi ścieżkę. I też ludzie nie zastawiają jej z nienawiści dla rowerzystów...

Mamy taką władzę w mieście,że na ulicach i na chodnikach jest wolna amerykanka do której trzeba się dostosować jak chce się jako-tako funkcjonować.

Nowa refleksja mi się dziś nasunęła gdy jechałem sobie rowerem do pracy...

Otóż w polskim prawie o ruchu drogowym istnieje obowiązek jazdy możliwie blisko prawej krawędzi. Dziś jak rzadko kiedy mogłem wyprzedzić (zgodnie z nowymi przepisami) wszystkie pojazdy z prawej strony. Co jest o tyle ciekawe, że podobno te pojazdy powinny stać "możliwie blisko prawej krawędzi" więc teoretycznie nie powinno być szansy na wyprzedzanie, a dodatkowo - rowerzyści często napotykają zarzut bycia zawalidrogami, właśnie z racji na nie trzymanie się krawędzi jezdni. Ot ciekawostka.

jak mawia mój szef to nie „problem” a „wyzwanie” : )
- wyzwanie dla Straży Miejskiej, skoro już biorą kasę to niech się wykazują, według mnie daleko nie mają, to zjawisko ma swoją kumulację w pobliżu Pekao S.A. i nie jest tak że, nie ma gdzie zaparkować, jest przecież z reguły wolny parking (płatny), jest to zwykłe LENISTWO, żeby nie móc się kawałek się przejść, albo złotóweczka i spacer albo droższy mandacik
- wyzwanie dla zarządcy drogi – dlaczego tam nie ma słupków?





mimo wszystko od czegoś trzeba zacząć, można od tego
zobacz jakie są pomysły restrykcyjnego karania kierowców jeśli chodzi o przekroczenie prędkości – już się mówi o przekroczeniu o 1km/h





no sorry Captor, ale stosując tę logikę to czy kierowcy wyprzedzający na pasach chcą rozjeżdża pieszych?


dla zainteresowanych co się ostatnio zmieniło:
http://www.jezdzezglowa.pl/pl/zmiany-w-przepisach-ruchu-d...

Każdy z nas ma zapewne coś na sumieniu ;) Mnie też denerwują rowerzyści na chodnikach, dzwonienie na mnie, żebym zeszła z drogi. Natomiast ostatnio sama zaliczyłam wpadkę. Jestem tą wnerwiającą wszystkich mamuśką z wózkiem i drugim dzieckiem uczepionym do ręki. Szłam ulicą budowlaną. W pewnym momencie idąc prawą stroną ( w kierunku Kościelnej lub Ogrodowej - jak zwał tak zwał) wchodzi się w parki i jest tam żwirowa ścieżka dla rowerów. Nadjeżdżający za mną rower użył dzwonka, więc grzecznie a wręcz z wyrzutami sumienia zeszłam ze ścieżki. Gdy przejechał znowu się na nią władowałam z całym majandem. Okazało się, że rowerzysta nie był sam, a z jakąś niewiastą, której już nie widziałam i owa niewiasta zrobiła niemalże mi i moim dzieciom z d... jesień średniowiecza. Grzecznie przeprosiłam, niewiasta uśmiechnęła się wyrozumiale. Można? Ja nie dostałam wiązanki (a należała mi się) a na drugi raz będę miała nauczkę, żeby przejść na drugą stronę ulicy. Także kochani forumowicze trochę wyrozumiałości zarówno dla tych na dwóch kółkach jak i dla tych na dwóch nogach.

I tu się z Tobą zgadzam czarownico. Jeżdżę rowerem po jezdni, ale po chodniku również (wtedy gdy na jezdni jest za duży ruch). Kiedy na chodniku ktoś mi ustąpi miejsca, abym mogła przejechać grzecznie dziękuję. Nigdy nie wymuszam miejsca dla siebie i jak nie mogę kogoś ominąć to nie dzwonię na niego tylko zsiadam z roweru i wtedy wymijam. Bo mam tę świadomość, ze chodnik jest dla pieszych.

przypominam wątek, bo teraz to jest jakaś masakra.
Na starym rynku są porozstawiane kurtyny wodne, to na bezczela wjeżdżają na rowerach w tłum dzieci żeby się schłodzić.
No ja rozumiem, że ta atrakcja jest dla wszystkich, ale trzeba odstawić rower na bok i wtedy iść.
Parę dni temu facet wjechał właśnie tam w dziewczynkę. Ponoć był na podwójnym gazie.
Na szczęście była policja. Zresztą pogotowie też, dziewczynka poobijana ale cała.

LUDZIE!!! MYŚLCIE!!! CHODNIK JEST DO PORUSZANIA SIĘ NA PIESZO!!!