"Chodniki dla pieszych
Chciałbym włączyć się do trwającej od kilku dni na łamach "Stołecznej" wymiany spostrzeżeń dotyczących ruchu rowerowego na chodnikach.
Pani Kasia Naszarkowska w swym liście pisze , że jadąc po chodniku "czuje się zazwyczaj jak intruz".
I słusznie !
Bo chodnik - zgodnie z Prawem o ruchu drogowym - jest przeznaczony do ruchu pieszych.
Przepisy pozwalają w pewnych sytuacjach jeździć rowerem po chodnikach, ale warunki takiej jazdy są jednoznacznie określone. Gdyby pani Kasia przestrzegała tych przepisów, miałaby zapewne lepsze samopoczucie w czasie jazdy po chodniku i nie przeszkadzałaby jej mama z wózkiem ani pieszy rozmawiający przez telefon.
Rozumiem rowerzystów, którzy - nawet niezgodnie z przepisami - jeżdżą po chodnikach, bo boją się jezdni. Ale ja od dłuższego czasu boję się chodzić chodnikiem. Zwłaszcza wąskim, ruchliwym, na ulicach ze sklepami.
Pieszy ma pełne prawo na takim chodniku nagle się zatrzymać, odwrócić, skręcić do bramy.
Niech wyobrazi sobie rowerzysta, jakie niebezpieczeństwo stwarza, przejeżdżając z dużą prędkością blisko mamy, która pcha wózek z dzieckiem a drugie prowadzi za rękę. Albo wyjeżdża z nadmierną prędkością np. zza parkanu, zza rogu budynku.
Sam niedawno zostałem potrącony przez rowerzystkę na Marszałkowskiej koło Sezamu, która nagle wyjechała na chodnik zza ogrodzenia budowy metra.
Coraz większa ilość rowerzystów jest faktem. Jest faktem także to, że miasto nie nadąża z budową ścieżek. Ale faktem jest, że to nie piesi, a rowerzyści nie respektują podstawowych przepisów dotyczących ruchu rowerowego na chodnikach.
Nigdy nie widziałem, aby policjant czy strażnik miejski choćby zwrócił uwagę szalejącemu na chodniku rowerzyście.
Jestem zwolennikiem kompromisów. Rozumiem rowerzystów, że korzystają z chodników. Proponuję jednak, aby rozpocząć kampanię pod hasłem "Na chodniku pierwszeństwo ma pieszy".
Po to, aby rowerzyści bojący się samochodów i uciekający przed nimi z jezdni nie wywoływali lęku i zagrożenia dla pieszych na chodnikach."