dla mnie to jest paradoksem smutnym bardzo i nie ironizuję, że PiS, które w obecnej kadencji parlamentu posiada dwóch rodowitych posłów z powiatu oraz mocno wspieraną posłankę Krystynę Pawłowicz ponosi takie straty w powiecie mińskim:
-porażka kandydatów na burmistrza w Mińsku Mazowieckim, Mrozach i Kałuszynie,
-porażka kandydatów na wójtów gmin: Mińsk Mazowiecki, Siennica, Dobre.
-nie znalezienie kandydatów na wójtów gmin: Jakubów, Dębe Wielkie i Cegłów. A przecież w każdej z tych gmin PiS miał swojego radnego do powiatu, w jednej nawet członka zarządu powiatu mińskiego.
-strata cennych dwóch mandatów w wyborach do rady powiatu mińskiego. Teraz na spokojnie Twój Powiat i KO mogą stworzyć koalicję i zepchnąć PiS do opozycji.
i teraz moje pytanie: dlaczego tak się dzieje? dlaczego lokalny PiS mając tak mocne zaplecze polityczne (dwoje rodzimych posłów, mocno wspierana posłanka i senator spoza powiatu, wicewojewoda, sędzia Trybunału Stanu oraz wysoki rangą urzędnik MKiDN) nie potrafi na spokojnie wygrać wyborów w gminach i miastach powiatu mińskiego? Czy problem leży w strukturach powiatowych PiS? Na pewno jest to powód do przemyślenia dla działaczy. Tylko nie na gorąco w emocjach, tylko na zimno gdy nieco powyborczy kurz opadnie.