Strażnicy leśni mają kajdanki, teleskopowe pałki i kuloodporne kamizelki. Do tego ciemne okulary i groźne miny. Jeden z nich ma na ramieniu naszywkę z napisem: „Śmierć wrogom ojczyzny” – opowiada Joanna Pawluśkiewicz, która broni Puszczy przed nielegalną wycinką drzew. – Wyglądają jakby jechali do Afganistanu, a nie są w stanie powstrzymać dziewczyn biegających po lesie. Puszczają im nerwy, dostają jakiegoś amoku – mówi.
Joanna Pawluśkiewicz pilnuje Puszczy Białowieskiej już czwarty miesiąc. W „normalnym życiu” jest scenarzystką. – Nie należę do żadnej organizacji. Bronię Puszczy, bo to moje ukochane miejsce – wyjaśnia.
Obrona polega na stawianiu biernego oporu. – Przykuwamy się do maszyn, aby nie mogły pracować. Nie psujemy ich, nikogo nie atakujemy – zapewnia. – Jasne, czasem człowiekowi puszczą nerwy i odezwie się do strażnika niemiłym tonem, ale to nie upoważnia ich, żeby stosowali wobec nas przemoc – mówi. Jej zdaniem, środowa akcja Straży Leśnej, w wyniku której jeden z protestujących trafił do szpitala w Hajnówce, to tylko jeden z przykładów tego, jak strażnicy obchodzą się z aktywistami w Puszczy.
„Jeden wcisnął mi kciuk głęboko w krtań, drugi założył dźwignię na bark i wykręcił rękę za plecami. Trzeci wykręcał nogę. Byli bezwzględni, chcieli, żeby bolało. Później rzucili mnie twarzą do ziemi i wcisnęli w błoto. Myślałem, że się uduszę. Na plecach usiadł mi bardzo ciężki strażnik, jeszcze inny stanął na rurze, którą miałem na drugiej ręce” – relacjonował Łukasz Łyskawka, 26-letni alpinista przemysłowy z Poznania, który w środę razem z grupą aktywistów z Obozu dla Puszczy próbował uniemożliwić wycinanie drzew w okolicy Dąbrowy.
http://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/jak-wygla...