Olga i Ja.
2t1a tlgiSpoadodnzhsnnor.ehd ·
SŁYCHAĆ WYCIE? WYŚMIENICIE…
No i coś mnie tknęło, że może i dobrze się stało, iż nie zdołałem zająć się światopoglądowym konfliktem w PO w moim ostatnim poście, tym „normalnie” długim. Konflikt ten wprawdzie nie wygasł w ciągu ostatnich 5 dni, ale z pewnością konferencja Budki i Trzaskowskiego na pewien czas odsunęła na plan dalszy wewnątrzpartyjną dyskusję nt. aborcji. Dyskusji tej się jednak nie uniknie i w tej kwestii zawarcie kompromisu pomiędzy czołowymi politykami PO będzie o niebo trudniejsze, niż sformułowanie i ogłoszenie programu „Czas na zmiany” oraz wystąpienie z pomysłem „Koalicja 276”. Program ten wezmę wkrótce na tapet (na „tapet” czyli stół przykryty zielonym suknem, przy którym toczono dawniej negocjacje, a nie na żadną „tapetę”, jak się powszechnie mówi…). Ale dziś temat ten tylko napocznę…
Mówię otwarcie, że jeśli chodzi o sam program PO oraz sposób jego przedstawienia opinii publicznej, mam mieszane uczucia. Powtarzam – mam mieszane uczucia. Największym plusem wystąpienia liderów PO jest to, że w końcu coś się zaczęło w tej partii dziać. Harce, podchody, niespodziewane kontrole w ministerstwach Jońskiego i Szczerby oraz interpelacje poselskie Leszczyny i Nitrasa są bardzo potrzebne, ale to są działania doraźne. Dwaj pierwsi „harcownicy” potwierdzają głównie nasze przypuszczenia, że gdzie się nie zajrzy, jakiego dokumentu nie weźmie się do ręki i o co się nie zapyta, wszędzie mamy do czynienia z przestępstwami PIS-owców. Raz jest to marnotrawienie publicznych pieniędzy wynikające z głupoty i niekompetencji tych debili, a innym razem świadome przywłaszczanie sobie milionów z państwowej kasy, przestępcze zaniedbania i wyłudzenia… Problem jednak w tym, że ujawniane są coraz to nowe fakty i okoliczności przestępstw, nazwiska przestępców są znane, sterta dowodów na dziesiątki tych przestępstw rośnie, media zajmują się tym przez kilka dni i… nic z tego nie wynika.
Ja wiem, że Sasin to zwykły złodziej, dla którego robienie milionowych przekrętów jest chlebem powszednim. Kradł na potęgę i przyjmował łapówki 10-15 lat temu, to miałby zaprzestać tego procederu teraz, gdy może to robić zupełnie bezkarnie?! Podobnie Obajtek, szef Orlenu, nowy ulubieniec Kaczyńskiego. Podobnie Gróbarczyk, były już minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, specjalista od kładzenia stępek pod promy? Podobnie Szumowski. Podobnie były zastępca Ziobry Piebiak, który właśnie sam siebie zgłosił jako kandydata do neo-KRS. Wszyscy wiem o setkach takich kanalii… Więc na nas kolejne dowody ich przestępstw nie robią już piorunującego wrażenia. Chodzi o to, by wiedza o tych przestępstwach dotarła do ludzi głosujących na PIS! A ona, niestety, nie dociera…
O ile naprawdę dobra robota wykonywana przez Jońskiego, Szczerbę, Nitrasa lub Brejzę jest konieczna, bo jest to jedyny straszak działający na bandziorów z Nowogrodzkiej, to jednak nie zastąpi ona programowych, odgórnych i kompleksowych działań mających przyciągnąć wyborców i pozbawić PIS poparcia społecznego. Tak samo, jak nie zastąpią takich działań wystąpienia w mediach posłanek Leszczyny, Pomaski lub Lubnauer. Ani błyskotliwe i kąśliwe komentarze Tuska lub Sikorskiego. To są wszystko działania, które mają być uzupełnieniem, a nie sednem poczynań największej partii opozycyjnej. Skala przestępstw i dewastacji kraju w wykonaniu PIS-owców jest tak wielka, że informacje o nich nie są w stanie zagościć na dłużej w mediach i wystarczająco utrwalić się w pamięci suwerena. Bo wciąż jakiś skandal goni jakąś aferę, a gdy ją dogoni, to spycha ją z czołówek mediów w zapomnienie. Czasami wygląda to wręcz na świadome działanie PIS-u. Robić tych skandali i przekrętów tak dużo, żeby Polacy, zmęczeni już ciągłymi bulwersującymi informacjami, przestali na nie zwracać uwagę. I oswoili się z myślą, że codziennie musi wyjść na jaw jakaś PIS-owska afera. Ale odszedłem nieco od tematu…
Nie mam wątpliwości, że ogłoszenie teraz programu „Czas na zmiany” oraz zapowiedź-wezwanie do utworzenia koalicji formacji opozycyjnych miały cel bardziej propagandowy, niż polityczny. PO ma swoje problemy, nie tylko te związane z zupełnie różnym podejściem do kwestii aborcji przez czołowych polityków partii. Są krytykowani za bierność i nijakość. Czyli za to samo, za co byli krytykowani w czasach rządów Schetyny. Wytyka im się to, że od lat nie potrafią wykorzystać kolejnych, koszmarnych wpadek PIS-u. I w pewnym sensie słusznie. Głównym grzechem PO nie jest jednak, moim zdaniem, bierność polityczna. Tylko indolencja na polu informacyjnym. PO nie jest w stanie zmusić przestępców z PIS do przestrzegania prawa i Konstytucji. Ale może nagłaśniać przypadki tego łamania prawa i Konstytucji dużo skuteczniej, niż to robi obecnie. Bo jak na razie jest to jedyny sposób, by pozbawić PIS poparcia społecznego. PO nie ma wprawdzie do dyspozycji ogólnokrajowych mediów, ale jednak jest to bardzo naciągane usprawiedliwienie. Wywiady w TVN to nie jest żadne rozwiązanie, bo wyborcy PIS nie oglądają TVN-u. Orlen przejął ostatnio Polska Press, więc również tu pole działania niezależnych dziennikarzy zostało znacznie zawężone. Tematem „uświadamiania” elektoratu PIS zajmę się jednak w najbliższym czasie, więc powracam do sprawy programu PO.
W pierwszej chwili, gdy usłyszałem postulaty Budki i Trzaskowskiego, zareagowałem niemal euforycznie. Bo też trudno z większością z nich się nie zgodzić, szczególnie z tymi dotyczącymi rozdziału państwa od kościoła, likwidacji „kurwizji Info”, wzrostu nakładów na służbę zdrowia i reformy TK, SN oraz KRS. Ale potem dopadły mnie jednak wątpliwości. Bo uświadomiłem sobie, że już kiedyś słyszałem podobne propozycje. I to nawet kilkakrotnie. Słyszałem je w poprzednich, dość podobnych programach… Platformy! Ostatni raz przewijały się chyba w „sześciopaku” Schetyny. Nie mam pretensji do polityków PO, że nie zrealizowali kolejnych punktów tego „sześciopaku”. Bo przecież nie oni rządzą od 5 lat w Polsce, więc jak mieli je zrealizować? Mam natomiast do nich pretensje o to, że oni sami nie bardzo już pamiętają, jak brzmiały te ich obietnice zawarte w wyborczym „sześciopaku”! PIS tym się różni od PO, że dotrzymuje większości swoich obietnic. Niestety dotrzymuje… Bo są to na ogół obietnice populistyczne, rujnujące dla naszego kraju i finansów publicznych. A PO nie dotrzymuje. Znów niestety. Bo realizacja większości z tych ich obietnic byłaby dla naszego kraju korzystna.
I doszedłem do podstawowego problemu. Na ile wiarygodne są intencje PO oraz postulaty zawarte w programie „Czas na zmiany”? Na ile PO będzie konsekwentnie i z determinacją dążyć do ich realizacji? Wydaje mi się, że dużo większe trudności, niż przekonanie Polaków do słuszności tych postulatów, będzie mieć PO z przekonaniem Polaków do swojej własnej wiarygodności… Muszą to zrobić, ale ja osobiście nie mam pojęcia, jak to zrobią.
PIS cholernie boi się PO. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Bandyci mają już teraz do stracenia dużo więcej, niż „tylko” władzę. Gdy stracą władzę, stracą wszystko. PIS wie, że „łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Że polskie społeczeństwo jest nieobliczalne, a jego reakcje często zupełnie nieprzewidywalne. Może się okazać że, w tej atmosferze ciągłego napięcia i niepewności związanej z pandemią, jakaś kolejna PIS-owska afera, wcale nie największa, może się okazać tą „jedną aferą za dużo”… Przepełni czarę goryczy i pociągnie za sobą lawinę nienawiści oraz chęci odwetu zmęczonych i wściekłych Polaków. A są w Polsce tylko dwie siły, które mogłyby pokierować społecznym buntem. Strajk Kobiet i właśnie PO. I dlatego to kobiecego protestu oraz Budki i Trzaskowskiego Nowogrodzka boi się najbardziej.
PO przypomina śpiącego olbrzyma. Ma naprawdę dobrych polityków, duże zasoby finansowe oraz bardzo mocne struktury terenowe. Temu olbrzymowi brakuje jednak aktywności i wyrazistości, determinacji oraz zwykłej politycznej wściekłości, krwiożerczości. No i wewnętrznej spójności… Na każdy przejaw budzenia się tego olbrzyma PIS reaguje dość histerycznie. Czarzasty jeździ po nich jak na łysej kobyle i co? I gówno, spływa to po nich jak po kaczce. Zero reakcji, bo oni Czarzastego i Lewicy po prostu się nie boją! Hołownię i jego ruch też ostentacyjnie olewają. Kosiniak-Kamysz może na golasa, wysmarowany smołą i wytarzany w pierzu, przejść się Krakowskim Przedmieściem, a „kurwizja” ledwie o tym napomknie w końcówce „Wiadomości”. Ale niech tylko Trzaskowski powie dwa-trzy zdania i błyskawicznie jest wściekła reakcja Nowogrodzkiej oraz Woronicza. Jak teraz z odśnieżaniem Warszawy, o czym pisałem wczoraj. Bo PIS od wielu lat atakuje tylko tych, których się boi…
I podobnie w tym przypadku, niestety, reagują także inne formacje opozycyjne. Z jednej strony nie dziwię się złości Czarzastego, Zandberga i Hołowni oraz ich pretensjom, że PO wykorzystała logo ich partii i tym samym zasugerowała, że wchodzą już w skład zapowiadanej „koalicji 276”. Było to niezręczne ze strony liderów PO, ale z pewnością nie było przypadkowe. Oni wiedzieli, że spotka się to z negatywną reakcją ze strony Lewicy i Hołowni. Pytanie, dlaczego w tej sytuacji zdecydowali się na taki ruch? Czemu on miał służyć? Wiadomo przecież, że polityczne koalicje zawiera się w trakcie negocjacji w zaciszu gabinetów. I potem wspólnie ogłasza się stworzenie takich koalicji. A tu wszystko wyszło na odwrót. Potencjalnych koalicjantów nawet nie poinformowano o chęci zawarcia z nimi koalicji… Ale z drugiej strony reakcja polityków Lewicy, PSL-u i Hołowni świadczy o ich strachu przed PO. Przed dominacją PO. Budka i Trzaskowski narzucają im właśnie swoją narrację i również zmuszają do aktywności. Stawiają ich pod ścianą. I to jest plus ogłoszenia programu „Czas na zmiany” oraz zapowiedzi utworzenia koalicji. Każdy, kto odmówi współpracy, wyjdzie na tego torpedującego zjednoczenie opozycji. Czyli na tego, który chce prolongować rządy PIS. Nie było to może zagranie fair, ale czy Lewica i Hołownia zachowują się tak bardzo fair?
Hołownia zachowuje się jak „drugi Mussolini”. Lub jak Kaczyński. Jak lider potężnej i stabilnej formacji politycznej, który innym może narzucać swoje warunki. Tymczasem, jak na razie, trzyma w rękach słabiutkie karty. Nie ma nic poza poparciem społecznym na poziomie 15-18%. Gdyby do wyborów były 3 miesiące, może by to i wystarczyło. Ale za rok Ruch 2050 może mieć poparcie poniżej 5%. Bo nie mają ani pieniędzy, ani struktur terenowych. A na samym entuzjazmie daleko nie zajadą, gdyż aura ich „świeżości i nowości” wkrótce przeminie. Z kolei Lewica stara się na zewnątrz pokazywać swoją siłę i spójność, ale wszyscy wiedzą, że to tylko pozory. Są skłóceni i wewnętrznie niespójni jeszcze bardziej, niż PO. Też dopadł ich kryzys przywództwa. Nie potrafili nawet skutecznie zaangażować się w protesty Strajku Kobiet, choć była to akurat dla Lewicy wymarzona okazja. Dziś oburzają się na Budkę oraz Trzaskowskiego i zachowują się tak, jakby także oni byli „drzemiącym olbrzymem”. A są tylko „drzemiącym leniem”…
Chcę ufać Budce i Trzaskowskiemu. Chce wierzyć, że PO przejdzie wkrótce pozytywną metamorfozę, że przechodzi właśnie do ofensywy i rozpoczyna bitwę, która skończy się ostateczną klęską PIS-u i to nie za 2,5 roku, ale wcześniej. Bo nadal jestem przekonany, że na wybory nie będziemy musieli czekać do jesieni 2023 r. Chcę wierzyć, że PO zdyskontuje w końcu wielki entuzjazm i poparcie ponad 10 milionów Polaków dla Trzaskowskiego. Wprawdzie „nadzieja jest matką głupich”, ale jeśli nie będziemy mieć w sobie wiary i nadziei, to nigdy nie odbijemy Polski z rąk PIS-owskich okupantów…
Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
Jacek Nikodem vel Jacek Awarski